Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dodix222

Nie mogę go rozgryźć

Polecane posty

Gość Dodix222

Hej mam pewien problem.Jestem w klasie maturalnej w liceum.Do tej samej szkoły,w tym samym wieku chodzi pewien chłopak.Nigdy żaden mi nie wpadł w oko z tej szkoły...zawsze szukałam dalej bo nie chciałam się wiązać z kimś ze szkoły...wiecie później mogłoby coś nie pyknac i byłyby spiny. Chłopak nagle zaczął mnie obserwować,ja tego nie zauważyłam tylko koleżanki...no i wreszcie zauważyłam ale to było tak perfidne,że nigdy mi się to nie zdarzyło.Stałam w szatni a on zaczął iść w moją stronę i się uśmiechać (niby po kurtkę szedł) pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło więc odruchowo uciekłam wzrokiem i wyszłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodix222
Edit..(bo się nie dodało) Chłopak do mnie nie napisał,nie zagadał...zazwyczaj do albo do mnie piszą a w szole nie starają się zwracać uwagi ani mojej ani swoich kolegów...lbo 2 opcja zagadują,usmiechaja się i piszą.A widzę,że jego koledzy mu dokuczają i wiedzą o wszystkim..a in nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodix222
On nie napisał...nadal obserwuje,nie kryje się z tym bo wszyscy dookoła widzą ale nie robi tego pierwszego kroku...ja też nie robię bo zawsze czekam na ten 1 krok a potem się angażuje.Stoję dwardo na ziemi wychowana przez chłopaków praktycznie,lubię nożną i MMA...chcę iść do wojska,więc mam dobry kntakt z chłopakami,radzę sb nawet z tym gdy jakiś nowy przy meczu się do mnie klei i myśli,że jak jestem miła to mi się podoba...nie mam wrogów ani problemów z chłopakakiem bo go nie mam(różnie to bywa gdy masz tylu kolegów a wybranek tego nie akceptuje)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodix222
Więc nie rozumiem tej sytuacji.Chłopak już się tak nie usmiecha bo widzi,że go olewam ale potrafi stanąć na środku korytarza tak,że prawie na niego wpadam.Takie zachowanie to dla mnie abstrakcja.Zazwyczaj trafiam na pewnych sb albo strasznie wstydliwych.Ten to wyjątek.Moi koledzy są bezpośredni...a on jest pewny sb,odważny i potrafi zagadać do lasek...Momentami to myślałam,że jestem brudna czy coś...może ja jestem dla niego taką samą abstrakcją jak on dla mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×