Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dół przez szczęśliwy związek przyjaciółki, nie mogę się go pozbyć, czuję się zła

Polecane posty

Gość gość

Od wielu lat razem, "wieczne singielki" po trzydziestce. Żyłyśmy jak siostry, które opowiadają sobie dosłownie o wszystkim, wychodzą na nocne spacery o dzikich porach, potrafią w weekendy przeleżeć 48 h w piżamach u jednej z nich oglądając dziwne filmy i chrupiąc słodycze. Może zbliżyło nas to, że obie jesteśmy trochę dziwne, lekko aspołeczne, za to świetnie rozumiemy siebie nawzajem. Nagle moja bratnia dusza, nazwijmy ją Daria, weszła w związek. Oczywiście powiedziałam, że się cieszę, pogratulowałam, itp, ale wewnątrz dostałam k..wicy. A zaraz potem próbowałam sama siebie zdiagnozować - skąd takie złe myśli? Przecież ona jest dla mnie najważniejsza, oddałabym za nią życie. Jednak nie mogę tego od siebie odegnać. Powtarzam sobie: ciesz się jej szczęściem! Ale wewnątrz przyłapuję się na tym, że chciałabym, żeby zerwali. Ona całą sobą próbuje pokazać, że ten związek nie położy się cieniem na naszą przyjaźń, zawsze stara się znaleźć dla mnie czas, zawsze interesuje się co u mnie słychać. A mimo to, przyłapuję się na tym, że odzywam się do niej chłodniej, kiedy np. nagle się okazuje, że akurat danego dnia nie ma dla mnie czasu, bo umówiła się za facetem. Nie są to pretensje, ale taki chłód, jakbym chciała wysłać jej podświadomą wiadomość, że lepiej by było, gdyby zerwała z facetem, bo odcina ją od znajomych. Ale zaraz potem mam ochotę chlasnąć się w twarz i pytam sama siebie: co ty wyprawiasz? Ten koleś wydaje się naprawdę ok. i zdaje się, że mają szanse być razem szczęśliwi. A jednak podświadomie wiem, że gdyby nagle powiedziała mi, że zerwali, korciłoby mnie, żeby skakać po ścianach. Jak to oceniacie? Bo ja jestem sobą coraz bardziej załamana, czuję się złą osobą. A jednocześnie wiem, że poświęciłabym dla niej wszystko, więc chyba taka zła nie jestem. Cholera, dziwne to. Nigdy ani razu nie powiedziałam jej złego słowa, czy nie próbowałam odradzać tego związku, ale jestem zniesmaczona już samymi swoimi myślami. Jak mogę życzyć źle najbliższej osobie na świecie? A jednak nie mogę odegnać tych myśli. Czy to w jakimś stopniu normalne, czy serio źle ze mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu jej poddswiadomie zazrdoscisz. Przyzwyczaisz sie, z czasem zobaczysz ze nie stracilas przez to przyjaciolki i bedzie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zupelnie normalne, zmiana sytuacji, i obawa ze ja stracisz. Kazdy by tak zareogowal. Ale bedzie ok, wszystko sie ulozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko, że minęło już jakieś pół roku, a te uczucia we mnie nie ustają. Chyba to rzeczywiście podświadoma zazdrość: pocieszałam się że nie tylko ja jestem sama. Lekarstwem byłoby znalezienie sobie faceta, no ale na to z pewnych powodów nie mam na razie szans i chęci. Osobna sprawa, że chyba boję się, że ją rzeczywiście stracę przez to, że przestanie mieć dla mnie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy jesteś zła? Nie i nawet plus za szczerość. A twoje reakcje, normalna, znalazłaś w niej kogoś kto był dla ciebie idealną bratnią duszą, teraz wiesz, że układ się trochę zmieni, poluzuje, że już nie będzie tak jak było i ona na 100% do twojej dyspozycji. Przełknij to i nie spieprz tego, bo stracisz ją całkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes j******a i super masz powód do dola, naprawdę. Ja dzis po raz kolejny byłam na cmentarzu, odwiedzić grób kuzyna, miał ledwie 21 lat. Ktora z nas ma prawdziwy powód do dola?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jestes j******a i super masz powód do dola, naprawdę. Ja dzis po raz kolejny byłam na cmentarzu, odwiedzić grób kuzyna, miał ledwie 21 lat. Ktora z nas ma prawdziwy powód do dola?pechowiec.gif x Wiesz co, to jest durny przykład, bo nie można porównywać tych dwóch spraw. A to co robisz to jakieś "przebijanie" kto ma gorzej, to zaraz ktoś napisze że mu właśnie matka zmarła, albo stracił dziecko, więc czemu ty narzekasz, w końcu umarł tylko twój kuzyn. Rozumiesz teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:15, z jednej strony mam ochotę cię zhejtować, bo nie porównuje się ze sobą takich spraw, a ja przecież wiem, że są gorsze problemy lecz szukam porady do tego konkretnego. Z drugiej, mam ochotę podziękować, bo faktycznie pokazuje to, że mój problem jest malutki i na dobrą sprawę nic złego się nie dzieje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może zrozumiesz, ze twoj problem jest mały i właściwie go nie ma. Bo obie żyjecie i macie sie dobrze. Do tej, co mysli, ze Amerykę odkryła - rozumiesz, ze wlasnie chciałam tymi swoim dramatem uświadomić autorce, ze nie ma powodu do dola? I każdemu mam ochotę tak powiedziecC, kto marudzi o błahostki... Rozumiesz juz teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×