Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Syryjska żona dla przyjemności, jakim bydłem są muzułmanie

Polecane posty

Gość gość

Jedna z działaczek humanitarnych pracujących w Zaatari zdradza w rozmowie z dziennikiem "The Telegraph", że starsze Syryjki oferują obozowym strażnikom wdzięki swoich córek. A Ziyad Hamad, szef pracującej z uchodźcami organizacji Kitab al-Sunna, przyznaje, że do zadań jego pracowników należy m.in. swatanie młodych Syryjek z muzułmanami z zagranicy. Podkreśla jednocześnie, że organizacja kieruje się restrykcyjnymi regułami, dzięki którym dziewczęta mają możliwość dobrego zamążpójścia. - Na początku zamieściliśmy oświadczenie w prasie i na stronach internetowych, że nie akceptujemy wniosków od Arabów, którzy chcą poślubić te dziewczęta. Ale przyniosło to odwrotny skutek; zostaliśmy zalani większą liczbą wniosków! Zrozumiałem wtedy, że wielu spośród tych mężczyzn ma szczere zamiary - wyjaśnia w rozmowie z "The Telegraph". - Mężczyzna negocjuje cenę za dziewczynę, później agencja wysyła swoją pracownicę do obozu, gdzie spotyka się ona z jej rodziną, by ustalić, czy akceptują proponowaną kwotę - wyjaśnia z kolei anonimowo pracownica organizacji broniącej praw kobiet. - Wiele rodzin zgadza się na taką transakcję, wierząc, że jest to jedyna opcja, by (ich córki) mogły prowadzić normalne życie - dodaje pracownik obozu. Podobne agencje wyrastają jak grzyby po deszczu nie tylko w Jordanii, ale również odległej Libii. Jordańczyk Wissam na prośbę brytyjskiego dziennika zgodził się zatelefonować do jednej z nich. W odpowiedzi na pytanie o "tanią Syryjkę" usłyszał: "W Zarqa wydaliśmy za mąż 16 (dziewcząt) za wiano w wysokości dwóch tysięcy jordańskich dinarów (ok. dziewięciu tysięcy złotych)". - Przed rewolucją aranżowane małżeństwo z Syryjką kosztowało kilka razy więcej. Teraz w Jordanii krąży dowcip, że jeśli masz mało kasy albo nie możesz znaleźć sobie żony, powinieneś ożenić się z dziewczyną z Syrii - wyjaśnia Wissam. Mohammed Abu Zureiq, 50-letni dozorca w Zaatari, zdradza natomiast, że w obozie obok prostytucji kwitnie handel żywym towarem. - Mój sąsiad sprzedał swoją córkę za dwa tysiące dolarów Saudyjczykowi w jego wieku - mówi w rozmowie z AP. Agencja przytacza też historię innej dziewczyny, 18-latki z Homs, która trafiła do obozu latem ubiegłego roku. Jej ojciec oddał ją za tysiąc dolarów 22-letniemu Jordańczykowi, który często zaglądał do Zaatari. Ten z kolei sprzedał nastolatkę do domu publicznego w Irbid, gdzie wraz z grupą około 20 kobiet pracuje dla mężczyzny posługującego się pseudonimem Faroun (z arabskiego Faraon). Jej rodzice w styczniu wrócili do Syrii. - Teraz nie mam się do kogo zwrócić - wyznaje dziewczyna, a jej mąż z rozbrajającą szczerością przyznaje, że zmuszał ją do seksu z nim i (odpłatnie) z innymi mężczyznami. - Nie mam nic do stracenia. W ostateczności rozwiodę się z nią i skończy, wracając do domu - stwierdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×