Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zazdroszczę kobietom, które potrafiły same się ustawić. Ja gdyby nie mąż...

Polecane posty

Gość gość
Ale wy qrwa ambitne jesteście. Największe marzenie to złapać na doopę faceta na tyle dzianego żeby przy nim z głodu nie zdechnąć. Pogratulować pomysłu na życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość kobiet w Polsce pracuje "na waciki" i gdyby nie mąż i jego zdolność kredytowa/mieszkanie to w wieku 30-stu lat nadal mieszkałyby z matką (jak 30-letni facet mieszka z matką to się go potępia, a na kobietę, nie wiem czemu, patrzy się wtedy łagodniej). Ja jestem w domu z dzieckiem. Mam kasę z wynajmu i oszczędności. Ani jedno ani drugie nie jest moją zasługą. Potrafię to przyznać. Dostałam coś tam od rodziny i tyle. Gotuje prędzej on niż ja. W życiu nie upiekłam chleba, nie zrobiłam konfitur i ani mi to w głowie. Nie uważam, że skoro jestem w domu to mam z tego tytułu odstawiać Perfekcyjną Panią Domu. Nigdy nią nie byłam i nie będę tego zmieniać. Nie mam zamiaru też za to przepraszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.14 Pomysł na zycie jak kazdy inny.co ci przeszkadza?ludzie sa różni.tobie tak życ nikt nie każe.rób kariere i pracuj nikt ci nie broni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
, złapać faceta na doope aby przy nim z głodu nie zdechnąć? ?? # Jakbym miała tak zrobić, i myślec w ten sposób, to na te "doope" złapałabym takiego przy którym mogłabym leżeć i pachnieć i mieć ciuchy z najdroższych sklepow, a nie tylko z głodu nie zdechnąć. Jeżeli nie pasuje Ci takie życie to pracuj, rób co chcesz, rób karierę, bedziesz niezależna, bedziesz miała co zechcesz, a za 20 lat, obudzisz sie z ręka w nocniku, jako wielka niezależna kobieta z kasa na koncie domem i milionem szpilek, ale bez cudownego męża, dzieci, wspólnych chwil, radości, bedziesz płakać bo wracasz po pracy do pustego zimnego domu, a nie ciepłego, gdzie czeka na Ciebie rodzina. Kazdy żyje jak chce, ja osobiście wolałabym żyć tak aby spokojnie wiązać koniec z końcem, bez nie wiadomo jakich wygód, kupić kurtkę w sklepie za 100 zł i mieć kochane dzieci, męża i dzielić sie wspólnym życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko pamiętajcie dziewczyny, że kariera to ciężki kawałek chleba. O czym pisałam wcześniej. Często trzeba poświęcić pracy wiele żeby coś osiągnąć, a to zawsze kosztem rodziny i nawet zdrowia. Ja już po tych dziesięciu latach w banku nie chce takiego życia. Oczywiście gdyby los zdecydował inaczej wróciłabym do pracy. Ale nie takiej żeby robić karierę. Naogladalyscie się filmów chyba. Bo pokażcie mi kto ciężko pracując, awansując itd nie róbi to kosztem rodziny tylko szast prast i robię karierę. Kobietki drogie... nie da się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Często trzeba poświęcić pracy wiele żeby coś osiągnąć, a to zawsze kosztem rodziny i nawet zdrowia." Yyy, czyli jak facet zarabia dobre pieniądze to mu to łatwo przychodzi czy jednak w jego przypadku koszt w postaci zdrowia i rodziny jest okej? Bo nie rozumiem tego dualizmu - dla kobiety praca jest zła bo jest cięzko, stresująco i w ogóle, a równocześnie dla faceta praca to przyjemność a za nic nierobienie płacą kokosy? Czy po prostu jak facet tyra na potrzeby rodziny jest okej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy. Większość pisze o pracach w korpo. Bank to takie korpo. Pracujesz dużo, poswiecasz się, idziesz wyżej. Mój mąż np skończył Akademie Morską i jest pierwszym oficerem. Jest odpowiedzialny za statek zaraz po kapitanie. Duży statek. Ale po latach praktyki ma to w jednym palcu i go to nie stresuje. Nie ma pracy gdzie codziennie tłumaczy się dyrektorom, ma pranie mózgu, że jak nie sprzeda produktu to na jego miejsce są inni, nie ma tysiąca mailow z tematem Terminy!!!Plany!!!Na dywanik!!! Dlatego też nie chce zostać kapitanem. To już większa odpowiedzialność i mówi, że gdzieś ma karierę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:50 Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. A większość nie pisze gdzie pracują one i gdzie ich mezowie - tylko tyle, ze mąż zarabia więcej itd. bazując na różnych statystykach etc można jednak uznać, że w większości wypadków wyższe zarobki=więcej pracy, więcej energii włożone w szkolenia, więcej poświęconego czasu, więcej stresu Więc ponownie - czemu zdrowie i poświęcanie się kobiety ma być paskudne, a gdy to mąż się poświęca to już jest jego zasrany obowiązek a żona się cieszy jak to się super ustawiła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście ze mężczyznom jest ciezko. Jednak albo w jedna albo w druga stronę. Mężczyzna ciezko pracuje, poświęca sie dla rodziny, wg mnie w takiej sytuacji obowiązkiem zony jest bycie dla niego wsparciem, pocieszeniem. Moze być w druga stronę, kobieta będzie robić karierę, utrzymywać rodzine, poświęcać sie a mężczyzna zostanie w domu zajmie sie porządkami i dziećmi. Jaki problem? Jednak mężczyźni i ich natura każe im być głowa rodziny, dbać o swoje stado, aby było bezpieczne i zadowolone, aby nic nie brakowało. Mało jest mężczyzna którzy woleli by mieć spokój zostać w domku gotować odkurzać i zmienić pieluchy. Dlatego tak właśnie jest, ze mężczyzna sie poświęca, nie dlatego ze musi, tylko dlatego ze chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.43 Jezeli facet pracuje i żona w tym czasie zajmuje się domem, dziećmi, to tak bardzo nie cierpi ani rodzina, ani zdrowie tego faceta. Przyjdzie po pracy do domu i może odpoczywać, bo dom i dzieci zadbane. Jeżeli pracuje i facet i kobieta też chcę robić karierę, no niestety ucierpi rodzina, dzieci i zdrowie też, bo na wszystko wtedy brak czasu. Wracają oboje z pracy i nawet jak dzieła się obowiązkami w domu, to przy dzieciach i obowiązkach domowych maja drugi etat. Rozumiem jak kobieta robi karierę, a o resztę dba mąż. Ale w Polsce pewnie tylko parę takich przypadków by się znalazło, częściej z taką sytuacją można spotkać się za granicą. I nie chodzi o to, że w Polsce faceci nie pójdą na tacierzynski. Po prostu najczęściej kobieta mniej zarabia i nie opłaca się rodzinie by tata siedział w domu. Gdy oboje robią karierę no to sorki, coś kosztem czegoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja Wam opowiem moja historię, która piszę sama. Wychowałam się w malej wsi ( lubelszczyzna). Najniższe miasto 40 kilometrów. Skończyłam liceum zawodowe i zostałam w tym nieszczęsnym mieście by być bliżej chorujących rodziców. Poznałam obecnego męża, przed naszym ślubem zmarla moja mama, kilka lat później tata. Gospodarstwo odziedziczył brat. My z mężem zarobki około 2500-3000 tysiące jak na mój miasto to średnio. Jedno dziecko. I wtedy postanowiłam, że założę swoj biznes. Pracy nie zostawiłam bo bałam się zostać na lodzie w wypadku niepowodzenia zwłaszcza, że mąż po wypadku (złamana noga) byl na długim zwolnieniu. Pracowałam za dwóch. Dom, dziecko, praca. Z 10 kilo nadwagi po ciąży nic nie zostało. Teraz mam dwa sklepy i hurtownię. Zatrudniam cztery osoby w tym męża, który nie dowierzam, że mając 2000 na start cos osiągnę. Obecnie wychowuję synka i czekam na córeczkę, a jak mloda podrośnie to spełnię swoje marzenia. Skończę studia. Tylko dlaczego nie czuje się kobietą sukcesu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze przez nasza naturę...zdecydowana większość kobiet, chciałaby mieć dobra prace, dosyć dobrze płatna, nie mowię o kosmosie, ale Ok. 3000 tysięcy? Moc dbac o dom, o dzieci, mieć cudowna rodzinkę, męża, pracującego nawet tez za te 3 tysiące. Ale być spełnionym w życiu, to nie imprezy kariera zawodowa czy uprawianie sportów ekstremalnych w poszukiwaniu adrenaliny. A szczęśliwe małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam tak samo. Jestem nauczycielką pracuj w polskiej szkole, nie wiem czy wiecie jakie zarobki mają nauczyciele, ale nie stać by mnie było nawet na wynajęcie kawalerki w dużym mieście. Tzn może bym ją wynajeła, ale nie miałabym już ani na opłaty ani na jedzenie. Mąż dobrze zarabia ale wiem tez ze ciezko pracuje. Moja siostra ktora jest samotna, ma inny charakter niz ja, jest taka "do przodu", sama sobie kupila mieszkanie w duzym miescie wojewodzkim i swietnie daje sobie rade. Moj brat tak samo, tylko ja jestem taka nieudaczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość ma tak. Facet pracuje, ale w domach mało robią. Większość jest na głowie kobiety. To z własnych obserwacji. Niestety w wielu rodzinach nie ma równouprawnienia. Więc kobiety zdają,sobie sprawę, że dokładając sobie pracę zawodową, dołożą sobie krzyż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma co bronić facetów moja droga. Oni też mają za uszami. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Nie ma co bronić facetów moja droga. Oni też mają za uszami. oczko.gif " Aaa, to teraz łapanie bogatego i dorabianie ideologii jak to praca niszczy kobietę, a facet to może potyrać to jakaś akcja wywrotowa przeciw szowinistom całego świata? :D Ja nikogo nie bronię, ja po prostu lubię uczciwość. A z tego tematu wyłania sie obraz kobiet, które kombinują jak tu się ustawić by się nie narobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:43 To prawda. A mieć męża, który pomoże i zapewni byt przynajmniej przez te 3 lata, gdy dziecko jest małe, to naprawdę szczęście. I ja takie szczęście mam. Nie wiem tylko, skąd te pełne jadu dociny jakichś dziwadeł, zachrzaniających zapewne i w pracy, i w domu (stąd agresja i pogarda): "nie ma to jak dzianego złapać, super pomysł na życie" heh, pudło, wielkie pudło, bo tak się składa że ja nigdy nie patrzyłam na mężczyzn pod tym kątem, fakt lubiłam facetów którzy specjalizowali się w dziedzinach nauki które są dla mnie czarną magią, ale tu chodziło o kwestie imponowania mi wiedzą, lubię jak facet jest w czymś bardziej zdolny. Mój mąz jak sie poznalismy byl studentem pierwszego roku studiów doktoranckich, więc nie zarabiał tyle co teraz i wcale nie było wiadomo że kasa informatykom tak w górę skoczy, bo to było ładnych parę lat temu. Zaabiał 3000 zł, to takie kokosy? Nie mierzcie innych swoją miarą. To, że wy lejecie hektolitrami jad nad kompami, odliczając godziny do fajrantu zwanego godziną 16 tudzież 17, nie oznacza, że każda marzy o "złapaniu bogatego". Poza tym, nie wiem gdzie macie oczy, ale wyraźnie napisałam, że jestem na urlopie macierzyńskim. Pracowałam wcześniej i zamierzam pracować jak dziecko osiągnie 2-3 rok życia (decyzja wspólna, a nawet bardziej męża, bo uważa osłusznie że żłobek to zbyt wczesne i zbędne zderzenie się dziecka z patologią, jak czytam kafe (zapewne każda ma dziecko w żłobku, w przechowalni, gdzie jest jedna pani na 6 dzieci i one ryczą i nikt im nie pomoże, stąd te Wasze 'kahiehy' - kosztem dzieci, wlasnych. Ja dziękuję za taką 'karierę', że ja się rozwijam ale dziecko z nosem do szyby przyklejonym płacze, a wiem że tak by było bo on jest bardzo z nami związany, taki ma charakter, sprawdzone, a łamać go nie będę. Pójdzie dopiero do przedszkola, może wcześniej opiekunka ale też nie ufamy takim bez polecenia od znajomych np. Napisałam ten temat nie mówiąc wcale nic z tych rzeczy, że zamierzam zostać w domu do us88ranej śmierci, bo NIE zamierzam. Napisałam by się podzielić tym, że czasem mam kompleks i problem z tym, że tak mało zarabiałam i nie wiem jak się dalej rozwijać w swojej dziedzinie, a jaką nową niby mam zacząć, skoro rynek jest przesycony psychologami, filoogami, etc., a ze ścisłych dobra nie jestem! Ale oczywiście zeszły się wrogie, pełne jadu, dopowiadające sobie coś czego nie ma, emocjonalne nieudacznice, aż kipiące...no właśnie, czym? zazdrością chyba! Bo kto inny niż zazdrośnik pisałby takie rzeczy! Przecież jesteście urobione, padacie na gęby - inaczej by wam to latało, co robię ja, co robią inne, nawet i te co nigdy nie będą pracować. Po prostu jesteście przemęczone i szef was dziś wkurzył, kisicie się w nieciekawych środowiskach, w bagienku gdzie tylko pogoń za kasą, rywalizacja, frustracja, gdzieś tam dźwięczą wyrzuty sumienia że może dziecko powinno być przy matce trochę dłużej niż pół roku. I stąd taki jad! Dajcie na luz, to widać że skoro tak się tym emocjonujecie, tzn. że same macie jakiś problem, patrz wyżej. Autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:05 Skretyniałaś już do reszty? Gdzie tu ktoś napisał, że będzie siedział sobie w domu latami? Na pewno nie ja, bo zamierzam 2-3 lata, najlepiej 2, ale zobaczymy jak syn będzie reagował. Kumasz to, czy CIę zamroczyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Po prostu jesteście przemęczone i szef was dziś wkurzył, kisicie się w nieciekawych środowiskach, w bagienku gdzie tylko pogoń za kasą, rywalizacja, frustracja, gdzieś tam dźwięczą wyrzuty sumienia że może dziecko powinno być przy matce trochę dłużej niż pół roku. I stąd taki jad!" XXXX zgadzam się. tak się składa że jeszcze za czasow studenckich na praktykach, takie teksty lecialy od urobionych samotnych mamuś albo pań ktorych maz zarabial jakies nieduze pieniadze. dziwnym trafem te ktoe maja lepsza sytuacje, maja w nosie to ze ktos nie pracuje. jego sprawa i jego św. prawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"same się ustawiły" hahahha a to dobre. a ciekawe ile to tysi poszło od starych na studia, akademiki, stancje, ksiazki. ciekawe ilu tym "kobietom sukcesu" na start tatuś odpalił mieszkanko i samochód, a wujaszek dał coś na konto. ciekawe ile z tych "zaradnych i samodzielnych kobiet" wyroslo w inteligenckich domach, gdzie na talerzu podano im wiedzę i umeiejtnosci, pracowano z nimi i nad nimi, by byly kimś. teraz szczekają, a prawda jest taka że MAJĄ CO MAJĄ BO RODZINA POMOGŁA :) sama z siebie ze zrobila kariere to moze powiedziec panna z biednej rodziny co teraz jest szefem firmy znanej na calym swiecie, ale takie przypadki to niezmierna rzadkosc wiec radzilabym brac przez 2 a nawet przez 4 te samochwały :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.05 Ale dlaczego tak piszesz. Masa kobiet, które mają bogatych facetów w końcu do pracy wraca. Może nie po pół roku od urodzenia dziecka czy rok, ale wracają. Maja czas dla dzieci i skoro tak chcą to ich wolny wybór i wolna wola. Ja sama odchowalam dzieci i po latach do pracy wróciłam. Nie robię kariery w korporacji, ale spokojnie sobie pracuje na własny rachunek. Nie muszę robić wielkiej kariery bo po co. Ok twoim zdaniem pewnie nie mam ambicji, ale moja ambicją nie jest praca po 12 h dziennie 7 dni w tygodniu. Moja ambicją jest szczęśliwa rodzina. A inne kobiety, które wybierają macierzyństwo, też mają do tego prawo. Nie każdy chce brać udział w wyścigu szczurów po szczeblach kariery jak ty. Ludzie są różni maja różne priorytety w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@ Soldierwoman - Natalia uspokój się i przestań bajdurzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.25 Masz dużo racji. Mało się robi "samo", najczęściej jak jedna z drugą jest w pracy to dziecko u babci. Mówię szczególnie o tych, które pitolą, że pogodziły karierę, pracę, i studia, a rodziły mając lat 19-20. Bez wsparcia z zewnątrz daleko by nie zajechały, bo się nie da, a często słyszę, że "my z mężem wszystko sami". Jak się przyjrzeć bliżej to pańcia na uczelni jak dzieciak z babcią, wesele za kasę teścia albo mieszkanie u nich na piętrze, bo młodzi gniewni dynamiczni "się budują", tylko końca nie widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co jest złego w tym, że komuś pomogli materialnie rodzice albo mąż????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam w Warszawie od urodzenia i siłą rzeczy mam tu setki znajomych pracujących w bardzo różnych miejscach, bo nie ograniczam się do kręgu jedynie zawodowego, mam przyjaciół z podstawówki, liceum i studiów, osiedla itd. Przekrój społeczeństwa. I naprawdę nie znam NIKOGO kto zarabiałby tylko 2 tys. zł - nawet jeśli to pracownicy fizyczni po zawodówce. A tu panie się żalą, że studia pokończyły i NIE DA się zarobić więcej. Sorry, ale to ja mogłabym się pośmiać, gdyby nie było to tak żałosne. Studia nie dają jeszcze żadnych umiejętności na rynku pracy, ludzi po studiach są tu setki tysięcy, trzeba mieć jeszcze coś więcej niż papierek. Jak ktoś chce - to zarobi, jak ktoś nie chce - to szuka usprawiedliwienia. Moja pani do sprzątania zarabia więcej niż 2 tysiące miesięcznie. Jak się ma w domu faceta, który przynosi tłustą pensję, to można się skupiać na swoich fanaberiach - ale jakby się miało za to samemu dzieci utrzymać - to się nie patrzy na to, czy praca jest przyjemnością, tylko na to, czy wystarczy na opłacenie rachunków. Musi być cię stać na to, żeby móc się realizować w wymarzonym zawodzie, jak nie masz co do gara włożyć, to się nie oglądasz czy praca jest fajna, czy "każdy mógłby to robić". Widać jednak nie każdy się nadaje nawet do zwykłej pracy biurowej. PS. moja koleżanka po filologii założyła szkołę języków startując od zera. Po latach żyje jak pączek w maśle. Inna skończyła nauczanie początkowe - żaden tam intratny kierunek - zatrudniła się w państwowej szkole i narzeka (choć też ma powyżej 2 tys. ), choć pokończyła też podyplomówkę i ma uprawnienia logopedy, to z nich nie korzysta. Jej kumpela z roku natomiast wykorzystuje ten papierek, zatrudniła się prywatnie i zarabia parę razy tyle. Oczywiście zaraz będzie, że to trudno itd. Ale da się - pod warunkiem że ktoś chce, próbuje, a nie tylko rozkłada ręce. Nikt nie mówi, że praca leży na ulicy i dają każemu kto machnie dyplomem ukończenia studiów. Ludzi z takim podejściem się nie zatrudnia, bo mają jedynie rozdęte ego, i niewiele poza tym. 3 osoby z mojego kręgu z liceum skończyły medycynę. Tak, na stażu zarabia się w porywach 2 tys. brutto. Dlatego żadna z nich nie pracuje obecnie jako lekarz. Z kolei jeśli ktoś chce się trzymać medycyny - to po latach ma szansę na wysokie zarobki, choć kosztem czasu prywatnego. To samo z prawnikami - staż to część nauki, nigdzie nie płacą dużo - ale potem możliwości jest wiele. Nasz prawnik firmowy zarabia ponad 15 tys. Może nie jest to praca jak z "Prawa Agaty" - ale MOŻNA i tak, choć nie każdemu to podejdzie. To jest kwestia twojego WYBORU, a nie przymusu. Nikt nie każe pracować w państwowych placówkach, gdzie płacą grosze. A tu - aspiracje kosmiczne "nie po to się uczyłam", "praca w HR nie wymaga większych kwalifikacji" itd - to jest podnoszenie sobie samooceny a nie realia, bo widać nie macie zielonego pojęcia o czym mówicie, a z drugiej strony - coś nie bardzo ta wasza nauka wartościowa, skoro nikt nie chce was zatrudnić za przyzwoite pieniądze. I na koniec - świat nie jest czarno-biały i wybór nie ogranicza się nigdy do: - fajna praca za grosze - praca za duże pieniądze a nudna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało jest kobiet, które zapierdzielają na etacie, potem dom i dzieci, a hrabia "zmęczony" po pracy. Dajcie spokój. :D Co tak chłopów bronicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś Ale wy qrwa ambitne jesteście. Największe marzenie to złapać na doopę faceta na tyle dzianego żeby przy nim z głodu nie zdechnąć. Pogratulować pomysłu na życie usmiech.gif" no masakra :( a później ze Polki maja taka zla opinie :( Nie kazdy musi zarabia krocie ale pasożytować na kimś wiele lat i jeszcze sie tych chwalić ...przecież to jest wstyd a nie powód do dumy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.46 Nie ma w tym nic złego o ile potrafimy przyznać się, że otrzymaliśmy pomoc/spadek czy co tam jeszcze, a z doświadczenia wiem, że osoby, którym na każdym kroku pomagają rodzice są zadziwiająco pierwsi do pouczania innych jak mają żyć i pierwsi pierniczą jacy to oni są zaradni życiowo, a to gucio prawda. Ja sporo dostałam na start, ale nie udaję, że "ja wszystko sama i dałam radę". Przyznaję, że mam, bo dostałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A ja szczerze mówiąc nie wiem kto ile z moich znajomych zarabia. Zupełnie o tym nie rozmawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracowałam, dbałam o dom i o dzieci. Chciałam pokazać jaka jestem dzielna. Niestety mąż zrozumiał to na opak. Znalazł sobie kochankę. Kiedy pytałam dlaczego to miotał się aż w końcu wyznał, że znudziło mu się życie ze mną. Ale jestem zaradna to sobie w życiu poradzę. Więc nie martwi się o mnie. Po rozwodzie jest ze swoją niunią, zrobił jej dziecko i utrzymuje ją, bo ona nie pracuje. Tak chciałam się wyżalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×