Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość z ameryki

Były sie nade mną pastwi a ja musze z nim mieszkać

Polecane posty

Gość gość z ameryki

Mieszkam w Ameryce w San francisco, rozstałam sie z byłym juz bardzo dawno ale jego wyrzucili z pracy i sypiał w samochodzie pare tygodni obok mojego domu za co mnie obwinia, no bo przeciez juz do końca życia mam sie nim przejmować. Chciałam ułożyć sobie życie sama ale on ciagle wydzwania pojawia sie szantażuje i raz na miesiąc jest dobry, akurat przy znajomych, ktorzy uważają ze głupia jestem ze takiego złotego chłopca chce zostawić. Problem jest tutaj ze mieszkałam sama wynajmując jednoosobowy malutki pokój blisko szkoły jako ze jestem studentka. Były sypiał u mnie prawie pół roku na dziko gdyż zmanipulował mnie do tego stopnia ze czułam sie jak świnia gdy go nie wpuściłam do pokoju. Było to ryzykowne gdyż w kontrakcie mam jasno napisane Ze za goscia ktory zostanie na noc wylatuje z domu. Spał pół roku, codziennie wypomina mi ze tak sie nim prxejmowalam gdy spał w samochodzie. Chciałam sie wyprowadzic do innego mieszkania ale on poszedł za mną płacimy po równo wiec mamy te same prawa ale cholera nie jesteśmy razem.nie kocham go ale musze z nim mieszkać gdyż ani on nie ma gdzie mieszkać ani ja. I tu zaczyna sie problem. Jestem na studiach medycznych w stanach ktore sa cholernie drogie i trudne, daje sobie radę zdobywam najwyższe oceny Jednak dla niego jestem przygłupem i myśle tylko o szkole. Ostatnio zrobił mi awanturę o to ze chciałam otworzyć okno w pokoju oraz o to ze kupiłam sobie mała śliczna niebieska lodoweczke i chciałam ja postawić w pokoju jako ze nie mamy lodówki... Dziewczyny czy ja jestem nienormalna czy jest tak jak on mowi czyli ze jestem samolubna i przesadzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem dlaczego z nim mieszkasz,nie masz kolezanki z ktora moglabys mieszkac i dzielic rachunki?Za kilka lat bedziesz mieszkac z kilkoma bylymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierdziele wyprowadz sie i zerwij z nim kontakty on sie pewnie boi ze zostanie sam bez popychadla do szturchania i wylewania zali i dlatego tak sie ciebie trzyma. Trzeba sie odciac po co sobie fajne zycie w stanach marnujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez nie rozumiem - jak to zmieniłaś lokal, a on poszedł za toba i razem mieszkacie? To jak cywilizowanie nie mozesz sie uwolnić, to po prostu szukaj miejsca gdzie indziej, ale zeby on nie wiedział i sie wyprowadz w tajemnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A najpierw to powiedz mu dosadnie, że swoją lodówkę możesz sobie nawet w tyłku postawić. Może musisz z nim mieszkać, ale nie musisz z nim dzielić codziennych spraw i pewnie rzadko kiedy rozmawiać. Zapraszaj do mieszkania kolegów - najlepiej dużych facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z ameryki
Dziewczyny ja z nim nie sypiam od dwóch lat ale mamy kontakt dlatego ze przyjechaliśmy razem i oboje jesteśmy Polakami tutaj, poprostu nie miał gdzie mieszkać a gdy zaproponowano nam to mieszkanie byliśmy razem na zakupach dlatego ze wtedy mieszkal u mnie. Bylo mi go szkoda ze spi w samochodzie wiec udzieliłam mu zwykłej pomocy jako ze przyjechaliśmy razem do tej Ameryki, on powtarza ze skoro przyjechaliśmy razem to powinnismy sobie pomagać a nie sie kłócić. Problem jest w tym ze mowiac to sam mnie poniża i ciagle wypomina mi przeszłość pomimo gdy nie jestem z nim. Mieszkanie jest duże mamy osobne łóżka, poprostu myślałam ze skoro jestem osoba wierząca to nie moge kogos pozbawić dachu nad głowa. Chłopakow nie bede zapraszac gdyż chce uniknąć ciągłych kłótni gdy kogos poznam wtedy sie wyprowadzę. Dlaczego nie moge wyprowadzić sie teraz? Anondlatego ze mieszkanie w sf kosztuje $3000 miesiąc jest to jakieś 12 tys złotych miesiecznie! Teraz natomiast wynajmuje to mieszkanie za $600 od znajomej wiec głupota byłoby sie wyprowadzić, nie stać mnie poprostu. A jego wygonic nie moge bo tez płaci... Bardziej sie tu czuje władca niz ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z ameryki
Dziewczyny błagam pomóżcie mi potrzebuje porady i oceny tego co panuje w moim zyciu. Czytam ze osoby ktore tutaj wchodzą to same anioły ktore doradzają jak siostry, proszę Was pomóżcie mi. Opisze sytuacje najlepiej jak mogę. Mam 26 lat.jestem na emigracji w Stanach Zjednoczonych już od trzech, lat przyjechałam tu z moim chłopakiem z którym byłam w Polsce w związku przez dwa lata. już w Polsce widziałam ze to nie jest dobry człowiek. Zaczęło się psuć już po po dwóch miesiącach kiedy wyzywał mnie że jestem jak jego ojciec lub jego była gdy sie kłóciliśmy. Gdy go poznałam byłam świeżo po rozstaniu z moim poprzedzenim chłopakiem, ktory wypisywał do mnie i wydzwaniał a nawet przyjeżdżał. Do dzisiaj jestem szykanowana przez mojego obecnego chłopaka. Dziewczyny powiedzcie mi czy naprawdę to co zrobiłam jest tak zle ze nie warto mi tego wybaczyć? Otóż spotkałam sie kilka razy z moim byłym chłopkiem gdy juz znałam mojego obecnego. To był moj pierwszy chłopak, moi rodzicie i bracia byli w nim zakochani i prali mi mózg ze powinnam sie z nim dalej spotykać, a ja spotkałam sie z nim pare razy bo groził mi ze odbierze sobie życie-było mi go Zal( ale nie mogłam do niego wrócić po tym jak mnie uderzył i flirtował z moimi koleżankami). Moj obecny chłopak był miły i dobry na początku lecz widziałam w nim przebłyski chamstwa, teraz wiem ze były to oznaki czegoś złego. Moj obecny chłopak rani mnie nieustannie, upokarza i umniejsza moim zasługom lub pracy jaka wykonuje. Zawsze w kłótni powtarzał ze jestem bachorem ktory potrzebuje nańki 24/7( gdy sam proponował mi pomoc w kuchni lub podwiózł mnie gdzieś). Nie czuje sie przy nim jak mądra kobieta, nie szanuje mnie ani mojego zdania, zawsze je podważa, a gdy ja to wyłapię to czyni ze mnie czepialskie dziecko ktore ma problem ze sobą i wiecznie przesadza. Dodatkowo powiedział mi kiedys ze wolałby sie przespać z była niz ze mną gdyż mnie sie brzydzi po tym jak sie spotykałam z moim byłym.generalnie gdy zaczyna mnie zaczepiać i wytwarza sie kłótnia to jego główną obrona jest moja "zdrada", zawsze mi to wypomina. Potrafi tak sie nade mną znęcać psychicznie pare godzin a gdy juz sie popłacze to mowi" tylko tyle umiesz zrobic poplakac sie zeby Ci wszyscy współczuli, biedna .. I tu pada moje imię" . Zapytacie dlaczego wyjechałam z nim do stanów... Otóż chciałam pojechać sama i uciec od niego ale on tak mną manipulował i robi to do dzis ze podczas gdy składałam swoje dokumenty on był niesamowicie kochany, pomyslałam sobie ze moze sie zmieni gdy wyjedziemy i bedziemy tylko we dwoje... Nic bardziej mylnego. Po tym jak załatwiłam wszystkie formalności związane z jego wyjazdem a sama zostałam na lodzie z moim, on i jego mama byli przekonani Ze powinien wyjechać sam i dlaczego tak sie spinam ze mnie sie nie udało.oddalam mu moje marzenia a on powiedział ze jedzie ułożyć sobie życie beze mnie. Oczywiście potem przeprosił i moi rodzicie bardzo nie chcieli abym jechała do stanów sama. Pojechaliśmy razem. Przeżywam koszmar.o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z ameryki
Okazuje sie ze To co myśle to tak naprawdę bzdura bo przeciez normalni ludzie tak nie myślą( np potrafił mi powiedzieć ze chyba ja mam bulimię bo za duzo jem i za często- zrobiłam sie głodna po 6 godzinach od pierwszego posiłku)powiedział mi Że sie czepiam i przesadzam bo to tylko żart a ja nie mam dystansu do siebie. Wiele razy chciałam z nim pogadać. Wiele razy słyszałam ze mam sie zamknąć lub ze on ma gdzieś moje wywody i ze to ja mam sie zmienić. I problem pojawia sie ze ja musze z nim mieszkać. Wynajmuje sama pokój ale on zwalił mi sie na głowę po tym jak został wyrzucony z pracy i mieszkania poprzedniego szefa. Nie wyrzucę go jestem chrześcijanką nie chce pozbawiać go miejsca do spania, ale jest mi z ta sytuacja zle gdyż teraz mam szanse przeprowadzić sie do innego mieszkania i ... On idzie ze mną... Rzucił mnie gdy dostał dobra prace i poznał kolegów ktorzy zabierali go w towarzystwo nowych koleżanek. Ja nie mogłam długo znaleść pracy i byłam dla niego śmieciem i nikim. Mówił mi ze jestem nieudacznikiem i nic nie potrafię zrobic. A przeciez zdobyłam w Polsce wykształcenie wyższe jestem nauczycielem i tłumaczem, natomiast turaj w Ameryce jestem na studiach medycznych i studiuje pielęgniarstwo, jestem młoda dziewczyna a juz brak mi siły do życia. Ten chłopak wmawia mi ze nigdy nie znajdę lepszego niz on bo wyżej sram niz d**e mam i nikt nie zechce takiej idiotki jak ja. Moi rodzicie szybko zapominają rany i wmawiają mi ze to normalne ze człowiek sie zdenerwuje lub ze powie cos w żartach, ale ja nie uważam ze robienie komuś awantury o jedzenie, lub ciagle upokazanie go jest ok. Nasi wspólni przyjaciele twierdza ze mam szczęście a ze moj chłopak jest bardzo we mnie zakochany i powinnam za niego wyjsć... Prawda jest taka ze on jest miłym człowiekiem dla wszystkich i dla mnie tez jest miły przy wszystkich, i dlatego czuje sie jak idiotka gdy chce o tym z kimś pogadać bo nikt mi nie wierzy... Pomóżcie mi, wiem co mam robic wiem ze mam odejść od niego, ale nie jest to proste gdyż on ciagle mowi ze ludzie sie nie rozstają o takie rzeczy a ja gdy mu zabrałam 5 lat życia to teraz chce odejść i znaleść sobie amerykanina. Dzisiaj zrobił mi awanturę o to ze położyłam jego ładowarkę od laptopa na podłodze... Jezu pomóżcie mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z ameryki
Wstawiłam duży post ktory chciałam niedawno opublikować tutaj ale system nie chciał mnie przepuścić gdyż post był zbyt długi. Pisałam go 2 tygodnie wcześniej niz oryginalny post. Jest chaotyczny bo targały mną silne emocje. Potrzebuje rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×