Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malutka133

Czy zasłużyłam na tą zdradę?

Polecane posty

Jak uda mi się opisać tutaj moją sytuację to będzie cud. Poraniona wieloma beznadziejnymi związkami, wzięłam sobie zwykłego, szarego chłopaczka, który myślał, że Boga za nogi złapał jak się z nim umówiłam. Właził mi do tyłka bez mydła, starał się jak nikt nigdy, żeby ze mną być. Robił wspaniałe niespodzianki, kwiatki, obiadki, kabarety, wakacje, drogie prezenty - co bym nie wymarzyła to miałam. A przez to, że mój ojciec nie przebierał w słowach w stosunku do mnie i znęcał się psychicznie nad całą moją rodziną, również zaczęłam mówić co mi ślina na język przyniesie – nie szanując go za bardzo. Sporadycznie wyśmiewałam jego ubiór, fryzurę, przejęzyczenia, brak znajomości języka angielskiego, mówiłam że dany prezent był nie taki o jakim marzyłam etc… Zawsze jednak żałowałam swoich słów i starałam mu się to wynagradzać. Naprawdę potrafiłam przyjść do niego z płaczem i powiedzieć, że lepszego prezentu nigdy nie dostałam, że jest wspaniałym chłopakiem, że przepraszam go i kocham całym sercem i nie wiem czemu jestem czasem taką suką - jednak słów się nie da odpowiedzieć i widocznie nie dało się już tego ponaprawiać. (Jak sama staram siebie wytłumaczyć, skoro ojciec nigdy nie był ze mnie zadowolony, a jestem wykształconą osobą, która nigdy nie sprawiała kłopotów wychowawczych - po prostu takie nie bycie zadowoloną miałam we krwi). Jednak mimo wszystko, większość czasu było dobrze, nie widzieliśmy świata poza sobą – a przynajmniej tak mi się wydawało… Jak zaczęliśmy chodzić razem na zakupy i wybierałam mu ciuchy, z szarego chłopaczka stał się naprawdę z***biście wyglądającym facetem, za którym zaczęły oglądać się dziewczyny i to trochę za bardzo dodało mu skrzydeł. Już nie był taki dobry jak przedtem, praktycznie nawet nie pomagał mi w domu jak do niego jeździłam. Często miał pretensje, że jego kumple w pracy uprawiają seks codziennie, a ja chcę tylko co parę dni i jestem nienormalna bo „on ma 23 lata i swoje potrzeby, które powinnam spełniać”. Pomieszkiwaliśmy ze sobą, jednak gdy skończyłam studia, znalazłam pracę w jego miejscowości i przeprowadziłam się tam na stałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Tym czasie, kupił mieszkanie, które mój dziadek za śmieszne pieniądze remontował bo się tym zajmuje, a ja mu je urządzałam (wszystko jego pieniądze). Nowa praca u mnie, mieszkanie, które projektowałam po nocach, praktycznie brak czasu wolnego, bo chcieliśmy odbębnić remont jak najszybciej, aby tam zamieszkać – wiązało się to z kupą stresu, kłótni, nieporozumień i niepotrzebnych słów. Padały z moich ust słowa „jesteś nikim” „jesteś zerem” „nie wiem czy cię kocham”. Oczywiście dla mnie powiedziane bezmyślnie bo byłam do takich przyzwyczajona i nie sądziłam, że na nim odbiją takie piętno. Cały remont (który trwał miesiąc), żarliśmy się o wszystko, bo przestał ustępować jak kiedyś, teraz to ja byłam ta, która chciała aby było dobrze -poświęcała się, zagryzała zęby i nie otrzymywała tego samego ( bo ile można, wiem). Wyniosłam się zaraz po tym jak przenieśliśmy się na nowe bo zaczynaliśmy rzucać w siebie przedmiotami. Już wcześniej bywały takie rozstania, lecz zawsze dzwonił w ten sam dzień, przyjeżdżał, płakał i wracaliśmy do siebie. Jednak tym razem tak się nie stało. Pożaliłam się jego kuzynowi, że dzwonię do O. z płaczem a on nie wzruszony… na co on mi, bo on od miesiąca pisał na facebooku z jakąś laską i dzień po Twojej wyprowadzce pokazywał mi jej zdjęcia, mówił że ona go docenia, jest wpatrzona jak w obrazek - a ode mnie tego nie miał. Wszystko runęło mi na głowę bo to on zawsze był wpatrzony we mnie. Ignorował moje telefony 2 miesiące, to dałam mu spokój. Ta jego dziunia nie oszczędzała mnie wrzucając na Instagram co chwilę jakieś zdjęcia z jego miejscowości, z „naszych miejsc”, spała u niego, chodzili na imprezy z jego znajomymi (na co nawet ja go nie mogłam namówić), po prostu wrzucała wszystko co robili razem. Nie wiem, może żeby mi coś udowodnić, bo jego na tych zdjęciach nie było, tylko hasztagi sugerowały co robi i z kim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prosiłam, żeby ją jakoś opanował bo mi przykro jak to widzę, na co odpisywał mi tylko, że to nie tak jak wygląda i mam się opanować (on nie dodawał nic). Po tych 2 miesiącach, to on zaczął do mnie dzwonić z płaczem, że wie jak to wyglądało, ale że to nie było tak. Mówił, że zaczął się z nią spotykać, żeby o mnie nie myśleć, bo jak był sam to wpadał w histerię i nie radził sobie sam ze sobą. Że on jej nie traktuje poważnie, a to, że robią coś razem to, po to by nie musiał kolejny raz siedzieć w domu sam i myśleć o mnie. Mówił, że ciągle za mną łka nocami, że ciągle dzwoni do mamy bo nie wie co ma ze sobą zrobić, że wie, że to wszystko spieprzył, że chciałby to naprawić - ale ja ostro i stanowczo obstawałam przy tym, że jak mnie zdradził pisząc z nią po kryjomu i spał z nią po tygodniu od rozstania, to nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Ale po kolejnych 2 m-cach, zaczął do mnie przyjeżdżać do pracy na hotel, siedział całe noce i płakał, przepraszał, mówił, że do końca życia będzie żałował tego co zrobił, ze oddałby wszystko co ma, żeby przyjść do domu i dostać ode mnie ochrzan za niezmyte gary. Wiedział, że nigdzie nie jadę na majówkę i było mi z tego powodu przykro, bo wszystkie koleżanki gdzieś jechały, więc przyjechał spakowany i zabrał mnie niezobowiązująco na 2 dni nad morze… I tak jakoś to wszystko wróciło, poczułam się wyjątkowo, że to jednak mnie wybrał, że jednak nie jestem taka beznadziejna jak mówił mi ojciec. Jak się od niego wyniosłam to wróciłam do rodziców, umieścili mnie w salonie i notorycznie pytali kiedy się wyniosę bo "nie jestem u siebie"… Więc jak wróciliśmy do siebie i po tygodniu się oświadczył, to nawet się nie zastanawiałam. Pobraliśmy się po 2 miesiącach. Teraz minęło pół roku od powrotu i 2 m-ce od ślubu. A Ja ciągle wracam do tego myślami… jak mógł z nią pisać kiedy ze mną był. Jak to jest, że ja żona, śpię w tym samym łóżku, w którym mój mąż pieprzył inną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak zaczęliśmy razem być, był studentem mieszkającym u mamy - ja mu pomogłam z pracą, z mieszkaniem, zaczął przy mnie wyglądać jak super facet i to wszystko, tą całą ciężką pracę sprzątnęła mi jakaś dziunia sprzed nosa… Jak może mówić, że ciągle mnie kochał i płakał za mną, że nic dla niego nie znaczyła jak pieprzył ją przez ten cały czas, przedstawił ją swoim znajomym, chodził z nią po swoim rodzinnym mieście, spała w łóżku, i chodziła po mieszkaniu, które chwilę temu kupione było dla nas…. W odpowiedzi na to mówił, że nie wie jak mógł być tak głupi, że robił to by zapomnieć i odreagować, że w ogóle tej dziewczyny nie szanował, że mam wierzyć, że nie chciałabym tak przedmiotowego seksu, że Ci znajomi wiedzieli, że to nie na poważnie, że myślał, że już mnie nie interesuje i nie wiedział, że zapraszając ją do domu wyrządza mi taką krzywdę... bla bla bla. Teraz p******i się przez to nasze małżeństwo, bo ciągle kłębi mi się to wszystko w głowie, te fakty do siebie nie pasują po prostu… A on nie za bardzo chce do nich wracać i po raz setny je opowiadać i tłumaczyć... Nie sądził sam, że będziemy dalej razem, dlatego ją zapraszał do domu, bo przecież jak dzwonił do mnie, to ciągle mu odmawiałam, mówiąc, że nie będziemy już razem po tym co zrobił… Więc nie miał nic do stracenia. Ponoć po każdym seksie było mu źle… tak źle że robił to kilka razy??? A na jej Instagram miał ponoć wywalone, bo nie było tam jego twarzy, nikt go z nią nie utożsamiał, więc miał w d***e co ona wrzuca i opowiada innym, bo dawał jej do zrozumienia, że to nie jest nic poważnego. Po prostu zawsze była chętna przyjechać i zająć czas, bo była za nim taka głupia… A jak miał co robić, nawet jej nie odpisywał. Co prawda teraz jest lepiej, bo sam zrozumiał, że codzienny seks nie jest potrzebny, że wystarczy rzadziej, ale z miłości, z kimś kogo się kocha… Już na to wcale nie naciska, strasznie się stara odbudować moje zaufanie, na każdy mój lament o nią mnie uspokaja mówi, że to nie tak że o tym nie myśli, że często patrzy na mnie jak śpię i nie może uwierzyć jak mnie skrzywdził, że będzie go to trapić do końca jego dni…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja czasem wpadam w taką furię, że przekreślił 2 lata i mój wysiłek i poświęcenia dla niego, przeprowadzkę 100 km od domu, dla seksu z jakąś dziunią bez matury, że jest zwykłym d****arzem… On przeprasza, mówi, że będzie mi to wynagradzał do końca życia. Teraz pytanie kończące mój wywód… często, żebym się uspokoiła, mówi mi, że powinnam się też zastanowić nad sobą i powodem tego co zrobił. Że on słysząc że jest nikim, zerem, że wiecznie źle coś robi, chociaż wziął nawet dla nas mieszkanie na kredyt i pozwolił mi je urządzić po swojemu, już nie mógł znieść wiecznych pretensji i niezadowolenia. Napatoczyła się dziewczyna, która mówiła, że chciałaby żeby ją tak ktoś kochał i chwaliła to, co ja krytykowałam i po prostu poczuł potrzebę poczucia się facetem i poprawienia swojej samooceny… Chciał się poczuć kimś, a nie nikim i przez chwilę ona mu dała tą złudną nadzieję. Czy faktycznie jest tak jak mówi i nie powinnam mieć do niego pretensji bo przyczyniłam się do tego co zrobił? Jak mi nie przejdzie, wykończę nas oboje moimi lamentami co 2 dni… Mnie boli, że nawet tego nie ukrywał, że pozwolił mi na to patrzeć co oni razem robią… ale ponoć sypiał z nią jak z dziwką i ciągle miała pretensje jak mówił o mnie… a on wtedy odwracał się na pięcie, a ona za nim biegła jak niegdyś on za mną… ps. po co się ohajtałam? dobre pytanie, może po to żeby się poczuć lepiej tak jak on, gdy poszedł do innej... Kocham go, jest dobrym człowiekiem, jest mężem, jakiego chciałaby niejedna z was, we wszystkim pomaga, sprząta, prasuje, wyręcza mnie, zabiera na randki... ale boję się, że nigdy mi nie przejdzie i nigdy nie będzie tak samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to morda w kubel nastepny raz i uwazaj co robisz i mowisz. Mezczyzni nie sa az tacy glupi jak wam sie "swiete krowy" wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdrada z natury jest paskudną czynnością... Nie usprawiedliwiam faceta, jednak w dużej mierze przyczyniłaś się do tego. Dałaś mu odczuć, że jest dla Ciebie nikim, że nie kochasz go, nie pożądasz... Chciał być kimś dla kobiety którą kocha i z którą jest. Znalazł jak piszesz "dziunię", dla której (wg niego) był kimś, miał sex. Matura w tym wypadku nie ma znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - coś mi się zdaje, że masz zbyt wysokie mniemanie o sobie.... ten tekst z magistrem jest nadęty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz on sam mówi, że nawet nie wie co mu się w niej spodobało... sam jest osobą bardzo ambitną i od razu zaczął ją krytykować za ta maturę, żeby się wzięła na siebie bo to jest dramat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ponoć do seksu matura mu nie była potrzebna. Wysokie mniemanie - miałam, do czasu tego co się stało, jak zobaczyłam, że można mnie zastąpić 1 lepszą laską z ulicy... teraz nawet w lustro nie mogę patrzeć ;p tekst może nadęty - ale spodziewałam się od razu tekstów " ta jesteś wykształcona, a byków jak u gimnazjalistki". Serio nie jest ze mną tak źle. Dobra krytyka w cenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzę ze miałaś potrzebę wygadania się... Brawo jak Ci lżej. Nie myśl już o tym było minęło i uważaj na słowa które wypowiadasz di niego bo jak sama wiesz bardzo mogą zranić drugą osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie sposób Tobie dogodzić. Wciąż szukam dziury w całym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podobnie mam
Najpierw zakochany i skromny, bo nic nie miał. Po tem dupa w pióra obrosla i się zachciało innej. Nie ma co w kolesia inwestować bo na Tobie zarobi a innej da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zyciu bym nie była z kimś kto choc raz nazwał by mnie zerem albo ze mnie kpił i wysmiewał. I goowno by mnie obchodziło tłumaczenie ze pochodzi sie z patologii i takie odzywki to codziennosc, tym bardziej związku z takim patusem bym nie chciała, zeby ktos taki wychowywał moje dzieci. Sam styl w jakim piszesz o tym facecie, że wziełas sobie "byle kogo" zeby czuć się od niego lepsza, juz wystarczająco mowi o tym jaką jestes osobą. I zdziwienie, jakim prawem on przestał czuc sie zerem i nadskakiwac ci. Beznadziejna z ciebie osoba, tak po prostu jako człowiek i nie chciałabym cie poznac. A facet fakt, zdradzac nie powinien, powinien po prostu odejsc i znalezc kogos normalnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko Ty masz dziewczyno problem z psychika!! Idź na jakas terapie, bo poniżająca go wyzywałeś i jeszcze zdziwiona, ze wpadł w ramiona innej miłej i zapatrzonej w niego dziewczyny!!! Zacznij od siebie! Wzięłaś z nim ślub- zamknij swoją jadaczke chamska i szanuj jego i wasz związek!! No znowu namieszane i bedziesz zdziwiona!!! Pomysł nad soba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobnie mam dziś W pełni popieram twoje słowa. Z doświadczenia własnego powiem tak: jak dziad odżyje, to cię torbą zabije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×