Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CelleLaPlus

Być lubianą, poczucie wartości

Polecane posty

Gość CelleLaPlus

Witajcie, Od lat zmagam się z problemem lubienia siebie samej i lubienia mnie przez innych. Jestem mężatką i mam 26 lat, a problemy te nie zniknęły. Mieszkam w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają. Kilka lat wstecz dotknęły mnie przykre historie rodzinne, przez co chyba już na zawsze ludzie kojarzą mnie właśnie z tymi wydarzeniami (chodzi o rozwód rodziców i związane z tym sprawy finansowe) i oceniają na gorszą od siebie, a przynajmniej ja tak czuję. Jednak to poczucie gorszości towarzyszy mi już od gimnazjum. Obecnie, kiedy widzę kogoś znajomego z dawnych lat, ze szkoły podstawowej czy gimnazjum boję się nawet na niego popatrzeć, wstydzę się siebie. Czuję, że mam łatkę osoby zamkniętej, nudnej, gorszej, biednej, brzydkiej, niewartej rozmowy, śmiesznej itp Nie mam znajomych, rówieśnikom nie mówię "cześć", oni także tego nie robią. Planujemy z mężem dziecko. Starania chcemy zacząć jeszcze w tym roku. Ja już martwię się jak to będzie, kiedy moje dziecko zaprowadzę na plac zabaw albo do przedszkola, gdzie być może spotkam matki - moje rówieśnice. Boję się, że to, że ja jestem taka i tak odbierają mnie inni sprawi, że moje dziecko będzie czuło się podobnie do mnie i zostanie przez swoich rówieśników odrzucone. Zastawiam się co mogę zmienić, żeby może mieć znajomych, żeby pozbyć się tej głupiej łatki albo...może jak nie przejmować się innymi? Nie wiem już sama :( Najchętniej wyjechałabym stąd, jednak chyba nie będę miała takiej możliwości. Proszę dzielcie się doświadczeniami i radami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CelleLaPlus
Dodam jeszcze, że wśród osób, które poznałam w innym miejscu i w późniejszym czasie niż okres gimnazjum czuję się o niebo lepiej, wręcz blisko normalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To moze sie wyprowadzic z tego miasta? Bo niestety latka bardzo utrudnia zycie i najlepiej jest zaczynac gdzies indziej od zera i dac sie innym poznac i polubic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niewidzialna presja , która wisi w powietrzu, to chyba nie tak Zle powinni sie czuc ludzie wykolejeni,ktorzy zeszli na zla droge , a nie normalni ludzie Troche w tym opowiadaniu naciaganej rzeczywistosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CelleLaPlus
Wyprowadzka na pewno pomogłaby mi, jednak są pewne przeciwwskazania. Po pierwsze mamy tutaj całą rodzinę: rodziców, dziadków i babcie, których bardzo kochamy i chcemy być blisko nich. Po drugie w okresie przed moim kataklizmem rodzinnym kupiliśmy tutaj działkę, którą prawdopodobnie ciężko będzie sprzedać ze względu na lokalizację, która większości nie odpowiada (poprzedni właściciel nie mogł jej sprzedać bardzo długo). Z drugiej strony te wszystkie przeciwwskazania jakoś bledną w obliczu wychowania dziecka w komforcie psychicznym. Póki co szukam sposobów, co mogłabym sama dla siebie zrobić, żeby poczuć się tutaj lepiej, jeśli takie sposoby w ogóle są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
albo zmień miasto albo przestań narzekać, są takie warianty do wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CelleLaPlus
Nie narzekam - opisałam sytuację jaka jest w mojej ocenie, subiektywnej. Chcę coś zmienić. Nie innych, lecz siebie, a nie mam na to pomysłu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedys przeprowadzilam sie do innego miasta za praca i na samym poczatku wplatalam sie w sytuacje z chlopakiem przez ktora ludzie stwierdzili ze moga mnie oceniac obgadywac i przychodzic do mojego miejsca pracy i udzielac mi rad itp to byl horror czulam sie napietnowana a tak naprawde nie zrobilam nic zlego(olazalo sie ze ten chlopak to patol i kiedys bral narko itp a ja tego nie wiedzialam bo bylam tam nowa) wytrzymalam tam jednak bo mialam raty itp ale po 6 latach stamtad spierdzielilam i mimo ze mieszkam niedaleko to nigdy tam juz nie jedze nawet na zakupy i wiecej mnie tam nie zobacza czulam sie wlasnie tak jak ty i ucieczka pozwolila mi normalnie zaczac zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.34 Skoro nie innych tylko siebie , to znaczy , ze to jest kwestia tylko twojego odczuwania i nie ponosi winy otoczenie, w ktorym jestes Gdybys jako winowajcie podala otoczenie, to mozna by jeszcze wierzyć , a tak nic sie nie klei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CelleLaPlus
Może rzeczywiście nie wynika to z pierwszego postu, ale miałam na myśli to, że moim obecnym głównym problemem jest moje odczuwanie tego wszystkiego. Zdaję sobie sprawę z tego, że wśród ludzi w miasteczku byli tacy, których spotkały gorsze rzeczy lub wręcz oni zrobili coś złego komuś, a jakoś nie widać po nich żeby czuli się gorzej. Ja mam czasami takie uczucie, że najchętniej spotykając kogoś znajomego zwinęłabym się jak ślimak do muszli albo po prostu nagle zniknęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też byłam w takiej sytuacji, miałam łatki od dzieciaka przyszyte.. Sytuacja rodzinna. Też mi to siedziało w głowie i faktycznie ludzie traktowali mnie średnio. Teraz mieszkam w innym, większym mieście i czuje się świetnie wśród znajomych nie znających tamtych wydarzeń z dzieciństwa. Teraz dopiero jestem sobą. Ale może terapia byłaby rozwiązaniem, jeśli nie chcesz wyjechać. Ogólnie to nie trzeba przecież jechać nie wiadomo jak daleko. Mi wystarczyło sąsiednie miasto do tego, aby poczuć się o wiele lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CelleLaPlus
Ktoś się podszył powyżej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×