Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Fragiii490

Zdrada. Ból. Upokorzenia. Kłamstwa.

Polecane posty

Gość Fragiii490

Nie mam się z kim podzielić moją historią a bardzo tego potrzebuję. Muszę to z siebie wszystko wyrzucić bo nie daję już rady tego dusić w sobie. Zacznę od początku. Poznaliśmy się 11 lat temu. Mieliśmy po 16 lat. On od początku związku był bardziej zaangażowany ode mnie. Młody Ale dojrzały jak na swój wiek. Ja byłam infantylna. Chciałam związku i wolności jednocześnie i ... fakt często go oklamywalam. Moje kłamstwa były różne wyjścia na dyskoteki pisanie z innymi chłopakami. A nawet spotkania z nimi. Po jakimś czasie i kolejnym moim kłamstwie zmienił się. Nie byłam dobra. Często musiał mnie przepraszać za to że ja zawinilam i odwracalam kota ogonem przy czym go jeszcze wyzwalam nie raz i upokorzylam. Bylam głupia i młoda i żałuję tych czynów. Po kilku latach razem różnych wzlotach i wypadkach. Kilku rozstaniach i powrotach zareczylismy się. Przed samym ślubem nie byłam pewna tego kroku i nawet chciałam odejść. Ktoś mnie zauroczyl wtedy Ale nic między nami nie było prócz takiego platonicznego uczucia. Zdecydowałam że jednak będzie ślub. Było wesele ślub i wspólne życie. Czasami miałam takie myśli że go nie kocham. Że nie zasługuje na mnie. Minal chyba rok po ślubie. Poczułam pewnosc że go kocham bardzo że jest jedyny i chce być tylko z nim. I nagle jakby zmiana w nim nastąpiła. Oj różne rzeczy się działy. Bardzo mnie ranil nic mu nie pasowało. Wszystko przeszkadzało i ciągle podejrzewał zdradę z mojej strony. Zrobił się opryskliwy nieczuly wredny. Mówił mi przykre rzeczy. Wychodził że znajomymi i często nawet nie wracał na noc. Palił zielsko. Starałam się dotrzeć do niego. Chciałam rozmawiać. Bardzo bolało mnie gdy nie wracał na noc. Nie dawał znaku życia często więc płakałam w poduszkę całe noce. W pewnym momencie zrobiłam się obojętna. Zaczęłam wychodzić też i żyć swoim życiem. Nie miałam siły. Pewnego razu gdy kolejny raz nie wrócił wyrzucilam go z domu. Nie miał gdzie się podziac Ale miałam to gdzieś. Nie chciałam już z nim być. Zdecydowałam że chce rozwodu. Za dużo już zniosłam i byłam wrakiem człowieka. Dobra praca i brak dzieci były zaletą. Wiedziałam że sobie poradzę. Przez cały czas on dzwonił i mówił że mnie kocha. Żebyśmy dali sobie szansę. Płakał przepraszał. Czasami coś mi pomógł a ja jemu. Przez rok kilka razy próbowaliśmy wrócić. Spędziliśmy razem święta walentynki itd. To były krótkotrwałe chwilę i zwykle to ja nie chciałam z nim być. Odchodzilam. W między czasie miałam znajomego z którym się spotykałam. Nie doszło między nami do fizycznego zbliżenia Ale to był chłopak bliski mojemu sercu. Pomagał mi przetrwać trudne chwile i prawdopodobnie liczył na więcej. Raz nawet mąż mnie z nim przylapal na spotkaniu i wyciagnal mnie siła do domu. Złożyłam pozew o rozwód w między czasie. Czasami mąż stał pod domem moim i czekał całą noc bo nie chciałam wyjść. Zranił mnie i nie chciałam z nim być. Czasami próbował też groźba czasami płaczem innym razem mnie obwinial i wyzywal. Dzwonił uparcie cały czas. I uwaga. Pewnego dnia dowiaduje się że on kogoś ma że przed chwilą z nią zamieszkał i był u znajomych u rodziny. Wpadłam w szał i amok i nie wiem co jeszcze. Rozpacz. Dlaczego mówił że kocha skoro kogoś miał? Dowiedziałam się że to trwa od dłuższego czasu. Że poznał ja jeszcze kiedy mieszkaliśmy razem. Że spotykali się i spali że sobą. Spotkaliśmy się na rozmowę. W tym amoku chciałam z nim być nie ważne wszystko. I on od razu ja rzucił. Kazał natychmiast się jej wyprowadzić ale nie powiedział że do mnie wraca... dzień później już był że mną. Myślałam że sobie poradzę z tym Ale jest strasznie źle. Czuje się upokorzona i zdradzona. Czuje że wszystko wraca. Po kilku miesiącach razem wciąż o tym mówię. Ciągle płacze i ciagle myślę. On już nie ma siły do tego. Zamieniłam się w szpiega. Sprawdzam wszystko codziennie. Mam obsesję i depresję. Dlaczego tak mnie zranił? Czemu kłamał? Jak jej powiedziałam że jesteśmy razem to była w szoku. On chyba się bał bo prowadził podwójne życie. Ona była pewna że ja kocha... I nadal jest tego pewna. Żal mi siebie. Jestem żałosna. I nie rozumiem siebie i tej podwójnej gry. Czemu postanowiłam wrócić do niego. Teraz czuje się z tym okropnie. Ponizylam się i nie wiem co robić. Bardzo to długie i jak to opisuje to stwierdzam jakaś chorobę psychiczna u siebie. Proszę o radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zrob mu to samo i badzcie kwita.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stwierdzam jakaś chorobę psychiczna u siebie x Też to stwierdzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra. Kobieto! Twoja historia to jedna wielka histeria! Rany! Wolę już być sama całe życie. A jak trafię na takiego świra co tylko odgrywa komedię romantyczną, żeby jego była była zazdrosna?! O matko. Zamiast razem przeżyć coś, no np skok na spadochronie to wy ciągle okazujecie sobie jak się nie kochacie, żeby jedno goniło za drugim i nigdy żadnego bezpieczeństwa, oddania, miłości i współpracy, pewności. To straszne. A wy to jesteście psy ogrodnika. A w sumie to pewnie często się zdarza. Trzeba uważać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×