Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sławowa

Rozterki

Polecane posty

Gość Sławowa

Witam Postaram się zwięźle, choć się nie da. Jesteśmy prawie 10 lat po ślubie. Ja pracuję w Polsce. Najkrócej w pracy z dojazdami jestem 9 godzin, ale bywa, że muszę być i kilkanaście. Różne dni tygodnia, często weekendy i święta również, od czasu do czasu nocki. Mąż pracuje za granicą, ponad 1000km od domu. Zjeżdża co 4-6 tygodni przeważnie na tydzień. Mamy dziecko, 1-klasistę. Mieszkamy z rodzicami. Tzn. mamy oddzielne wejścia do jednego domu. Rodzice opiekują się dzieckiem pod naszą nieobecność, my im pomagamy poprzez załatwianie różnych spraw, wożenie do lekarzy, umawianie terminów, etc., a jest to częste z uwagi na zły stan zdrowia jednego z rodziców. Niby wszystko ok, ale rozważamy wybudowanie własnego domu, gdyż co u siebie, to u siebie. Poza tym jedno z rodziców jest mocno konfliktowe i mimo zwracania uwagi, lubi się mieszać i próbuje rządzić, wymyślać prace na czas wolnego czasu, który chcielibyśmy spędzić wg własnego planu. Wiecie o co chodzi. Niby nic nam nie karze, nie zmusza, ale jak nie spełniamy jego wymogów, to jest foch lub wypominanie. Działka jest. Niewielkie oszczędności też, tylko one wystarczą jedynie na początek budowy. Zastanawiam się ciągle, jakie rozwiązanie byłoby najbardziej optymalne: Czy pozostać z rodzicami, bo i tak oni są zależni od nas, a my od nich jeżeli chodzi o pomoc z dzieckiem? Czy ładować się w kredyt i mieszkać oddzielnie. Dodaję, że ewentualnie postawiony dom znajdowałby się kilkadziesiąt km od mojego miejsca pracy, a i mąż też w pobliżu raczej niczego opłacalnego nie znalazłby, więc też pewnie musiałby dojeżdżać. Dodam, że mnie, wiadomo, męża brakuje i żal mi uciekających jeszcze młodych lat życia. Dziecko natomiast również to przeżywa i tęskni. Poza tym muszę się porać z codziennością sama, co mnie też dobija. Niewiele mam czasu na przyjemności czy zwyczajne pobycie z dzieckiem. Abyśmy bez kredytu uzbierali na dom, musiałby tam siedzieć jeszcze kilka, jak nie kilkanaście lat... Dom, w którym mieszkamy też wymagałby generalnego remontu, choć tragedii nie ma. Oczywiście koszty utrzymania dzielimy z rodzicami - dokładamy się do wydatków żywieniowych, ogrzewania, wody, kupujemy zapasy jedzenia dla wszystkich czy środków czystości, itp. Doradźcie, patrząc na to z boku, co zrobilibyście w takiej sytuacji - czy zostalibyście czy ryzykowalibyście kredytem za cenę takiego "w miarę" świętego spokoju?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławowa
*każe, nie karze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławowa
Są tu jacyś mądrzy ludzie, potrafiący doradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co wam zapasy ,wojna idzie czy jak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławowa
Zapasy na zasadzie kilka kg mięsa, aby nie kupować co chwilę, większy proszek do prania itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kilka kg mięsa? nie sądzisz,że to przesada,a może wy jesteście propersami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławowa
Nie sądzę. Po prostu mieszkamy w miejscowości, w której produkty są o wiele droższe, niż w marketów. Natomiast ja nie mam czasu, żeby co drugi dzień do tego marketu biegać, a rodzice nie mają jak. Więc jak jadę już na zakupy, to robię większe. Jakie to ma znaczenie dla zadanego przeze mnie pytania? Nie o to tu chodzi. Zostawmy zakupy w spokoju. Skupmy się analizie sytuacji i wyciągnięciu odpowiednich wniosków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławowa
Moje imię jest tu nieistotne. Pozostanę przy nicku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rodzice pomagają przy dziecku, a mieszkać wygodnie ma pani gdzie po co ładować się w kredyty ? rodzice domu do grobu nie wezmą chyba że dużo rodzeństwa do podziału jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławowa
Już wspominałam wyżej o powodach rozmyslań nad kredytem. Dlatego wolelibyśmy sami. Tylko nie wiem, czy jest sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×