Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ukrainkaolia

Przyszła teściowa mnie nie lubi, bo... jestem ukrainką?

Polecane posty

Gość ukrainkaolia

Witam! Półtora roku temu poznałam Bartka. Po miesiącu zaczęliśmy mieszkać razem. Wszystko ładnie-pięknie, oprócz tego że jego matka mnie nie za bardzo akceptuje. Jestem ukrainką, przyjechałam do Polski na studia. W tym roku kończę studia magisterskie. Bartek jest bardzo szczęśliwy z tego powodu bo jemu jednak się nie udało dostać na studia, przez to że od małego musiał pracować żeby coś tam mamie ciepnąć (tata Bartka zmarł jak on miał 11 lat i zostawił 4 dzieci). No dobrze, rozumiem. Oczywiście trzeba było pomóc. No tak to wyglądało, on mieszkał z mamą i z młodszym o rok bratem, wynajmowali mieszkanie, wypłata leciała do rąk mamy. Wszyscy byli zadowoleni. Oczywiście wszystko się zmieniło jak zaczęliśmy mieszkać razem. Powiedzmy, ona nie była szczęśliwa że się przeprowadza, ale nie miała na to wpływu. Bartek nie przestał dawać mamie pieniądze, i ja to jak najbardziej akceptowałam, bo jego mama pracuje ale ma niewysoką stawkę więc trudno się utrzymać. Niekiedy i sama coś dodawałam. Wszystko wyglądało na normalną rodzinę z początku ale wcale tak nie jest. Pierwsze spotkanie z mamą odbyło się u nich w domu, ja się czułam okropnie, on mnie przyprowadził żeby zapoznać z rodziną, byli jeszcze bracia i siostra. I wyszło na to że mama ani słowa do mnie prawie nie powiedziała, jak by tam mnie nie było, tylko usłyszałam "nie trzeba było się tracić" gdy dałam jej wino i ulubione ptasie mleczko. I tyle, ona sobie rozmawiała z dziećmi, latała po mieszkaniu, paliła, i wcale to nie wyglądało jak zapoznanie się z dziewczyną syna... W sumie nie wiedziałam jak mam to przyjąć, pomyślałam, może to w Polsce tak jest. Ale dobrze, minęło trochę czasu, przyjeżdżaliśmy do mamy często, jakoś ze mną się pogodziła. O czymś zawsze rozmawialiśmy ale wcale jej nie interesowało co tam u nas, czy niczego nam nie brakuje i ogólnie czy jest w porządku. A dzwoniła do nas kiedy jej coś było trzeba ( coś zrobić w domu, czy brak kasy). Gdy Bartka się pytałam czy to jest w porządku odpowiadał tak, że taka jest jego rodzina. No dobra, ale mnie to bolało bo widziałam że ma ulubioną córeczkę (najstarszą) i ona zawsze była najlepsza, a mojego Bartka miała w d***e. Rozmawialiśmy z nim o tym dużo. Widziałam że jego to też boli. Bo wyszło na to że on zawsze mamie pomagał, zawsze się starał, poszedł do roboty od małego żeby jej pomóc i przez to spi***dolił sobie życie, a ona tego w ogóle nie ceni. Na mój temat ona się nie odzywała, ale Bartek mówił że niby jest zadowolona, ale widziałam że tak wcale nie jest. Za jakiś czas Bartek stwierdził że przestanie dawać mamie kasę. Zgodziłam się. Wyjaśniam dlaczego tak się stało, bo możecie mnie źle zrozumieć: - jego matka za dużo pali (prawie po dwie paczki dziennie, do tego lubi się napić). A wiecie że tanio takie coś się nie obchodzi. Bartek stwierdził że tego nie będzie sponsorował. - ma jego w d***e, chce od niego tylko kasę, a sama nie potrafi po prostu zadzwonić i się zapytać jak tam u nas. Ale to nie było tak że wcale się odsunęliśmy, przyjeżdżaliśmy nadal do niej, nadal z jej strony nie było zainteresowania nami, tylko do mnie dochodziły plotki o mnie że jestem zła bo nie pracuję a studiuję (cały czas dorabiałam) A ja nie zamierzam rzucić studia żeby pracować na zmywaku później. Studia to moja inwestycja w przyszłość. Do tego mam potencjał i szkoda mi wszystko stracić. Kolejna rzecz to: jestem z Bartkiem bo chce polskie obywatelstwo. Tak twierdzi, no cóż, niech tak myśli. Tylko jak na nas tylko spojrzeć to widać jak bardzo się kochamy. No i ogólnie cały czas narzekanie np że się przenieśliśmy za miasto, a to daleko (20 min jazdy jak coś), że po co i tak dalej, widocznie miał mieszkać z matką to końca życia. Też niekiedy pojawiali się głupie gadanki na temat mojej wagi (nie jestem aż taka szczupła ale i nie gruba). Albo jak coś źle powiem po polsku to mógł przylecieć przykry żart w moją stronę. I masa innych rzeczy... Ale z tym sobie mogła radzić, bo już zrozumiałam jaki ona jest człowiek. Pogodziłam się ze wszystkim. Pomagaliśmy jak była potrzeba, bo młodszy narzekał że im brakuje kasy żeby się utrzymać ( a oboje sobie nie mogą odmówić w piciu czy fajkach). No dobra, ostatnio miała operacje to ona leżała w szpitalu a ja zostałam u niej w mieszkaniu żeby zaopiekować się kotem, no i codziennie do niej przychodziłam do szpitala. A jak jechałam już, zostawiłam kasę, wtedy chyba pierwszy raz usłyszałam od niej szczere dziękuję. Niby tam między nami się polepszyło. Ja aż się ucieszyłam. Ja dzwoniłam do niej często się pytać o zdrowie i ogólnie, było dobrze niby. Ale no wiecie, znowu nie. Przyszedł ten dzień kiedy Bartek mi się oświadczył... Zawiadomił mamę, ona, z jego słów, się ucieszyła. Ale po tym do nas nie dzwoniła cały miesiąc ( wcześniej dzwoniła chociaż raz w dwa tygodnie zapytać czy przyjedziemy do niej) a teraz nic. Widocznie jednak nie jest szczęśliwa że się zaręczyliśmy. Ale byliśmy wczoraj u niej, cała rodzina się zebrała na Wszystkich Świętych i ja byłam przerażona - ona ani słowa do nas nie powiedziała. Ona widziała wszystkich oprócz nas. Nas tam jak i nie było. Ani słowa, tylko się później zapytała jak wychodziliśmy czy nie zostaniemy dłużej.. a po co? żeby telewizje pooglądać? Myśleliśmy że zapyta chociaż głupie rzeczy, kiedy wesele planujemy czy coś obojętnie co.. nie wiem o co jej chodzi. Nie chcę żeby Bartek stracił kontakt z rodziną przeze mnie, ale on twierdzi że ja nie jestem winna. Powiedzcie mnie proszę co jest? Musimy "kupować" uwagę i miłość matki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktoś przeczyta monolog ukrainki XD to dajta towarzysze streszczenie tego czto ona pogawariła XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
banderowiec w tobie drzemie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przejmuj się dziewczyno aż tak jego matką. Widocznie Bartka matka, to taki człowiek, co myśli głównie o sobie. Ważne, że jesteście razem szczęśliwi. I nie właź już jej tak w doopę. Starej baby nie zmienisz, a tylko sobie nerwy psujesz. Skoro ona do Was taka, to Wy też przestańcie ją wspomagać, załóżcie swoją rodzinę i zajmujcie się sobą, a matkę traktujcie tak, jak ona Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie dałam rady tego przeczytać, niech ktoś streści :O🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nie lubi ukraincow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi o ciebie tylko o kase. Tobie dokucza bo jest zla na syna, ze przestal jej dawac kase na nalogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessinthesky
Ja też tak myślę. Dla niej dobra będzie taka synowa która będzie dawać kasę. Nie przejmuj się nią aż tak bardzo. Widać że chłopak też to widzi i jest po twojej stronie, a to najważniejsze. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tobie wydaje się że chodzi o kasę a mi się wydaje że każda matka jak widzi że dziewczyna po miesiącu znajomości zamieszkuje i dzieli łoże z facetem to jej tylko jedno przychodzi na myśl?...... U was taki zwyczaj że wskakuje się do łóżka facetowi i od razu z nim się mieszka? XXXX ~~~~W tym roku kończę studia magisterskie. Bartek jest bardzo szczęśliwy z tego powodu bo jemu jednak się nie udało dostać na studia, przez to że od małego musiał pracować żeby coś tam mamie ciepnąć (tata Bartka zmarł jak on miał 11 lat i zostawił 4 dzieci)~~~~ XXXX Trafiłaś na idiotę który się cieszy że jest nikim:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×