Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Irracjonalna666

Gorszy z dnia na dzień...

Polecane posty

Gość Irracjonalna666

Witam, Proszę o wyrozumiałość ponieważ to mój pierwszy post na kafeterii :) Bardzo często obserwowałam różne wątki na tym forum ale dopiero teraz poczułam potrzebę napisania.. Od ponad 5 lat spotykam się ze starszym o 4 lata mężczyzną. Znamy się od podstawówki więc wiemy o sobie prawie wszystko jednak ostatnio zaczynam się zastanawiać czy nasza relacja nie powinna była zostać na poziomie przyjaźni... Odkąd się spotykamy mój wybranek robi się coraz bardziej egoistyczny i złośliwy. Na początku było cudownie ( zabierał mnie do kina, spędzaliśmy dużo czasu ze sobą, przez pierwszy rok nawet pamiętał o różnych świętach) później zaczęły się problemy. Przestał się do mnie tak często odzywać i zastępował to znajdowaniem sobie koleżanek na GG ( kilka z nich nawet poznałam i wiem że to nie była tylko przyjaźń) , rozstaliśmy się wtedy pierwszy raz. Po kilku tygodniach wróciliśmy do siebie, miałam wrażenie jakby coś ciągle pchało nas do tego związku, nadal go kochałam. Okazało się że po naszym rozstaniu rzucił szkołę której do tej pory nie skończył.. Od tego się wszystko zaczęło - jego namiętne palenie marihuany, zycie na ganuszku mamy bez żadnego zajęcia, bez ubezpieczenia i generalnie bez pomysłu. Weszliśmy w etap wiecznych kłótni których głównym powodem był fakt że ja pochodzę z bogatego domu a on z tzw. patologii więc jego zdaniem to moi rodzice powinni NAS utrzymywać. Starałam się mimo wszystko dużo z nim rozmawiać, wspierać go, pomoc wyjść z nałogu i znaleźć pracę albo zmotywować do wrócenia do szkoły ale tylko zaczęłam przez to wariować. Wtedy ja dołożyłam swoją część do tej chorej relacji - mianowicie zostawiłam go i zaczęłam układać swoje życie z kimś innym. Trwało to pół roku - On wrócił a ja uległam bo bez niego nie widziałam życia. Teraz znalazł sobie jeszcze lepszą zabawę - żeby wymigać się od składania mi życzeń postanowił... Kłócić się ze mną o nic. Za 4 dni mam urodziny a on obraził się ponieważ " jestem smutna i pewnie coś ukrywam". Tak jest ze wszystkim - urodziny, dzień kobiet, walentynki. Nawet już nie liczę że wpadnie jak będę robiła w weekend imprezę dla znajomych bo przecież go tak bardzo uraziłam... Przejdzie mu dzień później. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Kocham go ale po tych kilku latach starania się żeby wyprowadzić go na prostą sama się pogrążyłam. Nie mam już siły ani motywacji żeby cokolwiek zrobić. Nie polepsza tego fakt że On jest przeciwny mojemu wyjazdowi na studia i wojna o to dopiero się zaczyna a przecież to mój własny, świadomy wybór. Czy waszym zdaniem jest jakaś szansa na uratowanie tej relacji? Czy jest jakakolwiek nadzieja, że to się poprawi? Co byście zrobiły na moim miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znudził sie Tobą jest tylko jedno wyjscie wziąść d....pe w Trok i iść z tad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze, w takim razie skoro się znudził to czemu za każdym razem kiedy próbuję odejść on nagle sobie przypomina i trzyma mnie przy sobie wszelkimi sposobami? Chyba nie wierzę w to że trzyma mnie przy sobie tak od kilku lat zupełnie po nic ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to sie mówi z braku laku i kit dobry jesteś jego zapasowka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×