Ja pierdziele mąż chce mnie pożyczyć przyjacielowi

I nie, to nie jest żadne prawo. Jestem wściekła i to strasznie. Wyobraźcie sobie, że przyjaciel męża to też jego wspólnik w interesach. Dzisiaj był u nas na obiedzie i zaczął się żalic że nie ma z kim iść na jakąś tam imprezę a mąż zaproponował żebym to ja z nim poszła. No ja pierdziele myślałam że wybuchne. Potem mąż mi zaczął tłumaczyć że to nic złego, że przecież nam ufa i że to obcy ludzie więc nie mam się o co obrażać. Co o tym myślicie

Spoko, ja bym poszła jeżeli facet jest zabawny i sympatyczny.

Widziały grały co brały.

To dopiero początek, wspólnicy mają swoje rozliczenia i w ramach rozliczeń masz wylądować z nim w łóżku

Pewnie że tamten jest miły i sympatyczny i zawsze można na niego liczyć ale poczułam się niezręcznie i to bardzo.

Taa a przy najbliższej kłótni ci to wygranie że poszłaś w tango z jego kumplem

Temat wprowadza w błąd - pożyczać to można rzecz będącą czyjąś własnością. Co złego jest w samej tylko propozycji, żebyś poszła z przyjacielem męża na imprezę? Ostateczna decyzja przecież należy do Ciebie. Wściekłaś się na zapas.

To jest ugadane kumpel męża chce się z tobą przespać a mężowi to pasuje. Spytaj męża co będzie jak za dużo wypijesz i jak tamten będzie się dobierał, gwarantuje że powie że nic się takiego nie stanie

Chce Ci zrobić przelotkę o***tu, uciekaj ile masz sił, powinien cię szanować, tak traktuje cię jak rzecz.