Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Książkowa

nie wiem już nic.....

Polecane posty

Gość Książkowa

Cześć.... eehh.... spaprałam życie sobie i innym również.... czuję, że powoli popadam w jakąś depresję i nie wiem co mam ze sobą zrobić.... cztery lata temu rozstaliśmy się z chłopakiem po kilku latach związku. Mam 24 lata. Przez półtorej roku żyłam sama, pracowałam... miałam czas na wybawienie się na imprezach. Było spoko, do czasu.... Pracowałam w księgarni... Na początku pozostawałam "za chmurą" i stałam się wredną suką dla innych ludzi... Bardzo często przychodził do mnie jeden Pan X .... Początkowo nie zwracałam uwagi, kiedyś postanowiłam się mu przyjrzeć.... Zawsze mówił Dzień dobry, był jakiś...inny.... Kiedyś stanął przy ladzie.... Spojrzałam w te piękne brązowe oczy i ten szczery uśmiech... I poczułam to.... Poczułam ten ścisk w żołądku, trzęsły mi się nogi, robiło gorąco, nie umiałam oddychać... On zresztą tak samo. Strasznie trzęsły mu się dłonie, kiedy podawał mi kartę... Codziennie marzyłam o tym, żeby wpadł do sklepu i pogadał ze mną... ale wpadał sporadycznie... kiedyś przyszedł z dziewczyną. Wtedy spasowałam. W okresie mojej samotności poznałam wielu dupków, którzy regularnie zdradzali swoje żony.... Zrobiło mi się cholernie smutno z tego wszystkiego. Postanowiłam, że odświeżę pewną znajomość z dzieciństwa z Y. Tak... od razu złapaliśmy wspólny język, byliśmy sobą oczarowani. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu... Chłopak nie miał szczęścia w miłości i było mi go cholernie żal, bo jest naprawdę super facetem. W krótkim czasie poznaliśmy swoich rodziców i postanowiliśmy, że damy sobie szansę, choć ani ja, ani on nie braliśmy tego na całkiem poważnie.... Pan z księgarni zaczął przychodzić prawie co drugi dzień, powiedzieć choćby Dzień dobry. Kiedyś nagle zaszedł mnie od tyłu i wyszeptał mi, że przepięknie wyglądam... "no okej" pomyślałam, ale cholera żonę pewnie masz, bo raczej siostra to nie jest i szkoda, że nie zaprosiłeś mnie na kawę na początku.... W międzyczasie przeszliśmy na Ty.... W końcu kiedyś spotkalismy się na parkingu , w fenomenalny sposób przedstawił mi "Gracika" czyli swój samochód, którym wówczas jeździł.... Stwierdziłam " Psychopata jak nic, ale jest przecudowny" pod koniec rozmowy zaprosił mnie na kawę.... zgodziłam się, bo byłam ciekawa jego osoby..... zakochałam się.... wpadłam po uszy.... Boże.... to było coś niesamowitego.... często się widywaliśmy, mieliśmy mnóstwo tematów, muzyka, książki, wszystko.... Jednak... było coś co nie dawało mi spokoju.... bałam się... bałam się znowu trafić na kogoś złego... nie ufałam mu.... pomimo wszystko zaczęliśmy okazywać sobie więcej czułości... łapanie za dłonie... długie patrzenie sobie w oczy.... ale postanowiłam, że zostanę z Y. Przeżyliśmy piękne chwile... zbliżyliśmy się do siebie... i tak to się ciągnęło z nimi oboje... X bardzo dużo mi pomagał... to na niego mogłam zawsze liczyć... w końcu zaczął ze mną pracować w tej księgarni... więc nasze stosunki były jeszcze głębsze... czas mijał, a ja zaręczyłam się z Y... byłam cholernie szczęśliwa, bo w końcu poczułam, że coś mi się układa... jestem raczej osobą, która rzuca się na wiatr jak listek, i czeka gdzie go poniesie.... stwierdziłam, że Y jest mi przeznaczony... ale nie potrafiłam zrezygnować z X.... Pokochałam ich oboje.... X walczył o mnie.... cały czas.... ja miałam różne humory, raz strasznie za nim tęskniłam, a za innym razem byłam zła, że chce mi rozpieprzyć związek... im blizej bylismy z Y slubu, tym moje uczucia do Y słabły.... nie byłam tego wszystkiego pewna... ale coo tam... przecież jestem listkiem, co ma być to będzie... tjaa.... nie było lepiej.... przestaliśmy się z Y dogadywać... to nie było to czego szukałam całe życie... X to było to o czym zawsze marzyłam.... i zrypałam wszystko.... nie wiem co robić.... X odszedł... zostawił.... cierpliwość się skończyła... a ja czuję, że nie będę z Y szczęśliwa. Choć darzę go uczuciem.... to nie jest to czego chciałam. Ale nie miałam odwagi tego skończyć. Nie chciałam być kolejną, która go rzuca i rani.... zbyt dużo boleści już przeżył w życiu.... Z drugiej strony czułam się przy nim bezpoecznie bo bałam się innego życia z X... wiem, to strasznie pogmatwane... jestem trzy miesiące po ślubie.... strasznie mnie boli.... strasznie tęsknię za X. Śni mi się po nocach. Jednocześnie nie potrafię sobie wyobrazić jak miałabym zostawić Y... rozmawiałam i z siostrą i przyjaciółkom.... ciągle słyszę " zastanów się czego chcesz, bo krzywdzisz ludzi"... tak, ja o tym wiem.... wiem, że zawsze ktoś będzie skrzywdzony..... nie wiem co robić.... o co walczyć.... na to składa się jeszcze wiele innych wątków, ale ciężko byłoby opisać tutaj wszystko.... nie wiem czego chcę... taka jest prawda.... boję się, że gdy już się okaże, może być za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Jestes wciaz niedojrzala emocjonalnie. Krzywdzisz tym siebie i innych. To nie byla dobra decyzja z tym slubem. Najpierw trzeba zrobic porzadek ze soba moze nawet przy pomocy psychologa. Jestes taka zagubiona w tym swoim swiecie, ze potrzeba ci jakiegos przewodnika, zeby ci powiedzial co jest dobre a co zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PÓŁTORA roku, nie półtorej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×