Jak można tak postąpić w ogóle z osobą kochaną ...

Byłam w związku na odległość. Kluczowe słowo byłam, bo nagle z dnia na dzień nie jestem. Było cudnie, pięknie ach i och, on słodki, uroczy, jakbyśmy się znali 100lat. Mieszka w UK. Latałam do niego, on niebardzo mógł do mnie ze względu na pracę. Mieliśmy tak na odległość to utrzymywać, a potem miałam się do niego przeprowadzić. W czerwcu 2018. I tak jednego dnia mówi "kupuj bilet" a drugiego cisza. Ja piszę co się dzieje a on że nic, że sobie coś ubzdurałam, że ma dużo pracy. I tak przez 3 dni odzywał się raz dziennie przez sms, podczas gdy zawsze dzwonił codziennie, pisał pięć razy dziennie itp.. Nie wytrzymałam. Wypiłam trochę z koleżanką i zaczełam do niego pisać. Ponieważ on nie odpisywał, ja nakręcałam się coraz bardziej i pisałam coraz ostrzej. W sumie napisałam z 8 smsów, każdy gorszy od drugiego. W ostatnim napisałam że jest j****y*m tchórzem, bo nie chce się przyznać, że nie chce ze mną być. W końcu się odezwał co ja odwalam.... I jeszcze dnia następnego napisał mi cudowną wiadomość na fb. Że to nie ma sensu na odległość, że jak przyjadę będę nieszczęśliwa, że on za smsy się nie gniewa i nie ma żalu. I dajmy sobie trochę czasu... Po czym od miesiąca cisza. CISZA. Ja zagadałam to on mi odpisał na chłodno, że nie ma czasu pisać bo w pracy jest. Zachowuje się jak obcy człowiek, jakby mnie wręcz nie cierpiał... Czy to moja wina? Te smsy tak go jednak obraziły? Ta moja nachalność po pijaku..? Czy po prostu szukał drogi żeby ze mną skończyć...? Ja od razu jak zerwał założyłam badoo. Dziś patrzę a i on założył konto tam... Płaczę :(