dosyc faceta

Mój facet ostatnimi czasy stał się okropny... kiedyś jeździlismy razem tu i tam, nawet tanim kosztem. Chodzilismy na spacery. Moj facet nie jest typem domatora. Teraz nie mogę sie doprosic abysmy spędzali czas razem. Na kumpli zawsze znajdzie czas i pieniadze, dla mnie wiecznie zmęczony,bez czasu... ma 25 lat,a zachowuje sie jak 60latek, mowi że nie ma siły. Teraz wyciągnęłam go ledwo co na łyżwy. Zapytałams ie czy w nastepnym roku pojedziemy gdzieś, żeby nie było, płacę za siebie, a on że nie wie, bo wiosną nie bedzie miał czasu no i pieniedzy może tez nie, bo on musi oszczedzac. Przecież nie chcę luksusów, może byc wyjazd tanim kosztem. Na spacery też go namówic nie mogę, na jakis wypad na siłownię też nie, na NIC. Ale przy kumplach to dusza towarzystwa. On mówi, że mnie kocha i chce spedzic zycie ze mna,ale zastanawiam się po co ja mu jestem potrzebna/ W dodatku ostatnio podejrzano u mnie depresję, ide jeszcze do psychiatry, a on zamiast mi pomoc, zabrac mnie gdzies to jeszcze mnie dołuję. Czuję się opuszczona, samotna... niekochana.

Wydaje mi sie po prostu ze macie inne temperamenty. Inaczej zawsze jest na początku związku, a inaczej juz po kilku latach i dzieje sie tak w kazdym jednym związku. Albo to przetrzymacie, albo... hmm.. Mam teraz podobną sytuację, lecz ja z powodu swojej depresji nie jestem w stanie nadązyc za swoim facetem - on tego nie rozumie i fochy stroi i tez niedosc ze jest mi ciężko, to z jego strony zero zroumienia i nie wiem jak to sie skonczy. Pozdrawiam ciepło.

Moze on nie lubi spedzac czasu we dwojga,ale mi przykro...zwiazek to chyba kompromis, mogłby czasem gdzies mnie zabrac,skoro wie że lubię. Mam doła, a on jeszcze mi noz w plecy wbija