zawsze jestem gdzieś indziej a kobiety żadają bycia tu i teraz

dlatego sączę wino i słucham jazzu, a czasem czytam poezję. Inaczej umarłbym ...

lubię jazz.

co to za jazzgot po 22 ?

Wino i jazz to świetny sposób na nieśmiertelność, ma tylko jeden defekt, nie działa.

lubię jazz. Na pierwszym roku studiów byłam na koncercie jazzowym w Blue Not Jazz Club w Poznaniu. Lubię czerwone półsłodkie wino.

Lubię jazz. Na pierwszym roku studiów byłam na koncercie jazzowym w Blue Not Jazz Club w Poznaniu. Lubię czerwone półsłodkie wino.

w chwilach zwątpienia "Kind of Blue", oczywiście: https://www.youtube.com/watch?v=qiL0jDqjlcA

a wino to jedno ostatniech prwdziwych niedrogich win czyli "Panul Cabernet Sauvignon"

Ja tam wolę uliczne improwizacje i whisky. Znam kobiety, które żądają żeby mężczyzna był zawsze daleko, kontaktują się wyłącznie w celu przekazania biletów płatniczych i to też za pośrednictwem banku jedynie.

https://www.youtube.com/watch?v=z4PKzz81m5c

w chwilach pogodzenia słucham "Sunday at the Village Vanguard" tria Billa Evansa: https://www.youtube.com/watch?v=gZ_rZZusz90

Lubię klasykę. A w co powątpiewasz?

whisky to mocny znieczulacz, jeśli naprawdę dobra. Tu chyba stawiałbym na "Laphroaig".

Nie wiem czemu przeczytałam "zwątpienia". Pewnie tak miało być. Teraz powinieneś wybrnąć jakoś z mojego pytania żeby mi nie było głupio. No i ja dziś nie piję, żeby nie było. ;-)

@sajko_o Cheta też wielbię ...

A produkują to dla Biedronki? Jak tak, to piłam. Jak nie, to nie. Widzisz, ja mam świetny gust, tylko chamskie podniebienie. ;-) Zadowalam się Tullamore.

w miłość jako jakiś sens zwątpiłem. Teraz jawi mi się ona jako groteskowa przygodność.

"Tullamore Dew" to komfort, "Lapfroaig" to uniesienie.

Szukam jakichś mądrych słów na okoliczność rozmów o miłości, ale nie znajduję. Wybacz, że Cię nie pocieszę, nie czuję się predysponowana. O miłości wiem tylko tyle, ile zdołałam przeżyć sama, niewiele.

Uniesienia nie da się kupić w "alkoholowym". Bredzę? No dobra, da się. Da się też kupić spokój ducha, głęboki sen, niemyślenie, nieczucie. I pewnie można tak przeżyć całe życie, czasem nawet chciałabym, ale nie, uroiłam sobie, że bez bez permanentnego znieczulenia będzie trudniej, więc piękniej. ;-) Ułuda i g****o prawda.

ja nie proszę o pocieszenie, ja już miłość do kobiety zlikwidowałem jako kulturowy fantazmat. Żyję miłością poznawania i drinkuję w jazzie.

Fajnie, że zlikwidowałeś. A umiałbyś też likwidować oddawanie moczu, jako czynność nic niewnoszącą do światowej literatury na przykład? Właściwie możesz sobie likwidować co chcesz, ale i tak każdy, pierwotny instynkt wygra. Wypij 3 piwa, najlepiej w towarzystwie pięknej i niebanalnej kobiety, wtedy pogadamy o miłości (zauroczeniu) i oddawaniu moczu i Twoich możliwościach "likwidatorskich". ;-)

@sajk_o dziękuję za naukę, podążę śladem twoich wskazań. A teraz idę spać.

Sztampowe, ale niezmiennie mnie zachwyca. https://www.youtube.com/watch?v=zFk-kiDW_tA Dobranoc. P.S. Już po pierwszym takcie umiem rozpoznać swojego ulubionego wykonawcę. ;-)