Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Paulina8812

Jak zapomnieć o kochanku?

Polecane posty

Gość Paulina8812

Witam, muszę z kimś pogadać i wydaje mi się, że to jest chyba najlepsze miejsce. W domu lub wśród znajomych nie mogę tego opowiedzieć. Miałam romans z żonatym mężczyzną. Trwał on w trakcie naszej wspólnej pracy. Teraz on wraca do pracy w swojej miejscowości a ja zostaję tutaj, jakieś 500 km od niego. Nie wyobrażam sobie, że już go nigdy nie zobaczę, nie pogadamy, nie pośmiejemy się, ale też wiem, że muszę o nim zapomnieć. Jest cudownym facetem i od pierwszego wejrzenia pomyślałam, że takiego faceta szukałąm całe życie, mimo że nie znałam go jeszcze. Ujął mnie najpierw swoim wyglądem mimo tego jest ode mnie starszy o 17 lat, miał wiedzę, można z nim było porozmawiać na każdy temat, traktował mnie jak księżniczkę, otwierał drzwi do auta, zawsze mówił proszę, przepraszam, dziękuje i zawsze był czuły. Nie wiem co jeszcze tak bardzo mi się w nim podobało, ale wiem, że to był ten jedyny na którego czekałam całe życie. Wiem, że już nigdy nikogo nie będę miała. Nie wiem, jak za chwilę sobie poradzę, wiedząc że już go nie ma. Czuję się samotna i już za nim tęsknię. Co robić, popadam już powoli w depresję, nie mam apetytu, mam pracę która nie daje mi żadnej satysfakcji tylko dobre pieniądze. Proszę o pomoc, muszę z kimś pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeciez burek my love jest starszy 8 lat, cos p********z

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na serio tym wymarzonym i jedynym jest żonaty zdradzacz? Nie wiesz jaki na co dzien jest dla stalej partnerki,oprocz tego,ze skory do zdrady. Idealizujesz go i jeszcze sie pograzasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na moje oko autorka 30-33 lata pewnie ma. Uroki korpo, czy te pieniądze są warte zdrowia psychicznego? Sądzę że nie, dlatego w nie wielkiej firmie wole pracować ok. 20osób zarabiając te same pieniądze. Korpo wyniszczy psychicznie i nawet życie które mamy tylko jedno może zniszczyć a zarobione pieniądze może starczy na pomoc specjalisty albo i nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba teraz kolej na mnie by opisac swoja najwieksza glupote ktora popelnilam w zyciu i z ktora sobie kompletnie nie moge poradzic,ale do rzeczy.Jakos na poczatku stycznia dowiedzialam sie ze moj maz mial "skok w bok" oczywiscie do niczego sie nie przyznal i wypiera sie po dzien dzisiejszy a wiem ze to zrobil z wiarygodnego zrodla.Do tego czasu bylismy "zwyczajnym"dobrym wrecz malzenstwem,wiadomo po tylu latach ze soba fajerwerkow nie bylo ale bylismy szczesliwa,kochajaca sie rodzina.Gdy dowiedzualam sie o zdradzie cos we mnie peklo,zrobilam mu awanture,grozilam rozwodem,wrzeszczalam,plakalam i tak na przemian.Wkoncu postanowilam ze odplace mu tym samym,bo wtedy przekona sie jak to jest byc po tej "2" stronie.Wybralam sie wiec z kolezankami na balety a w glowie mialam jedno "znalezc sobie obiekt"do flirtowania.. wpadlysmy do lokalu w ktorym bylo karaoke.Usiadlysmy przy barze i sluchalysmy jak ludzie spiewaja.W padl mi w oko gosciu ktory to prowadzil wiec sciagnelam go wzrokiem i tak to sie zaczelo... Skonczyl prace,wypilismy,posmialismy sie,pocalowalismy.Bylam w szoku ze odwazylam sie na gleboki pocalunek z gosciem krorego poznalam zaledwie kilka godzin wcxesniej a zarazem mialam satysfakcje z tego ze w jakims stopniu odbilam pileczke.Na koniec imprezy chvial ode mnie tel,fb,snapa cokolwiek i wtedy wyznalam mu prawde ze jestem mezatka,ze to byl milo spedzony czas ale nic wiecej nie bedzie miedzy nami, a on ze skoro jestesmy szczerzy to ja tez mam zone i w tym momencie zalozyl obraczke.Zaskoczyl mnie tym totalnie,wiec nie odbylo sie bez pytan moich i jego "dlaczego?" Wyjasnilam mu od poczatku z jskim zamiarem tu przyjechalam a on jak to typowy facet (trraz juz wiem) narzekal ze z zona mu sie nie uklsda,ze najchetniej by sie rozwiodl i tskie tam szmery bajery ktore wtedy nie zle mydlily mi oczy. Dalam sie mu namowic i wymienilismy sie snapem-i tu zaczyna sie moj osobisty dramat.Juz nastepnego dnia zaczal do mnie wypisywac,ze jestem sraka i owaka,ze chce sie ze mna spotkac,ze przyjedzie itd. Na poczatku pomyslam "wariat"po paru godzinach spedzonych razem on juz wielce zakochany,zaczelam go delikatnie splawiac ale ten nie odpuszczal,wrecz stawalo sie to odpychajace,po dobroci nie szlo wiec przestalam byc mila.Byl cierpliwy,mimo tego ze ja bylam chamska on nigdy w zaden sposob nie obrazil mnie.Pisal jeszcze dlugo,wysylal zdjecia ale mojej reakcji nie bylo zadnej-stwierdzilam ze najlepiej bedzie jak nie bede odpisywac.Po jakims czasie kumpele nakrecily mnie na balety wiec pojechalysmy i o dziwo on tez tam byl,jak mnie wyczail to juz mialam pozamiatane,jak pies u nogi.Wyganialam go zeby wracal do zony a ten zalil sie moim kolezanka ze on jest we mnie zakochany,ze najchetniej by sie rozwiodl i ze mna zwiazal,wypytywal je o moj zwiazek z moim mezem itd. Snapowal caly czaas,czasami odpidywalam,czasami nie.Minelo sporo czasu i znow dziewczyny mnie zabraly na tance tym razem poszlismy znow tam gdzie on spiewa.Byl,i byl nawet obrazony na mnie bo praktycznie ze mna nie rozmawial tylko z nimi,pomyslalam ze swietnie sie sklada,bynajmiej d.py nie bedzie truc. Ale po jakims czasie zaczal coraz czesciej przychodzic do naszego stolika.W pewnym momencie szepnal mi do ucha ze jego tesciowa tu tez jest,a na mnie to zadzialalo jak plachta na byka.. pomyslalam "skoro tak za mna szalejesz to sprawdze na ile cie stac przy tesciowej" (wiem,glupia k***a ze mnie,teraz to wiem) i faktycznie bylo widac ta chemie bo tesciowa podeszla i zapytala czy jej sie wydaje czy my mamy sie ku sobie? Oczywiscie zaprzeczylam tlumaczac ze to tylko kolega.. Wrucilam do domu i zaczelam rozmyslac nad ta znajomoscia,tym co sie dzialo od czssu gdy go poznalam,ile dla mnie ryzykowal majac "oko"tesciowa nad soba.. cos zaczelo iskrzyc.. Zaczelismy pisac o nas,naszych malzenstwach,zaczelam go lepiej poznawac i czeulam ze chce go poznac bardziej,wiedziec o nim wszystko!zaczelam myslec czesciej,intensywniej... zaczelam kombinowac zeby znow tam pojsc,czekslam kiedy tylko tam pojde... no i poszlam.Byl,gdy skonczyl prace poszlismy sie przejsc,pogadac.Duzo rozmawislismy o nas,oboje wiedzielismy ze to trudna sytuacja, pytal sie mnie czy odejde od meza,jesli ja to zrobie to on tez.Powiedzialam mu ze nie odejde od mojego Tomka,ze moze motyle wyfrunely ale go kocham i go nie zostawie.Zrozumial to i stwierdzil ze skoro nie mozemy byc razem to musimy o sobie zapomniec-przyznalam mu racje,ze tak bedzie najlepiej.Tak zrobilismy ale dlugo to nie trwalo bo juz nastepnego dnia do mnie pisal ze jest mu ciezko tak po prostu usunac mnie z zycia,wymazac jakbym nigdy nie istniala.. ja tez mialam dokladnie tak samo-wtedy poczulam ze jestem w tym czlowieku zakochana,myslalam tylko o nim,czekalam z tel w reku na jakikolwiek snap ktory sprawial ze bylam nsjszczesliwsza kobieta pod sloncem.Zapomnialam w tym wszystkim o najwazniejszym-ze mam rodzine,oboje mamy... Na tamta chwile nie liczylo sie dla mnie nic,czulam sie jsk zakochana gowniara ktora zyla gdzies w oblokach,innym swiecie niz jej bliscy. Z dnia na dzien tych snapow jednak bylo coraz mniej.. to jeszcze bardziej mnie podkrecalo i dawalo do myslenia "czyzbym mu sie znudzila?" Ale tlumaczyl ze zona mu trzepie tel i nie zawsze moze odpisac,hmmm (kiedys mogl teraz nie moze) ok,cierpliwie to znosilam.Znow sir spotkalismy,znow bylo milo i znow ta sama gadka-nie mozemy byc razem,wiec musimy to zakonczyc.Wiec definitywnie,za porozumienuem stron,z bolem serca usunelismy sie ze znajomych,zs snspa gdzie glownie przez niego sie porozumiewalismy.Bylo ciezko,byly lzy,rozpacz i duszenie wszystkiego w sobie a na zewnatrz trzeba bylo grac przed mezem i dziecmi ze wszytko jest ok.Caly czas byl w mojej glowie,nie chcialam o nim myslec,chcialam tylko zapomniec i wrucic do tych czasow za nim go poznalam,ale po tygodniu chyba go sciagnelam tymi myslami bo zapukal mi w snapa ze nie potrafi o mnie zapomniec,i znow wszystko wrucilo i znow wszystko na nowo..(to wsztstko rozgrywalo sie w okredie 8 miesircy) Spotkslismy sie ostatni raz,znow zapytal mnue czy rozwiode sie,uslyszal nie bo to przewruciloby cale moje zycie do gory nogami on odpowiedzial mi tym samym.I znow uslyszalam ze skoro nie mozemy byc razem to musimy o sobie zapomniec,nie chce tego najbardziej na swiecie ale nie widze wyjscia z tej sytuacji no chyba ze ty masz jskis pomysl? Odpowiedzislam ze" nie.. i ze tym razem,zeby to definitywnie zakonczyc zablokuje cie,tak zeby nas nie korcilo" Byl zaskoczony,nie chcial tego,ale powiedzial ze uszsnuje moja decyzje. Pozegnalismy sie,poplakalismy i rozstalismy... wrucilam do domu i tak jak powiedzialam tak zrobilam,zablokowalam i od 3 tyg nie mam z nim kontaktu,wiem ze gdzies tam mysli jeszcze bo z innego konta prubowal sie do mnie dostac.Jest mi ciezko,cholernie ciezko bo tesknie,ale mam nadzieje ze on na nowo odbuduje swoje relacje z zona-tego mu zycze z calego serca,bo to ja go w to wciagnelam!to wszystko przeze mnie,ja i ta moja "pozal sie Boze" intryga.Teraz mam za swoje,place za swoje grzechy bolem w sercu i dobrze mi tak,postapilam jak zwykla szmata,k****,suka ! Nigdy bym nie przypuszczala ze cos takiego wywine,az boje sie przyszlosci czy przypadkiem nie p*****lnie mi cos w beret i nie wywine podobnego numeru.Mam nadzieje ze kiedys ten bol minie i zapomne,tymczasem pracuje nad odbudowa tego co zj***lam w moim zyciu-rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naucz się pisać wróciłam, zacna historia nie chciałaś nie chciałaś a tu jeb strzała amora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×