Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćCiasteczko

Jedzenie słodyczy w ciąży i wyrzuty sumienia.

Polecane posty

Gość gośćCiasteczko

Czy Wy też jecie słodycze w ciąży i macie wyrzuty sumienia? Ja jestem typem osoby, która nie może mieć w zasięgu wzroku słodyczy lub wiedzieć, że gdzieś są w pobliżu, kiedy jestem sama. Po prostu sięgam po nie bezwiednie. Kiedy nie widzę słodyczy, nawet o nich nie myślę. Wiem, że to jest jedzenie związane z emocjami ponieważ nie mogę się opanować tylko wtedy, kiedy jestem sama - kiedy jestem w towarzystwie w ogóle nie interesują mnie słodycze, tylko drugi człowiek. Tak działam. Mam 30 lat i się z tym pogodziłam. Mam świadomość, że słodycze dla rozwijającego się dziecka są małowartościowe - stąd moje wyrzuty sumienia. Niestety mąż odwiedził ostatnio fabrykę Tago i nakupował dwie siaty ciastek. Mówiłam mu, żeby je schował (on dokładnie zna moją przypadłość) i oczywiście skończyło się to tak, jak zawsze: od 4 dni codziennie jem słodycze kiedy jestem sama: ok. 10 ciastek i 5 cukierków. To dużo ... Zawsze marzyłam o takim bareczku/szufladzie, wiecie gdzie są słodycze, po które sięgam kiedy przychodzą goście. U mnie to zawsze kończyło się fiaskiem. Myślę, żeby kupić skrzynię wiklinową na klucz - niech on ma słodycze w zasięgu ręki, a ja spokojna głowę. Co Wy na to? A może macie jakiś inny pomysł? Ps. Tylko proszę bez rad w stylu, żebym się powstrzymała ... nie umiem, kiedy jestem sama - to jest mój punkt zapalny i tyle. Wolę go po prostu unikać. Czy któraś z Was ma podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam to samo, pochlaniam slodycze na kg ale nie moge sie powstrzymac. przed ciaza. ważyłam 51kg przy wzroscie 170cm. jem slodycze od zawsze i jakby gdzies przepadaly w moim organizmie. w ciazy nie moge sie poqatrzymac od slodyxzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko przestań jak ci smakuje to jedz:) Od kilku ciastek nic CI nie bedzie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćCiasteczko
Do 11:28: nic mi nie będzie, jak mi smakuje? Zgadzam się. Gdybym miała nieprzepartą ochotę na np. kawałek ciasta brownie, to nie miałabym absolutnie żadnych wyrzutów sumienia. Po prostu miałam ochotę i tyle. Ale w tym momencie, nie chodzi o smak, tylko o samotność. I ja zdaję sobie z tego sprawę. Jem te słodycze, bo jakąś emocję oddalam od siebie. I to już nie jest zdrowe. Do tego dochodzi myśl: dziecko więcej by skorzystało gdybym zjadła soczystą pomarańczę, zamiast 5 krówek w czekoladzie. Rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jedyna rada to nie trzymać słodyczy w domu. Nie będzie kusić. Ja też mialam mega ochotę na slodycze w drugiej ciazy a normalnie srednio przepadam za slodyczami. Przytylam 18 kg. Do tej pory zastanawiam się po co mi to było bo tych kilku ostatnich kg zgubić nie mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok teraz rozumiem . Ja od wielu lat jestem uzależniona od słodyczy . Jak jestem w trakcie diety czuje się ja na odwyku to mój maż wszystkie słodycze wynosi do pracy , samochodu , garażu . Ważne zeby nie było ich w domu . Bo to jest jak alkoholik i alkohol . Jest pije , nie to cierpi ale nie pije . Poproś męża zeby schował te cista jak boisz sie ,ze będziesz jadła bez opamiętania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćCiasteczko
Do 11.43: zgadza się: nie mogę trzymać słodyczy w domu, ale nie mogę też zabronić mężowi. Wynosił słodycze do auta - no, ale teraz jest mróz więc to odpada. Wynosił do garażu - ale były myszy :).Stąd ten pomysł ze skrzynią wiklinową na kłódkę, do której klucz tylko on by miał. Wydaje mi się to rozsądne. O wagę się nie martwię - o dziecko się martwię. To dopiero 4 czwarty dzień tego obżarstwa (jestem w 5 miesiącu ciąży) i jestem zdeterminowana do działania. I jeszcze raz podkreślam: tu nie chodzi o ochotę na słodycze, tylko o zapychanie emocji, która pojawia się kiedy jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćCiasteczko
Do 11:44: z tym alkoholikiem to jest porównanie w punkt! Ja właśnie zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że nie mogę widzieć słodyczy lub wiedzieć, że gdzieś są w pobliżu kiedy jestem sama. A co u ciebie, jest takim punktem zapalanym, że nie możesz się powstrzymać od niejedzenie słodyczy? Czy to też jest jakas emocja, któa pojawia się kiedy jesteś sama czy coś innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćCiasteczko
Z tym porównaniem do alkoholika przyszła mi jeszcze taka myśl do głowy, że mam taką wdzięczność, że akurat forma kompensacji (czegoś, do końca czego nie zdaję sobie sprawy) trafiła w moim przypadku na słodycze, a nie na alkohol właśnie albo narkotyki albo sex czy coś innego. Myślę, że to jest ten sam mechanizm: zapychanie dziury, która nie ma dna. Oglądałam kiedy taki film z Anną Dymną, w której grała rolę alkoholiczki właśnie. I zapamiętałam z tego filmu takie słowa, że "niektórzy chcą za dużo od życia" (stąd bierze się uzależnienie) ... i tak się teraz zastanawiam, czy to moje ostatnie obżarstwo nie jest związane ze zbyt dużymi wymaganiami w związku przygotowaniami do świąt, które mnie męczą ? No bo przez ostatnie dni wyglądało to tak, że zostaję sama w domu, wyprowadzam psa na spacer i zostaję z tymi planami przedświątecznymi sama, chcę odpocząć, włączam kompa, jem słodycze i po jakimś czasie ... idę sprzątać i ogarniać dom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×