Rutyna a chęć życia

Mój mężczyzna jest człowiekiem bardzo dokładnym, praktycznym, "odliczonym", związanym z rodziną...cóż, niby same zalety. Nie ma w nim jednak chęci życia, podróży, zabawy. Nie potrafię wyciągnąc go do klubu, pubu, lewo na jakiś koncert, na którym stoi jak słup soli z kwaśną miną. Nie lubi muzyki, od kilku lat nie byliśmy nawet w restauracji, bo w domu wychodzi "praktyczniej". Zaczęłam chodzić z innymi znajomymi, ale to wiąże się z poznawaniem wielokrotnie innych ludzi na miejscu, tak zupełnie od niego różnych...Już mnie to męczy, ale może nie powinno? Może powinnam docenić to, jak zapięty na ostatni guzik jest i do końca życia bawić się sama/z innymi?...

Nie każdy lubi halas, debilna muzykę i pełno bydła wokół bo nie oszukujmy się, inteligentni ludzie wola iść do biblioteki niż klubu gdzie halas, darcie ryjow i smrod papierochow. Nie pasujecie do siebie. Jesteś dla niego za głupia.

..a może zrezygnować z zabaw i zostawać w domu? też dodam, że boję się, że on też wolałby mieć już przykładną dziewczynę, która czeka na niego w wyprasowanej sukience z obiadem, a nie taką, która uwielbia "tańczyć w deszczu".

NIE mówię o klubach techno, house czy tego typu, męczących i zapełnionych ludźmi miejscach.

odnosząc się do gościa z 21:46, książki czytam w domu, nie widzę związku porównania biblioteki w której spędza się chwilę na wybranie książki, z chęcią chociażby kilkudniowej czy miesięcznej podróży.

gośćooo008 dziś bo tu nie ma związku :D tym bardziej, ze ksiazki wybiera sie samemu, a wyjechac chcialoby sie z druga polowka. Twoj facet zagwarantuje ci nudne zycie, jesli podbiegasz 50-tki, to dobrze, jesli bliżej ci 20-stki, uciekaj.

ja bym chciał mieć taką radosną, cieszącą się z życia babę.

Ja taka jestem ale ciebie nie chce tobie zostaje zaklamana rozkraczona narzeczona udając a taka tylko

zawsze taki był? ile już ze sobą jesteście? Bycie ważniakiem na swoje plusy, ale na dłuższą metę takie niewychodzenie z domu zabija każdą miłość.