Miałam okropne święta. Sama w domu!

Mieliśmy ustalone wigilię u brata męża . Alee jego corka zachorowała dostała prawie 40 stopni gorączki i powiedziałam mezowi ze w takim razie nie pójdę ze względu na 3 miesięcznego synka. Nie chciałam zeby sie zarazil maz się obraził zaczęliśmy się kłócić ze chce zamknąć dziecko w szklanej kuli. Mówił że wymyslam ze dziecko się nie zarazi ze jestem wariatka nie daje nikomu dotknąć dziecka. Prawda jest taka że nie daje owszem ale dotykać po buzi i raczkach. Nie moge na to patrzec ze ktoś go chwyta za rączkę a on za chwilę pakuje ja do buzi a ja nie wiem kto co wcześniej robił tymi rękoma. Spędziłam 3 dni świat sama z synkiem gdy on był ze swoim rodzeństwem i rodzicami . Wykrzyczal ze ma dość chodzić gdzies samemu i sie tłumaczyć gdzie jestem. Powiedziałam ze mógł spędzić je z nami a on stwierdził że oni przygotowali jedzenie to kosztowało wiele prAcy i musi iść. Co myślicie bo oni twierdzą ze to moja wina . Nikt nie stoi po mojej stronie bo mieszkamy w jego miejscowosci z jego rodzina..mam dość miałam ochotę wziąść małego w wozek i pójść w cholerę skoro jego rodzina ważniejsza niz my

Przepraszam że trochę odejdę od tematu ale zaciekawiło mnie to. Czym się różnią te dwa błękity, konkretniej prawy i lewy?

Mój maz traktuję dziecko jak królika doświadczalnego. Ostatnio jak nie mógł znaleźć kurtki dziecka powiedział że weźmie to w kocyk ze to tylko przez ulicę. W body rajstopach a wiało jak cholera. Rodzina meza twierdzi że dziecko nabawi się alergii i nie będzie odporne a ja proszę tylko o umycie rak!to podstawowa higiena a nie przesada. Mam już dosc kocham meza ale w sprawie dziecka totalnie się nie dogadujemy. A jego matka ciągle wtraca 3 grosze

Up

No to dowiedziałem się. Ehhhhhh

Up

Up