Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Warszawiacy to jednak jacyś tacy nadęci są.

Polecane posty

Gość gość
Niestety autorka ma trochę racji. Jestem z Podkarpacia, ale potem studiowałam w Krakowie, a następnie w Warszawie. W tej ostatniej mieszkam juz prawie 6 rok i bardzo ją lubię i wolę od Krakowa, ale faktem jest ze rzeczywiście muszkancy stolicy a właściwie to urzędnicy, kierowcy autobusów itp.z Warszawy (nie wnikam czy rdzenni czy nie, bo nie wiem czy te osoby o których zaraz napisze są urodzone i wychowane w stolicy) są trochę nadęci. Gdy pierwszy raz byłam w stolicy i czegoś nie dopatrzylam, chciałam zapytać kierowcę autobusu czy ten autobus jedzie przez miejsce X, to popatrzył na mnie od niechcenia przez milisekundę spod swoich ciemnych okularów i zignorował moje pytanie zupełnie. Widać w Warszawie wymaga się od każdego by unikał tego typu pytań i jest imbecylem jeśli sam rozkład mu nie wystarczy. W Krakowie nigdy się z czymś takim nie spotkałam. W Krakowie wszystko tez płynie bardziej spokojnie. W Warszawie zapytałam sklepikarza którędy na Dworzec i czy na pewno dobrze idę to popatrzył na mnie jak na ufo. Robił łaskę ze odpowiada. Oni myślą że każdy jest od razu tak obyty ze ma w małym palcu mapę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha. I P.S. dla mnie Warszawa jest piękna i cudowna. Nie lubię takich starych ruder jak w Krakowie i Wrocławiu i nie wiem czym się podniecać. W takim retro otoczeniu sięgającym x wieków wstecz czuje się jak w matriksie. Mnie to nie odpowiada. Lubie nowoczesność, a styl komunistyczny potrafię docenić. Nie jara mnie widok tych kamieniczek we Wrocławiu czy Krakowie. Nie po to żyję w XXI wieku by czuć się jak w XVI (Krakow). Ale o gustach się nie dyskutuje. Fakt ze pochodzę z małej dziury nie oznacza ze nie mogę też uczciwie przyznać ze Kraków to przy Warszawie dziura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za to w Warszawie w metrze i autobusach nie ma takiego bólu dooopy jak w Krakowie gdy ktoś komuś od razu nie ustąpi miejsca. Starsi ludzie z Warszawy nawet tego nie egzekwują choć ja zawsze ustępuję. A w Krakowie kilkanaście razy byłam świadkiem jak starsze kobiety plują jadem o miejsce. Nie zdążysz nawet podnieść się a ona już Ci świeci przed oczyma legitymacją inwalidy i fuczy coś pod nosem choć nawet nie zauważyłam że weszła i stoi kolo mnie bo to były ułamki sekund a ja coś czytalam. A co do kłótni to właśnie w Krakowie ludzie są nerwowi i się nawzajem obrzucaja inwektywami publicznie. Jest za duży ścisk i za dużo wszystkiego na tych małych uliczkach.. Szerokie ulice Warszawy to jest coś. Nie lubię tzw.ciżby i ścisku wiec pewnie Moskwa tez by mi się spodobała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaznaczam że zarówno wpis z 14:15, jak i dwa poprzednie, zostały napisane przez jedną osobę czyli mnie. Jak widać zarówno Kraków jak i Warszawa mają swoje plusy i minusy, ale ja wolę zdecydowanie Warszawę. I tez ktoś mógłby mi zarzucić ze nie doceniam jej bo jeżdżę teraz do domu raz na 2-3 tygodnie. Jeżdżę bo mam małe dziecko i chce odpocząć u rodziny. Ale kiedy nie miałam dziecka to w swojej wsi bywałam raz na 4-5 tygodni i nie czułam potrzeby bywać częściej. Warszawa da się kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze jest podejście warszawiaków, ale nie tylko również ludzi z innych dużych miast, którzy na wszystko co nie jest Warszawą, Krakowem, Wrocławiem mówią "wiocha" i z pogardą się wypowiadają o tych ich zdaniem zadoopiach. Nawet miasto 100-200 tys to dla nich wiocha i nic nie ma tylko pola i lasy. Wschód to oczywiście zacofane, moherowe zagłębie, podlasie/podkarpacie chyba najbardziej objeżdżane województwa, niektórzy tak je opisują jakby tam tylko babcie w chustkach do kościoła chodziły a kobiety miały po co najmniej 5 dzieci (co nie znaczy, ze duże rodziny są złe) zacofanie itd. północ też nie lepsza bo daleko więc też odległy świat. Tak jakby tylko kilka miast wojewódzkich miało rację bytu a wszystko inne to prowincja i zacofanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet pobliskie miasteczka blisko Warszawy są nazywane prowincją bo przecież jak ktokolwiek śmie przyjeżdżać stamtąd na studia czy do pracy, wieśniak jeden ze wsi, słoik itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×