Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co robicie po kłótni?

Polecane posty

Gość gość

Jak zachowujecie się gdy Wasz facet totalnie przegiął i w domu była awantura? Ciche dni? Chodzicie naburmuszone przez jakiś czas? A może siadacie do wspólnej rozmowy i staracie się porozumieć? Mój ostatnio przechodzi sam siebie, ręce mi już opadają a rozmowy niewiele dają... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czekam az przeprosi na kolanach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy coś takiego jak „za 40 minut w kuchni”. Nie chcemy rozmawiać w takich emocjach,te umowne 40 minut jest po to,aby każde z nas mogło ochłonąć i wtedy tylko spokojna rozmowa.Polecam,my nie lubimy dusić w sobie złych emocji,tylko wyjaśniać od razu.Jestemy razem 20 lat,wiec chyba metoda skutkuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez 10 lat małżeństwa kłóciliśmy się 3razy-o pierdoły. Problemy inaczej załatwiamy. B.duzo że sobą rozmawiamy. Nie toleruje cichych dni. Mąż nie przegina, Ja nie przeginam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My kłócimy się o p*****ly typu złe odlozona rzecz. W sprawach ważnych zawsze się dogadujemy. Po kłótni... Coś w podobie do osoby wcześniej dajemy sobie godzinę żeby się uspokoić a potem... Spotykamy się w sypialni ;) i ta metoda skutkuje od 13 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My po kłótni ZAWSZE po jakichś kilku godzinach godzimy się w sypialni. Ale najpierw mąż musi przeprosić nawet jak to ja zawinilam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe,u mnie podobnie,to facet musi przeprosić i zawsze godzimy sie w sypialni Ta metoda dziala od lat :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsza metoda jaka może być na pogodzenie to seks . Bo jak ludzie zdrowi to mona sie tak godzić ale jedno zachoruje i seksu nie ma to takie małżeństwo rozpadnie sie :( Rozmowa i tylko rozmowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My po Rusku, damy sobie po pyskach i potem już tylko namiętności:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My tez seks a potem rozmowa przy winku i fajce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie opinia wyżej . Seks to jest najgorszy sposób godzenia. Bedzie wypadek , choroba i taka para już nie potrafi sie pogodzić . My rozmawiamy i póki nie dojdziemy do zgody przez rozmowę o seksie nie ma mowy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z ręką na sercu, muszę przyznać że nasze "awantury" wyglądają głównie tak że to ja krzyczę... ale rzadko bywa bez powodu. Jak wiem że przegięłam, to idę ochłonąć, wracam i przepraszam. Jak był rzeczywisty powód- to czekam na przeprosiny. Na ciche dni nie ma szans, bo mąż nie wytrzymuje mojego milczenia, rekord to chyba jeden dzień... Niestety, mamy trochę problemu z komunkacją, ja jak z czymś nawalę to od razu o tym mówię, przepraszam, nie usprawiedliwiam się, staram się znaleźć wyjście z sytuacji- a mąż nigdy się wtedy nie wkurza na mnie. Jak mąż zawali... jakiś czas idzie w zaparte, i zachowuje się bardzo nieprzyjemnie, w ramach zasady: "najlepszą obroną jest atak".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My damy sobie po mordzie i za dwa dni jest zgoda. Zwykle jest tak, że w czasie kłótni ja spoliczkuje męża, on mi walnie piescią w łeb ja placze i wychodze z domu. Wracam za dwa dni i przepraszam i jest dobrze do następnego razu czyli jakieś 5 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha o k***a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zależy czyja wina. Przeważnie nie gadamy jakiś czas, aż się nie zapomni urazy. Jak ewidentnie ktoś zawinił to on albo ja przeprasza i wyraża skruche

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wkurzył mnie w swięta, potem mówi do mnie co sie fochasz, a ja do niego sp,,,,,alaj. A za chwilę był telefon, ze goście nadjeżdżają i zapomniałam, że się gniewam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś U nas podobnie, dajemy sobie czas na ostudzenie emocji, potem już spokojna rozmowa, każde z nas mówi co mu leży na sercu, a potem godzimy się. Fakt, że rzadko kłócimy się i o drobiazgi [po prostu gorszy dzień i wszystko nas denerwuje] mąż stoik, ja większa choleryczka, ale umiem panować nad swoimi emocjami. Małżeństwem jesteśmy 23 lata, wychowaliśmy 4 dzieci, najmłodsze bliźniaki mają po 17 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Często się kłócimy. Co dwa, trzy dni. Później się to rozchodzi po kościach. Nie rozmawiamy, nie godzimy się w łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas jest foch godzine a potem gadsmy i na koniec ladujemy w lozku,albo w lazience jesli syn jest w domu i nie śpi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas jest co raz mniej kłótni odkąd stosuję NVC (porozumienie bez przemocy) w życiu. Ja siadam i piszę na kartce: opis sytuacji, która mnie tak poruszyła bez oceny czyli obiektywnie, swoje uczucia z tym związane (pamiętając o tym, że druga osoba nie jest odpowiedzialna za moje emocje i nie wymieniam uczuć tzw. rzekomych, które wskazują drugą osobę jako winowajcę, tego ci czuję) oraz potrzeby. Daję mężowi kartkę (bo nie jestem w stanie mówić), on to czyta i jakoś tak się dzieje, że po prostu mnie przytula. Nie zauważyłam, żebyśmy się godzili w sypialni - sypianie jest u nas niezależne, ale chyba tak jednak kończymy - rozmowa od serca, z poszanowaniem drugiej osoby po prostu zbliża. :) Ps. Podoba mi się to hasło: "za 40 minut w kuchni". Spróbuję rzucić taki temat mężowi ;). Ja kłócę się po włosku - kiedyś nawet łopatę złamałam i chcę to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie pokloce ze swoim,nieraz nawet talerze leca a za pare minut odzywamy sie do siebie. Tak to w zyciu jest. Moja sasiadka ma takiegl uparciucha ze potrafi z nia miesiac nie gadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×