Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość heksokinna

związek z lekarką

Polecane posty

Gość gość
gość dziś moze jeszcze cos opowiesz nam o swoich dolegliwosciach babci i cioci tez, nawet o biegunkach chetnie poczytamy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"...bo faktycznie trzeba sie trochę spiąć w związku zeby jakoś zaimponować, a tu się nei chce..." Dlaczego kobiety oczekują od faceta tego aby ten im imponował? Poruszyłaś istotny temat i masz w tym sporo racji co piszesz. Wiele razy słyszałem np. od mamy, że gdyby jej siostra wyszła za mąż za tamtego to teraz była by ustawiona i nie musiała się po świecie tułać w poszukiwaniu godnego życia. Problem może nie polega na tym, że oni się boją tylko na tym, że wy nie potraficie ich zapewnić o szczerości waszych intencji, uczuć. Moim zdaniem związek buduje się razem. Razem siebie powinniście wspierać, rozmawiać o waszych obawach, zapewniać o lojalności, wierności, szczerych intencjach. Dialog jest najważniejszy, to na nim opiera się zaufanie, a to cementuje związek. Skoro nie potraficie zbudować fundamentów to jak chcecie postawić dom. Często słyszę od kobiet, jak mu zależy to niech się postara. Podejście takie jest problematyczne, bo stawia faceta pod ścianą. Bywa, że kobieta mówi, to nie mój problem. Skoro czuje się przy mnie źle to niech poszuka sobie kogoś innego. Tu dochodzimy do takiego zagubienia. Obie strony potrzebują zapewnień. Obie strony potrzebują miłości. Czasami to takie banalne, czasami niby oczywiste, ale jakże potrzebne. Dziwi mnie wasza postawa, bo w 1 kolejności szukacie winy u mężczyzn. Ja jako mężczyzna zawsze zastanawiam się co zrobiłem nie tak i czy wina tkwi po mojej stronie. Potem zastanawiam się czy ewentualnie mogłem zrobić coś inaczej. Z czym jest to związane. Jaki wpływ miały na to czynniki zewnętrzne, a jaki moja psychika. Nie doszukuje się od razu winy ze strony kobiety, a tak jest najłatwiej, najszybciej. Budowanie relacji jest o wiele trudniejsze niż ukończenie tej waszej Uczelni. Nie ma na to recepty, przepisu prawnego, czy tez instrukcji obsługi. Logika nie ma tu nic do rzeczy. Liczy się czystość intencji, wrażliwość, empatia, uczciwość i wewnętrzne "ciepło". Jest jeszcze cała masa innych drobiazgów, które sam bym nawet nie przypuszczał jak maja ogromne znaczenie. Choćby nawet barwa głosu. Zgonić winę na innych, banalnie proste. Przyznać się do błędu, niesamowicie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:33 moge pogadać o twoim bólu d**y jak chcesz :) opisałam tylko jak to rutyna gubi lekarzy, których ludzie maja za herosów, moze zaszkodzić pacjentowi. Akurat lekarz z izby położniczej odpowiada za dwa zycia. Nie sadze, zeby którakolwiek kobieta chciała narażać siebie i dziecko na poród w domu (czyli bardzo nieprzystosowane środowisko), lepiej nie myślec na jakie komplikacje to moze narazić. Autorko, zwiąż sie z lekarzem, po kłopocie. Po co sie męczyć, jeszcze trafisz na takiego jak ten z 00:33.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:21 To, że ktoś ma dobry zawód wcale nie świadczy o tym, że coś sobą reprezentuje. Widać to po Twojej wypowiedzi. Wulgarna kobieta nie jest atrakcyjna. Chyba, że trafi na wulgarnego prostaka. 00:32 Wniosek jest prosty. Ludzie przebywający w danym środowisku lepiej siebie poznają i często wiążą się w pary. W mojej rodzinie jest lekarz, który poślubił zwyczajną dziewczynę po liceum. Jest jeszcze coś takiego, mianowicie studia medyczne trwają 6 lat i jest tam sporo nauki. Często już na studiach ludzie poznają siebie i łącza w pary. Bywa, że prześpią studia i po 6 latach gdy się budzą okazuje się, że większość ludzi zajęta. Naturalnym środowiskiem, gdzie spędzają większość czasu jest praca i tam poznają potencjalnych współmałżonków. Środowiska lekarskie jak i prawnicze są dość ciasne, jak by to ująć "zamknięta". Nie tylko te środowiska, ale szczególnie one. dzieci lekarzy często idą na studia medyczne i powiela się historia rodziców. To nie jest fenomen spowodowany wykształceniem. Jest wiele czynników, a reszta to tylko stereotypy powielane przez ludzi, którzy musza sobie wytłumaczyć swoje niepowodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To, że ktoś ma dobry zawód wcale nie świadczy o tym, że coś sobą reprezentuje. Widać to po Twojej wypowiedzi. Wulgarna kobieta nie jest atrakcyjna. Chyba, że trafi na wulgarnego prostaka. ojej, napisze ptaszek, bo inaczej zemdlejesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i pewnie mówisz na ciii..ę "muszelka" :D, a na c***ja czarodziejska różdźka:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
0.34 a skąd wiesz, ze sie nie starają? Ja ze swojego doświadczenia wiem, że na 4 facetów jakich spotkałam tylko jeden miał refleksje nad relacją- jest moim mężem zresztą. Jeden ukrywał alkoholizm- dowiedziałam sie dopiero jak zaczął u mnie pomieszkiwac- a w związku z tym wyszły inne syfy , m.in wredny charakter po alkoholu, inny sam nie wiedział czego chciał, raz mnie kochał nad zycie, potem odrzucał, dawno się rozstaliśmy a jeszcze po tym przez 3 lata chciał do mnie wracać co kwartał, tyle ze na smsie sie kończyło, kwartał ciszy i braku kontaktu i znowu czy bym nie chciała. Przy okazji warto zaznaczyć, ze dawno się zdążył zaręczyć z inna w tym czasie i z nią normalnie mieszkał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:58 Umysł nie musi być wykształcony aby był piękny. Może tego wam (Tobie) właśnie brakuje. Nikt nie toleruje chamstwa i prostactwa, a uczelnie nie uczą ogłady. To kim jesteśmy i co sobą reprezentujemy wypływa z naszego wnętrza. Dyplom nie prostuje poglądów, nie naprawia odchyłów, nie daje sumienia, nie rozpala uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:06 Czyli masz tendencje do patologicznych relacji. Wnioskuje po stereotypach, które są powielane w społeczeństwie. Posiłkuje się też własnym doświadczeniem i obserwacjami. Problem z alkoholem? Wszak kobiety zawsze celowo sprawdzają faceta jak zachowuje się po alkoholu zanim jeszcze się z nim zwiążą. To tendencyjne zagranie. Może dużo w tym Twojej winy, że po 1 nie sprawdziłaś go, po 2 zamieszkałaś z kimś kogo dobrze nie znałaś, po 3 zapewne tak jak wszyscy nadmierny pospiech. Co do tego niezdecydowanego - definitywne zerwanie kontaktu, łącznie ze zmiana numeru telefonu zapewne by pomogło. Facet był niedojrzały emocjonalnie. Życie jest pełne egoistów. Najtrudniejsze jest poznanie samego siebie, obiektywne. Niestety zwłaszcza tutaj wychodzi to jak wiele w nas tkwi arogancji. Obserwując zachowania i wypowiedzi ludzi zaczynam coraz krytyczniej oceniać innych, ale i samego siebie. Problemem ludzi inteligentnych może być ich doświadczenie. Chyba nikt o tym nie pomyślał, że ktoś może być po prostu skrzywdzony przez los i bać się, że znów będzie musiał przechodzić przez to samo. Nie ma reguły i złotego środka na życie. Ubolewam nad tym, że w całym tym zamieszaniu osoby samotne przeświadczone o własnych wartościach wyjątkowości nie potrafią dostrzec błędnego koła w którym się znalazły. To tak jak by wpompowano im na siłę pewne wzorce zachowań, które powielają mimo tego, że się nie sprawdzają. Każdy ma jakieś obawy i nikt nie jest idealny. Dlaczego jednak nie potrafimy znaleźć w tym wszystkim jakiegoś kompromisu i uderzyć się w pierś na znak przyznania się do błędu. Kłopot polega głównie na tym, że każdy jest inny i nie ma 2 identycznych sytuacji. My jednak generalizujemy i pakujemy wszystkich do jednego worka. Oceniamy świat i tym samym ludzi przez pryzmat naszego ja. Dopasować ludzi, stworzyć związek, to nie lada wyczyn w dobie "fast foodów". Dziwie się gdy ludzie po 3 tygodniach znajomości lądują w łóżku, albo i szybciej. Ja potrzebowałem roku aby kogoś poznać na tyle abym był w stanie zaufać. Zresztą po co ja się tu spinam... Każdy ma łeb dla siebie. :P Jesteśmy dla siebie tak naprawdę nikim. Nasze słowa jak wiatr zostaną wymazane, zapomniane, zatarte. Jutro obudzimy się i każdy zacznie powielać błędy. Niby tacy mądrzy i świadomi, niby tacy wartościowi, a jednak samotni. Ja zawsze mówię sobie tak - nikt mnie tak naprawdę nie zna - nikt nie jest w stanie zajrzeć do mojej głowy. Nikt nie zna moich demonów. Tylko ja odpowiadam za swoje czyny i wyznaczam sobie granice. Chciałbym tyko nikogo nie skrzywdzić. Chciałbym żyć w prawdzie. Chciałbym żyć godnie. Nie kosztem innych. Chyba pora iść spać... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lekarze to specyficzni ludzie, byłem z lekarką i miałem wrażenie, że zawsze jestem na drugim miejscu za medycyną, szpitalem, dyżurami. Ale nawet to byłbym w stanie zrozumieć, gdyby dziewczyna starała się mi rekompensować napięty grafik, spędzaniem każdej wolnej chwili razem. Niestety jak była taka możliwość to zawsze było jakieś dodatkowe szkolenie, kongres, wykład itd. A później kobieta sobie tłumaczyła, że "jestem dla niego za dobra". Bzdura. Aby budować relację, związek, trzeba poświęcić na to czas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga lekarko, priorytetem dla każdego rozsądnego mężczyzny jest aby kobieta ugotowała, posprzątała, urodziła i zajęła się dziećmi, poprowadziła dom. Czy znalazłabyś czas na te wszystkie obowiązki? Wydaje mi się, że faceci wiedzą jaki jest los lekarza (m.in. z telewizji, z niedawnych protestów itd.) i dlatego reagują z rezerwą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mąż lekarki

Jestem mężem lekarki od blisko 20 lat, gdyby ktoś zapytał mnie teraz o mój związek to odpowiem, że to środowisko robi wszystko by związek się rozpadł. Facet jak chodzi z kolegami do knajpy ( ja nie chodzę ) to uczciwie mówi ze robi tak bo lubi. W przypadku lekarzy jest to skonstruowane w taki sposób że pod przykrywką szkoleń i wykładów które niby są konieczne systematycznie związek swych ludzi jest kawałek po kawałku rozbijamy. Najgorsza jest w tym obłuda, żaden lekarz nie powie że jeździ na szkolenia bo lubi, a nauka to taki pretekst do wyrwania się od rodziny. Dlatego z lekarzem żyje się słabo, nie polecam związków z ludźmi wykonującymi ten zawód. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Maż lekarki, czy mógłbyś opisać trochę jakie były u Ciebie poczatki? Jak się poznaliscie i jak wygladala jej postawa w waszym początkującym zwiazku? 

Spotykam się z pewną starzystka lekarka od roku i zauważam z biegiem czasu b duzo nie podobajacych mi sie cech... jestem trochę przerażony po lekturze tego wątku gdyz jest zbiezny z moimi obserwacjami... poczucie wyższości,  wieczny brak czasu, nauka, czeste zmęczenie, stres,  w relacji podejście 'ja nic nie musze', ona w tym związku tylko JEST. Nie tworzy go. Coraz trudniej wyobrazić mi sobie wspólna samodzielna pryszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Maż lekarki, czy mógłbyś opisać trochę jakie były u Ciebie poczatki? Jak się poznaliscie i jak wygladala jej postawa w waszym początkującym zwiazku? 

Spotykam się z pewną starzystka lekarka od roku i zauważam z biegiem czasu b duzo nie podobajacych mi sie cech... jestem trochę przerażony po lekturze tego wątku gdyz jest zbiezny z moimi obserwacjami... poczucie wyższości,  wieczny brak czasu, nauka, czeste zmęczenie, stres,  w relacji podejście 'ja nic nie musze', ona w tym związku tylko JEST. Nie tworzy go. Coraz trudniej wyobrazić mi sobie wspólna samodzielna pryszlosc.

A musi być to koniecznie ta dziewczyna, skoro tyle rzeczy uwiera cię w związku?🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie musi:)

Ciekawi mnie głownie jak było w przypadku kolegi powyżej, czy też te symptomy występowały na początku? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie musi:)

Ciekawi mnie głownie jak było w przypadku kolegi powyżej, czy też te symptomy występowały na początku? 

przypadki s a indywidualne, zas srodowisko predysponuje ludzi do pewnych zachowan stylu zycia np show-biznes itd.

Coz ja spotykalem sie z lekarka okolo 2mce - w sumie ona dopiero zaczynala prace w zawdzie, symptomy podobne do wyzej opisanych, ogolnie pyszalkowatosc, uczucie wyzszosci i wszechwiedzy, wplywu na ludzkie zycie. Osoba nadeta i sztywna, zero poczucia humoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×