Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pragnę miec lekk niedowagę, to chyba problem psychiczny

Polecane posty

Gość gość

Proszę o pomoc, rozmowę. WG BMI powinnam wazyć 72kg, a ja marzę o 68 i nie mogę wybić sobie z tego głowy, jakby to była porażka, że nie będe mogła o sobie powiedzieć, że tyle wazę. Czy mniej naprawdę znaczy lepiej? O ile będę lepsza ważac te 4 kg mniej? Czy ktoś miał kiedyś obsesję na punkcie wagi, jak ja teraz? Jak się z tego wyleczyć....pomóżcie, nie opuszcza mnie ten temat, tkwi mi w głowie i nie pozwala się cieszyć życiem;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wyleczysz się z tego tez tak mam waze 68 a chciałabym mniej a jestem już na emeryturze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nawet bym mogla tyle schudnac, ale tyle juz się starałam, że powinnam już dawno tyle ważyć nie mam już sił na ta samokontrolę, oddalanie się od bułki z serem, jakiegoś wafelka, bo dietaa. Nie chudnę w tej chwili szybko i zrzucenie każdego kilograma trwa dla mnie za długo, a nalezy pamiętać, że schudnięcie to jedno, stabilizacja wagi- drugie. Czy będę już zawsze nieszczęśliwa z tego powodu? Czy s tu ludzie stałe niezadowoleni z wagi pomimo starań (dieta,ćwiczenia)? Czy to naprawdę determijue nam życie? Obawiam się tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niby tak, ale ja muszę się też uodpornić na otoczenie, bo mi. np siostra potrafi powiedzieć, ze mam schudnać jeszcze 2 i będzie ok. a ja w tej chwili nie mam nawet nadwagi, a uwierzcie mi- miałam. Zwaliłam, mój Boże 20kg. I mam poczucie, że rodzina, bo mama też, nie wiedza nawet, że w jakiś sposób zawyżaja mi standardy. W bolesny sposób, bo jestem już tym zmęczona. Czy kultura popularna aż tak nas zniszczyła? One nie chca dla mnie na pewno źle...ale zdjęcia modelek nas tak atakuja, że my chyba wszystkim kobietom życzymy dobrze majac przez to na myśli, by chudły i wygladały modnie itd. Czuję się samotna w tym świecie, a chuda nie będę nigdy, bo mam z natury duży biust i szeroki rozstaw miednicy. Będę miała biodra. To normalne. Czuję się, jkabym musiała wiecznie coś komuś udowadniać, tłumaczyć się itd.Czuć winę, że lubie czasem makaron, równiez ten jasny, albo, że zwykły biały chleb pieknie pachnie i tak dobrze komponuje się z dżemem...Czemu muszę żyć jak za karę, wypierajc ten fakt, że takie rzeczy sa po prostu dobre? Czuję samotność gdy myśle o diecie i zaspokajaniu społecznego modelu kobiecej sylwetki;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic juz nie rozumiem z tego bełkotu... piszesz nielogicznie i chyba sama nie wiesz o co ci chodzi? Najpierw mysalałm, ze jestes zafiksowana na punkcie odchudzania i masz obsesje na punkcie konkretnej liczby, jak przy nerwicy natrectw. potem piszesz, ze kto inny tego od ciebie wymaga. Schudłas duzo i nie widzisz sensu? Sens to subiektywna sprawa, jak wolisz byc gruba i nieatrakcyjna, a miec spokój, jesc dobrze, to nie ma sensu sie odchudzac. Lekka niedowaga to sie wyglada czesto b fajnie, wiec sens byc moze jesli chodzi o wyglad. Ale jesli ci nei zalezy na wyglądzie? To odpowiedz sobie sama, co chcesz?? moze sie nudzisz po prostu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ej, ej...nie chce być gruba i nie jestem. Była, ale schudłam 20 kg. Chodzi o to, że myślałam, że jeszcze schudnę, bo mi mało i mało, a poza tym rodzina tak mi sugeruje, chyba nieświadomie. Czy to jest zdrowe by mieć takie wymagania, ze juz schudłam, ale jeszcze, bo to takie hmm....szpanerskie? Żeby mieć niedowagę. Czemu mnie to kręci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie...własnie obliczyłam, że ważac 68 nie miałabym niedowagi, tylko niższe BMI, ale wciaz w normie. Nie będę dazyła do niedowagi, bo to takie niedojrzałe. Jestem dorosła, powinnam skupić sie na waznych rzeczach,a nie na podszczypywaniu sobie tłuszczyku na brzuchu cały czas. Męczarnia. Chyba brakuje mi samoakceptacji, a nie kolejnego sukcesu na wadze. Nikt mnie nie rozumie...Satysfakcja z chudnięcia jest ogromna, ale w pewnym momencie kg leca wolniej i wtedy koszt chudnięcia wydaje się większy niż radość z wyniku. Ta dyscyplina, ten czas. To myślenie o celu....zaczęło mnie to męczyć zamiast cieszyc. Chciałabym powiedzieć już sobie dość, ale dobija mnie, że chyba najbliższi lubia mnie mniejsza i mniejsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wysoka jesteś, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, 182cm....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czemu nie możesz mieć ciastka i zjeść ciastka? Wprowadź troszkę ruchu i możesz normalnie jeść. Jeśli jesteś wysoka, to masz podstawową przemianę materii spokojnie na poziomie 1800-2000 kcal. W tym się zmieści naprawdę dużo smacznych rzeczy. Nie widzę przeciwwskazań dla pieczywa z dżemikiem do kawki na śniadanie. Zjedz potem zdrowszy, bardziej białkowy obiad (np. kurczaczek z warzywami i ryżem, czy rybka z warzywkami), normalną kolację...A innego dnia mniej węgli na śniadanie (np. jajecznica, jakiś pomidorek, kawałek chlebka z masłem), to wtedy w ciągu dnia ciacho i kawa ;) Nawet codziennie możesz zjeść coś słodkiego, tylko się ruszaj, pilnuj porcji i kalorii. Może masz też jakieś niedobory i stąd apetyt, bierz BComplex, tran, zestaw minerałów jakiś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I te 1800 kcal możesz jeść, nawet nie ruszając się z wyrka, bo to twoja podstawowa przemiana materii przecież :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na dodatek kochaniek sprawił mi ból swoim toksycznym mysleniem- pokazałam mu moje zdjęcia kiedy byłam gruba. niepotrzebnie pewnie. Chciałam, by zobaczył i docenił jak wiele osignęłam. A on nie powiedział- ojej, gratuluję...tylko 'O matko, jak mogłas kiedykolwiek się tak spaść! W życiu bym Cię wtedy nie wział!' Czemu żyjemy w tak toksycznym społeczeństwie, gdzie łatwiej jest kogoś potępić niż docenić, pogratulować. Czemu to, że byłam kiedyś gruba jest ważniejsze niż to, że wzięłam się w garść i schudłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację...Ja samej sobie najbardziej daję popalić zakazami, a potem chyba zwalam to na cały świat, że niby ktoś mi nie pozwala na coś tam. A wszystko jest przecież w naszych głowach. Natomiast ciężko jest się pogodzić z zawistnościa ludzi, np. z reakcja kochanka. Widzicie...czasem baby czekaja aż je facet doceni. A tu klapa...Jak samej siebie nie docenię, to czasem na facetów nie ma co liczyć, żenada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurde...strasznie bym chciała z kimś porozmawiać o tym...potem chodzę na psychoterapię i płacę 100zł za godzine gadania. No tak, bo na takim forum jak to prawie nikt nie odpisuje, marny to kontakt społeczny;-// ej, czemu życie jest głupie....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W 1800 - 2000 kcal normalnie dobre rzeczy się mieszczą. Co lubisz jeść? Przykładowo: śniadanie: dwie kromki świeżego chleba z masłem i dżemem (polecam St Dalfour słodzone sokiem winogronowym, pycha) + kawka z mlekiem - to jest max 450 kcal (chleb 200, masło 100, dżem 100, mleko w kawie 50) drugie śniadanie: kubeczek jogurtu z małą garścią migdałów 250 kcal obiad: makaron z pomidorami, filetem z kurczaka, ziołami i odrobiną parmezanu - ( filet ze 150, porcja makaronu i to spora 150, sos z pomidorów i pietruszka pomijalne kalorie, parmezan z 50 do posypania, olej do uduszenia/usmażenia kawałka kurczaka 50) - 400 kcal podwieczorek: kawałek sernika 350 kcal (lub np baton Snickers 250) + kawka + w międzyczasie sok marchwiowy dla zdrowia powiedzmy szklanka 80 kcal kolacja: jajecznica z dwóch jajek + jakiś pomidor, ogórek + kromka chleba pełnoziarnistego z masłem dla trawienia, a nawet dwie jak masz ochotę = 350 kcal Łącznie to wszystko jest 1800 kcal...Tyle co spalisz nie ruszając się...a to sporo jedzenia...i są słodycze, chleb biały, makaron...ale też warzywa, białko, zdrowy tłuszcz z orzechów...tak plus minus komponuj, do tego suple i będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie, że masz prawo o tym pogadać, to ludzkie :) Fajna osoba z ciebie, polubiłam cię :) rozumiem twoje problemy, brawo że udało ci się tak ładnie schudnąć, z twoim wzrostem możesz naprawdę spokojnie normalnie jeść :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jeśli masz jakiegoś mejla (najlepiej fikcyjnego dla bezpieczeństwa oczywiście, bez nazwiska) to podaj, odezwę się do ciebie w tygodniu, popiszemy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W 1800 - 2000 kcal normalnie dobre rzeczy się mieszczą. Co lubisz jeść? Przykładowo: śniadanie: dwie kromki świeżego chleba z masłem i dżemem (polecam St Dalfour słodzone sokiem winogronowym, pycha) + kawka z mlekiem - to jest max 450 kcal (chleb 200, masło 100, dżem 100, mleko w kawie 50) drugie śniadanie: kubeczek jogurtu z małą garścią migdałów 250 kcal obiad: makaron z pomidorami, filetem z kurczaka, ziołami i odrobiną parmezanu - ( filet ze 150, porcja makaronu i to spora 150, sos z pomidorów i pietruszka pomijalne kalorie, parmezan z 50 do posypania, olej do uduszenia/usmażenia kawałka kurczaka 50) - 400 kcal podwieczorek: kawałek sernika 350 kcal (lub np baton Snickers 250) + kawka + w międzyczasie sok marchwiowy dla zdrowia powiedzmy szklanka 80 kcal kolacja: jajecznica z dwóch jajek + jakiś pomidor, ogórek + kromka chleba pełnoziarnistego z masłem dla trawienia, a nawet dwie jak masz ochotę = 350 kcal Łącznie to wszystko jest 1800 kcal...Tyle co spalisz nie ruszając się...a to sporo jedzenia...i są słodycze, chleb biały, makaron...ale też warzywa, białko, zdrowy tłuszcz z orzechów...tak plus minus komponuj, do tego suple i będzie dobrze xxx dobrze kombinujesz;-) dzięki! masz rację, zawiało optymizmem;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dzięki Wam. Tak, potrzebuję czasem popisać, bo nie lubie kisić się z myslami w swojej głowie. A co sadzicie o postawie mojego kochasia? Raczej z nim zerwę, jak mam czuć się kobieta przy kimś, kto tak mnie kwituje? Za grosz taktu;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miałam tu maila, tak...tylko, ze kupę czasu go nie używałam. Chyba heloiza999@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
posty z 2:13, 2:08, 2:24, 2:28, 2:27 i 26 to moje :P rozpisałam się :D okejka, odezwę się, robię screena :) trzymaj się ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do kolesia. Nie jest ciebie wart :) Serio. Co za tekst...ja pierdzielę. Baby są czasami zazdrosne o siebie, ale jestem pewna, że największa zazdrośnica byłaby pod wrażeniem i Ci szczerze pogratulowała, a koleś z takim tekstem :/ Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ty sie autorko pierwszy raz odchudzałas, i schudłas od razu tyle? Ja ci bardzo zazdroszcze... sama mam jakies 152 cm, i nic nie robie, tylko mysle, zeby jesc mniej, itp. zeby schudnac 5 kg sie musiałam odchudzac pół roku... :( u ciebie reszta rodziny szczupła? bo moja matka to ma przy moim wzroscie ok. 80- 90 kg... a moj syn jak był mały to szczupły , a potem zaczał jesc wiecej i tyje w tempie 10 kilo na rok..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapiszę też sobie linka do tego tematu, możemy do niego wrócić jak chcesz-;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Różyczka667567
gość dziś a ty sie autorko pierwszy raz odchudzałas, i schudłas od razu tyle? Ja ci bardzo zazdroszcze... sama mam jakies 152 cm, i nic nie robie, tylko mysle, zeby jesc mniej, itp. zeby schudnac 5 kg sie musiałam odchudzac pół roku... smutas.gif u ciebie reszta rodziny szczupła? bo moja matka to ma przy moim wzroscie ok. 80- 90 kg... a moj syn jak był mały to szczupły , a potem zaczał jesc wiecej i tyje w tempie 10 kilo na rok.. x To Pani pisała o emeryturze? Ma pani młodzieńczy umysł (może woli Pani na Ty?), fajnie, że też dojrzalsze i doświadczone osoby tu wchodzą :) Ja jestem ta od postów do autorki wcześniej, pomyślałam że się podpiszę, żeby nie było zamętu :) Waga 68 po 40 też jest serio spoko, choć rozumiem pęd do doskonałości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Różyczka3837447
02:50 pewnie, ale postaram się też odezwać na mejla :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To Pani pisała o emeryturze? Ma pani młodzieńczy umysł (może woli Pani na Ty?) X to nie ja. szkoda swoja droga, ze na kafe juz nie trzeba wpisywac nicka, bo faktycznie nie idzie sie połapac kto pisze.. ja mam 40 lat, wage ok. 55 kg, ale przy moim wzroscie za duzo, niemniej jak sie zupełnie nie odchudzam ani nic nie robie w tym kierunku, to tez jak mój syn tyje po 10 kg na rok nieraz... Raz sie zafiksowałam mysleniem, zeby siebie akceptowac... to przytyłam z moich 50 kg, bo wtedy tyle miałam , do 65... rodzina myslala, ze jestem w ciazy... cha cha strasznie ciezko było to zrzucic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×