PASTA ROKU ???

Kilka lat temu pracowałem jako ogrodnik w bogatszej dzielnicy mojego miasta. Zaczynałem na jesień, pizgało niemiłosiernie. Klient zażyczył sobie upiększenie ogródka na froncie domu. Ładny układ wszystkich elementów itd. Pierwszego dnia roboty u niego złapałem za grabie i odgarniałem liście z grządek. Wyglądałem pewnie jak typowy sprzątacz co też pewnie pokusiło sąsiadkę mojego klienta do wbicia mi szpili. Przechodziła akurat obok z jakimś chłopcem, zakładam że był to jej syn. Mniejsza o to. Przystanęła na chwilę i powiedziała na głos do siebie, że też musiałaby sobie takiego sprawić. A potem do syna typowe "jak się nie będziesz uczył to skończysz jak ten pan" . Faktycznie w szkole nie byłem orłem ale ta praca wcale mi nie przeszkadzała. Wyciągałem ładną sumę za zlecenia. Powiedziałem do dzieciaka: "to prawda. Skończysz jak ja i będziesz zarabiał krocie na robieniu ludziom ogrodów i rozprowadzaniu narkotyków po rejonie." i później zwróciłem się do jego opiekunki: "może mu pani kupi małe laboratorium. Pozna chlopak swój przyszły fach". Dziecku zaświeciły się oczy a kobieta szarpnęła go za rękę i odeszła bez słowa do domu po drugiej stronie ulicy. Jakiś czas później, może tydzień, kończyłem właśnie swój projekt i miałem się pakować. Nagle usłyszałem hałas. Jakby ktoś wysadził laske dynamitu w pobliżu. Spojrzałem za siebie na drugą stronę ulicy a z okna miłej sąsiadki uciekał dym i wydobywały się krzyki. Przyjeżdżałem co jakiś czas na te ulicę. Kobieta chodziła sama, dziecka więcej nie zobaczyłem. Nie wiem czy żyje. źródło: http://rapidtory.com/wCe