Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nastolatka manipulująca ludźmi.

Polecane posty

Gość gość

Córka ma 14 lat. Strasznie manipuluje wszystkimi wokół żeby uzyskać swój wymarzony cel, tak jest odkąd pamiętam. Potrafi naopowiadać tak niestworzone historie np dziadkom czy swojemu ojcu (nie jesteśmy razem od 11 lat) o tym, że głowa mała. Wszystko po to, aby nie uczyć się, nie musieć chodzić do szkoły (bo np tata przedłuży jej weekend u siebie i pozwoli jej nie iść w pon, wt i śr na lekcje), by dostać więcej kieszonkowego, by coś ugrać. Kombinuje jak koń pod górę, wszystko musi być po jej myśli, byle tylko wymigać się od tego, co jest do zrobienia - w szkole, w domu, nawet wśród jej znajomych. Ściemnia i kłamie tak, że czasem się boję, żeby nie zaszło to za daleko, bo Bóg jeden wie co jej do głowy jeszcze może przyjść i komu zechce o tym opowiedzieć. Ostatnio, zaniepokojona jej zachowaniem, przejrzałam jej komunikator w którym pisze z koleżankami. Zatrwożyło mnie to, co napisała jednej z nich. Przyjaźniła się z fajną, miłą, dobrze uczącą się dziewczyną, która miała na nią bardzo dobry wpływ. Córka ewidentnie podciągnęła się w nauce, zrobiła się łagodniejsza, jakaś taka bardziej ludzka. I już coś mi zaczęło śmierdzieć jak w domu zaczęła nagle w bardzo chamski sposób obgadywać tę dziewczynkę, że się badziewnie ubiera, że jest okrągła, że zbyt poważna i sztywna. Okazało się, że córka zaczęła z powrotem trzymać z klasową "gwiazdą", która buntowała moje dziecko przeciwko tej miłej dziewczynie, w efekcie czego koleżanka poszła w odstawkę. Ale do sedna: córka napisała jej w tym komunikatorze, że nie mogą się dalej przyjaźnić, bo córka nie powiedziała jej wszystkiego o sobie. Że tak naprawdę miała 5 prób samobójczych, była rok na terapii u psychiatry i cięła się żyletkami, owinęła to przy tym w taką historię, że głowa mała. To są bzdury takie, że nie wiem, aż mnie zmroziło, nawet ułamek tych rzeczy nie jest prawdą. Dodatkowo, gdy tamta koleżanka zaczęła ją pocieszać, współczuć itd córka tak zmanipulowała całą rozmowę, że wyszło na to, że to tamta dziewczyna zaczęła ją przepraszać, brać na siebie winę za rozpad tej przyjaźni, a moje dziecko zaczęło do niej pisać teksty w stylu "żeby być moją przyjaciółką musisz sobie zasłużyć, a ja nie otworzyłam się wcześniej przed tobą tak jak należy, więc to znaczy, że nie umiesz zapracować sobie na bycie choćby moją koleżanką". Nie wiem co robić, jak z nią postępować. Takiego instrumentalnego traktowania ludzi nauczył ją jej ojciec i jego matka, ma po nim charakter. Nie wiem czy można to jakoś wyplewić, skoro przez tyle lat ja nie miałam siły przebicia aby wpoić w nią szacunek, empatię czy życzliwość do innych ludzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego sie boje macierzynstwa, bo jestem slaba osoba bez sily przebicia i nie poradzilabym sobie nawet z wrzeszacym i bijacym 2-latkiem Mozesz sie tylko modlic, np codziennym rozancem czy maza swieta lub wybrac sie na pielgrzymke w tej intencji zeby jakas sytuacja nia wstrzasnela i zmusila do myslenia.dzieci sa trudne, bo maja inny "system wartosci"niz my dorosli, gorzej jak sie to ciagnie.ja mialam duzo przykrych kolezanek w pracy ktore mimo wieku 25 czy nawet 30 lat nie dorosly do szacunku dla innych czy nawet chlodnej uprzejmosci.dla mnie to bylo zaskoczeni zetknac sie z taka osoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz się, że córka jest zaradna, przyda jej się w życiu. Naucz ją tylko, gdzie jest granica i w jaki sposób być egoistą pozytywnym (zyskiwać dla siebie, nie krzywdząc innych). Pierwsze co, to złapanie lepszego kontaktu z małolatą i zdobycie sobie większego poważania i wpływu na nią. Szacunek i respekt, a dopiero później nauka. Na tym świecie trzeba kombinować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem, czy nie krzywdzi innych. Ta dziewczyna, z którą zerwała przyjaźń napisała jej, że jest zaskoczona i że serce jej pękło. Że ona traktowała to bardzo poważnie i naprawdę zaufała mojej córce zwierzając się jej z rzeczy, o których nigdy nikomu nie powiedziała. Naprawdę ją to mocno zabolało, napisała, że nie sądziła, że aż tak się zaangażuje i tak bardzo będzie jej żal, że się rozpłakała. Moja córka z kolei towarzystwo zmienia błyskawicznie, w jednym tygodniu ma przyjaciółkę, a w następnym jest ona jej największym wrogiem. Tyle razy z nią rozmawiałam, a ona nie widzi nic złego w obgadywaniu tych ludzi, w wyśmiewaniu się z nich. Ale jak trzeba, wie do kogo się zwrócić o pracę domową czy jakiś inny interes. Wtedy jest milutka jak do rany przyłóż. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś za coś + konsekwencja. Jeśli czegoś potrzebuje, odmawiać i argumentować jej poprzednim przewinieniem, dołączając oczekiwanie na przyszłość, że w podobnej sytuacji zachowa się tak-a-tak. Wyłożyć, jakie będzie miała z tego korzyści. I tak do skutku. Rozmowa nic nie daje, trzeba pokazywać na sobie i żyć według schematu, który chce się dzieciakowi przekazać. Przyswoi podświadomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:08 To nie działa. Czemu? Bo ma ojca, który zawsze wykorzysta każdą okazję żeby być superojcem roku. Ostatnio nie odezwał sie do niej słowem przez 1.5 miesiąca (nawet smsa jej nie wysłał na urodziny ani święta). Za to jak już się odezwał to obiecał jej super imprezę urodzinową (2 tyg po terminie ale co tam). Jadąc do niego na weekend miała masę roboty do szkoły (jest semestr, wyciąga co się da i miała mieć 3 zaliczenia na lepszą ocenę), powiedziałam jej i jemu, że mają to ogarnąć. I co? Jajco, nie ogarnęła niczego, bo tata zorganizował wypad na drugi koniec Polski. Wyciąganie ocen poszło się walić, bo wszystkie zaliczenia były wczoraj i córka je zwyczajnie zawaliła. Powiedziałam jej, że jest niepoważna, że nauczyciele dają jej szansę, a ona ich olewa, że ma już 14 lat i chyba można od niej wymagać minimum odpowiedzialności. A ona mi na to, że tat powiedział, że nie każdy musi być geniuszem i nie ma się co spinać (wyciągała matmę, historię i angielski z trójek na czwórki). Zadzwonilam więc do sanownego taty mówiąc co o tym myślę, na co on - z pełnym przekonaniem - że podstawówka nie jest ważna i żebym się tak nie pieniła. Z każdych konsekwencji jakie wyciągnę, uratuje ją prędzej czy później ojciec albo jego rodzice, do których jeździ, kiedy nie może się z nim zobaczyć. Podważą wszystko, co tylko będę chciała wyegzekwować bo ona w taki sposób przedstawi sprawę, że zawsze wychodzę na faszystkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha ha, no tak, problem stary jak świat - niedzielny fajny tatuś kontra codzienność z nastolatkiem w domu. Autorko co byś nie zrobiła, zawsze będziesz na straconej pozycji. A co do jej manipulacji - jeśli to jest charakter po tatusiu to z genami nic nie zrobisz. Łudząco podobna historia do mojej siostry i siostrzeńca, tylko że tam chłopak ma 18 lat i do matki odzywa się per "suko". Tata też nie widzi w tym problemu. Moja siostra wypieprzyła gówniarza z domu, mieszka teraz z ojcem. A kobita jest strzępem nerwów, straciła na synu i nerwy i swój związek z normalnym, fajnym facetem, który nie pozwalał gówniarzowi na takie traktowanie matki. Ale siostra zaślepiona synciem i tym, że taki on pokaleczony życiowo (bogaty ojciec, najnowsze gadżety w pokoju, pączuś w maśle, rozwydrzony i rozpieszczony jedynak) , zostawiła tego fajnego faceta, bo śmiał huknąć na 16latka po tym, jak powiedział przy nim do matki "wypietralaj suko". Jedna rada, po tym jak widziałam co moja siostra robi ze swoim życiem: jak córce tak źle u ciebie, niech zamieszka z tatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie, jeśli nie możecie niczego ustalić na drodze pokojowej, pozostaje albo wykazać negatywny wpływ ojca na rozwój córki i postarać się o ograniczenie bądź uniemożliwienie kontaktów... Albo wyłożyć córce kwestie i konsekwencje tyczące się jej przyszłości i dać swobodę wyboru. Dzieckiem już nie jest, czas by zaczęła odpowiadać za siebie i swoje wybory. Jeśli oznacza to, że będzie powtarzać rok w tej samej klasie, niech tak będzie. Nic w tym złego, a z takiej lekcji życiowej można sporo wynieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już w podstawówce zawiązują się przyjaźnie na całe życie. Ja mam dwie takie przyjaciółki, nie spotykamy się często, ale nadal łączy nas silna więź. Autorko z Twojego opisu wynika, że córka nie ceni takich relacji, a to wynika z charakteru. Pamiętam miałam w klasie takie dziewczyny, kłóciły się że sobą i innymi, godziły, były przeciwko innym, niszczyły. Wybacz, ale geny się jednak dziedziczy i Ona ma więcej z ojca. Bo rozumiem, że większość czasu mieszka z Tobą, a jednak umie manipulować, wykorzystać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Już w podstawówce zawiązują się przyjaźnie na całe życie' - mogą, ale nie muszą, zasady nie ma. 'Autorko z Twojego opisu wynika, że córka nie ceni takich relacji' - i dobrze, że nie ceni. Przynajmniej nie uzależni swojego szczęścia od innych. Ludzie są niestabilni, nie należy się do nich przywiązywać. 'a jednak umie manipulować, wykorzystać... ' - media też sporo wrzucają w podświadomość, warto brać ten czynnik pod uwagę. Zwalanie wszystkiego na genetykę jest niemądre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×