Hulaszczy tryb życia, czy zawsze ma przykre konsekwencje i źle się kończy?

I tak się k***a to wszystko kończy, sam nigdy nie byłem orłem w szkole, nie przywiązywałem wagi do nauki, ale na jedno zawsze uważałem nie przeginać. Siostra trochę o tym zapomniała. Ładna z małej miejscowości która wyrwała się do wielkiego miasta. Z Okolic Olkusza do Krakowa. ładna Młoda, nie głupia. 3 lata trwała jej wolność. Co tydzień randka z innym chłopakiem, mało który był w jej wieku. Powrotu do akademika o 3 w nocy to norma. Zawalony semestr. Ale kij ze studiami, najgrosze że zaszła w ciąże z factem który ma 30 lat i który nie pracuje nigdzie na stałe. Dziecko niestety wymaga rehabilitacji, nie bardzo kosztownej ale jednak a on alimentów nie chce płacić bo teortycznie nie ma dochodów. Mineło 3 lata i z młodej i ładnej dziewczyny zrobiła się szeroka w barach i o dużych gabartycha baba, z ledwo zdanym licencjatem. PRACA za 2500 zł w krakowie, wynajmuje mieszkanie, rodzice pomagają jak mogą ale nie mają na tyle kasy żeby jej kupić mieszkanie. Skończyło się wszystko randki, sex z chłopakami, zdobywanie świata, są pieluchy, nieprzespane noce, liczenie każdej złotówki.

2500 to dużo kasy

szeroka w barach i o dużych gabartycha baba, z ledwo zdanym licencjatem. z z burus przeciez nigdy nie prowadzilam hulaszczego trybu zycia tylko ksiazki ksiazki. 8 lat studiowania i teraz tak mnie chca wychuyac w robocie na chuyowe stanowisko posadzic..

To g****o. Moja współlokatorka z akademika skończyła z HIV+. Też miała życie za ciągły bal.