Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dovedove

Była właścicielka nachalnie domaga się dopłaty

Polecane posty

Witam, Starałam się przesadnie nie rozpisywać, ale i tak będzie długo. Przepraszam. Przed rokiem wynajmowałam pokój. Pokój w dobrej lokalizacji, właścicielka kiepska. Nie polubiłyśmy się. Regularnie wszystko płaciłam, liczyłam dni do końca umowy, umowa za wynajem się skończyła, ja zamknęłam ten rozdział w swoim życiu. A przynajmniej taką miałam nadzieję. Otóż, w styczniu niepotrzebnie odebrałam telefon od niej i dowiedziałam się, iż podobno poprzedniej zimy przekroczyłam z byłą współlokatorką licznik za ogrzewanie. W pokoju byłam zawsze w sumie 3 dni w tygodniu i wtedy tylko odkręcałam grzejnik (odkręcany był na maxa, ale w pokoju zawsze było bardzo zimno). Pojęcia nie mam, skąd taka dopłata. Umowa za wynajem nie obarczała mnie kosztami ogrzewania. Nie jest też nic powiedziane o jakichkolwiek dopłatach za media. Bez dramatyzowania, kilka ostatnich tygodni miałam ciężkich, na zmianę się nie zanosi i nie potrzebuję do tego wszystkiego ciągłych telefonów, pretensji i niewyrafinowanych gróźb. Posłuchałam kilku rad i przestałam odbierać telefony. Niedawno dostałam informację od byłej współlokatorki, która nieopatrznie odebrała swój telefon. W rozmowie z nią, była wynajemczyni odwróciła kota ogonem i nagadała, jaka to ja zła jestem, że śmiałam przestać odbierać jej telefony, oraz że to wszystko moja wina, że jest dopłata (!!). Niepokojącą wisienką na torcie jest zawoalowana groźba, że ona „zna mój adres”. A zatem bardzo nieprzyjemny, mściwy, pazerny człowiek domaga się jakiejś horrendalnej dopłaty, której zgodnie z umową nie ma prawa się domagać, wybiera sobie na cel mniej lubianego najemcę, w przypływie weny potrafi dzwonić raz za razem 4-7 razy, i w końcu rzuca sugestię, że „przecież zna mój adres”. Mam wrażenie, że ktoś kto jest zdolny do tego wszystkiego, może być również zdolny przebyć te 200 km i przyjechać. Z jednej strony, jestem po prostu przeciążona problemami, nie wytrzymuję już obciążenia psychicznego, i wręcz przeraża mnie oto wizja kolejnego powodu, który spotęguje bezsenne noce i łykanie większej ilości silnych leków na uspokojenie niż zwykle. A zatem korci mnie, aby dla świętego spokoju zmarnować te 300 zł (czyli połowę tej jej dopłaty, której domagała się na początku) i jej je wysłać. Nie jestem jednak pewna czy teraz, gdy już się tak nakręciła, da spokój i pozwoli mi o sobie raz na zawsze zapomnieć i przestanie mnie stręczyć. Z drugiej zaś, nie podoba mi się bycie stręczoną i wyrzucanie pieniędzy w błoto, których mam mało. Nie wiem jak się do tego wszystkiego ustosunkować, a w miarę możliwości, rodziny nie chcę tym obarczać (ten miesiąc naprawdę jest dla nas na wielu płaszczyznach bardzo ciężki). Może to ja nie dostrzegam jakichś alternatyw, albo też może faktycznie wypada zapłacić. Dlatego też byłabym bardzo wdzięczna, gdyby podzielili się Państwo swoją prywatną opinią w tej sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic jej nie wysyłaj, nie odbieraj, a wyslij smsa z informacja ze sobie nie zyczysz takich telefonow i jesli to sie powtorzy to bedziesz zmuszona zgłosic sprawe na policje. proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy głupia odebrałam pierwszy telefon słodziła, że "nie spodziewała się możliwości dopłaty i teraz liczy na naszą uczciwość". Odparłam że muszę się skontaktować z byłą współlokatorką i dlaczego do mnie dzwoni, skoro to ona zawsze uzgadniała z nią wszelkie opłaty za media. Gdy była współlokatorka dzisiaj odebrała jej telefon, była właścicielka nagadała jej cudów na mnie i kazała mi przekazać, że zna mój adres. To ostatnie bardzo mnie niepokoi. Po męczeniu się z nią przez rok wynajmu, trochę ją poznałam. Nie wykluczam zatem możliwości, że ta osoba naprawdę może pojawić mi się przed domem. Absolutnie nie dociera do mnie jednak logika tej sytuacji - bezprawnie bombarduje mnie telefonami, i gdy w końcu udaje jej się skontaktować z najemcą, którego bardzo lubiła, winą za wszystko obarczyła mnie. Ba. Podobno miała nawet powiedzieć, że od tej drugiej osoby niczego nie chce. A zatem jeden wielki cyrk, który nie wiem, jak się dalej rozwinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×