Chlopak sie o mnie troszczyl

Dawal mi kanapki. Dawal mi ciasteczka. Kazal zapinac pasy jak mnie wozil do domu. Kazal mi zakladac sweterki i wypoczywac. Odsuwal mi krzesla otwieral drzwi i przeganial innych chlopakow. I nagle jego kolega powiedzial zebym spadala bo on ma zone. I mowie do kolezanki ze czujesz w ogole jaki perfid? A ona mi na to: on nie ma zony.

Rozumiecie o co tu biega? Bo zamkne sie w sobi3 i do zadnego juz nie odezwe

D**e też Ci podciera ten książę? Idę robić kopytka. Nazryj się to ci przejdą takie rozkminy. Masz, jedz.

Pokochalam go. A tu nagle takie cos. Ewentualnie gdyby chcial moglby ze mna wchodzic do toalety gdyby sie bal czy sie nie wywroce na plecy

Ale zeby nie podgladal

Zamiast pytac kolezanek/ kolegow, nie lepiej zapytac go wprost? Kiedys (dawno) spotykalam sie z takim jednym I po dwoch miesiacach dowiedzialam sie ze ma zone. Zapytalam dlaczego mi tego nie powiedzial, a on na to “nie pytalas”. Od tamtej pory kazda, nawet niespecjalnie sie zapowiadajaca sie znajomosc zaczynalam od pytania “czy masz zone i/lub dzieci”.

Bo boje sie tez ze jest wolny i bedzie chcial ode mnie ciala a ja sie na tym nie znam.