Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moja matka sie obraza, a ja czuje sie winna (i oto jej chodzi)

Polecane posty

Gość gość

Jak w temacie...i to mnie wkurza. Mam 40 lat a mama 70, mama mieszka u nas i wszystko jest ok. Ale niestety najgorsze sa jej te obrazy, ktore pozniej wprowadzaja mnie w poczucie winy, potem to ja wychodze na to ze zle zrobilam i musze ja przeprosic. Wkurza mnie to poniewaz to jest taka manipulacja. Ona zawsze to stosowala, jak jej nie przepraszalam to w zaciszu placze (doslownie o wszystko i nic), a ja nie zawsze czuje ze wlasnie powinnam przepraszac. Od okolo 2 lat przestalam przepraszac ja za wszystko co jej sie nie podoba (ale to nie zmienia faktu ze atnosfera jest lepsza). Znam jej taktyki od dziecinstwa, a do tego teraz kozlem ofiarnym jest moj 10 letni syn. Poniewaz jest dosc uparty i nie wykonuje wszystkich polecen mojej matki, lub jej cos odpowie niewlasciwego, to odrazu dostaje od niej obraze i ten jej wzrok, ktory wbija sie czlowiekowi w piety, z jednej strony to dobra kobieta, ale z drugiej strony nie jest az taka nieomylna i idealna, i ja moge miec wlasne zdanie i je mam. Ogolnie przez to ze mam wlasne zdanie to cierpie, ale nie wyplakuje i nie obrazam sie na caly swiat. Owszem mama mi pomaga, ale nigdy nie bylo to jej obowiazkiem, i nikt jej do tego nie zmusza. Ja owszem nie jestem swieta, ale nie pozwole sobie abym ani ja ani teraz moj syn byl jej kozlem ofiarnym. Tylko jak sie zachowywac na codzien aby nie draznic jej a dalej robic swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja matka jest toksyczną osobą, taki szantaż emocjonalny to jedna ze strategii takich ludzi. Wyprała Ci już mózg, skoro pytasz, jak jej nie wchodzić w drogę. Nie powinniście mieszkać razem - dla Ciebie bez dobrej psychoterapii już za późno, ale Twojego syna powinnaś ratować przed jej wpływem. W późniejszym życiu konsekwencje współwychowywania przez taką osobę mogą być tragicznie. I mówię zupełnie poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jest toksyczna naprawde nie jest. Ma to swoje zachowanie, ktore ja musze jakos w koncu zrozumiec. Nie moge jej powiedziec idz mieszkac gdzie indziej, bo to moja matka, i zrobila duzo dobrego w zyciu, starala sie i jakos nas wychowala, pomimo ze lekko jej nie bylo, z uwagi na strasznego meza. Duzo w zyciu przeszla i nawet straszna chorobe (raka), naprawde mozna powiedziec ze stanela na szczycie Nanga Parbat (to teraz modny temat), ;) i do tego jeszcze zeszla z niego o wlasnych silach. Nie moge abslutnie nazwac jej toksyczna, ale napewno cale jej zycie (jak i przy okazji jej dzieci) to jedna wielka depresja, ona czuje sie ze pokonala strach, z czego ja sie ciesze, jestem jej wdzieczna za wiele, ale nie zgodze sie ze ma prawo uzywac swojej manipulacji do mnie czy do syna, to juz w niej tak zakorzenione ze nawet tego nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to ją na psychoterapię, chociaż praktycznie wszystko to, co piszesz jest dla mnie kolejnym dowodem na to, że Twoja matka jest toksyczną osobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka toksyczna i pomału ty też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że najpiej będzie jesli zamieszkacie osobno. Nie musisz z nią zrywać kontaktu jeśli nie chcesz, ale mieszkanie z rodzicami pod jednym dachem w dorosłym wieku często tak się kończy bo im na starość czesto odbija i stają się nieznośni na codzien. A gdybyscie sie widywaly raz na jakis czas, nawet raz w tygodniu to tez bardziej docenialybyscie swoje towarzystwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz 40 lat. Masz dziecko. A boisz sie zdania mamusi jak nastolatka co wrocila dodomu 5 min pozniej niz powiedziala jej mama. Jak wyglada kwrsta wlasnosci. Mama jest u Ciebie czy Ty u niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie nie boje zdania mamusi. Ja wogole od 27 roku życia mieszkałam sama, chodziłam własnymi ścieżkami. Kiedy założyłam rodzine, kupiłam dom, to tez złożyło się, ze mama gdzieś musiała się podziać, przecież nie wyniosę jej do domu starców. Mama mieszka u nas a ja znowu jak za nastoletnich czasów muszę z jej fochami walczyć. Nie ma mowy abym mogła ja wyrzucić, mój charakter jest tez dość buntowniczy i właściwie jak byłam pannavgk naprawdę ceniłam sobie niezależność, teraz cenie rodzine, chodzi tylko abym znalazła odpowiednie rozwiązanie do obrażalskiej matki. Nie ma mowy abym kazała się jej wyprowadzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam tę taktykę. Nie wymyśliłam nic lepszego niż ignorowanie takich fochów i mówienie szczerze - "mam takie zdanie w danej sprawie i go nie zmienię". Skoro nie ma możliwości mieszkać osobno, to musicie zaakceptować, ze mama tak reaguje na sprzeciw, co nie znaczy, że należy chodzić pod jej dyktando. To w końcu Twój dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(Autorka) No właśnie, trzeba żyć dalej a jej po prostu pozwolić chodzić z fohem aż jej przejdzie. Tego się trzeba nauczyć. Owszem, mieszkanie bez rodziców byłoby lepsze, ale nie zawsze jest to możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A możesz podać kilka przykładów sytuacji, w której Twoja matka się "obraża"? Może jej zachowanie jest uzasadnione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, widać role sie wam zamienily i matka jest jak zbuntowane, hormonalnie rozhustane dziecko z fochami i placzem, a ty jestes jej "matka"' Jak masz sie zachowywac? Normalnie, jak wobec swoich dzieci, stanowczo acz spokojnie (chyba ze ta zaczyna sie drzec to krzyknac i sprowadzic na ziemie) oznajmiac "nie ma dyskusji na ten temat / taka podejelam decyzje i tak bedzie / to najleppsza mozliwosc dlatego tak zrobie / zrobilam tak, bo to najlepsze rozwiazanie / nie bede ci sie tlumaczyc / jak ci przejdzie foch to zejdz na kolacje albo wez sobie z lodowki / mam dosc twoich fochow i komentarzy, nie zycze sobie takiego tonu / nie ty mi bedziesz mowic jak mam zyc, chyba zapomnialas ze jestem juz dawno dorosla, sama jestem juz zona i matka i jestem w swoim domu wiec to ja decyduje". Czy jak dziecko strzela fochy to tez przezywasz jak fochy swojej matki? I absolutnie jej nie przepraszaj, a gdy tego zażąda natychmiast jej odpowiedz, zeby przestala byc hipokrytka, bo to ona cie atakuje, potem strzela focha i to ona powinna cie przeprosic, i ze masz dosc takich zachowan, i albo sie to zmieni, albo ty zaczniesz byc wobec niej rownie bezczelna i roszczeniowa i wtedy zrozumie przyslowie "jak kuba bogu tak bog kubie". Masz jednak w glowie wizje relacji z nia ktora upraszczajac jest toksyczna, bo szukasz w niej koniecznej do twego spokoju duszy akceptacji, a jesli jej nie otrzymujesz tracisz poczucie bezpieczenstwa, dodatkowo jej foch wpedza cie w poczucie winy. To toksyczna relacja. Zmien najpierw myslenie w glowie i zacxnij byc konsekwentna, a potem wprowadz to w zycie. Nie rozumiem, chyba wiesz, ze jestes dobrym czlowiekiem, ze twoje decyzje byly sluszne, ze reakcje na jej ataki takze, wiec czemu w efekcie czujesz sie winna? Powinnas byc od poczatku do konca pewna swoich dzialan, a jej fochy traktowac jako jej problem a nie swoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jeszcze jedno, twoja matkacale zycie pozwala sobie na tyle na ile dane osoby sadza jej to przyzwolenie . Gdyby byla po prostu taka, to bulaby dla wszystkich, cxyli takze dla sasiadki, cxy kolezanki, ale sasiadka czy kolezanka wiadomo buduje dystans i wyznacxa granice, i jesli kiedykolwiek twojej matce przyszlo do glowy tak kogos potraktowac to od razu natykala sie na te granice i juz nie probowala swoich manipulacji bo wiedziala ze to nie przejdzie. Z twoim synem to robi, bo wie, ze maly przez x lat napatrzyl sie na taki wzor relacji, i wie ze dziecko jest slabsze psychiczne wiec ugra wszystko co chce . Z toba, nie moze sie pogodzic ze to sie konczy bo jednak prwie 40 lat manipulowala toba, musisz byc bardziej stanowcza, zeby matka bolesnie odbila sie od granicy ktora wyznaczysz, o syna tez musisz zadbac, bo twoja biernosc wobec tego co ona z nim robi rowna jest twojemu swiadomemu krzywdzeniu dziecka, ty tylko stoisz i patrzysz. Gdy twoj syn dorosnie, a bedxie mial ten syndrom i pojdzie na terapie, zrozumie ze nie bronilas go, nie bylas jego prawdziwa matka obronczynia. Kolejna zryta psychika. Podejrzewam, ze twoja matka choc dobry czlowiek, bo przeciez niby kocha, niby nie chce zle, to po prostu wampir energetyczny, i taki czlowiek ktory musi poczuc sie jak bog, miec czyjes zycie w rekach i manipulowac nim, to paskudna cecha, bo swiadczaca o tym ze matka to jeden z rodzajow socjopaty. Sicjopata zawsze wszystko robi pod siebie, nawet jego altruizm cxy troska wynika z potrzeby usarysfakcjonowania swojego ego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(to ja autorka) no wlasnie, dokladnie wiem, ze jej foch to strategia aby ja przeprosic. A ja wlasnie jej nie przeprosilam, i ona juz zmiekla tylko probuje zlapac mnie swoim wzrokiem. Jak mnie zlapie to wtedy zobacze jej wilgotne oczy i taki wlasnie przekaz, "zobacz do czego mnie doprowadzasz, a ja tyle dla ciebie robie, pomagam itp itd" . Normalnie to ja matce zawsze mowie, ze powinna sie teraz cieszyc zyciem, i robic co chce i chodzic gdzie chce. NIkt je nie uwiazal i kaze na sile pomagac. W kazdym badz razie nie przeprosilam, nie przeprosze a jak jej przejdzie i bedzie chciala rozmawiac to prosze bardzo. MOwie wam, jeszcze raz ze przez kupe lat mieszkalam sama, i nic nikomu nie bylo do tego. Te szantarze emocjonalne sa wg. mnie prypane. Gdyby nie te jej fochy to ogolnie nie wtraca sie do naszego zycia ani mojego meza rodzice nie wtracaja sie a to dlatego, ze wszyscy u nas przeszli szkolenie. Tylko dlatego, ze moja matka mieszka z nami, musze znalezc jakies rozwiazanie, aby czuc sie znowu wolna. No i powtorze, ze ona nie jest az taka straszna. Kazdy z nas przeciez chce sobie dobrze zrobic. Dzieki za rady!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia

Ten problem dotyczy i mnie. Mam 40 lat, męża, dwie córki...i...mamę, która w ciągu ostatnich 3 lat przechodzi sama siebie. 

Mieszkamy w jednym domu. Mama ma swoje mieszkanie na dole, my mieszkamy u góry. Wszystko było fajnie do czasu, gdy zaczęłam nie zgadzać się z jej wymaganiami i w końcu postawiłam na własną niezależność. 

Mama odkąd pamiętam potrafiła wpaść do naszego mieszkania bez pukania, o każdej niemal porze dnia i nocy z byle pierdołą. Mama potrafiła wejść mi do pokoju i zamykać okna bo wg niej jest za zimno a na moje słowa że ma nie ruszać reagowała niemal krzykiem i słowami że jej bronie wszystkiego.

Ona zawsze lepiej wiedziała jak mam wychowywać dzieci. Gdy ja moim córkom na coś pozwalałam ona zabraniała. 

Niejednokrotnie czuję się tak jakby w tym domu mieszkała mam i 4 jej dzieci- ja, mój mąż i córki.

Mama najlepiej wie kiedy mam chodzić do kościoła i na którą godzinę. W niedzielę potrafiła wpadać do nas rano żeby sprawdzić czy już się wybieramy na mszę. Jeśli jedziemy do innej miejscowości na mszę to już jest niezadowolenie bo wg niej powinniśmy chodzić do swojego kościoła - wiem...brzmi mega śmiesznie ale tak jest! Nawet wyzywała nas od bezbożników, twierdząc, że księdza do tego domu trzeba sprowadzić.

Musiałam się opowiadać z każdego wyjścia, z każdego wyjazdu. Gdy jej o czymś nie mówiłam to wyzywała mnie od bezczelnych. 

Nie raz, nie dwa przychodziła i prawiła mi wykłady przy dzieciach.

Nie mamy znajomych, nie prowadzimy życia towarzyskiego bo przy niej się po prostu nie da. Jest wtedy na fochu. To samo zaczyna się względem moich dzieci. Uznała, ze jeśli do starszej córki przyjadą koledzy to ich przegoni.

Gdy ja wyjeżdżam na trening fitness raz w tygodniu to widzę jej wielkie niezadowolenie.

Moja lodówka jest na bieżąco prześwietlana, tak jak i kosz na smieci. A potem komentowane co wyrzucam albo co mam w tej lodówce. Broń Boże gdy pojawi się w niej jakieś wino albo likier. Wtedy jestem wg niej alkoholiczką.

Jest całe, całe mnóstwo mniejszych i większych spraw o których mogłabym jeszcze napisać. To o czym wspomniałam to tylko wierzchołek 🙂

Najchętniej wyprowadziłabym się z tego domu. Ale nie mamy gdzie- to raz a dwa wpakowalismy tam mnóstwo pieniędzy w remonty, mamy kredyt....

Aaaa no przy każdym remoncie też była obraza i wszystko było złe albo nie tak zrobione 🙂

Rozmowa z nią na temat tego, że ja mam swoje życie to droga przez mękę. Nie da sobie powiedzieć. Wg niej ona chce dobrze, dzieci mi wychowała i wtedy to była dobra. 

Mam wrażenie że jestem przez tą sytuacje 20 lat starsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Jakby czytała o swojej.... jak ma imieniny albo myśli, że przyjadę a nie przyjeżdżam tylko dzwonie to się zaczyna... jej ton przygaszony i słowa pokrzywdzonej. W rezultacie zaczynam mieć po rozmowie wyrzuty sumienia i lece na łep na szyję żeby było jej lepiej. Aż w końcu jej powiedziałam, że to co robi i w jaki sposób jest nie w porządku bo wywołuje poczucie winy i chyba ja też powinnam tak reagować jak nie przyjedzie ona z tatą do mnie wtedy kiedy ja myślałam żeby byli.... Na chwilę obecną staram się nie reagować. Choć od roku jest etap urabiania mnie żebym pogodziła się z siostrą, która mi naubliżała i mojemu mężowi bez jakichkolwiek podstaw do tego bo swojej winy w niczym nie widzi. A dostaliśmy rykoszetem bo zaczęła od rodziców, ciotek najbliższych, kuzynek.... a teraz kontaktu szuka i z pomocą rodziców próbuje "wyprostować"to ale nie przepraszając ani nie przyznając się do błędu jakby nigdy nic nie miało miejsca. To dopiero drążenie jest matki. Już nawet usłyszałam, że spotka mnie kara i odczuje na własnej skórze jak to jest gdy dzieci skłócone i na pewno moi synowie też mi zafundują taką przykrość. Ojciec ze łzami w oczach prosi bym odpuściła ale już nie pamięta o jej braku szacunku do nich i grożeniu sądem jeśli jej majątku nie przepiszą jako zadośćuczynienie. I weź tu bądź mądry i odetnij się od poczucia winy przy ich strategiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewunia
Dnia 30.01.2018 o 22:27, Gość gość napisał:

nie jest toksyczna naprawde nie jest. Ma to swoje zachowanie, ktore ja musze jakos w koncu zrozumiec. Nie moge jej powiedziec idz mieszkac gdzie indziej, bo to moja matka, i zrobila duzo dobrego w zyciu, starala sie i jakos nas wychowala, pomimo ze lekko jej nie bylo, z uwagi na strasznego meza. Duzo w zyciu przeszla i nawet straszna chorobe (raka), naprawde mozna powiedziec ze stanela na szczycie Nanga Parbat (to teraz modny temat), 😉 i do tego jeszcze zeszla z niego o wlasnych silach. Nie moge abslutnie nazwac jej toksyczna, ale napewno cale jej zycie (jak i przy okazji jej dzieci) to jedna wielka depresja, ona czuje sie ze pokonala strach, z czego ja sie ciesze, jestem jej wdzieczna za wiele, ale nie zgodze sie ze ma prawo uzywac swojej manipulacji do mnie czy do syna, to juz w niej tak zakorzenione ze nawet tego nie widzi.

Jeśli przeszkadza ci matka, to z tobą coś nie tak, idź na terapię.W końcu ty matce nie przeszkadzał as, a pewnie jak wszystkie dzieci aniołkiem nie byłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mój mąż ma taką matkę jak autorka i daje się na to robić, a ja na km widzę jak ona nim manipuluje. Niby taki do przodu między ludźmi a mamusi ulega. A tfu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora

Ze starymi rodzicami nie powinno sie mieszkac i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia
37 minut temu, Gość Ewunia napisał:

Jeśli przeszkadza ci matka, to z tobą coś nie tak, idź na terapię.W końcu ty matce nie przeszkadzał as, a pewnie jak wszystkie dzieci aniołkiem nie byłaś.

Ewunia- podejrzewam że masz z matką bardzo dobre relacje albo jesteś córką która odwiedza swoją raz na tydzień, wypije kawusię i jest ok.

Jak to mówią najedzony nie zrozumie głodnego. 

Jako dziecko aniołkiem nie byłam ale miałam respekt i szacunek do matki. I do dnia dzisiejszego nie wtrącam się w jej życie, nie krytykuję. A majac 40 lat na karku i swoją rodzinę za którą odpowiadam nie rozumiem dlaczego ciągle mam byc pod jej pantoflem i dlaczego mam robic wszystko by ją zadowolić kosztem własnej, minimalnej niezależności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia
28 minut temu, Gość kora napisał:

Ze starymi rodzicami nie powinno sie mieszkac i tyle.

Kora teraz to ja rozumiem. Myślałam że zostając w domu będzie mi się po prostu dobrze żyło. Ja pomogę mamie, mama mnie. 

Ale z nią jest ciężko...Nie potrafię żyć jej pretensjami, niezadowoleniem, obgadywaniem sąsiadów i ludzi ze wsi. Nie potrafię znosić jej docinek.  Całe życie byli mi stawiani za wzór inni ludzie. Nie liczyło się to, że zdobyłam ciężką pracą wykształcenie, że umiałam sobie dobrze poukładać swoje życie, że mam dobrą pracę. Jej to nie wystarczy. Zawsze znajdzie słowo by mnie zdołować bo coś wg niej zrobię nie tak. Nie potrafi się cieszyć że ma zdrowe, mądre i grzeczne wnuczki. Które też robią wszystko byleby się tylko babcia na nie nie gniewała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora
11 minut temu, Gość Lusia napisał:

Kora teraz to ja rozumiem. Myślałam że zostając w domu będzie mi się po prostu dobrze żyło. Ja pomogę mamie, mama mnie. 

Ale z nią jest ciężko...Nie potrafię żyć jej pretensjami, niezadowoleniem, obgadywaniem sąsiadów i ludzi ze wsi. Nie potrafię znosić jej docinek.  Całe życie byli mi stawiani za wzór inni ludzie. Nie liczyło się to, że zdobyłam ciężką pracą wykształcenie, że umiałam sobie dobrze poukładać swoje życie, że mam dobrą pracę. Jej to nie wystarczy. Zawsze znajdzie słowo by mnie zdołować bo coś wg niej zrobię nie tak. Nie potrafi się cieszyć że ma zdrowe, mądre i grzeczne wnuczki. Które też robią wszystko byleby się tylko babcia na nie nie gniewała....

Masz życ, wychować dzieci tak jak ona chce. Sorry ale tego nie zmienisz. Są inne czasy inaczej sie wychowuje ale dla niej zawsze będziesz glupim dzieckiem co zle postępuje bo tylko ona wie jak w danej sytuacji nalezy postąpić. A ja patrzac jak nas nasi rodzice "chowali" bo wychowaniem bym tego nie nazwala smiem watpić, że w ogole mają jakąś wiedze odnośnie wychowania dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia

No tak. To był raczej taki zimny wychów. Minimum okazywania uczuć. Mało poświęcania czasu. Bez prawa głosu 🙂 I ciągłe wysłuchiwanie co ludzie powiedzą 🙂

A teraz? Przejęła rolę wychowawczyni nad całą moją rodziną. Włącznie z prawem wydawania poleceń i permanentnej kontroli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie zakłada się rodziny w domu matki ani teściowej!!!

Cztery deski ale własne - Ale skoro chcielibyście od razu być paniami na włosciach to teraz trzeba za to zapłacić.

W życiu zawsze jest coś za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia
31 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie zakłada się rodziny w domu matki ani teściowej!!!

Cztery deski ale własne - Ale skoro chcielibyście od razu być paniami na włosciach to teraz trzeba za to zapłacić.

W życiu zawsze jest coś za coś.

Masz 100% racji. Ja chciałam być panią na włościach ale własnych.

W domu rodzinnym zostałam dlatego, żeby moja mama nie była w nim sama. Żeby sama na starość nie została. Siostry poszły na swoje więc poczytałam sobie za obowiązek że to ja będę opiekować się nią w późniejszym wieku. I tak jak wspomniałam wcześniej myślałam ze będzie mi się dobrze mieszkało i będziemy miały wsparcie w sobie.

A tu zonk... Wszystko byłoby fajnie gdyby mamusia do ostatnich dni wszystkim w tym domu kręciła i dyrygowała 🙂

Teraz relacje są jakie są. Czyli na dzień dzisiejszy nie ma ich wcale. Mama obrażona. Ciągle na fochu bo nie wie co u mnie się dzieje, bo nie tłumaczę się z każdego wyjścia, bo nie chodzę do kościoła tak jak ona chce, bo nie plotkuję, bo lubię dłużej czasem pospać...

O naiwności....ten czas i tamten rozum...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Siostry jednak mądrzejsze od ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia

Dziewczyny matka dalej nie odpuszcza. Gdy tylko sytuacja się trochę ustabilizuje to znów atakuje mnie o byle g... Wygaduje mi jakieś zaszle historie, wmawia słowa, których nie powiedziałam, czepia się wszystkiego. Dziś np wyskoczyła na mnie ze... W kościele nie byłam!!! Jaka to toksyczna osoba, karmi się tym że może mi nagadac wszystko co jej się we mnie nie podoba ( a niepodoba się wszystko co robię i myślę). Jest apodyktyczna. Dziewczyny dziekujcie Bogu że macie matki wyrozumiałe i szanujące i pozwalające na waszą niezależność. Ja powoli zaczynam przypłacac tę sytuację swoim zdrowiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja tez mam toksyczną matke. Rzadzi dosłownie wszystkim. Znaczy się by chciała. A jak jej się sprzeciwię to juz foch,obraza,nie odzywa się. Nawet oi zakupy jak wyjde to mierzy czas i z gebą ze np za długo. Jest roszczeniowa do granic,tylko ona,tyllo dla niej. Niczyje potrzeby sie nie liczą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia

Skąd w nich tyle złości? Tyle jadu?? Jak to zatrzymać??? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×