Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak byście zareagowały jakbyście były w pracy i nagle ktoś dzwoni do was

Polecane posty

Gość gość

i was informuje, że zdarzył się wypadek i wasz mąż oraz dzieci nie żyją. Wybiegłybyście z pracy nie patrząc na nic, czy najpierw do poszłybyście do kierownika i poprosiły o zwolnienie do końca dnia pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do kierownika. A potem tel do przyjaciela żebym nie była sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że większość ludzi by zemdlala w takim momencie i nie myslala trzezwo na pewno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt by nie myślał o kurtuazji tylko reakcja byłaby mechaniczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w pierwszej chwili bym sie wkurzyła, że coś zakłóciło mi mój poukładany dzień, byłaby zła na męża, strasznie nie lubie niespodzianek, potem bym pewnie dostała szoku i bym usiadła i płakała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idiotyczny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Reakcji nie da się przewidzieć. Inaczej, gdy wiesz, że bliska Ci osoba bardzo ciężko choruje i są przed nią ostatnie godziny życia, a inaczej, gdy mąż i dzieci są zdrowi, pełni sił i planów, a giną w wypadku, jak to wymyśliłaś, Autorko. W ogóle, to śmierć jest zawsze szokiem, obojętnie, czy jest się zdrowym, czy chorym. Zmienia się tylko nastawienie do tematu. Zdrowy, sprawny człowiek wie, że "kiedyś" umrze, ale to "przecież nie teraz". A terminalnie chory - w jakimś stopniu już pogodził się ze śmiercią. Nie wiem, jak bym zareagowała, kiedy dostałabym telefon o śmierci mojego męża i dzieci, ale wiem, jak zareagowałam, kiedy dowiedziałam się, że po krótkiej, ale bardzo męczącej śmierci zmarła moja ciocia (a było to niedawno). Otóż, byłam spokojna, przygotowana na tę informację, bo nikt nie dawał jej szans, z racji wieku i zaawansowanego stanu. Trzymałam równowagę, a przynajmniej - starałam się. Śmierć z zaskoczenia, nagła, a śmierć kilkumiesięczna/kilkuletnia, że tak to nazwę, to dwie różne rzeczy, naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak nie żyją to gdzie miałabym jeszcze biec? chyba miałeś na myśli, ze są w szpitalu i stan krytyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×