Jakie najgorsze słowa słowa usłyszałyście od męża

Moj powiedzial mi że jestem żywym gównem. Nazwał mnie też ścierwem i nic nie wartą szmata. Już nie liczę ile razy nazywał mnie dzi**a czy śmieciem

Kurwa i lachon..

a o co poszlo?bo to ma znaczenie czy nie posprzatalas czy zastal cie w lozku z najlepszym przyjacielem

,,nie wiem czy cię kocham'' kiedy mieliśmy kryzys

jestes glupia

mój mnie już wyzwał od wszystkiego- ja jego też z resztą.

Mi mój powiedział "jestem z toba tylko ze względu na kredyt na mieszkanie. Jak skończe spłacac to masz wypie**alać"

O matko, wy tak na powaznie?:O Mialam kilku facetow i nigdy mi czegos podobnego nie powiedzieli, choc bywalo miedzy nami roznie i byly kryzysy

"Życie z Tobą mnie meczy" "Zamiast na ta randkę z Tobą lepiej było iść na k***y" "Jesteś najbardziej p******a osoba na świecie"

Współczuję, że jeszcze jesteście z takimi chamami...

" pustas jak cymbał brzmiący" , "tępaku", a najgorsze to "k***o"- naszczeście jest już byłym, a obecny nigdy do mnie tak nie powiedział ;)

"Ale masz dużego pryszcza" zle to wspominam, nie było to miłe.

szkoda nawet zapamiętywać , w Walentynki przed wyjsciem do pracy "Spie***laj" i zamknął drzwi przed nosem i poszedł.

Raz powiedzial ze mysli ze go nie szanuje i byl potem dla mnie chlodny, ale jak sie mu rozryczalam to mnie przeprosil ze tak powiedzial, przytulil mnie i sie pogodzilismy. A cala sprawa poszla o to, ze on nie porzadkuje swoich papierow i przez to nie moglam nigdzie znalezc aktu o darowiznie. On jest troche balaganiarzem ale i tak go strasznie kocham.

Hahaha :D

Niektóre mają chamow, a inne lalusi, widzę. :OGdzie ci prawdziwi mężczyźni. :O

masakra, jakie chamstwo, przecież to słowa to podpadają pod najgorszy rynsztok. My w najgorszych kłotniach tak do siebie nie mowimy. a zeby wlasna zone od k***y wyzwac to jest ponizej wszelkiej krytyki i wszelkiego poziomi. jakby maz tak do mnie powiedzial, to by juz nie byl moim mezem.

"nie chce mi sie dzis zmywac. zostawiam wszystko na jutro rano"

Hahaha :D

Mój też kiedyś powiedział do mnie "ty ku/rwo". Ale w sumie zdradziłam go :D

Jesteśmy 8 lat po ślubie, nigdy nawet głosu na mnie nie podniósł, nie kłócimy się, ja się czasem pow******m na niego, ale nic poza tym, szanujemy się, unikamy słów, które mogą ranić, a problemy omawiamy na spokojnie

Zdychaj g****o, tak mi powiedział

"Ojciec powiedział że jak się z Tobą nie rozwiode to nie bedzie mi już dawał pieniędzy"

"a to spiertalaj, nie będę cię trzymać" jak chciałam wywrzeć nacisk, że jak będzie się migać od starań o dziecko to tylko on straci, bo ja będę je mieć najwyżej nie z nim.

Rzucam pracę nie wyrobię się a tak dużo jeszcze lokacji do przejścia mam w diablo.

no w sumie "rzucam robote" to też słowa, które napawały mnie trwogą. Kryło się bowiem często za tym wielomiesięczne bezrobocie wsparte wegetacją na zasiłku dla bezrobotnych i mojej niewielkiej pensji.

gość dziś :-D :-D :-D :-D

Dzisiaj powiedział ,,a p**********ic ci w leb" i przeprosił.

"Zapomniałem podlać kwiatki"

Mój mówi "ubrać swetr".