Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Awantura jakiej nie było przez 16 lat

Polecane posty

Gość gość

Dzisiaj mąż wrócił z pracy .Jestem przeziębionia,ale mówię sobie że zrobię obiad chociaż szybki bo maz pracuje na mrozie.Mąż wchodzi i mówi ,że zjadł obiad w pracy. Szefowa od tygodnia gotuje,ponieważ remontuja jej dom.I się zaczęło jak ona super nie gotuje. Nie szybkie dania.Tylko gotowała im dwudaniowe plus deser od tygodnia.Dodał, że ja jakoś tak nie robię. Zapomniał, że ona nie pracuje i ma dzieci odchowane.Nasze dzieci mają 4 i 6 lat.Ja ogarniam cały dom dzieci.Pracuję w domu więc ja nic nie robię.Na początku próbowałam mu wytłumaczyć, że Nie zawsze jest czas i chęć. Niby potakiwał,zgadzał się ze mną, ale na końcu powiedział że dla chcącego nic trudnego.Niby w zartach.Zaczęłam tak krzyczeć jak chyba nigdy w zyciu.Całe 16 lat mu wygadalam.Sama jestem zszokowana swoim zachowaniem. Od tygodnia tylko słyszałam obiadki szefowa.Tak chciałam się wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma racje - dla chcącego nic trudnego. Moja mama pracowała w domu, ciężka umysłowa praca. Dzieci miała trójkę, duży dom i wszystko było zawsze super ogarnięte na obiad zawsze coś nowego ... Więc nie mów, że to takie nieosiągalne. Ale też nie masz obowiązku nadskakiwać mężusiowi, jak mu się nie podoba to niech sobie sam gotuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja takie awantury dokładnie w tym temacie mam średnio co 2 tygodnie. Za każdym razem myślę, że tym razem tak wrzeszczałam, że głośniej sie nie da. Po 2 tygodniach okazuje się, że jednak chyba da. Ale do mojego męża nic nie dociera. Podsumowując - gardło zedrzesz ale muru nie przebijesz. Tez nic nie robię - mam małe dzieci (3 i 1 lat), 150m dom na głowie, siedzę na macierzyńskim i pachnę, bo przecież mogłabym więcej. ZAWSZE jest "mogłabyś więcej, lepiej, mocniej, dalej, bardziej". Szlag mnie trafia jak o tym pisze, a co dopiero jak to słyszę. Czy robię czy nie robię - zawsze jest to samo. Znalazłam złoty środek - nie podoba się jak gotuję? Nie gotuję. Jestesmy razem 12 lat, nigdy nie byłam orłem w kuchni ale teraz wierz mi że - pomijają Święta Bożego Narodzenia - nie dotknęłam gara żeby ugotować obiad. Wraca z pracy i gotuje. Mimo, że od 2 miesiecy dzieci mam jedno w złobku, jedno w przedszkolu. Więc mogłabym. Ale oprócz gotowania trzeba jeszcze sprzątnąć, wyprać, kible sie same też nie umyją a nawet drewno codziennie sobie sama noszę do kominka i łaski nie potrzebuję. Więc gdy przychodzi książe z pracy, bierze się za gary, oczywiście chwalę bp gotuje naprawdę niespotykanie dobrze, a on połechtany komplementami garnie się do kuchni bardziej. A jak się chłop garami zajmie, to i czasu mniej ma na wymyślanie herezji i kłapanie babie nad głową. I ja mam spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie gotuję, a co to mam być królicą rozmnażającą się, sprzątaczką, kucharką, dupodajką i co jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja bym mu "w żartach" powiedziała, żeby zarobił tyle co mąż szefowej, żebyś tez nie musiała pracować i miała niańkę do zajmowania się dziećmi, wtedy też się będziesz mogła kulinarnie popisywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. I niemiłosiernie rozsierdzają mnie teksty w stylu "a moja mama miała siedemnaścioro dzieci, pracowała strasznie ciężko umysłowo i wszystko było ogarnięte" - tak kochana, może i tak było, tylko że tylko Twoja mama wie, ile ją to kosztowało i tylko Twoja mama wie, ile razy przeklinała ten świat ze względu na to jak zmuszona jest zapieprzać na was wszystkich. Istnieje kult matki polki - kobiety zaoranej, sprzątaczki, praczki, gotowaczki, prostytutki która przy tym cieszy się jak głupia do sera że oto wszystko ogarnia, świetnie sobie radzi w w ogóle jest cudownie. Aż bateryjka w końcu się wyczerpuje i pada na pysk z zawałem, udarem, depresją albo inną chorobą ciała czy ducha. Ja nic nie muszę. MOGĘ. Ale nie muszę. Mam ochotę sprzątnąć - to sprzątnę, bo kolokwialnie mówiąc lubię siedzieć w czystym. Ale nie mam tak - jak opowiadała mi moja dobra koleżanka - że zrywam się z łóżka z biciem serca bo zapomniałam wyprasować. Albo że podłoga brudna. Ile ja razy szłam spać a podłoga nadawała sie do mycia! Setki! To nie znaczy, że jestem brudasem. Najważniejsze, że moje dzieci wykąpane, najedzone, w czystych piżamkach posłuchały mojej bajki i spokojnie zasnęły. Ja potem zdążyłam się wykąpać, wypić z mężem herbatę, pogadać o głupotach i poczytać coś albo pograć w planszówkę. Podłogę umyłam nazajutrz jak dzieci poszły do przedszkola. Stało sie cos qrwa??????? NIE. Świat mi się na głowę nie sp***lił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie gotuj i tyle. Niech sobie sam gotuje jak mu źle. Nikt cię po główce nie poglaszcze za to że się zapracowujesz! Ba nawet nikt ci dziękuję nie powie! Na drugi raz nie krzycz bo krzykiem nic nie osiągniesz... Poprostu przestań robić to co wg niego mógłbyś robić lepiej inaczej bardziej...bez słowa tak poprostu. Nie jesteś niewolnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mu zeby wiecej zarabial. I ze ma za malego fiuta to go napewno zaboli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo. Pracuje zawodowo sprzątam gotuję robię zakupy opłaty i wychowuje 2letnie dziecko. Mąż nie robi nic tylko pracuje. I też narzeka że obiad na szybko albo 20min za późno albo że mamusia robi lepszy. Jak ma czas to robi bo mieszka sama z mężem i nie pracuje. A mąż nawet z dzieckiem się nie pobawi bo taki zmęczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siedze z prawie rocznym dzieckiem w domu. Jak ugotuje eaz lub dwa w tyg to max. Facet nie wymaga tego ode mnie. Mowi ze jakby jadl codziennie obiad to by byl gruby :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie chyba jest zdrowiej. Mąż pracuje na zmiany, ja do 16. Kto jest pierwszy w domu, ten robi obiad dla drugiego. Zazwyczaj on dla mnie, bo perwszą zmianę ma najczęściej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×