Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hesooo12345

Poważny problem z kobietami. Mam dość

Polecane posty

Gość Hesooo12345

Witajcie. Wiem że to forum dla kobiet i że podobnych tematów były już setki. Jednak jestem w totalnej rozsypce i nikogo lepiej poradzić się nie mogę jak właśnie kobiet. Jestem 24-letnim pracującym mężczyzną. Studiuję swój kierunek jeszcze zaocznie, ale to mało istotne. W każdym razie mam co robić. Moje życie uczuciowe było zawsze tragiczne. Prawie rok temu zdradziła mnie dziewczyna z moim znajomym. Z tamtą dziewczyną byłem prawie dwa lata i miałem coraz bliżej myśli typu "pierścionek" - wiecie jaki. Jednak niestety doszło do mnie to, że ona to z nim robi regularnie jak np jestem w pracy, czy jak jadę do swojego domu wykonywać obowiązki bo mam rodziców w podeszłym wieku. Od lutego zeszłego roku do swoich urodzin w listopadzie poznałem wiele dziewczyn, wiele kobiet. Studentek i tych takich pracujących. Starszych i młodszych. Żadnej po tym wszystkim nie potrafiłem zaufać. Żyłem tak z dnia na dzień pełen pasji do samorozwoju i liczyłem że pewnego dnia znajdzie się ta jedyna. No i w dniu swoich urodzin zrobiłem impreze dla swoich przyjaciół w klubie blisko naszej uczelni. Wtedy ją poznałem, barmanke która nas obsługiwała. Okazała się miła i atrakcyjna dziewczyną. Chętna od początku na małą interakcje. Po jakimś czasie udało mi się ją namówić na spotkanie. Miesiąc później po kilku regularnych spotkaniach udało mi się ją pierwszy raz pocałować i było to najwspanialsze uczucie. Dodatkowo szły święta i była cała taka magiczna otoczka. Zaprosiłem ją na bal sylwestrowy. Był mega udany. Później bywało tylko lepiej i cieszyłem się że poznałem osobę której mogę po tak długim czasie zaufać. Wszystko trwało do czasu. Jak to się mówi szybko przyszło, szybko poszło. Była to dziewczyna bez doświadczenia za bardzo w kwestii relacji damsko męskich. Dodatkowo młodsza. Z biegiem czasu naturalnie chciałem przejść poziom dalej. Chciałem oficjalnie tak zacząć kochać i być kochanym. Pojawiły się jakieś pierwsze problemy. Zaczęliśmy się niedogadywac, wkurzac i frustrować. Udało się początkowe problemy naprawić przed walentynkami, tak że one były cudowne spędzone i myślałem że pierwszy kryzys nowej relacji już z nami, że predko nie wróci. Jednak dosłownie tydzień później to samo, sprzeczki, nieporozumienia. Wkrzuylem się, chciałem aby wybrala i określiła się czego oczekuje i czego ode mnie chce. Dałem jej kilka dni na to. Wczoraj się spotkaliśmy. Jadąc tam do niej myslalem na podstawie swoich doświadczen wcześniejszych że takie rzeczy da się naprawić. Ze wszystko będzie dobrze. Ze nie ma na to reguły i skoro się ostatnio dogadalismy to teraz też tak będzie. Myślałem że po prostu wtedy wziąłem za sukces to że od razu zaczęlo być miło i przyjemnie. Myślałem że zabrakło kropki "nad i" i teraz bardzo chciałem to naprawić. Jednak gdy już doszło do tego spotkania to moje argumenty nie trafiały do niej. Ja mówiłem że się uda, ona ze na pewno się nie uda. Ja mówię że możemy spróbować nawet na innych zasadach, to ona twardo że nie możemy. Co nie mowilem to ona od razu ze "nie, nie da się. Nie umiem Cię obdarzyć takimi uczuciami jakimi Ty chcesz mnie obdarzyć. Nie mam żadnych motylkow w brzuchu już. Uciekły." Pojeździlem z nią jeszcze autem po miescie słuchając naszych wspólnych kawałków jednak to nic nie dawało. Liczyłem że w każdej chwili powie że jednak żałuje swojej decyzji, że jednak nie róbmy tego. Niestety tego nie usłyszalem. Jedyne co słyszalem to że jestem i tak super facetem, z pasjami, z obowiązkami, zaradnym jednak ze nie dla niej a kobieta mojego życia która kiedys znajdę będzie mega szczesliwa. Na odchodne powiedziałem jej ze jakby zmieniła zdanie to nr do mnie ma, wie jak się nazywam. Wystarczy znak. Odpowiedziała tylko że nie mam na co liczyć i że ona na pewno zdania nie zmieni. Poszła. Przepadla. Najlepsza relacja w moim życiu minęła. Niczym tylko piękny sen. Kochane kobiety, czemu wy takie jesteście? Pomagałem jej we wszystkim o co mnie prosiła z dobrego serduszka. Zawsze chcialem jej bliskości i byłem gdy mnie chciała. Czy serio jak powiedziała że zdania nie zmieni to tak będzie? Co mogę zrobić aby to zmienić? Bardzo mi na niej zależy. Bardziej niż kiedykolwiek na kim innym. Proszę o poradę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwa miłość istnieje tylko pomiędzy osobnikami tej samej płci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Czytajac ciebie mam nieodparte wrazenie, ze po prostu nie masz szczescia do kobiet. Niektorzy tak maja. Masz po prostu pecha, ze wciaz trafiasz (badz wybierasz) takie kobiety, ktore po jakims czasie z ciebie po prostu rezygnuja. Wszystkie twoje zalety przestaja byc nagle wazne, one rezygnuja. Ci bardziej duchowi by zaraz powiedzieli: taka twoja karma. Sam napisales: Moje życie uczuciowe było zawsze tragiczne. Czyli moze cos jest z ta karma. Tyle, ze to zadna dla ciebie pomoc. Ja na twoim miejscu - po kolejnym zawodzie - poprosila bym ktoras z twoich kobiet zeby ci szczerze do bolu powiedziala co jest powodem odejscia. Moze bys sie nagle dowiedzial rzeczy o sobie nad ktorymi sie nigdy nie zastanawiales. Bo powod jakis musi byc. Tyle przypadkow to za duzo jak na jednego faceta. Bo to mile jak ci na odchodne prawia tyle komplementow ale dla ciebie jest duzo wazniejsze zeby sie dowiedziec co jest z toba "nie tak". Pomysl o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drogi mężczyzno. Działo się tak, ponieważ Ty się zakochałeś, a ona się tylko bawiła i nie chciała z Tobą być i żyć do grobowej deski. Sprzeczność interesów w tej materii. Pomyśl logicznie: w miłości zawsze MUSI być RÓWNOWAGA i chęć na to samo równocześnie. Kiedy jedna strona angażuje się uczuciowo, a druga tylko "struga z kogoś wariata", to już wiadomo, że"z tego chleba", jak to mówią -"mąki nie będzie". Nie żałuj tego co przeszedłeś z nieodpowiednią kobietą, i w przyszłośc***ilnuj, żeby któraś znowu nie zagrała na Twoich uczuciach. Łatwość z jaką poddajesz się uczuciu, jest Twoją zgubą. Spróbuj od nowa, z inną ale nie spiesz się, delektuj się POZNAWANIEM jej wad, słabości, poglądów, zainteresowań, dobrych cech..etc. , a wtedy, może będziesz miał szansę, na wzajemność uczuć, a nie, jak teraz SUBSTYTUTU uczucia, które tylko Ciebie rujnuje. I na koniec: problem, który opisałeś nie tkwi tylko i wyłącznie w kobietach(bo wielu mężczyzn także postępuje nieuczciwie, podle i zdradziecko), problem leży w tym, że za szybko chcesz "zjeść ciastko i mieć ciastko" - czyli w naiwnej wierze, że skoro Ty obdarzasz kogoś uczuciem, to ktoś daje Ci to samo, no i w tym, że myślisz nie logicznie bo może wady jakie posiadasz, są nie do zaakceptowania przez drugą osobę (np. wszelkie nałogi ,zaniedbanie siebie..). Niech to, co Cię spotkało będzie okazją do szerszego spojrzenia na swój "problem": spróbuj pomyśleć co robisz nie tak. Wszak "kij ma zawsze dwa końce". Miłego dnia! :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż też jest taki jak Ty. Taki kochany miś do przytulania. Jestesmy razem od 13 lat i mielismy szczęście, że na siebie trafiliśmy. Myślę jednak, że trochę za bardzo angażujesz się już na samym początku, a napewno bardziej niż ta druga strona. Jeśli mogę Ci coś doradzić to na Twoim miejscu szukałabym szczęścia wśród spokojnych, nieśmiałych dziewczyn bo te z reguły są naprawdę wartościowe, ciepłe i traktują swojego faceta poważnie. Marzą by ktoś o nie zawalczył bo same nie mają tyle odwagi by zdecydować się na pierwszy krok nawet jesli ktos bardzo im sie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość q odpowiedzi
10,24 że"z tego chleba", jak to mówią -"mąki nie będzie". Ze co? :-P :-P :-P Chyba tak sie podekscytowalas, ze udzielisz wspanialej rady, ze az ci sie młyny pomylilly. Spuscmy zaslone milosierdzia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:36 :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@gość dziś - Bardzo mądrze napisane @Autor Zapraszam do zapoznania się z redpill i MGTOW ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:36 - no fakt, pomyliłam się. miało być: "z tej mąki chleba nie będzie" :D dzięki za "miłosierdzie" do młyna :D 🖐️ ))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heso
Dziękuję wszystkim za dobre rady i być moze trafne spostrzeżenia. Wczoraj u niej bylem chwilkę i dała mi chyba cień szansy. Ciężko mi zinterpretować. Niby przyszedłem pod pretekstem wypicia wspólnie herbatki i porozmawiania już na spokojnie bez celu dramatycznego przekonywania jej różnego typu argumentami. Było tak. Pierwsze 45min tego spotkania. Później zacząłem ją coraz bliżej przytulać, całować. Zaczęła bardzo płakać, calowala się ze mną ale co chwila podnosila się i mówiła że tak nie można, że nie wolno, ale ze ona w sumie chce i ciągle ten płacz i zamęt. Nie odpuszczalem jej, przytulalem, zblizalem się do niej powtórnie. Ostatnie pocałunek i nadal ona niby chce ale się odrywa. W końcu nastał czas na mnie. Powiedziałem jej ze bardzo mi na niej zależy i że nie musi to tak wyglądać. Poprosiłem aby wszystko sobie przemyslala bo dla mnie na świecie nie ma rzeczy niemożliwych. Już nie mówiła nic, żadnego sprzeciwu nie usłyszalem. Po prostu stała z łzami w oczach i patrzyła się jak w obrazek. Wyszedłem. Dla mnie to jakiś cień szansy, nadziei. Powiedzcie drodzy przyjaciele co dalej mogę z tym zrobić? Wbić np jutro tak sam z siebie do niej na wieczór bo i tak wiem że będzie siedzieć w domu. Prosze o poradę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie ta dziewczyna to kompletne zero i tylko tracisz czas. Te jej teksty o motylkach są żałosne. Masz dopiero 24 lata wiec trudno mówić jeszcze o braku szczęścia w miłości... Moze za bardzo patrzysz na wygląd? Interesują Cie tylko próżne pustaki z toną tapety na ryju. Skromna dziewczyna na pewno by Cie doceniła. Ale skoro ty szukasz miłości w halasliwych klubach do których przychodzi określony typ kobiet czyli wlasnie takie puste szmaty, to co sie dziwić? Kobiety wartościowe nie przepadają za klubami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HESO
Rozmawiam też na ten temat ze swoimi przyjaciółmi. Nic nie potrafią mi innego doradzić po za olewką jej. Zupełną. Odejść bez walki skoro tak się zachowuje wobec mnie. Nie umiem, nie potrafie tak, bardzo mi zależy i ona jest moim szczęściem. Wiecie co, znowu u niej byłem w mieszkaniu. Jak przyszedłem niezapowiedzianie w piątek wieczorem to wyszedłem... w sobotę dnia następnego po 12:00 Pierwsze 30min spotkania i oczywiście ona twardo cały czas "na nie" - że nie mogę tak tutaj przychodzić, że ona tego nie czuje tak jak czuła. Że średnio to wszystko ona widzi itd. Ze nawet jak się uda, to kilka dni będzie okej, a później wszystko wróci do szarej rzeczywistości i nadal będzie to co jest. Oczywiście to był dopiero początek spotkania, chciałem znowu wykazać się dobrym timmingiem i w momencie kiedy myślała chyba że jestem zrezygnowany i pogodzony mimo wszystko ze stratą przytuliłem ją jak najmocniej, zacząłem znowu deliktatnie całować. Oczywiście ona w płacz i po chwili przestała uciekać. Leżąc razem przytuleni powiedziała mi po kilku chwilach ciszy i przemyśleń że ma propozycję : Zacząć relacje koleżeńską, opartego na przyjaźni przede wszystkim, tak aby mogła mnie poznać dobrze i ocenić w różnych sytuacjach. Bez naciskania na zwiazek. Bez chodzenia za reke. Bez calowania. Bez odwiedzania siebie nawzajem. Spotkania ograniczone do 1 na tydzień. Wszystko niby w celu żeby się po prostu zaprzyjaźnić i więcej rozmawiać. I oczywiście żebym na nic nie liczył w tym czasie, żebym nie myślał że to zielone światło. Czas takiego zachowania wg niej : 2msce.. Powiedziałem że dla mnie ok, bo i tak to jest lepsze niż to czego chciała wcześniej - czyli końca definitywnego. Jednak dodałem że musze sie nad tym zastanowić. Później o tym nie było rozmowy, była natomiast cała nic emocji i różnych uniesień. Już nie będę wam zdradzał szczegółów ale nad ranem gdy to jeszcze wszystko trwało, gdy byliśmy całą noc sam na sam w pokoju myślałem że jednak jej się odwidziała ta propozycja i że wszystko wraca do normalności i ze jest po prostu SUPER. Że formalnością będzie stwierdzenie że znowu jednak jesteśmy razem. Tym bardziej jak, sie zachowywała sama z siebie wobec mnie itd. Myliłem się... zbierając się do wyjścia usłyszałem z jej ust czy nadal pamiętam to co wczoraj mi mówiła? Czy mam świadomość że jak przekroczę ten próg to wszystko to zniknie i przyjdzie czas na zwykłą przyjaźń, rzadsze spotkania i to wszystko co wcześniej wymieniła.. Doprawdy sam już nie wiem... Zależy mi na niej ciągle tak samo. Ciągle tylko o niej myślę każdego dnia. Dajcie mi jakieś porady, bo jestem zrezygnowany chyba tym wszystkim i jestem w strasznej rozsypce. Walczę i walczę i staram się jej bardzo nie narzucać teraz, a mam ciągle to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spław wszystkie inne baby, okaz jej zainteresowanie, wsparcie, bądź przy niej gdy ciebie potrzebuje, bądź wierny. Gdy będzie wiedziała, że wiesz czego chcesz i świadomy jesteś tego, że związek odetnie cie od innych kobiet, wtedy ci zaufa. Szacunek-> wierność->zaufanie->związek. Oczywiście w założeniu, że jest wzajemna miłość. Innej drogi nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci leca tylko na wyglad, na przebojowe laski najczesciej poznaja je na dyskotekach a potem maja pretensje do swiata i winia wszystkie inne kobiety ze jakas faceta wystawila i wszystkim kobietom na calym swiecie przypisuje cechy tej jednej. ZAL. Porzadnymi, spokojnymi sie nie zainteresuja, bo nudna sa dla facetow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HESO
Nie ma żadnych innych, ani nigdy nie było. Ona o tym wie przecież. Nigdy zresztą mnie nie podejrzewała o to. Sam się tego pilnuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jest jak dziewczyny myślą że z czasem przyjdzie uczucie, miłość, po prostu było zauroczenie i minęło, czasem tak jest i nikt nie jest winny bo do tego nie da się zmusić, szukaj dalej i spokojniej trochę romantyku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu gość z dziś dobra nie przeczytałam środka, ty jesteś obrzydliwy jak możesz na siłę całować dziewczynę kiedy płacze, wyraźnie ciebie nie chce, a ty wykorzystujesz to że jesteś jednym z pierwszym z którym ma cielesny kontakt, i że jej ciało samo reaguje - a potem żalić się będziesz że cię wykorzystuje, kiedy świadomie nie chce ciebie dla rozrywki chociaż podświadomie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu robisz podstawowy błąd z kobietami.Uwaga: jesteś za dobry!!!!Na każde skinienie itd., zmień to bo inaczej z żadną ci nie wyjdzie. One uwielbiają emocje te ich analizy, zamartwianie, rozkminianie itd. Ty tego nie dajesz więc bardzo szybko lądujesz w "freindzone" mimo że według ciebie i wszystkich oznak jesteś w związku. Jesteś ale tylko według ciebie według nich już nie.Jeszcze tego nie skapowałeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jak napisał gość 20:10, jesteś za dobry. Kiedyś też sie spotykałam z chłopakiem, nie pił, nie palił, żadnych kolegów, siłownia itd. Na początku byłam zafascynowana, chłopak bez uzależnień, ma swoje pasje, zainteresowania... Jakiś czas później uświadomiłam sobie, że coś jest nie tak, jest jakoś za spokojnie. Rozstałam sie z nim bo był za dobry. Całe życie otaczałam sie niegrzecznymi chłopcami a tu taki przypadek. Nie potrafiłam sie odnaleźć, brakowało mi tych emocji, tej adrenaliny. Rozrywka z nim to było kino, dobra knajpa żeby dobrze zjeść, spacer i do domu. Żadnych imprez, żadnego alkoholu ani wspólnych znajomych. Za dużo nas dzieliło niż łączyło dlatego postanowiłam odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znalam takiego pana. ktory mial pecha do kobiet, bardzo wartosciowy facet. Jego narzeczona, z ktora byl szesc lat, zdradzala go i wyciagala od niego pieniadze i prezenty, bardzo go skrzywdzila i on nie umial dlugo zaufac kobiecie, byl sam kilka lat. Mial 39 lat gdy poznal swoja obecna zone, szybko sie oswiadczyl i teraz jest bardzo szczesliwym mezem i ojcem. Tylko ze troche dlugo cierpial zanim sie wszystko ulozylo. A ta niewierna narzeczona zaczela cpac, porzucila swojego partnera i dzieci i zadaje sie z menelami oraz ma problemy ze zdrowiem psychicznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heso
Wiecie co... Spotkaliśmy się wczoraj ok 21:30. Bo w końcu i dzień kobiet przy okazji i chcieliśmy szybciej to wyjaśnić... I wiecie co? Chyba szybciej bym trupa rozłożonego zreanimował niż z nią cokolwiek. Chociaż zaczęło się w miarę okej, bo wreczylem jej kwiaty i zrobiłem jej wlasnoreczna kartkę (laurke) z okazji dnia kobiet załaczając w środku nasze zdjęcie i pisząc własnoręcznie życzenia, a na końcu mały podpis że prędzej z czekolady zrezygnuje niż z niej. Powiedziała że to bardzo piękne i miłe i ogólnie się uśmiechała. Że nigdy tak pięknego prezentu nie dostała od żadnego chłopaka. Cieszyłem się że jej się spodobało, trzy wieczory zajęło mi wycinanie, sklejanie itd.. Także myślałem że jest dobrze. Gdy trzymałem jeszcze ta wlasnoreczną kartkę z zamiarem wręczenia podczas pierwszej minuty spotkania - Powiedziałem jej szczerze wszystko zaczynając od tego czy pamięta jak się pierwszy raz zobaczyliśmy, później doceniłem w słowach jej troskę i dobroć, piękno i blyskotliwość. Później powiedziałem jej jaka jest moja decyzja odnośnie jej propozycji, dodając jednocześnie że i tak najbardziej zależy mi na odbudowaniu jej zaufania i części tych wszystkich uczuć które zaczęły się tlic w nas. Na koniec powiedziałem że nie chce na nią naciskać, ale i tak moim marzeniem jest móc przyjść do niej, porozmawiać, wysluchac, złapać za rękę, dać delikatnie buzi, przytulić i zawsze wspierać. Było miło jak to usłyszała, uśmiechała się. Więc jeździliśmy po miescie bez celu autem i rozmawialismy całkiem ok. Była obietnica następnego spotkania na zwykłej przyjacielskiej stopie, tak na luzie. Nastała pora abym ją odwiozl bo było późno i oboje mieliśmy na rano do pracy. Była może północ jak zaparkowalem auto pod jej mieszkaniem. No i wtedy wszystko się zaczęło... Nie chciałem jej jeszcze puszczać, chciałem tak w głębi serca ją przytulić i powiedzieć że bardzo tęsknię za tym wszystkim co było dobre. Ale pilnowalem się, skoro dałem słowo że nie będę naciskał. Nagle zmienił się wyraz jej twarzy, nagle pojawiły się jakieś łzy, to było tak straszne że na samą myśl o tej szybkiej zmianie nastroju mam nadal ciarki. Krzyknęła na mnie ze nic nie rozumiem nadal rzucając tymi kwiatami ode mnie o podłogę, otworzyła drzwi i wybiegla krzycząc że to nie ma sensu od początku i już nigdy nie będzie mieć. Pobieglem szybko za nią, udało mi się ją zatrzymać. Zaczęła się że mną szarpać mówiąc mi że nie umiem wysłuchać jak ktoś mówi żebym nie naciskał, a nadal to robię. Ze dla niej to wszystko za dużo, że ona nie jest w stanie już nigdy nic do mnie poczuć i po raz kolejny że jestem zaradnym facetem, bardzo życiowym i ona widzi ze dałem w tej relacji 200% z siebie, ale ona nie potrafi mi nawet dać 20%. Byłem w takim szoku słysząc to wszystko i obserwując ta zmianę jej nastroju nagle, że byłem skory ja przeprosić sam nie wiem za co... Przeszkadzało jej to że patrzyłem od początku relacji bardzo optymistycznie w przyszłość i że czułem magię w tym wszystkim. Przeszkadzało jej ze chciałem pójść na całość z nią, ponieważ po dłuższym czasie od zakończenia najdłuższej relacji w moim życiu byłem w stanie komuś zaufać od razu, i to była ona. Kwiaty wyrzuciłem przy smietniki do jej bloku. Był to piękny bukiet 11 tulipanów czerwono-żółtych. Niestety nie mogłbym go dać chociaż swojej mamie z powodu tego, że byłby to symbol mojej wielkiej porażki. Mam teraz taką dziurę w sercu pisząc to wszystko, taka pustkę w głowie i w duszy i straszna niechęć do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×