Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wybić mu pomysł z głowy

Polecane posty

Gość gość

Mój 31 letni partner skończył kurs i egzamin teoretyczny na osobówki kat B.Chce zalożyć firme antykwaryczną i wozić towary różne i jezdzic wlasnym autem.Problem jest że nie daje rady z egzaminem praktycznym.7 razy nie zdał.Ja uważam że powinien odpuscic.Nie nadaje sie (osoba ktora tyle razy nie zdala nie powinna otrzymac uprawnien bo jest niebezpieczna).To tez kosztuje nasz budzet pare stow z egzaminem i dojazdami.Nie wiem jak mu wybic to prawko z glowy skoro nie rozumie ze tyle razy udowodniono mu w Word ze sie nie nadaje.Sama nie mam i żaluje ze mu czasem to wypominalam ale teraz mysle jakich argumentow uzyc zeby skonczyl cos co nie ma sensu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Moonlight_
Czemu koniecznie chcesz mu wybić z głowy ten pomysł ? Czy twój partner dobrze czuje się w roli kierowcy, czy czuje się na siłach ? Jeśli tak, faktycznie lubi jeździć i czuje się na siłach żeby ostrożnie i spokojnie nabierać wprawy to nie powinnaś się wtrącać i dać mu taką możliwość. Zdawanie egzaminu nijak się ma do umiejętności codziennej jazdy. Taka prawda. Egzaminy z założenia nie są do końca wiarygodne bo wymagają wręcz często karkołomnych zadań które nie mają zbyt wiele wspólnego z normalną jazdą na trasie. Czasami jest tak że ktoś nie potrafi zdać wpływ na to ma też stres a potem okazuje się że powoli nabierając doświadczenia wyrasta na niezłego kierowcę. Ja też początki miałam dość trudne a teraz uwielbiam jeździć za kierownicą czuję się jak ryba w wodzie i jeżdżę zawodowo . Jestem kobietą. Kat. B zdałam w wieku 19 lat za 4 razem z czego 2 razy w ogóle nie wyjechałam z placu i pewien pan egzaminator starej daty stwierdził że kierowcy to ze mnie nie będzie. Byłam ambitna uparta i zdawałam dalej do skutku. 2 lata temu zdałam kat. D za drugim razem pierwszy raz stoczyłam autobus na wzniesieniu za drugim już lekko mi poszło chociaż trafiłam na ludzkiego egzaminatora dzięki czemu też udało się opanować stres. Teraz jeżdżę zawodowo ale nadal nie uważam się za nie wiadomo kogo. Cały czas tak naprawdę się uczę i zdobywam doświadczenie. Na drodze czuję respekt nie szarżuję staram się zawsze jechać bezpiecznie i przepisowo nie ważne czy jadę "dużym" czy swoją prywatną małą osobówką. Jeździć uwielbiam sprawia mi to przyjemność chociaż wiem że nasze drogi są stresujące bo nie brakuje na nich idiotów. Mniejsze zagrożenie widzę w kimś kto ostrożnie i jeszcze nie do końca pewnie powoli z respektem się porusza niż w "młodych gniewnych" którzy jakimś fuksem zdali egzamin uważają się za nie wiadomo kogo i łamią wszelkie przepisy gdzie się da. Myślę że twój partner prędzej czy później zda egzamin. Niech się nie poddaje i dąży do tego jak ma siły i cierpliwość i jednak chce się obyć za kierownicą i jeździć. Uda mu się może za 8 razem może za 9. Mi się udało za 4 i za 2 innemu się udaje za 7 a jeszcze innemu za 10. Ważne jest jak się jeździ w praktyce już po zdaniu a egzamin z prawdziwą jazdą nie ma nic wspólnego . W dodatku WORD na niezdanych zarabia kasę co nie jest tajemnicą. To też ma wpływ na zdawalność. Powodzenia dla partnera a ty bardziej uwierz w niego i wspieraj go :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×