Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dać mu czas czy odpuścić?

Polecane posty

Gość gość

Chłopak rzucił mnie po ponad dwóch latach. Zawsze był dla mnie dobry i zaangażowany. Pokonał nas pierwszy kryzys. Powiedział, że coś w nim pękło i nie wierzy, że się zmienię. Dużo się kłóciliśmy przez ostatnie dwa miesiące, ale on do końca okazywał mi dużo miłości. Po rozstaniu powiedział, że od jakiegoś czasu miał wątpliwości. Niestety nigdy mi o tym nie mówił i nie miałam szansy tego przeanalizować. Wyprowadziłam się i od 2 miesięcy jestem w rodzinnym domu. Poszłam do psychologa, mam problem z emocjami przez sytuację jaką miałam w domu od dziecka (dużo stresu). Powiedziałam mu o tym, poprosił o czas.Mieliśmy się spotkać w marcu i porozmawiać, ale on powiedział, że sobie teraz tego nie wyobraża i chce się skupić na odbudowaniu sytuacji finansowej....że potem zobaczymy. Powiedziałam wtedy, że nie chcę utrzymywać kontaktu, bo to dla mnie ciężkie. On się zdziwił, więc jeszcze raz zapytałam czy na pewno nie porozmawiamy. On powiedział, że się odezwie i wtedy porozmawiamy. Nie wiem co robić. Walczyć, dać mu spokój? Ile czekać? Wiem, że to ja zawiniłam, ale nie wiem jak zawalczyć żeby go nie osaczyć. Juz mu milion razy powiedziałam jasno, ze wiem jakie błędy popełniałam i jak je naprawić, a on mówi, że ciężko mu zapomnieć. Nie zdradziłam go, nie robiłam codziennie awantur, nie chodziłam za nim do pracy....wydaje mi się, że jak się kocha to można wybaczyć kłótnie tym bardziej jak podjęłam kroki do zmiany swojego zachowania. Na początku naszej znajomości ja mu wybaczyłam dużo kłamstw, zmienił się dla mnie i ja zaufałam, bo czynami to pokazał. On mi nie pozwala na razie pokazać mojej zmiany. Ile czekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadal nie wiem co takiego zrobiłaś. Zero szczegółów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kłóciliśmy się. O jego przyjaciela, znajomi tego przyjaciela byli do mnie uprzedzeni od początku, więc nie chciałam im się narzucać. Wspólnie ustaliliśmy z moim chłopakiem, że nie będę się z nimi na siłę zaprzyjaźniać. Z innymi jego znajomymi miałam super kontakty, mój chłopak z moim zresztą też. On sam z tym swoim przyjacielem się spotykał i było ok....do czasu. Kiedyś w knajpie kolega tego przyjaciela zwyzywał mnie, że niszczę przyjaźń mojego chłopaka i tego jego przyjaciela rzekomo dlatego że mój chłopak już z nimi nie imprezuje (chociaż to nie prawda, to była decyzja mojego chłopaka, że nie chodził do niego na imprezy a spotykał się z nim sam na sam....przyjaźń to nie tylko imprezy). Bardzo to przeżyłam, czułam się poniżona i w emocjach powiedziałam, że tego nie da się pogodzić, że ci ludzie mnie atakują i postawiłam mu ultimatum (żałuję, przeprosiłam nawet tego przyjaciela, bo on w sumie nie był winien tylko jego durny kolega) albo ja albo ten przyjaciel i jego znajomi, którzy mnie wyzywają. Wybrał mnie.....bo ja nie byłam winna, ale nie powinien tak czy siak przeze mnie rezygnować z przyjaźni. Potem to zrozumiałam, oni normalnie już gadają. Jednak od tego zaczęły się kłótnie, a potem jeszcze chciałam "wspólnie" pokonać ten nasz kryzys i przez ostatnie byłam płaczliwa i zaborcza. Bardzo emocjonalnie się zrobiło. Zachowałam się jak płaczka, a nie silna kobieta i go udusiłam.... ale byłam naprawdę w rozsypce emocjonalnej, bo dodatkowo nie mogłam znaleźć stabilnej pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli nic aż takiego nie zrobiłaś. Możesz mu napisać ze się zmienisz bo zrozumiałas ze bez sensu plakalas i że nie potrzebnie mu robiłaś awantury i że zaczekasz na niego aż się skontaktuje bo ci zależy na nim. I więcej nie pisz. Nie wiem ile macie lat. A ile masz czekać? Nie wiem może kilka miesięcy. Sama nie wiem ile dasz rade. Ja po sobie wiem ze tydzień max wytrzymywalam i potem płakałam mojemu prosiłam i to robiło odwrotnie całkiem i jeszcze bardziej mój mnie nie chciał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skup się na znalezieniu pracy poki co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On ma 25, ja 22. Ja płakałam i błagałam cały styczeń, jak w transie albo w szoku powypadkowym bo nie spodziewałam się rozstania. Najpierw był zły, że go atakuję, powiedział, że mnie nie kocha i wciąż popełniam te same błędy. Potem powiedział, że jest teraz na nie i nie kocha, ale chce być na tak i znów kochać....(nie rozumiem tego kompletnie) i w sumie dobrze że pisałam tyle smsów i konkretnie wskazałam jakie błędy popełniłam, bo wie że to nie jest puste gadanie "zmienie się" (musiałam zawalczyć smsami, bo nie chce na żywo rozmawiać). W międzyczasie, że mu przykro że cierpię, ale tak musi być. Że niech każdy będzie znów sobą, a potem zobaczymy. Że musimy odpocząć. Ale dla mnie to nie odpoczynek tylko męczarnia, bo nie wiem czy on rzeczywiście potrzebuje czasu czy mnie zwodzi i przeciąga w czasie mój ból :( ani razu sam z siebie się do mnie nie odezwał, cały czas to ja. Wiem, że potrzebuje teraz wsparcia, ma taki moment w życiu i mu piszę smsy, że trzymam kciuki itp. ale boję się że się narzucam. Może powinnam urwać kontakt? Mówił, że mu ta przerwa służy i dobrze się czuje.....przez dwa lata nie dał mi powodu do wątpliwości, czułam się kochana i akceptowana, jak pączek w maśle. Może miałam za dobrze, w życiu powinna być równowaga..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracę już mam, to chociaż jeden pozytyw :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skończ się ponizac i robić z siebie szmatę!!! Trochę godności dziewczyno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za radę powyżej! Myślałam, że jak coś się zepsuło to warto się do tego przyznać i zawalczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.51 popieram. Nic aż takiego nie zrobilas ale on widać szukał pretekstu do rozstania. Powód jest taki- nie kocha Cie juz. Sam to przyznał. Uczucia się wypalily. Sam nie był święty, kłamał a Ty mu wybaczalas (a jakiego kalibru to były kłamstwa?) to teraz on Ci nie może wybaczyć? Kto wie, może ma juz na oku inna a Ciebie jeszcze trzyma w rezerwie, w razie czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie byliśmy wtedy w związku, takie głupie to kłamstwa były, nic czego nie można było wybaczyć. Dlatego macie rację, ja też zasługuje na wybaczenie. Jeśli on każe mi czekać bo "nie może zapomnieć" tego jak się czuł podczas kłótni to faktycznie macie rację, coś jest nie tak. Nie zrobiłam nic takiego. Po prostu się pogubiłam. Miałam nadzieję, że czas nam pomoże. Głupio się łudziłam, że czas naprawdę może pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chociaż trudno mi w to wszystko uwierzyć i się z tym pogodzić. Tak po prostu się wypalic.....bylismy przyjaciolmi, mielismy super związek i dużo planów. Oboje byliśmy równomiernie zaangażowani. Z tym że on mi dawał więcej wsparcia niż ja jemu. Teraz widzę, że negowałam jego największe marzenie. Wtedy mi się to wydawało rozsądne. On i tak je teraz spełnia. Ja się cieszę, że tak postanowił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×