Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Gdy mąż chce adopotować dziecko

Polecane posty

Gość gość

Witajcie, od kilku lat staramy się o dziecko. Nie wychodzi. Boje się, że już nie wyjdzie nigdy, mam 31 lat już. Smuci mnie obojętność męża, a nawet bagatelizowanie tematu słowami "będzie to będzie, nie będzie tym lepiej więcej czasu i kasy dla nas". Dodam też, że mój mąż jest patriotą i na święta często zapraszaliśmy dzieci z dawnych Kresów Wschodnich, także z domów dziecka, by mogły chłonąć polskość. Ostatnio z płaczem powiedziałam mu o swoich obawach, co on skomentował słowami"znów zaczynasz swe jazdy? najwyżej się adoptuje maluszka z domu dziecka na wschodzie, też pragną być kochane". Ja jednak nie byłabym w stanie chyba w pełni oddać się dziecku, które nie nosiłabym pod swym sercem, nie karmiłabym, nie wydałabym na świat... a mąż nie rozumie dla niego to akurat na plus, gdyż uniknęłabym tego co w jego mniemaniu najgorsze w rodzicielstwie. Co Wy na ten temat sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam rodzine, ktora po dwukrotnej adopcji doczekala sie biologicznego dziecka;). Jeszcze masz czas, odprez sie, nie panikuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"będzie to będzie, nie będzie tym lepiej więcej czasu i kasy dla nas" no nie powiem, bardzo fajny materiał na ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet nie chce dziecka, nie widzisz tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam swoje dziecko ale potrafilabym pokochać adoptowane. Nie więzy krwi się liczą a serce. A co do tego " noszenia pid sercem" - ja tam wspominam okres ciazy tragicznie. Zgaga, ból pleców, wymioty... Sam poród jest przereklamowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
luźniej podchodzi do tematu, nie dziwie sie mu. podejrzewam, że macie całkiem fajnie ułożone życie i np,. jak w niedziele zamknęli sklepy to nie stanowiło to dla Was armegedonu jak dla polskich januszy. W Polsce przyjęło się, że najwyższym stadium życiowego spełnienia się jest rozmnożenie się a później te dzieciaki wegetują w niezbyt ciekawych warunkach przy znerwicowanych rodzicach zadłużonych po uszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 12:41 Bez przesady, nie chce dziecka bo nie schizuje jak autorka na punkcie niepowodzeń na drodze starań o potomstwo? Przecież to pierwszy krok do nerwicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie zajdziesz w przeciągu najbliższego roku, daje maks 2-3 lata jak zaczniesz tu pisać, że mąż zachowuje się jakby dziecka nie chciał. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
racja... on nie chce dziecka a jak urodzisz to bedziesz plakac ze ci nie pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bym chciała adoptować. I to bardzo. Zawsze o tym marzyłam. Ale mąż nie chce nawet o tym słuchać, żadnych więcej dzieci nie chce. Czuję się przez to niespełniona. Nawet myślę nad rozstaniem przez to, ale mamy mała córkę i kocham go. Pocieszę Cię w sprawie karmienia. Nawet jeżeli nie byłaś w ciąży i nie urodziłaś to możesz karmić. Trzeba bardzo dużo determinacji, pracy z laktatorem, picia naparow wspierających laktacje. To jest możliwe! Nawet moja sąsiadka karmila córkę adopcyjna :) pół roku nad tym pracowała, później dwa miesiące podtrzymywala produkcje pokarmu i jak dostali w końcu miesięcznego maluszka to karmila ponad dwa lata. Wspaniała kobieta, mają jeszcze starszego "własnego " synka i kompletnie nie widać różnicy w traktowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Adopcja powinna być bardzo przemyślana decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale mąż powołując się na argument o braku konieczności karmienia dziecka, ma na myśli zapewne perspektywę zaadoptowania dwu lub trzylatka, przecież takiego dziecka nie karmi sie już mlekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet moja sąsiadka karmila córkę adopcyjna usmiech.gif pół roku nad tym pracowała, później dwa miesiące podtrzymywala produkcje pokarmu i jak dostali w końcu miesięcznego maluszka to karmila ponad dwa lata. xx brawo! to powinni wieszać na każdej sali poporodowej! NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK BRAK POKARMU!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rem.Gdy ktoś gada ze Gdy nie będzie to tym lepiej,to nie chce dziecka.Wiem po sobie. Ja mam 30 lat.Wygodne życie i nie mam zamiaru go zmieniać .Mój mąż chce miec ze mną dzieci,ale nie ma mowy.Zabezpieczam się bo nie widzę bachora u siebie w domu.Adopcja wiąże sie długim głupim procesem.Moja siostra adoptowala dwójkę. Musiała zanieść badania lekarskie potwierdzające bezpłodność jednego z małżonków. Musiała mieć dwa oddzielone pokoje dla dzidci.Co tydzień odwiedziała ich wredna baba wysłana z opieki pytajaca o intymne sprawy ,życie itp.Przez rok musieli udowadniać ze nadają sie na rodziców, chodzili na zajęcia przygotowujace,musieli zdawać coś jak egzaminy ...masa chorych rzeczy serio.Batalion

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie kazdy sie nadaje na rodzica , ktory adoptuje,nie mozesz tego robic wbrew sobie, bo unieszcześliwisz siebie i dziecko.Dobrze,ze maz nie robi z tego dramatu, ma optymalne podejscie do tematu. Bo niby co ma mowić? -trzeba albo polubic obecną sutaucje, albo adoptowac (oczywiscie z twoja akceptacją). I on takie warianty rozsądnie proponuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama nie wiem czy zdecydowalabym się na adopcję zanim urodziłam dzieci. Muszę przyznać z ręką na sercu ze mimo iż byłam mega szczęśliwa ze jestem w ciąży i mega szczęśliwa jak sie dzieci urodziły to nie było tak ze je zobaczyłam i od razu kochałam nad życie. Miłości sie trzeba nauczyć lub może inaczej, musi przyjść z czasem. Teraz kocham je najbardziej na świecie i dalabym sie za nie pokroic. Wiec wiedzac to co teraz wiem jakbym nie mogła mieć dzieci to bym adoptowala. Nie ma nic piękniejszego (dla mnie) niż patrzeć jak sie rozwijaja i odkrywają swiat. Jestem z nich bardzo dumna i nie sadze zeby mialo cos wspolnego z tym to ze maja moje geny. Adoptowane dzieci też byłyby MOJE i wiem ze też bym je pokochala :-) Co do męża to myślę ze jest naprawdę wspaniały, wyluzowany i nie robi tragedi. Bierze co mu życie daje i nie biadoli nad tym na co nie ma wpływu. Swoją drogą też wyluzuj, bo często taka presja jest właśnie przyczyną nieudanych starań. Powodzenia życzę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie oszukujmy sie u kobiety duza role odgrywaja hormony jesli chodzi o milosc do dziecka. Przez 9 miesiecy matka i dziecko to jedno. Facet nie jest w ciazy wiekszosc facetow nie przezywa emocjonalnie ciazy partnerki, nie kazdy tez chodzi na badania lekarskie. Milosc ojca do dziecka zaczyna sie zazwyczaj po urodzeniu, jesli facet nie ma cisnienia na to by koniecznie przekazac swoje geny, to rowno mocno pokocha dziecko biologiczne jak i adopcyjne, zwlaszcza w okresie niemowlecym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w tematach o aborcji pisza, aby urodzic, bo kolejka chetnych ustawia sie do maluszka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajny facet z twego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest wlasnie polska obluda nie usuwaj napewno znajdzie sie ktos, kto pokocha to dziecko. Gdy ktos chce adoptowac nagle wszyscy mu odradzaja nie wiesz jakie geny bedzie mialo itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a może z tej strony: wolałabyś męża który mówi "ty nie rodzisz mi dziecka to poszukam sobie innej"? No bo co innego może zrobic Twój mąż - akceptuje sytuację i szuka rozwiązań. Nikt nie wie co przyniesie mu życie: może będziesz miała kochane dziecko a może dziecko będzie dla Ciebie tylko utrapieniem bo zostanie narkomanem, a może to adoptowane dziecko okaże się cudownym wsparciem na staroć a może wcale nie doczekacie starości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niewątpliwie z problemem jesteś sama. Działaj, zbadaj się, sprawdź w czym problem. Lecz się albo poszukaj dawcy, jeśli problem nie jest po twojej stronie. Jeśli twój mąż wiedział, że nie może mieć dzieci a zataił, jest to powód do unieważnienia małżeństwa (i cywilnego, i kościelnego). Niewątpliwie inwestycja w cudze geny to tak jak wychowywanie kukułki przez zdezorientowanego ptaka innego gatunku. On g****o z tego ma, a jeszcze własnego potomstwa nie odchowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z opisu sytuacji nie wynika że mąż już koniecznie chce adoptować tylko że stara sie ciebie uspokoić. Tak mnie się zdaje. Masz jeszcze spopkojnie kilka lat (4-5) na zajście w ciążę. Potem będziesz miała jeszcze 5 lat aby zaadoptować noworodka (bo przepisy każą aby miedzy rodzicami a dzieckiem adoptowanym bylo max 40 lat różnicy) - więć NIE PANIKUJ, nie zmuszaj sie. Zanim podejmiecie decyzje o adopcji można byc np rodzina zaprzyjaxniona dla jakiegos dziecka, oswoić sie z sytuacja "kochania obcego", przyjrzeć sie swoim emocjom, przepracować na pewno aby zaadoptować dziecko bezwzględnie muszą tego chciec oboje rodzice, przy czym "chciec" nie oznacza "nie mieć obaw i wątpliwości" tylko do "chcę" musi byc od nich silniejsze :) głowa do gory tu masz fajne artykuły, zaznacz sobie autorke to zobaczysz wszystkie, to mama adopcyjna https://www.tatento.pl/a/1321/na-czym-polega-adopcja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×