Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

przemyślenia dojrzałej matki

Polecane posty

Gość gość
Autorko, piszesz, ze nauczylas ich wszystkiego? Rolki, narty, plywanie, etc. A co ze sprzataniem, praniem, umiejetnoscia prasowania, umiejętnością zmywania, samodyscypliny np w odrabianiu lekcji, wstawaniu rano, co z robieniem sobie posilkow? Widac nie naucxylas wszystkiego. Ty ich rozpiescilas, a teraz masz do nich pretensje o ich postawę wobec ciebie i swiata? Ja rozumiem, ze przy 9 latce duzo jeszcze trzeba robic, ale mozna ja smialo gonic i karac za niezrobienie czegos. Natomiast 19latek? No smiech na sali, zebys ty mu prala i.sprzatala. Ja mam 16 letniego syna, tez leniwy, tez spoznia sie do szkoły, tez ma balagan w pokoju, tez mu po tysiac razy mowie ze ma cos zrobic i trwa to dlugo. Ale, on ma obowiązek typu: Codzienne znywanie naczyn Wynoszenie smieci Raz na dwa tygodnie musi dorzucic opalu do kotlowni Dwa razy dziennie lub raz zejsc do kotlowni i dorzucic do pieca Co druga sobote ma sprzatac kuchnie, przedpokoj, lazienke. Sam ma sprzatac swoj pokoj, najwyzej siedzi w syfie i wstydzi sie za siebie przed goscmi Sam ma ogarniac swoje pranie, prasowanie i chowanie do szafek, najwyzej idzie do szkoly w brudnych i wstydzi sie za siebie Sam ma wstawac do szkoly, owszem dre sie nad nim czesto rano zeby wstal, spoznia sie, trudno, to jego konsekwencja, nie moja. Sam ma sobie robic sniadania i kolacje, owszem trzeba go gonic zeby zrobil sobie jedzenie. Ale ja nie dalam.zrobic z siebie matki polki umezonej bohaterki sluzacej swoich dzieci. Za bardzo cackalas sie z dziecmi i cackasz nadal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ja wiem. Nie zgadzam się z autorką. Mam syna lat 16 i córkę lat 11. Super dzieci. Wiadomo, syn leń z nauką, słabo się uczył, od 1 gimnazjum oceny masakra, ale ostatnio doszedł do wniosku, że chce iść do LO więc zabrał się za naukę, walczy. Jestem dumna, niego, że zmienił nastawienie. W pokojach u nich zawsze Sajgon, ale ja uważam, że to ich pokoje. Mogą być ubrania na podłodze, czy skarpetki. Póki nie ma psujacej się żywności po kątach, mnie nie przeszkadza. Miałam mamę z jakąś fobia sprzątania, gdzie wszystko musiało być na błysk i wiem jak ciężko dziecku z taką mama. Syn sprząta jak dziewczyna ma przyjść, życie go zmusilo. Córka jak ja czasem poproszę sprzątnij pokoj, sprząta. Dzieci kocha się za to, że są, a nie za to jakie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zgadzam się z Tobą co do przesłania Twojego postu. Ale też mam radę dla Ciebie. Przestań się fiksować na niezbieraniu prania itd. Po prostu przestań sprzątać w pokojach dzieci, zobaczysz jak się same zabiorą jak zobaczą że matka za nich tego nie zrobi. Jak zobaczą że ma przyjść ktoś do nich a tam brudne majty na podłodze i syf to sami ogarną. Młody na studia do innego miasta i akademika. Nauczy się oporządzać w mig. Gotować itd. I druga rada dla Ciebie. poświęc więcej czasu sobie. jakie masz pasje? Nawet jak to malowanie paznokci czy pisanie na kafe, codziennie poświęć godzinę na to zamiast sprzątać po dzieciach. Myślę ze jestes dobra matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:09 nie do konca sie zgodzę. Traktujesz temat lekko, konsekwencja jest dobra. Bo to jacy beda w dorosłości, to bedzie wynik twojej pracy - ile pracy włożysz w nasionko, taki zbierzesz owoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie umiesz docenic tego co masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z 0:53 Ktoś pytał czy jestem sama.... Cóż i tak i nie. W sensie faceta, partnera, kochanka to jestem sama, w sensie przyjaciela i osoby która mnie wspiera nie jestem, mam kolegę ze studiów do którego zawsze mogę zadzwonić i pogadać, ale to stricte platoniczna znajomość. W swoim życiu nigdy nie zapomniałam o sobie i swoich potrzebach, może dlatego nie uważam posiadania dzieci za błąd. Bo dzieci od małego widziały ze są dla nas ważne, ale widziały ze Mama i Tata tez Mają swoje potrzeby. Widziały ze są ważne ale nie są epicentrum świata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Może nie byłaś dojrzała matka? I niepotrzebnie się tak poswiecalas? Dla mnie macierzyństwo jest fajne. Ale ja nie jestem typem cierpietnicy. Syn nie chciał ssać piersi-dałam butlę i się nie katowalam. Nie chciał robić na nocnik? 2.5 roku chodził w pampersie. Itp itd. Robiłam w życiu tak jak mi było wygodnie. Dziś syn ma 21 a córka 14 lat i wychowałam ich na mądrych ludzi. Szanują mnie i swoich dziadków (mąż zmarł 5 lat temu). Nigdy nie nadskakiwalam dzieciom, w swoich pokojach mieli sprzątać sami. Piszesz autorko ze ciężko bez 500plus Przecież jak dzieci były małe to tego w ogóle nie było i trzeba było dawać radę... Ja jestem szczęśliwa ze mam dzieci. Nie zrobiłam wielkiej kariery naukowej, ot jestem zwykłym pracownikiem akademickim, więc tak naprawdę poza dziećmi niewiele po mnie zostanie. Dom? Samochód? Chatka na Mazurach? To wszystko można sprzedać, spalić, zniszczyć. A dzieci zostaną. x x x jestem taka sama , tak samo jak ty podchodzę do tematu dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zastanów się, czy gdybyś miała w domu kogoś, kto cię non stop oporządza, czy sprzątałabyś cokolwiek? W życiu jeża. Pewnie wchodzisz do pokoju i codziennie im te pokoje sama ogarniasz, to po co mają się wysilać. Wychowujesz je na kaleki życiowe i powinnaś miec pretensje do siebie jako wychowującego, a masz pretensje do dzieci. Z jednej strony piszesz, że wychowałaś egoistów, a z drugiej zmarnowałam przez nie najlepsze lata i przestrzegam was nie ródźcie dzieci. I wiesz co? Ogólnie jesteś głupia jak but. To, że dziecko mówi pełnymi zdaniami w wieku półtora roku i czyta w wieku 5 lat, to nie świadczy o inteligencji, a swojemu pełnoletniemu synowi zawsze możesz dać ultimatum. Jesteś pełnoletni, to albo zaczynasz dbać o otoczenie, albo wypad z chałupy. Na swoim będziesz sobie mógł syfić ile wlezie. I to syn musi zacząć sprzątać, bo młoda go po prostu naśladuje. Ale ty jesteś doopa matka, więc dalej będziesz jojczyć ojej, zmarnowane życie mam przez ciebie i latać koło synusia. Moje też syfią, mocno syfią wszędzie i przerasta mnie to. Ale do ich pokoju wchodzę tylko po to, żeby wrzucić im ich czyste pranie. Zaznaczam, że nie poskładane. Mają po dwie ręce, jak sobie nie zrobią to tak mają. Kuchnię ogarniają raz na pół roku? To z jakiej racji ja mam sie przejmować nieporządkiem tam gdzie śpią? I tobie radzę zrobić dokładnie to samo. Synusiowi zabraknie skarpet, a uj cię to obchodzi. Postanowiłaś nie naruszać jego przestrzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.20 Rowniez nie do końca z tobą się zgodzę. Ja wymagam od moich dzieci. Wymagam sprzątania, wymagam nauki, wymagam pomocy w domu. Ale jakiś kierat, bo matce przeszkadza bluza czy skarpetki na podłodze w pokoju syna? Albo bo nie ma w szkole samych 5 i 6? Ile takich dzieci jest, że matka wielce niezadowolona, bo dziecko nie spełnia jej ambicji? Myślisz, że to jest dobre jak dziecko wiecznie słyszy narzekania od rodziców jakie jest niedobre, bo nie posprzątalo? Albo jaki leń z niego, bo nie przyniósł 5? Uważasz, że takie podejscie jest lepsze? I potem buty, narkotyki, bo matka nie rozumie, nie wie, nie chce zaakceptować czego chce dziecko. Dziękuję postoje.wszystko z umiarem, jakiś kompromis między rodzicem a dzieckiem, w tym wieku trzeba już wypracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z autorką. Dzieci to pijawki, całe życie od nas ciągną a co dostajemy w zamian? Odwiedza cie na starość na święta? I tak będziesz siedzieć w 4 ścianach sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a czego oczekujesz od swoich dzieci? co dzisiaj robisz dla swoich wlasnych, starych rodzicow? no slucham?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:44 Ja niczego nie oczekuje od mojego syna. Chce żeby był szczęśliwy. Moi rodzice mają po 55lat więc to stosunkowo młodzi ludzie. Mi chodzi tylko o to ze rodzicielstwo to najbardziej niewdzieczna rola w zyciu. Jak dziecko jest małe i słodkie to wiadomo ze wystarczy uśmiech i wszystko Ci się chce. Ale potem lata mijają a my cały czas dajemy z siebie tyle kosztem naszego życia i zdrowia. Myślę ze warto doświadczyć macierzyństwa i ja nie żałuję bo to cud. Ale nie mam motywacji mieć więcej dzieci bo wiem czy to się je:) przy jednym to może nie wyssa ze mnie wszystkiego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko uważaj na swoją postawę wobec dzieci. Widać, że nie kochasz ich bezwarunkowo. Zawsze myślałam, że matka kocha bezwarunkowo. U ciebie tego nie ma i sama przyznałaś że żałujesz, że je urodziłaś. One to na pewno czują w środku, nie są głupie. To sie wszystko łatwo wyczuwa. Można wymagać od dziecka, mieć oczekiwania, nawet niespełnione, ale żeby to się przekładało na brak akceptacji ogólny oraz żal tego że żyją ? Nie zdziw się w takim razie że jak wybędą z domu to nie będą za tobą tęsknić. Oczywiście dla ciebie to będzie potwierdzenie twoich przekonań. Szkoda tylko, że nie dostrzeżesz pewnych smutnych kwestii w sobie samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zeszlego lata siedzimy sobie z mezem przy drodze rowerowej a tu dziadek zapieprza o lasce mial tak ok.sto lat,patrzymy a on biedulek idzie w krzaki przeciska sie i zaglada na podworko jakiegos domu,dziwnie zachowanie wiec pytamy sie dziadku co tu robisz? A on na to tu mieszka moja corka..... ech !szkoda gadac,wlasnie po to macie dzieci,niedaleko jakis 1km.jest dom starcow ,mozna sie domyslic ze dziadek****al sie aby z za plotu zobaczyc corke.Serce az sie kroi z rozpaczy,no coz,on tez chowal te corke i co dzisiaj ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kocham bezwarunkowo mojego syna. Oddalabym za niego życie bez zastanowienia. Ale zgadzam się z autorką. Dzieci zabierają mam część życia i zdrowia. Na więcej nigdy bym się nie zdecydowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.07 A skąd wiesz, jakim on był ojcem dla swojej córki? Sama piszesz, że miał może ze 100 lat. Wiesz, jak ojcowie wychowywali dzieci tyle lat temu? Twarda ręką.Często ojcowie sięgali po alkohol.. Więc nie pisz jakiś swoich opowiadań, bo może tak wychował córkę, że ta teraz nie chce go znać. Gdyby był dobrym ojcem, ona byłaby lepszym dzieckiem dla niego na starość. Tak to działa, w obie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko narty, rolki tego ich nauczyłaś, to dlaczego nie nauczyłaś ich sprzątać, prać itp? dlaczego sprzątasz w ich pokojach? nie sprzątaj choćby tam był syf 2 miesiące, raz, drugi i same posprzątają, teraz tego nie robią, bo wiedzą, że ty to za nich zrobisz. Gdy same zaczną to robić to może zaczniesz dostrzegać plusy macierzyństwa a nie tylko same minusy i doceniać to co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam taka historie u znajomych. Rodzina z 2-dzieci corka starsza syn mlodszy matka nayczycielka ojciec na budowie pracowal,postawil dom za pol darmo bo czasy takie byly,wiodlo im sie dosc dobrze finansowo,dzieci wyrosly zalozyly rodziny,dostali wlasne mieszkania rodzice dali.i co bylo dalej? Nie potrafili tz.nie wiedzieli ze za mieszkanie trzeba placic oplaty,prad itd. Przyszedl komornik zabral wszystko, starsza corka wyjechala z kraju poznala starego lumpa w wieku swojego ojca, zrobil jej dzieci i ozenil sie z nia,zamieszkala u niego w starym domu i postawil sprawy jasno i katevorycznie miala zakaz odwiedzin dzieci z polski, jak probowala bylaby skonczyla na ulicy wiec juz nie probuje,takie zycie,facet spotyka sie ze swoja ex oczywiscie,Czy to zycie jest? Widocznie dla niektorych ma sens, takie zycie bywa,Dalej synek tych ludzi nie skonczyl zadnej szkoly,ozenil sie z taka sama kobieta,oboje zawsze bez pracy,on w dodatku chetnie zadawal sie z elementem i chetnie pil alkohol,lubial kobiety z ktorymi znikal po pare dni jak zlapal gdzies na czarno jakis grosz,bywalo ze po pare dni nic nie jedli,wiec sprzedali mieszkanie i tak zadluzone,rodzice znow kupili im jakis stary dom,Tak wychowali swoje dzieci na patoli,niby normalna rodzina,matka nauczycielka, synek zawsze w tym momecie mawial,matka porzadna a syn kolejarz... no takie podejscie do zycia ma! Nie osiagajac nic w zyciu ma sobie za dewize ze jest patologia ,flustratem,nieudacznikiem zyciowym,nie potrafi nawet utrzymac sie bez pomocy rodzicow.i co wyobrazacie sobie takie zycie? Oboje rodzenstwo skonczylo prawie w rynsztoku.utrzymuja sie dzieki innym ludziom,tz ludzie ich utzymuja bo sami nie potrafia,dwoje ludzi,rodzenstwo,podobne zycie ,podobne podejscie do zycia,pech czy przeznaczenie,pewne drastyczne momenty postanowilam nie opisywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mimo, że mam męża którego kocham i dobrą pracę, gdybym nie miała dzieci czułabym, że zmarnowałam życie i czegoś by mi brakowało, czułabym się niespełniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja znam matkę, z którą córka w ogóle nie utrzymuje kontaktów. Tak jej się odpłaca za to co ta matka dla niej zrobiła, jak o nią dbała, etc. Od czasu do czasu sms-em przesyłała jej kilka razy , jak sobie przypomniała, życzenia z okazji świąt lub imieninowe. A to dzięki tej matce skończyła studia. Kontakty utrzymuje z ojcem alkoholikiem, który zawsze mówił, że jak nie chce, to niech się nie uczy i gdyby nie ta matka, to pewnie nie miałaby nawet matury. O swoje dzieci, a jej wnuki też nie zadbała. Jedno z nich przebywa w poprawczaku, a drugie miało już do czynienia z wymiarem sprawiedliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:26 - nigdzie nie napisałas o swoich wymaganiach. Wymagas, zeby sprzątały - ale córka czasem tylko posprzta, jak ja poprosisz? Zeby sie uczyły - Dlatego syn miał słabe oceny w gimnazjum? Jakos sobie troche przeczysz. Niby wymagasz, a na koniec dajesz wolna reke. Pewnie, ze nie trzeba byc od razu dyktatorem, ale za duzo luzu i przyzwolenia skutkuje tym samym, co wieczna musztra i zakazy. A szczere - ucz dzieciaki porządków, bo potem przyszła synowa/zięć beda narzekać, ze twoje dzieci nie czuja powinności podziału obowiązków i nie potrafią utrzymac porządku - bo ktos zrobi to za nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wolałabyś tych dzieciaków wcale nie mieć i dziś, będą po 40tce tak naprawdę nie wiedziałabyś jakie by były? Wychowałaś dwójkę młodych ludzi, którzy dopiero pokażą co z nich będzie. Jeszcze wszyscy żyjecie więc wiele można zmienić. Jeśli widzisz błędy, które popełniłaś to jeszcze nie jest za późno, żeby je naprawić. 19-latek to nie jest staruszek z demencją - ma zdolność uczenia się i zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wolałabym nie mieć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PrZyjd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem.przykladem takiej nastayki ktorej sie nie chcialo sprzatac mama duzo za mnie robika ale wyszlam.na ludzi bo w koncu zycie nauczylo mnie samidzielnosci zoorganizowania itd. Nie jestem typem bedantki ale mam male dziecko wiec czysto musi byc. Dzieci wyfruna to sie naucza bo zrozumieja ze matka sluzaca nie przyjdzie i nie zrobi za nich. Tylko trzeba odciac pepowine a nie odwiedzac dorosle dziecko w jego nowym domu i go wyreczac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci są teraz strasznie materialistyczne. Ja z moją siostrą wychowałyśmy się w biedzie, bez okazywania miłości, matka biła nas i darła ryja za byle co, ojciec podporządkowany matce, też nas bił. Choć nie byliśmy patologią bo jednak rodzice nie pili alkoholu ani nic, to miłości było mało, tylko zimny chów. Poza tym kasy też na nic nie było. Moja siostra sama mając trudne dzieciństwo za sobą, dla swoich dzieci jest wspaniałą matką, okazuje miłość, wszystko kupuje co chcą. Ale te jej dzieci są materialistyczne i egoistyczne, niczego nie szanują. Ciężko wychować w tych czasach wartościowego człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna z wyboruuuuuu
łooooo matko... co za temat , ja jestem bezdzietna, dlatego że mam świadomość która mi przeszkadza chcieć mieć dzieci. Wychowałąm się w patologicznej rodzinie, w której jak wyżej inna autorka się wypowiada był "zimny chów" tylko matka była w miarę narmalniejsza I kochająca od ojca, do dziś mam dobry kontakt z matką a ojca mam głęboko w poważaniu I przykro mi o tym mówić. Powiem tak: jak decydujecie się na dzieci to moze nie przejmujcie się nimi aż tak za bardzo, im większy nacisk na nie wywieracie tym większy efekt odwrotny od zamierzonego. A autorce powiem tylko tyle żeby najzwyczajniej świecie olała własnego syna, bo skoro jest płnoletni a do budy jeszcze chodzi to niech budzi się sam i niech sam ponosi konsekwencje swoich spóźnien - niech dorośnie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolezanki syn pelnoletni tez mial.problem ze wstawaniem do szkoly. On w efekcie zrobila krotka lekcje. Powiedziala albo bedzoesz chodzil do szkoly albi do.pracy ja cie utrzymywac nie bede takze nie pasuje to wypad. Efekt taki chlopak pracuje daje kase i.ma skoczone gimnazjuum. Wstyd bo reszta rodzenstwa 3ma wyzsze. Ale kto wie moze kiedys pojdzie po rozum do glowyi zrobi ta zawodowke ktorej nie skiczyl bo mu sie do budy nie chcialo wstawac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000autorka000
Nie spodziewałam się takiego odzewu. Dlatego na zakończenie dyskusji chciałabym jeszcze coś od siebie dodać. Niektóre z was mają całkowitą rację, że popełniłam błąd nie będąc wystarczająco konsekwentną i zbyt dobrą. Sęk w tym, że sama wychowywałam się w rodzinie patologicznej i stworzenie kochającej się rodziny było moim priorytetem. Niestety przedobrzyłam. Ale nieprawdą jest, że osaczam moje dzieci szukając im na siłę zainteresowań, że sprzątam im w pokojach, że poukładane skarpety są dla mnie wyrazem ich miłości do mnie, że moją ambicją są ich dobre oceny. Syna budziłam do szkoły, dlatego, ze chcę, żeby tę szkołę skończył jak najszybciej i się usamodzielnił i wyprowadził. Jak próbowałam go nie budzić to wstawał o 11,12tej. Od dłuższego czasu sama namawiam go do usamodzielnienia się, ale nie kwapi się, bo zdaje sobie sprawę, że teraz jego beztroskie życie się skończy. Ale czekam do matury, a potem jego beztroska się skończy. A teraz sprawa jego upodobania do bałaganu. I o ile mogę nie wchodzić do jego pokoju i nie patrzeć na sterty brudnych ubrań i zaschniętych naczyń, to ze smrodem wydobywającym się z jego pokoju już się nie pogodzę. Czy to, że nie myje się przed spaniem tylko rano bierze prysznic, to moja wina, że go nie nauczyłam higieny? To w takim razie, nie wiem jak można nauczyć. Bo ja jak każdy rodzic najpierw kąpałam go jak był malutki, potem oczywiście mył się sam codziennie, mycie zębów, codzienna regularna higiena, codziennie czyste ubrania, potem jak był nastolatkiem zaczęło się gonienie do mycia, ale czy teraz mam dorosłego faceta pytać umyłeś zęby przed spaniem? Jeśli nie tak, to jak inaczej można nauczyć higieny? Rozmowy, że niemycie nóg po całym dniu jest uciążliwe dla domowników też nic nie pomagają. Jest jeszcze MNÓSTWO innych rzeczy, o których mogłabym napisać książkę, a tutaj nie nie chcę. Ale macie rację, jest jeszcze czas i postaram się go wykorzystać chociaż dla córki. Ale uwierzcie, że czasami nie mamy wpływu na to, jaki charakter wyjdzie z dorosłego człowieka. Jak był małym chłopcem w życiu nie pomyślałabym, ze kiedyś będę pisać o nim w ten sposób.Ale wady, które utrudniają życie innym domownikom ciężko zaakceptować i wtedy łatwo teoretycznie powiedzieć o bezwarunkowej miłości matki, która powinna kochać dziecko za to, że jest a nie za to jakie jest. Gorzej jest w prawdziwym życiu. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za udział w dyskusji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, autorko, masz takie doswiadczenia, ja inne- a jestem jeszcze bardziej dojrzalą matka, bo dzieci juz po studiach, wyprowadzily sie. Ani przez moment nie żalowałam, ze je mam. Tyle, ze jakos zawsze dogadywalismy sie, jak przyjaciele, w istotnych sprawach, nie było problemów we wzajemnych kontaktach, z nauką, z samodzielnością, z higieną, a balaganem w ich pokojach kompletnie sie nie przejmowałam. Jak byla potrzeba, np goscie to i tak sprzątaly. Moze latwiej mi było dziecmi kierowac, bo sama mialam bardzo dobrych rodziców, więc staralam sie przejąc z ich metod wychowawczych to, co najlepsze , a duzo tego było. Dzieci to najlepsi przyjaciele moi i męza, od zawsze wspieramy sie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×