Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Małżeństwo, rodzina.. Niby idealne.. Ale ja już mam dosyć

Polecane posty

Gość gość

Jestem po 30,.mam męża.. kochanego 3 letniego synka..pracuje zawodowo. Jesteśmy małżeństwem od ponad 10 lat..jakoś bez większych problemów przeżyliśmy te lata. Pojawienie się dziecka było dla mnie motorem do zmian w życiu, szczególnie pod kątem zawodowym.. Po urlopie macierzyńskim wróciłam do pracy..którą później zmieniłam na inną..niby lepszą.. Wszystko byłoby ok.. Ale od jakiegoś czasu są pomiędzy nami zgrzyty.. Na całej linii..oboje pracujemy.. Ja od 8 do 16(choć czasami zostaje dłużej).. On od 6 do 14 plus często weekendy ..wstajemy razem..przed 5..on jedzie do swojej pracy.. A ja szykuje się do swojej.. Budzę synka..i szykuje go do wyjścia.. Po drodze do pracy zawoże autobusem go do żłobka. Popołudniu syna odbiera mąż i czekają na mnie w domu...i najczęściej dosłownie czekają.. Ze wszystkim.. Jeżeli dzień wcześniej przygotuję obiad to jeszcze mąż coś podgrzewane i poda.. Czasami coś ugotuje dla nas. Ale najczęściej coś sobie przekąsi.. Synkowi da serek.. Włączy bajki i czeka.. Aż ja wrócę i coś zrobię.. Wracam.. Ogarniam obiad.. Lekkie porządki no i pranie.. No i jeszcze z synem się pobawię..wykąpie.. Przygotuję do snu.. I tak dzień po dniu.. A i zapomniałam jeszcze zakupy zrobię..bo mąż z synem zakupów nie zrobi bo musi za nim latać po sklepie albo go wyprowadzi z równowagi-takie tłumaczenie... Weekendy spędzam głównie z dzieckiem bo mąż w pracy.. Czyli porządki.. Pranie.. Prasowanie.. Zakupy.. Zabawa z dzieckiem.. No i gotowanie.. Wraca mąż.. Zje i musi się legnąć bo jest zmęczony.. I tak w kółko.. Bo on jest zmęczony.. Na wspólne zakupy nie pojedziemy bo dziecko.. Bo ono się nie nadaje na zakupy.. Choć razem z synkiem latamy po sklepach i ogarniamy wszystko.. Ale w trójkę to jest horror.. Kłótnie.. Krzyki i obraza... Czasami mam odskocznie i jadę do mamy.. To po nas przyjedzie.. Ponarzeka że zmęczony.. Że to i tamto.. I najchętniej po obiedzie to już by się położył spać... W ostatnią niedzielę chciałam kupić buty na wiosnę dla dziecka.. Pojechałam tu i tam.. Brak rozmiaru.. To jeszcze inny sklep ta sama sytuacja.. Dzwonię zapytać się czy jak wróci z pracy to czy pojedziemy to innego centrum handlowego..i słyszę czy to musi być dzisiaj? A czy tam będą te buty.. Itd. Potem dzwoni i mówi że dzwonił do sklepu i dostawę będą mieli w tygodniu..Rozłaczyłam się..poszłam na przystanek i a utobsem i tramwajem pojechałam do centrum handlowego i kupiłam te buty.. Nawet dwie pary!! On tylko powiedział że ładne.. A ja ledwo stałam na nogach. Teraz zbliżają się święta.. Które robimy u siebie, będą moi rodzice i rodzeństwo... "Robimy" to dużo powiedziane.. Menu zrobiłam sama.. Listę zakupów też.. Jego tylko interesowało ile to będzie kosztować choć nie on kupuje żywność.. A kupił.. Alkohol.. Oh to wyczyn. Od poniedziałku robię stopniowo zakupy.. Mąż nawet nie kiwnie palcem aby je rozpakować.. Wczoraj wracam.. Zjadłam obiad i pytam czy pojedziemy po zasłony.. A on że nie.. A dlaczego.. Bo nie.. Bo sama miałaś jechać.. Mówię że autem raz dwa załatwimy sprawę.. A on mi na to że powinnam go uprzedzic że mam takie plany (choć mówiłam o tym wcześniej) i że on o tej godzinie (18)nie będzie latal po sklepach.. Myślałam że wyjdę z siebie.. To ja z pracy lecę na zakupy.. Targam światy z zakupami.. A on nawet d**y autem nie ruszy.. Bo nie.. Pojechałam sama taksówką i w pół godziny załatwiłam wszystko.. Nawet się nie odezwał jak wróciłam tylko poszedł na górę.. Wiem.. Przez te lata sama go przyzwyczaiłam że sama robię dużo rzeczy.. Ale bez przesady.. Nie wiem jak mam z nim rozmawiać..na teściową nie liczę bo nie mamy dobrych kontaktów.. Zresztą sama wszystkim usługuje i twierdzi że tak być powinno.. Doradźcie coś.. Bo w końcu spakuje siebie i dziecko i wyniose się domu.. Chyba że wcześniej szlak mnie trafi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postaw ultimatum. Albo zostaw go z dzieckiem na tydzień samego. Niech wszystko ogarnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wstaw więcej tych dziwacznych dwukropków, na pewno będzie się "lepiej" czytało i ktoś przez to przebrnie. Ja nie mam zamiaru, ty mnie nie szanujesz, pisząc na odwal, to ja nie mam zamiaru szanować ciebie i przebijać się przez te bazgroły, żeby zrozumieć, o co ci może chodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ultimatum.. W czerwcu mam wyjazd służbowy 3 dni.. to mi wypomina że odpoczywać będę a on musi z dzieckiem zostać.. A jak z kolegą wybrał się na wycieczkę do Norwegii a ja zostałam z dzieckiem na tydzień które jeszcze się pochorowalo i sama wszystko ogarniałam to było ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy większość facetów jest naprawdę aż tak tępa czy o co chodzi. Łaski nie robi ze zajmie się własnym dzieckiem. Niepojęte po prostu. Zostaw go naprawdę na tydzień i niech zobaczy co to znaczy ogarniać cały dom dzieciaka i prace. Może coś dotrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki. Dwie kropki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrob prawo jazdy kup sobie maly samochod do jazdy po miescie, nie sluchaj bzdur, ze was nie stac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ten Twój mąż to nieodpowiedzialny człowiek ożenił się, spłodził dziecko i uważa, że odwalił całą robotę coś mi się wydaje, że jak nie weźmie się do współpracy z Tobą związek się posypie i to ostro usiądź z nim i na spokojnie porozmawiaj, przypomnij mu na czym polega małżeństwo i przestań robić za niewolnicę z tego co piszesz, on czerpie przykład z domu rodzinnego, gdzie Matka czyli Twoja teściowa wyręczała wszystkich z obowiązów domowych, tak więc trudno się dziwić, że Twój mąż powiela ten zły wzorzec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie jak ty. Tylko że u mnie brat się rozwiódł ma syna i sprowadził się do mnie i mamy do domu. Nic go kompletnie nie obchodzi ani sprzątanie, gotowanie, zakupy, rachunki, nawet i dziecko. Ja nie mam męża ale mam swoją działalność dużo spraw na głowie i chora mamę i czasem to mam ich wszystkich dość serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po cholerę przyzwyczajałaś go do tego, że nic nie musi robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×