Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moja mama nie chodzi do ginekologa!

Polecane posty

Gość gość

Może wy kobietki podsuniecie mi jakis pomysł jak mam zaciagnac moja mame do lekarza... Niby nic sie u niej nie dzieje - tak twierdzi, ale na ostatniej wizycie u gina podejrzewam ze byla z 15 lat temu jak byla w ciazy i urodzila mojego brata! Jestem w ciązy w zwiazku z czym chodze do gina czesto, ostatnio zaproponowalam zeby przeszla sie ze mna, mam sprawdzonego,fajnego lekarza ale mama twierdzi ze nie bedzie po zadnych lekarzach chodzic i tyle. Tlumacze jej jak dziecku, ze ma 50 lat, ze cytologie regularnie trzeba robic, ze sa choroby ktore lepiej szybciej wykryc i w razie czego leczyc ale na mame nic nie dziala. Dla mnie to nie do pojecia, nie mam juz na nia sily a martwie sie bo tyle sie slyszy o chorobach, nowotworach... Ech moze wy podpowiecie jakich argumentow uzyc bo ja juz nie wien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapytaj czy mama chce zobaczyć wnuka i patrzeć jak twoje dziecko rośnie? Rozumiem problem, pokolenie naszych matek jest strasznie niewyedukowane, w tematach ginekologicznych, medycznych mam wrażenie, że jestem matką swojej matki. Też uważała, że "lepiej nie wiedzieć", ale jednak pofatyguje się zbadać piersi czy zrobić cytologię, chociaż tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zrobisz nic, wiem to z doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po tym jak moja mama zmarła na raka ja sama boję się chodzić do lekarzy i ma badania. Też mam takie głupie przekonanie,że może jeśli nie będę wiedziała to może tej choroby nim będzie. Ja dopiero teraz rozumiem ten strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno dorosłą osobę przekonać, ale raczej nie straszyłabym jej rakiem, bo strach właśnie leży u podstaw tego zachowania - tylko spotęgujesz niechęć do lekarza. Lepiej skupiaj się na pozytywnych, że tak powiem aspektach: mów o profilaktyce, o pewności, o tym, że lekarz może pomóc w uniknięciu częstych i banalnych chorób jak grzybica pochwy czy nadżerka, które nie są tak przerażające jak rak,ale życie potrafią utrudnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz, że jakaś lubiana przez nią aktorka namawia do badań czy coś w tym stylu. Albo np. z okazji urodzin kup jej abonament w prywatnej klinice, z cytologią w pakiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.32 Po twoich doświadczeniach życiowych powinnaś działać dokładnie odwrotnie, badać się i namawiać do tego innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A sama kiedy byłaś na badaniu płuc? A trzustki? A czegokolwiek-tam jeszcze? Doprawdy... g****o dają te badania profilaktyczne. P.S. Moja mama zmarła na raka. Sęk w tym że zmarła wcześniej i w o wiele gorszym stanie ogólnym (w bólu, bez sił nawet żeby siedzieć, a laly się z niej wszelkie płyny ustrojowe, przy czym niestety zachowując świadomość) niż dziadek, z tym samym rakiem ale niezdiagnozowanym i nieleczonym. Wygląda na to że w unikaniu lekarzy w wykonaniu mojego dziadka, była mądrość życiowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama nie lubię chodzić do lekarzy i teraz nie byłam już 3 lata u ginekologa. Wiem, że powinnam, ale się boję a traumę mam właśnie po śmierci mamy, którą odchorowuje jeszcze choć minęły 2 lata. Kiedyś chodziłam regularnie, dziś na sam zapach i widok fartucha jestem chora. Dlatego rozumiem Twoją mamę. Jeżeli chcesz jej pomóc to na pewno nie strasząc rakiem ani prezentem w postac***akietu badań. Po prostu poproś żeby poszła i daj jej czas na decyzję. Jak nie to nie, to wszystko nie jest takie proste i oczywiste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest proste, tylko trzeba sobie w łebku przepracować swoje strachy, a nie je potęgować (a unikaniem i usprawiedliwianiem tylko one się uprawomocniają). Ja co roku mam biopsję, też wolę udawać, ze to nie istnieje. I mimo, że 11mcy żyję normalnie, to ten 1mc badaniowy żyję w strachu "a co jeśli coś wyjdzie". Wcale nie mam na to ochoty (dodatkowo samej biopsji szczerze nienawidzę), ale trzeba mieć priorytety - co ma kierować naszym życiem my sami czy strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie chodze do ginekologa. Mam fatalne doswiadczenia. Raz bylam molestowana w gabinecie - od razu sie zerwalam i wyszlam. Porod mialam straszny - normalnie rzeznicy, a nie lekrze. Wypuscili mnie do domu z taka zla morfologia, ze padlam na ulicy z wycienczenia. Nawet mnie nikt nie zbadal przy wypisie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ja nie chodze do ginekologa , mam zle doswiadczenia i tak jak poprzedniczka traume z porodu gdzie obdarto mnie z czlowieczenstwa . Mialam przerwe 17 lat pozniej poszlam ale do kobiety , wszystko bylo ok i teraz mam juz przerwe 4 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8:03 to ja z wpisu przed Toba. Ja mam przerwe 2 lata i jeżeli pojde, to do kobiety i to ginekologa dziecięcego. Jest taka w moim mieście, do faceta już nie pójdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robienie badań regularnie jest bardzo ważne ;/ Musisz z mama porozmawiać. Ja mojej na https://www.zdrowajesien.diag.pl/ pobrałam bon i dałam i kazałam iść. Profilaktyka jest mega ważna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak w powiedzeniu, nie umrzyj ze wstydu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też miałam traumatyczny DRUGI poród, w szpitalu państwowym (pierwszy raz rodziłam w prywatej klinice - zupełnie bezstresowo i w super atmosferze). Ciąża przechodzona 18 dni. Już nawet nie chodzi mi o ból i fakt, że 4 doby chodziłam z bólami i spać po nocach nie mogłam, że na żywca mi przebijali pęcherz płodowy, pomopowali w żyłę oksytocynę w chorych ilościach. Bardziej o to w jaki sposób traktował mnie personel, jakbym im na złość nie chciała urodzić i próbowała wymusić cesarkę. Pielęgniarki opryskliwe i chamskie, lekarze naburmuszeni. Jak w końcu mnie pocięli i moja córka przeraźliwie płakała pół pierwszej nocy to pielęgniarka mi ją przywiozła w środku nocy i postawiła obok łóżka (cytuję) "bo się drze" - a ja nawet się podnieść do pozycji siedzącej nie mogłam. Dziewczyna z łóżka obok, która była po naturalnym porodzie i "na chodzie", małą mi podawała do karmienia i odkładała do łóżeczka. Później u ginekologa nie byłam 8 lat. Jednak koleżnaka z pracy mojego męża właściwie z dnia na dzień wylądowała w szpitalu, na stole operacyjnym z guzem jajnika (jak się później okazało nie była u ginekologa 5 lat a guz sobie rósł) bo dostała potwornych bóli, aż mdłała i wymiotowała. No i mąż mnie zmusił do badań. Więc poszłam. Teraz od 4 lat chodzę regularnie, raz w roku cytologia, usg dopochwowe i usg piersi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×