Gość Menierka 50 Napisano Marzec 31, 2018 Witam serdecznie menierowcow!Od 23 lat zmagam się z niedogodnoscii życia "z tym panem".Jak powiedział profesor,który mnie leczył (zdiagnozowal) to choroba na którą się nie umiera lecz trudno z nią się funkcjonuje.Dopadaly mnie wszystkie objawy,które Was męczą.Kilka lat temu miałam podaną gentycyne- trzykrotne wstrzykiwania do ucha.Po tym zabiegu ponad miesiące czuł się źle-tak jakbym była na rauszu.Zawroty silne(karuzela) -minęły.Profesor zdecydował o takim rozwiazaniu ponieważ sluch w chorym uchu był bardzo slabiutki.Po jakimś czasie pojawiły się upadki Tumarkina.Dopiero te incydenty spowodowały,że podjęłam decyzję o przecięciu nerwu przedsionkowego.Prof.Niemczyk ,zakwalifikował mnie na operację,która odbyła się w ,X /2016.Po operacji nie miałamproblemu z nerwem twarzowym ,po 7 dniach wróciłam do domu,po miesiącu byłam na kontroli.Zawroty nie powróciły,upadki również.Szumy pozostaly ale one nie przeszkadzają mi.Ponieważ choroba nadal istnieje,bo jest nieuleczalna więc też pojawiają się inne odczucia takie jak np..bycie na rauszu.Profesor zlecił rehabilitację-na równowagę/zespół ćwiczeń/ oraz betasetc.Najskuteczniejszym dla mnie jest jednak tanakan,który powoduje rozszerzenie naczyn krwionosnych i lepsze ukrwienie okolicy ucha. A póki co trzeba myśleć pozytywnie i żyć dalej.Chętnie odpowiem na pytania moim wspoltowarzyszom niedoli.Operacji nie trzeba się bać-prof.Niemczyk to wspaniały fachowiec. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach