Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zrozpaczona25l

Martwa ciąża, brak poronienia.

Polecane posty

Gość zrozpaczona25l

Dodaję temat raz jeszcze, bo poprzednim razem pomyliłam kategorię. Moja historia jest trudna i sama nie wiem, co mam robić, co myśleć... W lutym dowiedziałam się, że jestem w ciąży - normalnie radość byłaby ogromna, ale w moim przypadku ta radość była przytłumiona przez ogromny strach. Dlaczego? Bo to czwarta ciąża w moim życiu. Pierwsza zakończyła się poronieniem samoistnym i zabiegiem łyżeczkowania. Druga również w ten sam sposób, ale obyło się bez czyszczenia macicy. Trzecia, ubiegłoroczna, obumarła w 9 tygodniu - po prostu przestało bić serduszko, od razu na drugi dzień indukcja poronienia i łyżeczkowanie. Bałam się, cholernie się bałam. Od razu beta hCg, po 48g powtórka - wszystko pięknie przyrastało. Od razu Acard, Duphaston i wizyta u lekarza. Czułam się fantastycznie, po dwóch tygodniach, na kolejnej wizycie zobaczyłam swoje maleństwo i jego bijące serce. Tak się cieszyłam... Badania, które wyszły wręcz książkowo, karta ciąży i USG...ale tym razem od razu poznałam, po minie lekarza, że coś jest nie tak. Powiedział, że nie widzi tętna ani ruchów dziecka, a to był koniec 9 tygodnia - dosłownie następnego dnia miałam zacząć 10 tydzień ciąży. Szybki telefon do koleżanki doktora, pracującej w szpitalu - pojechałam, by wykonać USG na dokładnym sprzęcie. Niestety, pani doktor potwierdziła to, co wcześniej powiedział mój lekarz prowadzący - brak ruchów płodu, brak akcji serca, w dodatku dziecko wg.wielkości jest młodsze o tydzień - czyli do obumarcia doszło równo 7 dni wcześniej, 21 marca. Zalecono mi czekać na poronienie samoistne i tak od 21 marca noszę w sobie martwe dziecko. Mam skierowanie do hematologa, lekarze podejrzewają trombofilię, ale to wyjdzie w badaniach. Najgorsze jest to, że 30 marca miałam plamienie i mocne bóle brzucha oraz pleców (typowo 'miesiączkowe'), ale wszystko ustało. Nadal mam obrzmiałe i powiększone piersi, nadal miewam poranne mdłości, ale nic się nie dzieje. Żadnych boleści, żadnych skurczów, plamień, NIC. Lekarze kazali czekać, mówiąc, że nic mi nie grozi, ale ja boję się, że dostanę jakiegoś zakażenia smutas.gif . Czy któraś z Was przeżyła coś podobnego? Jak szybko po stwierdzeniu ciąży obumarłej (poronienia zatrzymanego) doszło do krwawienia i oczyszczenia macicy? Ja odnoszę wrażenie, że mój organizm zgłupiał, utrzymuje ciąże, której już tak naprawdę nie ma. Dodam, że leki odstawiłam od razu, gdy dowiedziałam się o tej sytuacji, czyli 28 marca. Pomóżcie, bo ja już głupieję smutas.gif

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi bardzo :( udaj sue jak najszybciej do szpitala. Przeciez mozesz doatac zakażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci. Też przez to przechodzilam miesiąc temu ale ja miałam puste jajo. Lekarz też mi dał zdecydować czy sama chce żeby się wydalilo albo lyzeczkowanie. Wybrałam lyzeczkowanie, nie chciałam na to patrzeć. Nie miałabym takiej odwagi żeby nosić martwą ciążę w sobie, jestem za słaba psychicznie. Lepiej też wybierz zabieg moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Puste jaja i miakas takie akcje?? Puste jaja to nawet nie ciaza..sama takiee mialam..zero emocji..samo poplyneli..z jakiej racji mialam czekac na lyzeczkowanie ? Samp poszli za 2 mcy bylam znow w ciaxzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Puste jajo to ciezko ciaza nazwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekałam 3 tygodnie, poszlo w domu i bez bólu. Jedynie duuuzo krwi więc pod prysznicem siedziałam długo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona25l
U mnie to nie puste jajo, płód ma 1,5 cm, więc pewnie nie obędzie się bez czyszczenia. Ale dlaczego nadal nic się nie dzieje? :(. Wolałabym już mieć to za sobą, Boże... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci ale masz mocna psychikę 4 razy próbować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana bardzo współczuję :( Musisz pójść na czyszczenie, ale zanim będziecie się starać o kolejnego malucha to zrób wszystkie badania. Jakie grupy krwi macie ty i twój mąż? Może masz konflikt serologiczny po pierwszym poronieniu i teraz twój organizm zabija każdy kolejny zarodek. Albo masz jakąś ukrytą chorobę zakaźną np listeriozę. Zrób też badnia genetyczne, ty i twój mąż (uprzedzam są bardzo drogie), bo może macie taką kombinację genów, że dzieci płodzą się z poważnymi wadami dlatego obumierają. Jednak skłaniam się ku twojej immunologii, bo skoro beta ładnie przyrastała to zarodek dobrze się zagnieździł i rozwijał jednak po pewnym czasie twój własny organizm go zniszczył przeciwciałami. Trzymaj się, przytulam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwie ciąże to samo. Ciąża obumarła. Z pierwszą poszłam od razu na oddział na łyżeczkowanie. Druga chciałam poronić w domu, czekałam trzy tygodnie i sama poszłam do szpitala bo bałam się zakażeńia. Trzecia ciążą na kilku lekach donoszona z problemami. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona25l
Tak, próbowaliśmy 4 raz, bo w trzeciej ciąży lekarze stwierdzili, że w kolejnej wystarczy Acard i Duphaston. Brałam, odpoczywałam(bo sugerowano mi tez zbytnie przeforsowywanie się), a jednak nie pomogło :(. Teraz mam jechać do ginekologa, na wizytę i od razu po skierowanie do hematologa, gin nie chciał mnie straszyć, ale mówi, że podejrzewa trombofilię, cokolwiek to jest... A ja wiem, że nie spróbuję więcej, dopóki nie dowiem się, co mi jest. Ja mam grupę krwi 0 Rh+, narzeczony ma A Rh+. I dalej nic się nie dzieje, żadnego plamienia, krwawienia, NIC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co tak usilnie sie staracie mimo, ze wasz organizm jest zbyt wątły, zeby donosić j urodzić zdrowe dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko bardzo Ci współczuję:( az ciezko cos sensownego tu napisac bo w takiej sytuacji to nic nie wydaje sie sensowne:( trzymam kciuki za Ciebie, zycze duzo wytrwalosci i cierpliwosci i sily:) wszystkiego dobrego Autorko!:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×