Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zaradni i niedojrzali dorośli

Polecane posty

Gość gość

Temat zakładam w tym dziale, bo tutaj piszą w większości dorosłę kobiety. Mam 25 lat, dobre wykształcenie i zgodny z nim zawód. Mam też męża który pracuje na wysokim stanowisku. Ja zarabiam nieźle, mąż dużo ponad średnią, więc żyjemy na dość wysokim poziomie. Póki co wynajmujemy mieszkanie, ale mamy zamiar za jakiś rok czy dwa lata kupić dom. Czyli na papierze jesteśmy odpowiedzialnymi, dorosłymi ludźmi. W praktyce oboje jesteśmy bardzo dziecinni, a nasze zarobki tylko nam to umożliwiają. Ostatnio siedzieliśmy u znajomego i wyglądało to jak typowa impreza nastolatków - tylko wszyscy byli pod 30kę. Rozmowy były trochę o pracy, ale w większości o filmach, muzyce, koncertach, imprezach i grach komputerowych. Teraz mam wolne więc wstałam o 11, zjadłam lody na śniadanie, poczytałam trochę książki i tak się lenię do teraz. I tak się czasem zastanawiam, czy możliwe, żeby już zawsze tak było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, nie rób dzieci..my z mężem też tak żyliśmy aż w wieku 35lat zaszłam w ciążę.Czasami brak mi starego beztroskiego życia, ale nie cofnęła bym czasu i decyzji bo moje bliźniaki sa całym moim światem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli mogę zpaytać, to czy ta ciąża była planowana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie miałam to napisać że tak może być do setki o ile się nie dasz zaplodnic. Tylko się nie chwal takim życiem bo cie ludzie odpowiednio obrzuca epitetami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest kwestia chwalenia bo nie ma czym - każdy wybiera sobie życie jakie chce. Po prostu od jakiegoś czasu czuję się bardzo szczęśliwa i zastanawiam się kiedy i czy to minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie widzę w tym nic dziwnego. Na wszystko jest w życiu czas, jeśli umiecie poważnie rozmawiać o pracy kiedy trzeba, a kiedy trzeba o przyjemnością tzn że wszystko w porządku. I dzieci tu nic nie zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Była planowana, 3lata starań i w końcu się udało.Gdy już dzieci wyrosną wrócimy do nolifienia.Mam nawet pokój nolifa w domu, naszą granie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest chyba urok tego pokolenia - jest mniej poważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko my z mężem mielismy tak samo. Spanie ile się da w weekend było normalne. Do tego winko, impreza , znajomi etc. Do czasu kiedy urodziło się pierwsze dziecko. Te czasy już nigdy nie wrócą ( teraz mamy dwójkę ). Aż się łezka w oku kręci jak sobie przypomnę tamte czasy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Krótko mówiąc - lepiej nie mieć dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy na te dzieci wszystko zwalacie. Ja może mam szczęście że mam matkę i teściową na sąsiednim osiedlu, ale nawet przyjezdni koleżanki zawsze znajdą na weekend jakąś opiekunkę. Jak masz dobra prace to cię na pewno stać. To zależy raczej od charakteru bo dziecko to świetna wymówka. U mnie liczba imprez przed dziećmi i z dziećmi specjalnie się nie zmieniła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem to byłoby trochę nie fair w stosunku do dziecka. Nawet mając pieniądze. Wydajemy sporo na przyjemnosci (obiektywnie patrząc za dużo), do tego dochodzi czas jaki masz na spędzanie z dzieckiem. Pewnie zrezygnowałabym z takiego życia gdybym miała dziecku powiedzieć "znowu musisz zostać z babcią bo mama z tatą idą na koncert i nie wiemy o której wrócimy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś mylisz szczęście z przyjemnością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - nie mylę, chociaż przyznaję, że to idzie w parze. Ciężko być szczęsliwym nie mając nic przyjemnego w życiu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zakładając że jesteście ludźmi pracującymi to możecie bawić się tylko w weekendy. Przez 5-6 pozostałych wieczorów jesteście z dzieckiem. Poza tym więź babcia wnuk też jest ważna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego uważam, że to za mało - bo wieczory po pracy nie są tak produktywne jak weekendy jeżeli chodzi o budowanie więzi z drugim człowiekiem. Nawet mając pracę siedzącą można być zmęczonym po 8 godzinach. Oczywiście zależy wszystko od tego jakim ktoś jest czlowiekiem. Ja akurat lubię zagrzebać się pod kocem, poczytać książkę, obejrzeć telewizję, zrelaksować się psychicznie. Pomińmy jednak dzieci, bo to moim zdaniem osobny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś żadne skrajności nie są dobre... można mieć wszystkie przyjemności tego świata i być osobą głęboko nieszczęśliwą. Przyjemność nie jest w stanie zaspokoić pragnienia, ponieważ nie trwa wiecznie. Ile można zjeść lodów, spać, rozkoszować się lenistwem? To wszystko jest dobre gdy występuje po okresie głodu, czuwania, pracy. A w tej sinusoidzie i tak musisz dostrzegać jakiś sens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli ktoś jest hedonistą to taki sposób życia jest dla niego odpowiedni. Ja zawsze myślałam, że gdy nie będę mogła mieć dzieci to wtedy poświęcę swoje życie innym. Chciałam zostać pielęgniarką i wyjechać na misję...lub walczyć o goryle lub leniwce hehe takie życie na luzie z dnia na dzień to straszna nuda, ja dostałabym depresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba jestem hedonistką. Nie jestem samolubna, ale lubię żyć dla przyjemności. Może pierwszy gość z 16:40 też ma trochę racji, bo fakt jest taki, że oboje długo pracowaliśmy na to nasze słodkie lenistwo. Mam jednak wrażenie, że taki był poniekąd nasz cel. gość dziś - życie jest na tyle nudne na ile sama je nudnym zrobisz :) Dzisiaj na przykład lenię się strasznie, nawet moje koty są bardziej aktywne. Są jednak takie dni, że nie wiem w co ręce włożyć i mam aż za dużo do zrobienia i to na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:13 nie jest do końca tak jak piszesz. Mam dzieci, stać mnie na opiekunkę i takową tez odbiera mi dzieci z placówek typu żłobek i przedszkole. Oczywiście ze może się nimi zająć w weekend, ba nawet babci mogę podrzucić dzieci. Ale to raz na jakiś czas. Wchodzę z założenia, że skoro mam dzieci to chce im poświęcić więcej niż godzinę wieczorem. Jak nie miałam dzieci to każdy wolny czas spędziłam na przyjemnościach. Imprezy, wyjazdy tam gdzie dziecka nie zabiorę bo są męcząca fizycznie, granie przez całą noc. Ktoś kto pisze ze dzieci nie wiele zmieniają albo kłamie albo miał nudne życie (względem mojego). Tak wygląda to z mojego punktu widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rób Dzieci. Do wszystkich mam - z całym szacunkiem, ale takie beztroskie i na spontanie nie jest możliwe przy dziecku przez pierwsze lata, właściciwie kilkanaście pierwszych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, to, że spotykacie sie ze znajomymi, rozmawiacie o duuperelach, dlugo spicie, itd, to nie znaczy, ze jestescie dziecinni. Uwierz mi, ze dorosli i dojrzali ludzie wcale nie rezygnuja z przyjemnosci w zyciu pomimo ze np maja juz dzieci. Dojrzali nie znaczy zmartwieni, zalatani, zabiegani, sztywni i zgorzkniali. Gdy nasz najstarszy syn stal sie juz samodzielnym dzieckiem a potem nastolatkiem, ktory sam wstanie, zrobi i zje sniadanie, pojdzie na rower, albo zostanie sam wieczorem w domu, to my znow tak zylismy beztrosko jak opisujesz. I znow nam sie ukrocilo bo zdecydowalismy sie powiekszyc nasza rodzine, i mamy dwoje malych dzieci jeszcze, choc 40stka nas goni. Owszem, mniej swobody, no bo malym trzeba dac jesc, zmienic pieluche i sie nimi zajac, ale my kochamy zycie i nie rezygnujemy z przyjemnosci. Wolimy sobote spedzic na spacerach, grilu czy to z dziecmi czy tez ze znajomymi, zamiast spedzic ten dzien na szczocie, odkurzaczu i mopie. No chyba ze naprawde mamy super balagan to musimy sprzątać. Ciesz sie teraz ta beztroska, bo potem troszke sie to ukroci przy dzieciach, co nie znaczy, ze to koniec swiata. A możliwie, ze za kilka lat przestanie was tak krecic zycie towarzyskie, kluby, restauracje, i zwolnicie tempo tak jak my. My nie placzemy, ze np nie mozemy isc do klubu czy pubu, trudno, mozna wiele innych rzeczy robic :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za tą odpowiedź :) Może trochę źle się wyraziłam, nie chodzi tylko o nasz styl życia, raczej o swojego rodzaju mentalność która zakrawa na infantylność. Nie planujemy dzieci, ale czasem zastanawiam się czy spoważnienie przychodzi z czasem czy są ludzie którym udaje się uniknąć tej zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Teraz mam wolne więc wstałam o 11, zjadłam lody na śniadanie, poczytałam trochę książki i tak się lenię do teraz. I tak się czasem zastanawiam, czy możliwe, żeby już zawsze tak było? " Kurde ale o co chodzi ? Nie bardzo rozumiem. Serio pytasz o samo to czy to możliwe na zawsze ? Czy jakieś drugie dno ? Jak chodzi o stricte zadane pytanie to 25 lat to jeszcze są pozostałości mentalności z czasów studenckich więc jak najbardziej sie to mieści w normie. Człowiek ma skoki mentalności w swojej głowie podobnie zresztą jak przemiany zachodzące w twarzy zauważalne tak co 5 lat. Ja to odczułam. Jak miałam 25 lat a 30 lat to czułam wyraźną różnicę w sobie, podobną wyraźną różnicę jaką się widzi między 15latką a 20latką. Mi jak miałam 25 lat to na imprezki sie chciało jeszcze chodzić, ale 30 lat to już sie tak nie chciało, a przemiane zaobserwowałam w przeciągu zaledwie 2-3 lata. To było zaskakujące dla mnie osobiście, że może się tak coś przeobrazić w przeciągu tak niedługiego w sumie czasu. Podobnie było ze starzeniem się organizmu, zresztą umysł, postrzeganie świata, otoczenia też potrafią sie zestarzeć, w sensie człowiek może na wszystko zobojętnieć lub nabrać uprzedzeń do całego świata i stać się inną osobą. To się zdarza najczęściej koło 30-stki. No ale wracając do ciała to nie mogłam uwierzyć że takie coś w ogóle jest możliwe, ale tak właśnie było jak tylko wybiło mi 30 lat to w mojej urodzie runeło wszystko i sie zaczęło sypać lawinowo. Teraz mam 38 lat i jest już tylko gorzej. To sie też przekłada na chęci do życia. A co do macierzyństwa to nie wiem czy do tego się da tak całkiem dorosnąć, bo to jest w sumie jeszcze inna kwestia tak właściwie. Można sobie jedynie stwierdzić czy się tak ogólnie chce mieć dzieci i kiedy dany czas życiowy byłby ewentualnie dla kogoś optymalny na to, ale jak już dziecko sie rodzi to rzeczywistość może być przygniatająca nawet pomimo całej miłości do dziecka. Wielu ludzi ma tego doskonałą świadomość i tak też żyjemy w cywilizacji, która opóźnia ten etap i ludzie generalnie już coraz bardziej niechętnie biorą śluby i decydują się na dzieci, a ci urodzeni w latach 90 to już właśnie taka generacja będzie. Są ludzie którzy jednak mają wrodzone ADHD i oni zawsze będą imprezować z dziećmi czy tam bez dzieci. To jest jakiś tam procencik, ale są tacy. Może się zdarzyć że będziesz w tym procencie. Jeśli jesteś osobą która jest uzależniona od bycia w centrum zainteresowania i lgniesz do ludzi nieustająco to tylko choroba i niedołężność będzie granicą dla takiego życia. Nawet nie dzieci i nawet zaskoczę cię ale nie starość tylko choroba właśnie. Znam takich ludzi osobiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopisałam w drugim poście jeszcze moje obserwacje, bo mi zdublowało. Nie pokazało mi na stronie żeby pierwszy post został wysłany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze pololenie jest inne niż nasi rodzice. Ja mam 32 lata, mąż 38, mamy bliskich znajomych małżeńswo wieku 37 i 39 lat i spędzamy czas tak jak piszesz, panie winko, panowie coś mocniejszego, muzyk, głupoty, seksistowskie żarty i dużo śmiechu, często wychodzimy na miasto, wyjeżdżamy na weekend. W miejscach publicznych wzbudzamy zainteresowanie bo wciąż wybuchamy gromkim śmiechem...Na codzień dużo pracujemy, mamy poważne prace (ja jestem managerem, mąż ma firmę, ona jest kierownikiem ośrodka zdrowia, on strażakiem) P.S. Mamy po 1 dziecku (4 i 8l)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:51 Jak dobrze, że ten twój przydługi post to tylko stek bzdur. To jacy jesteśmy, jak się czujemy i smakujemy życia to nie tylko kwestia wieku. Wiek to jedna z mniej istotnych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś - życie jest na tyle nudne na ile sama je nudnym zrobisz usmiech.gif " Kiedyś też tak myślałam ale teraz już wiem, że nuda to nie jest brak pomysłu na zajęcie. Nuda to stan umysłu. Można mieć w dany dzień mnóstwo aktywnych lub rozwijających zajęć a nudzić się śmiertelnie i czuć jak w poczekalni, a można walnąć sie na kanapie i robić WIELKIE NIC a w głowie może kotłować sie mase myśli, które budzą zaciekawienie lub wręcz ekscytacje. Ja tak miewam. Nie wiem od czego to zależy. Może od chemii w mózgu. W każdym razie ja mam takie dni, że nawet wycieczka zagraniczna potrafi mnie nużyć i to jest koszmar bo wtedy mam wrażenie, że nudzi mnie cały świat i nie mam na to żadnej rady. Wtedy czuje się jak w pułapce własnego umysłu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:03 To ma jakieś przyczyny, warto zgłębić jakie... Bo to nie jest normalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - nawet mnie nie strasz z tą urodą, aż tak źle jest? Może nie jestem typem osoby która musi być w centrum uwagi, ale często jestem bo strasznie lgnę do ludzi. Robię się dosłownie chora jak przez długi czas nigdzie nie wychodzimy. Jak wyobrażam sobie siebie jako starszą kobietę to właśnie jako taką rozrywkową starszą panią z drinkiem i grającą w karty. Czasem się zastanawiam czy ta iskra zgaśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×