Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Poczucie winy

Polecane posty

Gość gość

Jak sobie poradzic z poczuciem winy po rozstaniu ? Ile moze ono trwac ? Boje sie ,ze juz nigdy nie bede szczesliwa. Pochodze z bardzo religijnej rodziny. Moje meza poznalam na studiach. On rowniez bardzo religijny odwiadczyl mi sie pod koniec studiow. Po okolo 2,5 roku wzielismy slub. Moj maz jest osoba bardzo zamknieta w sobie, stroniaca od okazywania uczuc. Jest bardzo zazdrosny. Nie udalo nam sie dochowac dzieci. Nie klocimy sie, dobrze wspolpracowalismy ale nie bylo w tym milosci. Maz uwaza ,ze to ja jestem winna jego oschlosci. Sama nie wiem. Bylo coraz gorzej. W koncu zakochalam sie z wzajemnoscia w innym mezczyznie. Postanowilam odejsc. Maz zaczal z jednej strony mowic ,ze on chcial rozwodu od dawna, z drugiej ,ze mnie nie kocha ale za zewnatrz gra ofiare. Wydzwania do moich rodzicow ,ktorzy rozwodow nie uznaja, placze, mowi,ze zycie mu zniszczylam, wydzwania do znajomych. Mimo wszystko wyprowadzilam sie I wnioslam o rozwod. Niestety poczucie winy mnie zabija. Nie mieszkam z "papierowym " mezem od kilkunastu miesiecy. Nie mamy kontaktu. Mamy rozdzielczosc I czekamy na termin rozprawy. Jestem w ciazy ale nie potrafie sie cieszyc. Mam wrazenie ,ze krzywdze wszystkich lacznie z obecnym partnerem ,ktoremu coraz czesciej powtarzam ,ze bedzie szczesliwy beze mnie ,bo moje poczucie winy nie daje mi radosci. Znajoma psycholog uwaza ,ze bylam w toksycznym zwiazku a po rozwodzie zawsze jest etap zaloby. Niestety moi rodzice powiedzieli ,ze choc maz nie byl "dobrym" czlowiekiem to nie wyobrazaja sobie jak beda wygladac nasze dalsze kontakty, bo slub jest do smierci wiec nie zawsze bede zdradzac. Dla kogos niereligijnego to moze byc smieszne ale tak to wyglada u osob bardzo wierzacych. Nie mam komu sie wyzalic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Milosc to nie grzech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to wygląda dla człowieka religijnego? Takie życie...nie daj Boże! Mogłaś sobie odejeść od męża, skoro twoim zdaniem był takim potworem (choć z opisu nie wynika, bo po łbie nie dostawałaś), ale później żyć sama. Teraz żyjesz w codzółóstwie i czego ty chcesz. Trwasz w grzechu ciężkim, jesteś daleko od Boga. Co ktoś może powiedzieć? Jedynie można dać radę: unieważnij tamto małżeńśtwo i weź ślub z obecnym kochasiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00-45 e tam pietolisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właś nie Człowiek religijny ma Dekalog, którym ma się kierować. Żaden ksiądz ci nie da rozgrzeszenia, bo cudzołożysz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie daj sie wrabiac, bo maz przypisal Tobie wine za swoja oschlosc i mial zamiar rozwesc sie z Toba. Przysiegalas komus, kto sam nie wywiazal sie ze swojej przysiegi. Bog nie karze, tylko jest miloscia i wybacza. Powinnas starac sie o uniewaznienie malzenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwodnicy rowniez naleza do Kosciola K.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli już to i tak nic nie zmienisz , a wyrzuty sumienia miną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż potem wydzwaniał chorobliwie, czyli chciał jeszcze ratować małżeństwo. My nie wiemy jaka ty jesteś? x Powiem ci, mnie spotkało to samo, ale mąż świadomie i celowo mnie opuścił i w końcu zostawił, ja długo chciałam ratować to małżeństwo, ale sama nic nie osiągnęłam. Więc mi się zdarzyło, ale z nikim nie żyje, ale kocham kogoś z daleka, i to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00.52 no pewnie, diabłeł o to już zadba unieważnij małżeństwo zwróc jemu wolność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale bzdury wypisuje ten od rozwodu koscielnego... jakby to mialo znaczenie. Bog nas kocha I tak, a my mamy jedno zycie i powinnismy probowac byc szczesliwi. Bedziesz mama, jakie to cudne. Bedziesz miala dziecko z czlowiekiem ktorego kochasz! Nie wyglada tez ze twoj maz byl szczesliwy z toba (nawet gdyby byl, to nikt nie moze oczekiwac zebys z nim byla, skoro nie bylas szczesliwa). Moze to najlepsze co moglas dla niego zrobic. Bedzie mial szanse spotkac kogos z kim moze bedzie szczesliwy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00.58 nie ma rozwodów w kościele!!! jest tylko stwierdzenie nieważności małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczęście bez Boga jest gówno warte!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da się zbudować szczęścia na cudzym nieszczęściu i całe zło, jakie wyrządzasz drugiej osobie wraca do ciebie. Zaufaj mi, sprawdzone wielokrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyle, że ty zaszłaś już tak daleko, że już wrócisz nie możesz. Dlaczego? Bo dziecko! A sąd należy do Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz prawo być szczęśliwa nawet jeśli to szczęście miałoby oznaczać rozwód. Tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01.19 Nie wyrokuj, nie wyrokuj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szukasz milosci. Nikogo nie zabilas, nie bijesz, nie kradniesz, nie szukaszseksu wylacznie dla przyjemnosci. A groza ci sadem ostatecznym za to, ze chcesz kochac i byc kochana.. Bog jest miloscia. ityle w tym temacie. Najlepszego dla Ciebie i maluszka. A mezus to teraz wystawia sobie swiadectwo. Uciekaj od niego,nie ma prawa niszczyc ci zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobito uwolnij się od tych katolickich bzdetów, albo kochacie się albo nie ,papierki i słowa księzy nic nie znaczą tylko serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niezajomość prawa kanonicznego się kłania. Małżeństwo sakramentalne trwa do śmierci jednego ze współmałżonków. Kan. 1056 Istotnymi przymiotami małżeństwa są jedność i nierozerwalność, które w małżeństwie chrześcijańskim nabierają szczególnej mocy z racji sakramentu. Kan. 1141 Małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci. Kan. 1060 Małżeństwo cieszy się przychylnością prawa, dlatego w wątpliwości należy uważać je za ważne, dopóki nie udowodni się czegoś przeciwnego x Udownić się winno właśnie w Sądzie Kościelnym. Teraz, to już twój obowiązek, bo masz inne życie. Jeśli chcesz żyć zgodnie z prawem Boga, musisz to zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisaliście tak dużo o miłości, która jest najważniejsza, rozumiem was... Ale miłość powinna być pobłogosławiona. Miłośc? jaka ta miłość??? czasem "miłość" krzywdzi... Nie będę tutaj rozsądzać, bo nie jestem prawnikiem... i wiem, że sąd należy do Boga. Powiem tylko: u Boga wszystko wygląda inaczej, inaczej niż tu na ziemi, inaczej niż w waszych, ludzkich umysłach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zaskoczona tyloma odpowiedziami. Myslalam ,ze z ta religia zostane uznana za wariatke. Odniose sie do postu w ,ktorym bylo ,ze maz wydzwania I chce przez to ratowac zwiazek. Tak, wydzwania do znajomych mowiac jak mu zycie niszcze, do moich rodzicow. Mi powiedzial ,ze oboje sie nie kochamy wiec po co to ciagnac. Do mnie nie wydzwania. Co do hasla o budowaniu szczescia na cudzym nieszczesciu. A ,czy to nie dotyczy sie tez drugiej strony ? Bylam nieszczesliwa w malzenstwie, bardzo samotna. Po zachowaniu mojego meza wnioskuje ,ze on tez. Dla mnie dzuecko nie jest powodem dla ktorego nie moge byc z mezem. Dla mnie to dziecko jest owocem milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to dziecko to czuje jest? Męża czy tego obecnego faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na jak długo? czy na tak długo, aż ten drugi cie nie kopnie w zad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autirko, postaraj się o unieważnienie małżeństwa kościelnego- nie mieliście dzieci, nie doczytałam się dlaczego, ale - brak potomstwa , to jedna z przyczyn unieważnienia małżeństwa kościelnego! Poczytaj prawo kanoniczne, możesz masz jakiegoś zaufanego księdza, najlepiej zakonnika- pallotyna, jezuitę- to bardzo wykształceni i otwarci ludzie, z którym mogłabyś na ten temat porozmawiać. A twoi rodzice- wiesz, musisz odróżnić religijność od prawdziwej wiary,jest wielu ludzi religijnych, tzn. takich którzy spełniają wszytskie wymogi ze tak powiem formalne, chodzą do kościoła etc, ale sa daleko od Boga, bo...odrzucają drugiego człowieka, tu swoje dziecko! Tak nie wolno! Bóg to miłosierny ojciec, i jego powinni na sladować wszyscy rodzice! Módl się kochana, odpowiedzi i rozwiązania przyjdą same. Nosisz w sobie życie, a to błogosławieństwo, ktś to zycie powołał, więc przed Toba wielkie zadanie wychoiwac to nowe życie i cieszyć się nim! Nie wszystko jest łatwe, ale Bóg doświadcza tych których kocha, a każde cierpienie ma sens! Porozmawiaj o tym z rodzicami! Gdy zobaczą wnuka/ wnuczkę....zmieni to dużo. Poszukaj jakiegoś księdza, tak jak ci wyżej napisałam, poszukaj wsparcia we wspólnotach, ci którzy naprawdę kochają Boga i kroczą jego drogą nie odrzucą Cię!Może jakiś ksiądz porozmawiałby równie z twoim rodzicami! Ja trochę odbieram twoich rodziców jako ludzi , dla których najważniejsze jest, co powiedzą inni, co wypada...jakoś tak czuję, no może przez pryzmat własnych doświadczeń. Kazdy ma prawo do szczęscia, ty też, a teraz to i ,masz obowiązki wobec swojego dziecka, nie pora na depresję, musisz być silna, Bo wszytsko na pewno się ułozy. Poszukaj wsparcia u zakonników, we wspólnotach, módl się, rozmawiaj szczerze z ojcem swojego dziecka, zrób coś aby tamto małżenstwo koscilene unieważnic.....i badż szcześliwa, duzo rzeczy do zrobienia przed tobą, więc szkoda czasu na te nerwy.To co napisałam....kiedyś coś podobnego przeszłam.....i to co napisałam, to ...gdybym wrócił tamten czas....właśnie to bym zrobiła, co radzę tobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje. Myslalam o stwierdzeniu niewaznosci ale moj byly sie nie zgadza. Mysle ,ze teraz faktycznie dziecko jest najwazniejsze a uniewaznienie to pranie brudow. Rozwod jest za porozumieniem stron a kosciol wymaga innych procedur. Mozliwe ,ze jak emocje opadna to podejme taka probe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×