Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam zal do ojca, ze mieszkalismy na wsi. A teraz jedźcie po mnie od wyrodnych!

Polecane posty

Gość gość

mam żal i tyle. przez życie na tej zabitej dechami wsi, skad do najblizszego miasta i to wcale nie wojewodzkiego, jest 30 km, mialam zero szans. Zero nauczycieli muzyki we wsi, a interesowalam sie graniem na instrumentach i spiewem, zero szkol na dobrym poziomie, przez co w LO w miescie potem widzialam jaka jest przepasc w wiedzy z fizyki czy chemii miedzy mna a tymi z dobrych podstawowoek. Do tego na tej wsi strasznie sie dusilam, internet tylko mnie ratowal i odliczalam chwile do wyjazdu na studia. Generalnie uwazam, ze ojciec mogl gdzie indziej wyjechac, a nie ciagnac matke z miasta na wies, bo tam stal dom wybudowany przez babke. Jego starszy brat mieszkal w miescie i jakos mu do wsi teksno nie bylo. A tata nie jest gospodarzem, on jest murarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezeli chcesz byc szczesliwa to musisz wybaczyc i przebaczyc jemu inaczej zaczniesz chorowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja nie żywię do niego wielkiej urazy, ja żyję swoim życiem., wiem że wiele osób wyszło z gorszych warunków, ja i tak miałam tip top pokój, ksiązki, tyle że ta wieś...zawsze mnie ograniczała. Nie jest tak, że żywię złe uczucia, ale im starsza jestem (28) tym bardziej widzę, jak się nie starał. Mama tyrała na dwa etaty dom i etat w urzedzie, po nocach doksztalcala sie by jej nie wylali, a tata pracowal zawsze tylko sezonowo, pod pretekstem ze mama go za granice nie pusci ani do innego miasta, bo bedzie to ryzyko rozpadu rodziny. Teraz mieszkam w stolicy i z ukrywana zazdroscia patrze na rowiesnikow, ktorym rodzice poprzepisywali po babciach mieszkania, zostawili cos na start. Ja gola i wesola jestem, na studiach nie dojadalam bo dostawalam od rodzciow malo kasy, ojciec kupil sobie wtedy auto na raty a ja nie dojadalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z Warszawy (całe życie) no rok w Londynie, pół roku w Tokio i pół w Pradze przeniosłam się na wiochę zabitą dechami, do miasta mam 40km. Założyłam rodzinę, mamy ogród, nie mieszkam w blokowisku pierwszy raz. I jest super! Dopiero w wieku 32lat odkryłam, że można znać wszystkich sąsiadów, doceniłam pomoc i życzliwość i na prawdę mi się tu podoba. Umiejętności grania na pianinie i mandolinie do niczego mi się nie przydały. Tu wychowuję moje dzieci i będą chodziły do wiejskiej szkoły. Znam dziewczyny po tej szkole, bo mieszkają obok, pokończyły dobre studia, mają rodziny i są zadowolone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, na studiach nie dojadalas, bo rodzice malo kasy ci dawali. To sie idzie do roboty, a nie zeruje na rodzicach jak pasozyt i jeszcze narzeka ze,malo. Strasznie roszczeniowa jestes. Ty myslisz, ze kazdy warszawiak ma mieszkanie po babci, ciotce i wujku albo rodzic mu kupuje w trakcie studiow? Jako warszawianka od urodzenia z pokolenia na pokolenie mowie ci, ze nie wszyscy tak maja. Otoz ja musialam sie wyprowadzic z domu majac 18 lat, jeszcze w trakcie szkoly sredniej, nigdy nie wrocilam juz do tego domu, malo tego, ja w ogole nie mam czegos takiego jak dom rodzinny, bo moja matka poszla mieszkac do mieszkania po swojej ciotce do innej miejscowości w innym wojewodztwie, a na tamtym mieszkaniu zostal moj ojciec z ktorym nie mam kontaktu. I tak latami wynajmowalam, sama sie utrzymywalam, potem jeszcze sama oplacalam przedszkole dziecka i sama je wychowywalam bo na co byl mi maz melepeta pijak i nierob. I moi znajomi warszawiacy tez jakos ani nie mieli oplacanych studiow, jak sie uparli na studia dzienne to szli do roboty weekendowej, albo wieczorami, jak robili studia platne weekendowe to szli na etat, i nie wolali od rodzicow. Jakos mieszkan tez nie dostali, owszem,niektorzy teraz dopiero pod 40stke dostali w spadku np po babci, ale tak, to tez wynajmowali zeby nie mieszkac z rodzicami a potem zaraz kredyt na wlasne. Ty masz jakies mylne wyobrazenie o swiecie na podstawie kilku swoich znajomych. Poza tym, nie nalezy ogladac sie na rodzicow tylko samemu zarobic sobie na takie zycie jakie sie chce miec. Twoj ojciec i matka zyli tak jak oni chcieli a nie jak ty bys chciala. Sama piszesz, ze w domu zle nie bylo. I mimo to masz zal do rodzicow? To co maja zrobic tacy jak ja, skoro ojciec znecal sie nad nami, glodzil nas, bil, stworzyl pieklo, nie bylo mowy o np wycieczkach szkolnych, kieszonkowym, a nawet podręcznikach do szkoly, bo po co, wystarcza same zeszyty. Ty na start w zyciu dostalas jakies pieniadze na studiach, ja kopa w duupe w wieku 18 lat. Ale moje obecne zycie to moja zasluga lub porazka, nie moich rodzicow. O przebieg mojego zycia po 18 roku zycia l ge miec pretensje lub podziekowania tylko dla siebie samej. Rownie dobrze moj syn, ktory zaraz bedzie szedl do liceum, moze mi zarzucic, ze ja i jego ojczym to niedorajdy zyciowe, bo jego start jest w zapyzialej Warszawie a nie np w Londynie lub Nowym Jorku gdzie mialby wieksze mozliwosci rozwoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No widzisz autorko a mój mąż ma żal do mnie że nie mieszkamy na wsi tylko w mieście. Mówi, że dusi się tutaj, że nienawidzi tu żyć. Dogódź tu wszystkim, a tak naprawdę to twój ojciec nic nie ma do twojego życia. To było życie twojego ojca, bo był dorosły. To sobie możesz sama kreować życie w wieku dorosłym i nikt ci tego nie broni. Twoje dzieci też mogą mieć żal do ciebie, że mieszkasz w Poli a nie np. na Florydzie i że to twoja wina. Ciekawe co im wtedy odpowiesz, pewnie znajdziesz coś na swoje wytłumaczenie. Pewnie zwalisz na twojego ojca hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warszawa nie jest zapyziała, jako jedyne miasto w Polsce i dobrze o tym wiesz, więc już nie kokietuj że tak tu źle. A co do podejścia "18 lat masz? To se radź" to z calym szacunkiem, ale to jest podejście mentalnej patologii, albo rodzin, którym kompletnie nie zależy na wykształceniu i wysokiej pozycji w spoleczenstwie. Chcą być szarakami i przeciętniakami, niech będą, szkoda tylko, że uniemożliwiają awans spoleczny dzieciom. Moim zdaniem rodzice, którzy nie dają dzieciom na studia (jesli te są w innym mieście a nie w ich rodiznnym, bo np.w rodzinnym miescie nie ma uczelni) to są podli po prostu. Jest prawo w Polsce, że możesz sądownie domagać się od nich środków na czas studiów, dowiedz się a potem nazywaj mnie roszczeniową. Ja po prostu zapatrzylam sie na rodziny inteligenckie i żal mi, że nie pochodzę z inteligencji. Mi to imponuje, a nie nowy samochód, wiesz? Mój ojciec nie czyta, cale dnie ślęczy przed tv, dzieciom nic nie pokazal, nauczyl wyuczonej bezradnosci, ktora ja przelamalam, ale brat np.,juz nie potrafi, bo dla chlopaka ojciec zawsze jest autorytetem, tzn.przewaznie. A co do studiow, nie mierz wszystkich studiow miarką jakiejs socjologii. Są porządne kierunki, na ktorych studiowac, nie wylecieć i sie utrzymac zarabiając na siebie jest NIEMOZLIWE, patrz medycyna czy nauki scisle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko nie to forum. nikt cie tu nie poprze, tu siedzi patola, dla nich wysssrac gowniaka i puscic w swiat w jednych kalesonach to jest standard

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie kokietuje. Oczywiście ze Warszawa nie jest zapyziala,mnie tu dobrze. Ale dla mojego syna Warszawa to moze byc juz zaduupie i moze miec pretensje, ze nie postaralismy sie o zycie w Londynie albo NY. taka prawda. Tyle, ze to jego potrzeba, kaprys, marzenie, nie moje, ja wole Warszawe. Tak samo twoj ojciec, wolal wies a nie Warszawe. Jednak nie zostawili cie na lodzie, bo w miare mozliwosci dawali kase zebys mogla studiowac. Tak, ja niestety zylam w patologicznej rodzinie i bolalo mnie to, bo moi rodzice wywodzili sie z rodzin wyksztalconych, ojciec kase zawsze mial i dobre stanowiska, ale po prostu wolal to miec na kochanki a nie na zone i dzieci, i bolalo bo jego siostry zyly normalnie, kuzyni otrzymywali pomoc, czesciowa pomoc, bo tez rodzice nie chcieli ich rozpieszczac wiec do pracy musieli isc. Tak czy inaczej, twoje zycie to twoja sprawa i twoja odpowiedzialnosc, po ukończeniu szkoly średniej sama kreujesz swoja rzeczywistość. A co? Chcialas byc adwokatem, naukowcem lub lekarzem? Bo tu sie zgodze, ze studia wymagaja juz wiekszego wysilku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:22 Tak, chcialabym. A nie mialam mozliwosci bycia kims takim, bo material na lekarza czy naukowca, ksztaltuje sie od mlodych lat, a nie dopiero w liceum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Noooo jest jednak roznica, i to kolosalna. W Warszawie, jak ktos sie postara, moze zyc na takim poziomie jak w NY czy innym Londynie. We wszystkich tyhc miastach jest szeroki dostep do kultury, nauki, są dobre szkoly, kółka zainteresowan, eventy, szanse. Jak ktos mowi ze rodzice zli bo mieszkaja w zapyzialej Warszawie to nie wie co mowi, bo jednak roznica w szansach rozwoju pomiedzy Wwa a NY jest duzo mneijsza niz pomiedzy polską wiochą a polską stolicą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś [14:26 No dobrze, ale z drugiej strony ja moge miec pretensje, ze moj ojciec (pomijajac jego nienawistne podejscie do wlasnych dzieci), poszedl na studia inzynierskie na WAT zamiast ksztalcic sie na adwokata. Bo gdyby on byl adwokatem to i ja mialabym latwiej o aplikacje, etc, bo np mialby swoja kancelarie albo zalatwilby mi po znajomości. A tak? Przez to, ze on nie wybral kierunku o ktorym ja np marzylam to ja w tej dziedzinie nic bym nie osiagnela. No tak to nie dziala. On zyl i ksztalcil sie w tym w czym on chcial, a nie w tym w czym dobrze byloby zeby jeszcze jego dzieci na jego grzbiecie pojechały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Moze inaczej, bo chodzi mi o to zebys widziala szklanke do polowy pelna a nie pusta. Zebys cieszyla sie, widziala pozytywy w tym, ze jednak jakas kase ci dawali gdy studipwalas, ze jednak osiedlilas sie w stolicy a nie zostalas na wsi. No wiesz, ja tez moge narzekac ze moim ojcem nie jest Solorz-Zak, tylko ktos zwyczajny. Ale nie o to chodzi w zyciu. Najprostszy przykład. Mamy znajomego, tez z Warszawy, ale z jakiejs biednej rodziny, nawet na ksiazki nie mial w szkole sredniej (tak jak ii ja). Ale koles obiecal sobie, ze tej biedy nie powieli, zaczynal pracowac jako handlowiec, rozwozil towar po sklepach spożywczych. Dzis ma 39 lat, dwa dobrze prosperujace biznesy, mieszkanie i segment w Warszawie ktore wunajmuje, pod Warszawa na duzrj zalesionej dzialce wystawil sobie wille. Nie siedział, nie uzalal sie nad soba, ze wywodzi sie z biedy, ze to wina rodzicow, etc. Dzialal, nie og l adal sie na przeszlosc, nie czul sie gorszy od bogatszych czy lepiej wyksztalconych. Ty tez musisz wzmocnic swoje poczucie wartosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:33 Dalej nie czaisz. Twoj ojciec to inzynier, dla mnie to już ktoś. Wzór, autorytet w dziedzinie nauki. A moj ojciec nie ma zadnych studiow, nawet LO nie ma, ani matury, tylko zawodowke na trojkach skonczona, mimo ze jest inteligentny. Ktos taki nid ziala na mnie motywujaco! Nie chodzi o to by jechac na czyims garbie, martwi mnie ze nie widzisz zadnego sensu w tym co mowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, no ja nie siedzę bezczynnie, też si ę wykształciłam. Ale nie w tym, w czym chcialabym, gdybym od dziecka byla nakierowyana na to. moj maz jest wysokiej klasy specjalistą w dziedzinie IT, bo od dziecka z nim pracowano nad tym. Ze mna nikt nie pracowal, a az tak zdolna by z nikogo stac sie inzynierem matematyki czy informatyki, bez korków z tego, bez pomocy kogos doswiadczonego, nie bylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Czaje :). Rozumiem ciebie. Ale np co z tego ze moj ojciec to jakis piszesz ktos, wzor, bo inzynier po uczelni WAT. Skoro to cynik, hipokryta, klamca, despota, tyran, zbieracz smieci, egoista, egocentryk, narcyz, psychol ktory sie nad nami.znecal psychicznie, fizycznie, ekonomicznie, ktory jawnie okazywal nam nienawisc i zone i dzieci traktowal jak podludzi. Pieklo przez niego mialam. To cud, ze sama nie skończyłam w rynsztoku. On mial toyalnie wyealone na nasze potrzeby, zainteresowania, talenty. Poniewaz sam uwielbial i marzylo mu sie grac na akordeonie, to zmuszal do tego najstarszego syna. W ogóle nie patrzyl co ten jego syn chcialby robic, a jak ;pomagal" mu odrabiac L kcje w I klasie podstawowki to ta pomoc polegala na krzykach, biciu, a nastepnie darciu zeszytow i, podpalenia ich i wyrzucania przez okno. Moj brat w doroslosci sie go wyparl, jest zakonpleksiony, boi sie swiata, ludzi, boi sie nowych wyzwan, moim zdaiem ma bardzo.zryta psychike, jest slaby psychicznie, po prostu wyprany. Wolalabym miec ojca murarza bezbez tytułu inzyniera, ale normalnego, ktory nas nie katuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty myślisz ze tylko gospodarze mieszkają na wsi?? My nie mieliśmy gospodarstwa a tez mieszkaliśmy i się cieszę z tego i wcale mi to nie przeszkodziło w wyuczeniu się skończeniu studiów i znalezieniu dobrej pracy w mieście do którego się przeprowadziłam i nie raz tęsknie za życiem tam na wsi,kto wie może kiedyś znowu tam wrócę.”Kto chce znajdzie sposób,a kto nie chce znajdzie powód „ Nic ci teraz nie da szukanie winy we wszystkich dookoła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś niezaradna życiowo i niewdzięczna. Weź odpowiedzialność za swoje życie i niepowodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Nie zawsze wyksztalcenie, pochodzenie, zamieszkanie moga ci dac wielkie szanse na dobre zycie, dobre zycie dzieci. O ojcu juz c***isalam. Moja chrzestna. Wielka pani magister, samodzielna ksiegowa, w latach 90tych wysoko postawiony urzednik panstwowy, stolki dytektorskie to tu to tam, szanowana w srodowisku, ceniona za wiedze i wyksztalcenie. A teraz uwaga, choc kasa byla to jednak mieszkala z mezem w kawalerce na warszawkiej woli, zapyziale brzydkie stare mieszkanie. Dzieci nie byly posylane na zadne.zajecia dodatkowe. Wakacje tylko w Polsce nad jednym jeziorem rok w rok bo ona i jej maz nie mieli ochoty jezdzic po europie. Dzieci byly na zasadzie przyjdz, wyjdz, pozamiataj, nie przeszkadzaj, masz problem z nauka? To twoj problem nieuku. Potem ciotka zaczela pic, coraz wiecej. Praca coraz gorsza, leciala juz po znajomosciach juz nawet w malych firemkach, az taki wilczy bilet dostala w srodowisku, ze nawet markety jej nie chcialy na kase, bo wiadomo co miala w kazdym swiadectwie pracy. Jako bezronotna alkoholiczka, ktora wyzebrze cos pod marketem, na parkingu, czasem cos komus zwinie, czasem pojdzie i to sprzeda na bazarku, skonczyla popelniajac samobojstwo skaczac z balkonu. Wczesniej oczywiscie tak.zagnebila dzieci, ze sie jej wyparly i pojawily sie dopoero na jej pogrzebie, nie uronily ani jednej lzy, tylko odetchnely z ulga, i po tym zaczeli ukladac sobie zycie, sluby, dzieci, etc. Twoj ojciec, moze ze wsi, moze podstawowe lib zawodowe wyksztalcenie ma, ale byl zdaje.sie dobrym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz prawo mieć żal i pretensje, możesz być zawiedziona postawą ojca. Możesz go obwiniać, jak najbardziej. Jak chce się mieć dzieci, to wcześniej trzeba pomyśleć, jak na nie zarobić, jak zapewnić im szansę na osiągnięcie tego, co mogą dzieci z dobrych rodzin. W wieku 30, 40 lat nie wykształcisz się muzycznie i nie będziesz wirtuozem skrzypaczką czy pianistką na przykład. Bez odpowiedniego przygotowania nie dostaniesz się na medycynę, itd. Niektórzy mają większe niż przeciętne ambicje i mają prawo mieć. A rodzić powinien zapewnić dziecku możliwość realizowania jego marzeń, tym bardziej w tych czasach. Cieszę się, że jesteś szczera ze sobą i potrafisz sobie samej współczuć. Inni potrafią tylko tłumić swoją złość, wypierać swój żal, uważać, że od osiemnastego roku życia sami są za siebie odpowiedzialni, za swoje porażki, szczególnie gdy sami już mają dzieci i wiedzą, że ich oczekiwaniom też nie mogą sprostać. To najlepsze usprawiedliwienie dla nich. Ty natomiast nie będziesz się usprawiedliwiać i masz dzięki temu szansę być lepszą matką. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy wina ojca jest mieć głupie dziecko? Przeprowadz się do miasta, to dalej będziesz wsiok,taka już się urodziłaś, wielu wielkich ludzi było że wsi, tobie miasto byłoby też przeszkodą. Może wina ojca jest, że się urodziłaś, reszta to twoja wina, trzeba było się uczyć, być najlepszą, ale się nie chciało, lepiej na ojca zrzucić winę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko moj mąż wychowywał sie na takiej wsi z prostymi ludźmi i widzę, ze w miescie miałby lepiej, bo rozwinąłby swoje talenty. Mój mąż gra na gitarze, swietnie rysuje, pływa, jezdzi na łyżwach. Niestety niczego nie rozwijał na żadnych kursach i nic nie osiągnął w tych dziedzinach , bo życie na wsi z prostymi ludźmi go ograniczało. Wychowywał się w czasach, gdzie nie było komputera i internetu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×