Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

moj chlopak nie ma do mnie szacunku a mamy malego synka..

Polecane posty

Gość gość

Proszę o pomoc bo na prawdę nie mam sił ani pomysłu juz jakie kroki podejmować. Jestem z facetem od 3 lat j 2 tygodnie temu urodził sie nam synek, t mieszkanie w centrum blisko jego matki z racji tego ze jest sama ale nie ma u niej ani warunkow na mieszkanie a jest to tez bardzo toksyczna osoba i wole nie mieć z nią az tyle kontaktu ale poszłam tym mojemu chlopakowi na reke bo jest bardzo przywiazany do mamusi i jego rodzinnego domku wiec on od matki ma nie całe 2km a ja 15 chociaz tez bym chciala miec możliwość przejścia sie na spacer do swoich rodziców ale mamy teraz dziecko ponad 20 lat a nie po 15 i dla mnie jest to naturalna kolej rzeczy ze dzieci sie wyprowadzają chociaz rozumiem ze nie chce samej mamy zostawiać ale jest u niej max co 2 dni jak nie cosziennie a jak napisalam wyżej niecale 2km! Od zawsze był nerwowy ma z tym problem i wiem widzialy galy co brały.. Kiedyś to byl kosmos z tymi nerwami bo na prawde klnal rzucal sie az mu piana z pyska jak psu leciala ale po paru próbach odejscia zmienil sie nawet duzo tylko mimo to teraz widze ze dużo mu tez jeszcze tego zostało.. No Ale mamy teraz synka nie obwiniam jego bo na prawde ciesze sie bardzo mimo ze ma ledwo 2 tyg jeszcze jestem troche slaba po porodzie ale przecież on nic do tego nie ma ze sie urodził.. Matka glupia myslalam ze jak bedziemy juz w trojke to on jeszcze bardziej zlagodnieje się zmieni te nerwy zacznie trzymac ale teraz na prawde zaczynam sie zastanawiac poważnie czy lepiej nie bedzie jak sie rozstaniemy... Wszystko go wkur@*# w tym mieszkaniu bo on swoj domek ma schowany w jakims lesie na zadupiu i mozna rzecz śmiało ze w towarzystwie zaczyna sie zachowywac jak aspoleczny bo za oknem ani nikt pierdnac nie moze bo on juz do okna leci caly wkur@*!# bo tu nie ma spokoju, narzeka ze nic mu tu nie pasuje mimo ze ogladalismy to mieszkanie wczesniej podpisy na umowie są oba ale teraz wszystko tu jest "zjeb@*!" nic mu sie tu nie podoba on chce isc do swojego domu do mamy ;) mimo ze myslalam ze zlagodnieje przy kłótni ze musi dac sobie troche czasu zeby sie przyzwyczaic do nowego miejsca-rozwalił ścianę pięścią, tak nim miotalo oczywiscie w towarzystwie bardzo soczystych przekleństw... (po tym powiedzial ze pojdzie do psychologa bo faktycznie ma problen ale narazie cisza) Teraz nawet nie wiem czy przez niego kaucja wróci ale juz nie chodzi o pieniądze... Za pare dni znowu żeśmy sie poklocili o ten sam temat to pojechał do siebie, ze on juz mi da spokoj, problen sie sam usunie, juz mnie ranil nie bedzie, ze mam dbac o malego i że sie zegna i przeprasza itp itd wysłał zdjęcie liny nwm zeby uswiadomic mnie jak ma zamiar sobie ukrocic życie no ale byly juz takie sensacje takze zawsze lekko mnie to niepokoi ale napisalam mu tylko ze ma nie być glupi i egoista bo ja nie mam sil juz go prosić zeby sb nic nie robil bo wiem ze to jest jakby tyklko na pokaz i ze wróci niedlugo jak tez sie stało (chociaz po takim zachowaniu ja juz nie wiem do czego jest zdolny), maly ma 2 tyg i juz tez musialam mu grzecznie zwrócić uwagę żeby zaczal sie nim tez troche interesować bo wiem ze moze sie troche boi nie umie ale jak nie TO SIE NAUCZY przeciez to jego dziecko a on nawet nie wykazal chęci zeby mu chociaz raz zmienic pieluszke dopiero jak mu o tym powiedzialam przeciez wszyscy sie ucza ja tez i w razie czego to mu pomoge al3 musi byc chęć, teraz ta chęć czaeem jest al3 bardziej do zabawy chwile potrzymania i tyle oczywiscie jesli nie jest w pracy albo u matki.. Praca praca rozumiem ale dzis maly byl strasznie marudny najpierw byl u matki a jak wrócił to potrzymal go moze 15 min ale że płakał to oddal mi go z powrotem "no bo przeciez matka to jest cos innego, cos wiecej niz tata, mama to powinna ogarniac" z czego nawet wyboru tez zbyt wielkiego nie miałam i choć bylam zmęczona bujam go dalej mimo ze dalej płacz az w koncu sie jeszcze mlodemu ulalo ale takim chustem i to na jego kanape bo spi osobno bo ze mna spać nie chce nie bedzie bo bedzie w pracy zmęczony i jemu sie spi lepiej samemu, jak skonczylo mu sie ulewac zaczelam to scierac a ten oczywiscie złość i prawie ze furia coraz mniej zaczyna sie liczyc ze słowami, polecial po gabke z tekstem "bierz sie stad z nim" jak malego odłożyłam to zaczął swoją litanie ze mam s*******ac, on ma dość mieszkania ze mna, mam se so rodzicow wracac, ze w mieszkaniu jest syf chociaz nie jest sprzatam na tyle ile moge ale jestem 2 tyg po porodzie i do cholery tez jestem troche slaba jeszcze mialam anemie, stracilam dosx duzo krwi jest mi powiększym wysilku slabo, raz czy dwa pomyl naczynia, raz zrobil obiad i wielece poszkodowany no ale w mieszkaniu nie ma syfu praktycznie codziennie ogarne podloge, kurzow nie ma blaty poscierane staram sie zeby wszystko bylo na swoim miejscu przynajmniej mniej więcej pare szklanek czy talerzy w zlewie ale chcialabym chociaz w pelni odzyskac wszystkie siły to wtedy bedzie mogla tu zapie@*!# ale kazda dochodzi w swoim tempie poród na prawde byl dla mnie ciezki a połóg trwa 6tyg takze 2 tyg to jest na prawde niewiele... No ale robie to zeby kasiaze byl zadowolony mimo ze praktycznie go w tym domu nawet nie ma bo albo ma jakies wazniejsze sprawy, albo siedzi u matki no albo praca ale to ma usprawiedliwione. Mimo ze staram sie żeby bylo mu tu dobrze, nieraz skacze koło niego to nawrzucal mi od leni, ze nawet d**y mi sie nie chce ruszyć, jakieś kwieciste epitety po łacinie typu ze mam spi@*!, jak przełożyłam jego posuszke do syialni zeby w salonie na kanapie caly dzien nie leżała to uslyszalam ze jeszcze raz rusze jego rzeczy to zobacze, jak dotkne kabla od laptopa i sie wylaczy bo on gra to tez zobacze jak sie wkur@*!#, a od teraz juz nie ma "wspolnych" pieniędzy tylko rozliczamy sie ze wszystkiego, czynsz rachunki wszystko na pół, on dostanie wyplate teraz i chu*!# go to obchodzi skad ja sobie wezmę swoją połowę, wiem no logiczne ale do tej pory to mieliśmy wspólny budżet a ja nawet nie wiem skad mu takie rzeczy do glowy przychodza co go sklonilo zeby nagle w czasie klotni o calkiem cos innego wylecieć o rachunki, ze" jego wyplaty nie zobacze" a szczerze mówiąc i tak mieszkamy pierwszy miesiąc i poki co prawie wszystkie wydatki, czynsz, kaucję pokrylam ze swoich oszczednosci które troche nazbieralam zebysmy mieli łatwiejszy start a ten nagle mi wylatuje przypier@*!# sie o wszystko co mu do głowy wpadnie.. Mam juz dosc takiego traktowania, sam zawsze mowi ze by mnie nigdy nie skrzywdzil a w jego furii czaeen sie o to boję, boje sie ze skoro (tu moje glupie myslenie) nawet dziecko mu tych nerwow nie rozpuscilo ze kiedy sie na prawde zagalopuje i klnac i obrazajac mnie przy okazji sprzeda mi jakiegoś "liścia ostrzegawczego" bo sobie zasłuże.. Nie wiem czy to tylko moje juz obawy, wyobrażenia.. Ale na prawde zaczynam sie zastanawiać nad krokami, potrzebuje opinii chociaz troche osoby ktora patrzylaby na to z boku czy mam walczyć, co z nim zrobić, czy się rozstać jesli tak to jakiegoś słowa które doda sił bo na prawde mam juz dość słuchania takich rzeczy, traktowania jak jakiegos śmiecia, braku szacunku ale to ja go podobno nie mam i jestem bezczelna chociaz zazwyczaj przy jego litaniach siedze cicho jak zbity pies z opuszczona głową i tylko slucham jak mnie je*!#bie jak gowniare jakaś jaka ja to nie jestem ale mam tego po prostu dość, rozmowy i obiecanki byly juz wiele razy ale prosze juz tu o pomoc bo na prawde nie zniose takiego zachowania dluzej bo jets to dla mnie jakas patola.. U niego wyzwiska w domu to nie byly nowością, zawsze byly nerwy, stres, krzyk, przekleństwa ale nie wiem czy dla naszego dzidziusia mam starac sie jeszcze go zmieniać, prosić cokolwiek z nim robić bo teraz wiem tylko jedno- nie chce żeby malutki dorastał w takiej atmisferze i żeby to bylo dla niego przykładem... Proszę bardzo o pomoc i bez zbednych komentarzy bo na prawde juz powoli zaczyna mi sil brakowac do wszystkiego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pier...e z kim Ty sobie zrobilas dziecko! On jest agresorem, nie szanuje Cie i nie kocha, oszczedz dziecku i sobie takich akcji i uciekaj od niego jak najszybciej!!! Jak zostaniesz będzie tylko gorzej, w końcu zrobi krzywdę albo Tobie albo dziecku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×