Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Leczycie dzieci same czy chodźcie do lekarza?

Polecane posty

Gość gość

Chodzi mi o katar, kaszel i czasami goraczka. Moje dziecko chodzi do przedszkola i objawy wszystkie są podobne, zawsze dostaje te same leki, a pobyt w przychodni powoduje że przynosimy do domu coś poważniejszego typu angina czy zapalenie płuc. Niestety nikt nie trzyma się zapisów i zawsze 2h czeka się wśród chorych. Czy zawsze chodźcie do lekarzy czy przy infekcjach same sobie radzicie? Moje dziecko zaczyna byc chore i wszyscy patrzą na mnie jak na idiotę ze nie idę do lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy lekkich infekcjach leczę sama, gdy jest wysoka temperatura, jakaś wysypka, albo kaszel sie przedłuża zawsze idę. Nie ma sensu lecieć z katarkiem, a wrócić z grypą, a już podobne sytuacje miałam. Lekarz na początku infekcji i tak zawsze , za każdy razem przepisywał te same leki, wiec bez sensu iść poraz kolejny po to samo. Jak jest coś co mnie niepokoi, coś nagłego, albo ostry ból wtedy idę. ze sobą nie chodzę już od kilku lat., chyba że tak źle się czuję, że potrzebuję zwolnieia z pracy, ale to raz na kila lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie chodzę. Jedynie jak coś dzieje się z uszami. Byłam w styczniu (dziecko od września chodzi do przedszkola), bo też ma ciągły katar i czasem kaszel, ale pani doktor powiedziała, że to normalne, jak chodzi do przedszkola. Więc już nie chodzę do przychodni i leczę w domu. Jedynie z tymi uszami nie działam sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie to zalezy. Znam swoje dzieciaki i mniek wiecej wiem kiedy sie zaczyna cos powazniejszego. Ale zazwyczaj chodze bo synek ma bardzo czesto zapalenie oskrzeli a corka problem z uszami. Z tym ze u nas kazdy wchodzi na godzine umowiona ale i tak nie mam pewności ze nic nie zlapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobry sposób to na 3 zdrowaśki do pieca i dziecko jak nowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas zależy co dolega. Jak coś poważnego to lekarz a jak jakieś drobne to samemu leczymy. Zastanowiło mnie jednak coś innego, to czekanie w przychodni. Ja jak mam chore dziecko to wyciągam kartę na miejscu z dzieckiem, tam nie wyciągają telefonicznie, przede mną najczęściej jest jeden lub dwóch pacjentów i tyle. Nie czekam godzinami. Przychodnia państwowa ale nie z moich rejonów, muszę kawałek dalej podjechać ale nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś - dobry i literacki ;) a na poważnie, to nie ma nic gorszego niż panikowanie i trzymanie dziecka pod kloszem - z rozsądkiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leczę sama i daje to najlepsze efekty. Do lekarze jeśli podejrzewam coś poważniejszego, np. zapalenie oskrzeli. Bez sensu targać dziecko z infekcją do chorych dzieci w przychodni. Co do łapania infekcji moja poprada: przed przedszkolem ZERO złodyczy. Zjeszenie czegoś słodkiego obniża odporność na kilka godzin i łatwo wtedy złapać infekcję. Często malutkie ilości świeżego czosnku czy cebuli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzę do lekarza ze wszystkim, tylko gdy dzieje się coś poważniejszego. Jak jest gorączka to nie zbijam, wtedy szybciej dziecko wraca do zdrowia. Gorączka to reakcja obronna organizmu. Tak samo jak kaszel - to też jest reakcja obronna organizmu. Leczę w domu, nie zmuszam do jedzenia. Obiady lekkostrawne. Nie daję w czasie choroby absolutnie nic słodkiego, bo cukier upośledza układ odpornościowy, hamuje zdolność białych krwinek do zwalczania patogenów – bakterii, wirusów, grzybów. Przez kilka godzin po zjedzeniu pączka, ciastka, batonika czy słodkiej przekąski zbożowej system odpornościowy jest osłabiony, gorzej daje sobie radę z zarazkami. Nie ma co panikować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oooo super porada, niestety daję słodycze dziecku, bo nie chce iść do przedszkola, teraz wiem, że źle robię. Dzięki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też dawałam rano coś małego, słodkiego. Od jutra koniec, zobaczymy jaki będzie efekt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Starszą córkę jak już podrosła i znałam jej organizm, to leczyłam sama (oleje, olejki, dozwolone zioła itd.). Z młodszą mam na razie trudniej, bo nie znam jeszcze dobrze jej organizmu. Na pewno jak miała chwilę braku apetytu,to oddawałam mocz do analizy, żeby sprawdzić, czy nie stan zapalny dróg moczowych. Przy katarze też wolałam sprawdzić, czy nie towarzyszy temu gardło, czy uszy (bardziej uszy, bo w gardło to jeszcze sama jakoś zajrzę). Zresztą na szczęście katar miała tylko dwa razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas od 2 lat zadnej infekcji od kiedy nie jedza nic slodkiego. Zero cukru. Owoce ,warzywa, woda ,zupy, mieso ,kasze , ryz, i ziemniaki:) sama robie wszystkie syropy i soki na przeziebienie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co? Fajnie się czyta, że obserwujecie i znacie reakcje swoich dzieci, że nie chodzicie z każdym katarkiem do lekarza po chemiczne leki :) że nadmiar słodyczy ma wpływ na zdrowie zębów, itp. Dodam od siebie, że ja ostatnio obserwuję swoje emocje. Widzę, że jak jestem nerwowa to dzieci też łapią taką "energię ". Idąc dalej tym tropem, zainteresowalam się tym co o chorobach dzieci od tysiącleci mowi med. chińska czy tybetańska, czy bardziej współcześnie psychobiologia, biologika totalna biologia. A mówi, że choroby ciała są manifestacją stresów, konfliktów wew., naszych przekonań, niestety również nieświadomych, a dzieci (im młodsze i bardziej związane i zależne od rodziców tym bardziej) "pomagają " rodzicom. Są lekarze, którzy jak choruje dziecko, leczą mamę ; ) więc dobra wiadomość jest taka, że pracując z uwalnianiem trudnych emocji uleczamy symptomy fizyczne choroby. Co nie znaczy oczywiście, że nie mozna sobie pomóc lekarstwami czy ziołami i witaminami, bańkami itd. Wszakże ciało i umysł są połączone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że nadmiar słodyczy ma wpływ NIE TYLKO na zdrowie zębów - miało być. Sorki za błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co? Tyle razy to już przerabiałam... idę tylko jak dzieje się coś poważniejszego. Jeśli przez 3, 4 dni nie widzę poprawy, lub jeśli po 1-2 dniach objawy się wzmagają. Na szczęście w przychodni mojego syna jest świetnie, zero kolejek, zapisy przez internet, więc nie boję się, że przyniesie jakąś zarazę, ale po prostu po co z jakąs pierdołą mam blokować termin, gdy jakieś dziecko bardziej potrzebuje pomocy lekarskiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzę, starszemu wiem jak pomagać w domu i idę jeśli realnie potrzebuję pomocy lekarza (np. wysypka, duszności takie że dziecko świszczy). Gorączka zawsze mojemu mijała po trzech dobach, na kaszel wiem co pomaga, zresztą wyrósł już z łapania byle czego i rzadko choruje. Z młodszą chodzę częściej bo to jeszcze niemowlę, po pierwsze- nie wiem co ją może dodatkowo boleć (starszy powie że go boli w klatce piersiowej, że ma chore gardło, bolesne węzły chłonne, że bolą uszy itd), po drugie wszystkie infekcje mogą być bardziej niebezpieczne. Ale też nie panikuję i nie biegam ze wszystkim. Mamy bardzo rozsądną pediatrę, zna mnie i sama mówi że mam przychodzić jak coś mnie niepokoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 10:57 Też o tym dzisiaj czytałam. Już wiem dlaczego tyle dzieci jest zdrowych jak ryba, a jak pójdzie do przedszkola to choruje. To przez stres (rozłąka z mamą, nieznane środowisko). Później nawet gdy dobrze czuje się w przedszkolu, to organizm mimo wszystko łączy przedszkole ze stresem i choruje. Stąd też sa np alergie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat ja w totalną biologię nie wierzę. Oczywiście emocje rodziców mogą wpływać na dziecko, ale na pewno nie powodują raka, padaczki czy innych nieuleczalnych chorób. Za to jedzenie już tak i ze słodyczami się zgodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 15:07- do tego dochodzą emocje i przekonania rodziców. Mamy często również bardzo przeżywają pójście dziecka do przedszkola, mają obawy i czują stres z tym związany. Ja również to przerobiłam. Miałam poczucie, że porzucam w pewnym sensie starsze dziecko by mieć więcej czasu dla młodszego i całą masę innych obaw. Jak w końcu usiadłam, spisałam wszystko to wyszła mi cała strona... pracowałam z emocjami i dosłownie drugi dzień syn poszedł do przedszkola pierwszy raz bez płaczu. Tak jest do dzisiaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Wam, że kiedyś dawałam rano słodycze, albo słodzony dżem czy np. słodzoną herbatę. Przekupywałam dziecko batonikiem, gdy nie chciało iśc do przedszkola. Dziecko ciągle było chore, wciąż łapało w przedszkolu jakieś infekcję. Było już to tak uciążliwe, że postanowiłam działać i w końcu poczytałam jakieś ksiązki o odporności i wprowadziłam kilka zmian. Najważniejsza zmiana to taka, że przed przedszkolem nic słodzonego (bezpośrednio po przedszkolu też nie). Do tego regularnie coś, co jest zaliczane do naturalnych antybiotyków i tak np. przed przedszkolem daje czasem trochę żurawiny, od czasu do czasu daję odrobinę świeżej cebuli itd. I co się okazało? Dziecko zaczęło chorować coraz rzadziej, a teraz praktycznie prawie w ogóle nie choruje. Rzeczywiście tak jest, że cukier obniża odporność aż na kilka godzin, jeśli w tym czasie dziecko ma kontakt z innym dzieckiem z infekcją, ryzyko zarażenia się jest większe. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czułam się dokładnie tak jak opisujesz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Bardziej niż żurawina działają suszone daktyle. Mają w składzie naturalne salicylany, które działają podobnie jak aspiryna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 18:06 - chyba dla wielu mam to trudne i dlatego tyle płaczu przy rozstaniu w przedszkolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×