Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy zapraszacie teściów na obiad?

Polecane posty

Gość gość

Ostatnio mąż trochę mnie zaskoczył bo mówił że chce zaprosić teściów na obiad...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej nie, to my się do nich pakujemy z dziećmi, prawie co weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. My do nich tez nie jezdzimy na obiady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas spotkania to tylko kawa i ciastko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Czasami (ze 2 razy w roku ) teściowa nas zaprasza na obiad. Tak to raczej kawa, ciasto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki Wam. Właśnie to też u nas kawa i ciasto zazwyczaj. Nie jeździmy na obiad do nich tak samo bo nie zapraszają i poza tym nasz syn ma 1,5 r to nie jest to dla nas wygodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie, jesli oni mnie zaparaszja na obiad, to ja ich tez. Specjalnie nie lubie urzadzania obiadów, ale towarzystwo tesciów jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze zapytam, jak często się spotykacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nas zaprasza teściowa a mieszka całe szczęście kilkaset km od nas, po przyjeździe musimy sobie jechać na zakupy a potem zrobić obiad :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze niedawno zapraszali nas co tydzień na obiad, z uwagi na dziecko regularnie korzystalismy. Mieszkaliśmy wtedy u moich rodziców. Kilka mcy temu zamieszkalismy na swoim, zaprosiliśmy ich na obiad z tej okazji, ugościliśmy jeden raz. Od kiedy mieszkamy u siebie zaproszenia na obiady od nich się skończyły lub są sporadyczne. Oni mieszkają w bloku, my w domu na wsi. Nie zapraszamy ani ich ani moich. Moi rodzice nie lubią "łazić po ludziach", więc jeśli chce ich zobaczyć to muszę się pofatygowac sama lub do nich wprosic bo sami nie zapraszają. Z kolei moja teściowa chętnie by nas odwiedzała ale nie ma jak i na szczęście aż tak namolna nie jest żeby się napraszac w gosci. Wreszcie jesteśmy na swoim, leniwe niedziele z mężem i dzieckiem są super. Przyjmowanie gości jest dla mnie stresujące, zwłaszcza że towarzystwo teściowej jest męczące, a kucharką jestem marną. Izolujemy się więc, a dziecko czasem podrzucamy żeby skoczyć do kina lub na zakupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Następne pytanie: czy Wasi się wpraszaja? Teściowa potrafi zadzwonić bo ma urlop i chce przyjechać kiedy mąż jest w pracy. Posiedzi kilka godzin i później mam bardzo marudne dziecko bo za dlugo siedziała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem tego działania w jedna stronę. Jesli chodzicie czy chodziliscie do tesciow na obiady to wypada ich tez zaprosić. Chyba , ze nie chcecie zadnych kontaktow - ale czy to odpowiada waszym mezom i dzieciom? myslicie,ze dla tesciów taki miód przygotowanie obiadu dla kogos? Że nie meczy ich to? Nikomu sie nie chce siedziec przy garach . Pewnie chca dobrych kontaktow z wami i w imie tego to robią. Jesli nie chce sie wam gotowac, mozna sie umawiac co jakis czas w restauracji, nikt sie nie narobi i długo nie trwa. nie rozumiem, dlaczego zapraszanie na obiad ma nalezeć do obowiazku tęsciów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zaraz po ślubie kilka razy podejmowałam obiadem swoją rodzinę, aż w końcu mąż w któryś piątek oznajmił, że na sobotę zaprosił swoich rodziców. Zapytałam tylko na którą mają przyjść, bo nie wiem o której wrócić do domu (miałam w planach zakupy odzieżowe), to mąż zdziwiony, że jak to, a kto obiad ugotuje. To mu wypomniałam, że jak moi rodzice i siostra byli, to palcem w kuchni nie kiwnął, tylko sam oczekiwał obsługi przy stole, to teraz niech sam się wykaże. Najpierw zrobił awanturę, że nie szanuję jego rodziny, ale nie ugięłam się. Bez przesady, oboje pracujemy zawodowo, a tylko ja mam stać przy garach, bo goście przychodzą. Wyszłam jak planowałam i o dziwo dał radę. Zrobił jakieś żeberka z piekarnika i coś na przystawkę i deser i nawet fajnie to wyszło, ja mu tylko naprędce sałatkę skleciłam, bo zapomniał. Od tego czasu razem gotujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My z rodzicami męża widujemy się jakieś 2-4 razy w miesiącu( dzieli nas 20km). Bardzo lubię swoją teściowa więc takie wpraszanie się nie było by dla mnie takim problemem. Problem mają raczej te, które nie lubią swojej teściowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, nie rozumiem dlaczego mam się czuć zobowiązana do zapraszania teściów na obiad co tydzień tylko dlatego że oni mieli to w zwyczaju jeszcze niedawno wobec nas? Chcieli nas gościć, spędzić czas z wnukiem, my nie mieliśmy nic konkretnego do roboty więc na zaproszenie przychodzilismy. Ale skąd pomysł ze mamy ich za te wszystkie obiady teraz odprosic? Bo mamy lepsze warunki żeby się spotkać? Ale nam wcale nie zależy na spotkaniu. Wolimy niedzielę spędzić we trójkę. Gdybysmy z moimi treściami i rodzicami mieli jakieś ciekawe tematy do rozmowy lub jakoś szczególnie cenili czy lubili swoje towarzystwo to byśmy się spotykali częściej i spontanicznie, ale wolimy własne towarzystwo. I tak fajnie że jest dziecko, bo wreszcie nie trzeba się silić na rozmowę, całą uwagę przekierowujemy na dziecko. Spotykamy się jak jest jakaś okazja albo konkretne zaproszenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam znajoma co od 10l co nd chodzi do tesciow na obiad ale nigdy ich nie zaprosila do siebie! Do tego w tyg dostaje obiady od swojej mamy lub siostry i jest happy bo nie musi jedzenia kupowac i gotowac... Masakra. Moja tesciowa nigdy nas nie zaprosila przez 12l a ja ja tylko od swieta typu urodziny czy boze narodzenie. Moja mama nas prosi ale zawsze odmawiamy bo nam wstyd jesc u kogos obiady jak zyjemy osobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha i ja mojej rodziny tez nie prosze, zeby bylo sprawiedliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaprosilam teściów 2razy na obiad to obrazeni byli i fochy w nosie bo musieli oni przyjechać. Typ ludzi co uwielbiają kisic się we własnym domu i uważają że to my musimy do nich przyjeżdżać co niedzielę wręcz mamy obowiązek. Od 6 miesięcy nie jeżdżę do nich, wogle ogranoczylam kontakty i świetne się z tym czuję że nie muszę siedzieć i udawać że lubimy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za odpowiedzi. Właśnie do nich nie jeździmy na obiad, jeśli już to na sok czy na kawę i oni tak samo do nas. Nie czuję takiej potrzeby aby jeszcze im ugotować obiadów tym mamy małe dziecko i sama wszystko przy nim robię, domem się zajmuje ja sama. Ich wizyty 3+ godzinne są dla mnie już męczące I to tylko kawa wtedy. Ale moj mąż maminsynek chce żebym dla nich wszystko robiła. Jak robię gołąbki, smalec czy cos to weźmie połowę i im daje kiedy ja chcę np. Zamrozić i mieć latwy obiad. Już nie ma rady z tymi ludźmi. Czy Wasi przychodzą do Was kiedy męża nie ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co? Przychodzą i dostają filiżankę kawy z cukrem i ciastko? I tak siedzą pare godzin? Nie jest wam po prostu wstyd? Wielkie mecyje ugotować ziemniaki, usmażyć schabowego z ogórkiem ? ( wersja najłatwiejsza w świecie ) ziemniaki to koszt 3 zł , koltlety jakiesz 10-12 zł, ogórki - 4 zł . Po prostu jesteście jakieś nieogarnięte, robisz obiad dla siebie i męża to jaki masz problem bo dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi teściowie lubią jak ich odwiedzamy (20km) jeździmy co drugą niedzielę od urodzenia pierwszego dziecka. Na cały dzień, jemy tam obiad i kolację. Parę razy robiłam obiad u siebie i ich zaprosiliśmy, ale oni wolą jak my do nich, no i jak teściowa przyjechała do nas to powiedziała, że nie umie siedzieć i że źle się czuje jak ktoś ją obsługuje i zaraz przyszła do kuchni i zrobiła sos, obrała ziemniaki i ogórki, mogę powiedzieć, że zrobiła połowę obiadu... Złota kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet nie chodzi o robienia obiadów czy koszty. U nas siedzą pół dnia, nie ma o czym gadać i po prostu siedzą, oglądają tv, my mamy jakieś plany i mąż wyprasza.w tygodniu przyjeżdżaja kiedy męża nie ma, w porze obiadowej ale nie chcą jeść są pojedzeni a ja jeszcze nie jadłam. Bo to są takie kilka godzinne niespodziewane wizyty. To dla mnie i dla dziecka są męczące wizyty. On się denerwuje bo nie zostawia go w spokoju a ja bo siedza i siedzą i mieszkają 5 minut od nas. I już widujemy się kilka razy w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:19chyba żartujesz że oni tak na bezczelna przychodzą do Ciebie do domu. Ja bym nie wytrzymała. Porostu weszli Wam na głowę. Jak będą przychodzic kiedy męża nie ma to mów że właśnie wychodzisz, zawsze coś i może w końcu przestaną tak przyjeżdżać. Podziwiam Cie za cierpliwość bo ja lub mój mąż szybko ukrolilibymsy takie wpraszanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje wam relacji rodzinnych. Zeby do wlasnych rodzicow potrzebne bylo zaproszenie? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.45 dokładnie, śmiech na sali, dziadkowie przyjeżdżają na godzinę, a jej dziecko jest rozdrażnione, bo poświęcają mu uwagę. Moja może z teściami siedzieć cały boży dzień, tak lubi się bawić, a ma nie całe 2 lata i tak jest od zawsze. Moi rodzice też wpadają parę razy w tygodniu i dzieci zadowolone. Czują się kochane i są szczęśliwe, ze nie tylko ta mama i tata. Pamiętam jaka ja byłam radosna, zawsze dziadkowie wpadali, ciocie, wujkowie co weekend, kuzyni, było wspaniale i do tej pory mamy dobre kontakty. Moja koleżanka miała tylko rodziców, bo z nikim się nie widywali i nie potrafi nawiązać więzi rodzinnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:34 nie żartuję. Co lepsze moj mąż twierdzi że tak powinno być. Teść nawet puka po oknach jak nie otwieram drzwi bo mąż zostawia bramę otwartą. On jest w dzień w dzień u nas. Jak bym powiedziała że idę gdzieś to oni chcą ze mną. I nie, jakby to była godzina to inna sprawa ale jeszcze nie siedzieli mniej niż 3 godziny i moj 20 miesięczny syn nie lubi z nimi być bo zmuszają go do różne rzeczy, zabieraja mu zabawki kiedy się bawi i próbują go ode mnie wyrywać kiedy przychodzi się potulic. To jest bezczelne a nie budowanie więzi. On po 2 godzinach chodzi krok w kroku za mną i zaczyna płakać kiedy się zbliżają. Więc to nic nie ma do rzeczy bo widocznie dziecko tego nie chce. I ja też nie. Tylko mąż myśli że jest fajnie bo "tak powinna wyglądać rodzina" a ja myślę inaczej. On b nie siedział z moja rodzina. Jak chcą to trudno jest do nich jechać na kawę na godzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Po pierwsze, to ze maz zostawia otwartą brame to zadne wytlumaczenie. Opierdziel go zeby zamykal albo sama po jego wyjezdzie wychodz i zamykaj. I wtedy juz ci tesc w okna nie zapuka bo nie bedzie mial jak. A poza tym, to co to w ogole znaczy, ze jak ty wychodzisz to oni z toba? Ja rozumiem na spacer, ale jak mowisz, ze jestes umowiona z kolezanka to oni ci za widownie robia? Za kur/wa lektorów komentatorów spotkania? Albo chca sie wladowac z toba do mieszkania / domu kolezanki? Kobieto oni robia tyle na ile sama im dalas przyzwolenie. Maz duupa wolowa swoja droga, oni chamy swoja droga, ale to ty jestes odpowiedzialna za to jak ciebie traktuja. Tak sie dalas, im i mezowi. To tak masz. A jakby dziadkowie robili na zlosc mojemu dziecku to dopiero by popamietali. Zacznij ich traktowac tak samo, zacznij im chowac klucze, zabierac sztucce, chowac portfel, ciekawe? Takie to fajne? Oni maja cos z glowa, nie traktuja wnuka jak czlowieka ktory ma swoje uczucia tylko jak.zabawke na ktorej mozna wylafowac swoje sadystyczne zapedy. Rob tak dalej. Dziecko ci kiedys podziekuje, ze je narazalas na takie traktowanie, ze go nie bronilas, i slusznie, bo on jest maly, to nie ma sily zeby sie bronic, od tego sa rodzice, widac ani ty ani maz na tych rodzicow sie nie nadajecie. Dziecko dorosnie i odplaci sie wam, wypnie na was tyłek. I słusznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja nie pozwalam. Zamykam brama już teraz, wcześniej nie wiedziałam jak to się stało że był w ogrodzie. Ale tak, kiedyś miałam gości i się wpraszali do nich i to nie jeden raz. Ale mężowi nie przeszkadzalo. Albo przyjadę na kawę, siedzą pół dnia i jesteśmy umówieni więc próbują posiedzieć aż inni przyjadą. A z dzieckiem nie dam im tak robić, zabieram zabawki i oddaje dziecku albo mówię im że tak nie wolno. Ale już jest tak że biorą i syn już nie chce i płacz jest. Ale mąż tego nie rozumie. Myśli że to normalne bo dziadkowie chca się bawić. Ze IM to sprawia radości. Kiedy mu powiedziałam że to jest chore i nie można sprawiać radości komuś kosztem dziecka to w końcu zrozumiał. Ale nadal myśli że dziadkowie (I rodzice ogólnie) maja jakieś święte prawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś I jeszcze nigdy ani razu ani ty ani maz nie.dostaliscie opier/dolu od znajomych, ze przywlekliscie ze soba obcych ludzi dla nich, bez pytania i uprzedzenia? Bo ja to bym moze dala sie zaskoczyc raz, ten pierwszy, ale po spotkaniu nagadalabym ci ostro, ze jestes chamowata bo nie sprowadza sie ogonow, no i wizytę tez ukrocilabym do minimum. I albo juz bym cie nie zaprosila albo gdybym zaprosila a ty znow bys ich przywlokla to po prostu nie wpuscilabym, mowiac ,"widze ze zmienilas plany? No dobra, to spotkamy sie kiedy będziesz dyspozycyjna, to ja wracam do sprzatania. Pa"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zapraszam ani nie jesteśmy zapraszani nie mamy kontaktu bo teściowa ciągle mieszala nam w związku odizolowalismy się i mam święty spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×