Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Strata dziecka

Polecane posty

Gość gość

Straciłam maleństwo. Jestem załamana. To był 9ty tydzień ciąży. Nie umiem sobie z tym poradzić, cały czas obwiniam się, że to moja wina... Kochane jak wy radziłyście sobie ze stratą? Jak wasi mężowie/partnerzy się zachowywali? Mój mąż bardzo się cieszył na wieść o ciąży, a teraz jakoś chłodno podchodzi do tego, że naszej fasolki nie ma już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było też w 9 tygodniu, ale ja miałam dobrego lekarza, który wytłumaczył mi, że ciąża nie obumiera bez powodu. Najprawdopodobniej doszło do zapłodnienia uszkodzonej komórki jajowej, bądź plemnik był uszkodzony, z wadami genetycznymi i to coś, co się zaczęło, nie mogło się dłużej rozwijać. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Czasem dzieci przeżywają, rodzą się z wadami genetycznymi, rozszczepem kręgosłupa, jedną komorą serca i przełożeniem głównych naczyń, z niedorozwojami, albo zniekształceniami. Widocznie moja ciąża była aż tak zdegradowana, że szans na dalszy rozwój nie było i dlatego obumarła. Lekarz wytłumaczył mi, żeby nie próbować od razu znowu. Zmienić tryb życia, mąż miał rzucić papierosy, dużo przebywania na świeżym powietrzu, unikania kancerogennych potraw (nawet grilla!). Następna ciąża i syn 3300, zdrowiutki, a dwa lata później córka 3700, też zdrowe dziecko. Zobaczysz, ty możesz zajść w ciążę, to ważne, w końcu silny plemnik spotka silną komórkę jajową i będziesz mieć wspaniałe zdrowe dziecko. Uda się, tym się pociesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko tak mi przykro:( nawet sobie nie wyobrażam co musisz przeżywać:( wiem że teraz to jest mega ból dla Ciebie ale z czasem bedzie lepiej uwierz. Bardzo Ci współczuję. Ale pomyśl ze tak widocznie miało być. Natura wie co robi. Tak jak piszą wyżej coś po prostu było nie tak. Trzymam za Ciebie kciuki i myśl pozytywnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ala
Ja też straciłam ciaze w 7 tygodniu. Pierwszy miesiąc po tym zdarzeniu był dla mnie bardzo ciezki. Pytania " dlaczego ja?" i myśli " byłabym właśnie w 8 , w 9 tygodniu itd". Zostalam z tym sama. Mąż był na delegacji. Teraz, gdy minęły już 3 miesiące od poronienia nie boli tak bardzo jak na początku, ale ciągle o tym myślę. I chodz nie planowałam wtedy dzidziusia utrata i tak boli...W pamięci zostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem załamana. Przerasta mnie to. W domu panuje grobowa cisza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja poroniłam w 10tc ale jakoś specjalnie tego nie przeżyłam. Gdyby nie było USG to pewnie nie wiedziałabym że jestem w ciąży no i pewnie dlatego, że mam już jedno zdrowe dziecko. Bez problemu zaszłam w następną ciążę. Tobie też się pewnie uda, trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w zeszlym tygodniu poronilam dziecko w 14 tyg. Nie moge sie z tym pogodzic, zdazylismy wszystkim powiedziec o ciazy. Badania genetyczne wyszly super I skan w 12 tyg tez. Dziecko zdrowe, stracilam przez moje problemy w zasadzie od poczatku ciazy krwawilam I widocznie bylo o jedno krwawienie za duzo. Dalej nie moge sobie wybaczyc czy np nie schylilam sie o raz za duzo lub nie dostalam czesciej do ubikacji by kontrolowac ile krawie :/ ciezko bo moja szwagierka wlasnie urodzila corke a druga rodzi za miesiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś mam właśnie tak samo, że coś zrobiłam źle, że moglam bardziej uważać, że to moja wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry,ale przeżywacie.7/8/9 tydzień to jeszcze nie taka tragedia.Ja poroniłam w 16 tygodniu.I to jeszcze w bardzo traumatyczny sposób.Oczywiscie,że było mi bardzo smutno,ale widocznie tak miało być.Lepiej donosić i urodzić chore dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przytulam... Z czasem będzie lepiej, niektóre kobiety łatwo to przechodzą a dla niektórych to koniec swiata zwłaszcza jak się na ciążę czekało. Przeszłam to dwa razy było mi bardzo ciężko, mąż bardzo mnie wspierał ale czasem widziałam ze ciągle moje załamanie go meczy, bywało ostro bo nie umiałam sobie z tym poradzić że on inaczej to okazuje i przezywa a raczej niczego po sobie nie pokazuje... Mogę jedynie Ci powiedzieć że z czasem będzie łatwiej... Ten wiersz gdzieś znaleziony w necie długo mi towarzyszył Aniołkowe Mamy Po szklistych oczach je poznasz, po chwiejnym glosie po marzeniach w pył obróconych, sercu na pół złamanym i ramionach rozpaczliwie pustych po kołysankach nigdy nie wyśpiewanych, po nocach nieprzespanych, po imionach nie nadanych i łzach w ukryciu wylanych po smutku lepiej lub gorzej skrywanym po tym wszystkim poznasz Aniołkowe Mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie dziecko miało 9 tygodni o ierce nie biło, smutno mi, łyżeczkowanie miałam:( wcześniej straciłam ciążę w 8 tygodniu najpierw było krwawienie a później kilka dni mocnych skurczu aż wystąpiło poronienie samoistne, wtedy było gorzej bo strasznie bolało nie tylko psychicznie ale i fizycznie , ledwo chodzilam przez kilka tygodni , wszystkie wyniki z krwi i parametry były na czerwono , organizm tak dostał w kość że kilka miesięcy zajęło dojście do siebie , ze schodów nie mogłam schodzić i ledwo mówiłam , są różne straty i różnie organizm reaguje , najgorzej zawsze jest psychicznie :( faceci tego nie rozumieją i nie chcą wogole o takich rzeczach rozmawiać , może mają na to taki sposób , kobiecie jest ciężej bo to jej ciało i w niej było dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś problem w tym ze nie zawsze dzieci sa chore. Moje nie bylo tylko moj organizm doprowadzil do poronienia. Poprostu odcial doplyw krwi do dziecka I serce przestalo bic. My z mezem staralismy sie 1.5h o dziecko wiec dla nas to ogromna strata ale rozumiem ze niektorym nie Zalezy na ciazy wiec I strata nie jest wielka. Najbardziej mnie boli jak przechodze kolo szpitala I widze te kobiety w ciazy palace papierosy I zapijajace cola diet :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci. Ja też straciłam dziecko,ale nigdy go nie chciałam bo kocham życie takie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za parę dni ci przejdzie i wrócisz do normalnego życia z mezem.trzymaj sie.ps wszystko dzieje sie z jakiejś przyczyny .Przyszłość pokaże co to jest przyczyną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problem w tym, że po stracie dziecka nie mam wsparcia w mężu. Całe dnie go nie ma. Po pracy jedzie prosto na budowę naszego nowego domu... unika mnie, rozmów, wykręca się zmęczeniem. Myślę, że mnie obwinia za to co się stało... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę że ma dość tego tematu i przeżywania jakby do poronienia doszło w połowie ciąży.. Ledwie w tą ciąże zaszłas,co on ma przeżywać. Za jakiś czas postarać ie się o kolejną ciąże, urodzisz dziecko, na tym trzeba się skupić, i innych codziennych rzeczach. A nie robić z ciąży straconej w 2 miesiącu niekończąca się żałobę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każda przezywa inaczej. Straciłam pierwszą ciążę w 6 tc, nawet do lekarza z nią nie zdążyłam dotrzeć. O ciąży wiedział tylko mąż. Dzień po poronieniu wyjechałam na babski weekend z siostrą, jej też nie powiedziałam. Po poronieniu zdecydowałam się na zoperowanie mięśniaków - wg lekarza nie one były przyczyną poronienia, ale rosły dość szybko i mogły uniemożliwiać kolejną ciążę. W drugą ciążę zaszłam 3 miesiące po operacji, czyli wtedy kiedy lekarz pozwolił zacząć starania. Teraz zaczęłam 16 tc, wszystko przebiega prawidłowo, ale jak dotąd o ciąży wie tylko mąż, przyjaciółka i kadrowa. Chcę powiedzieć, że lepiej skupić się na działaniu w kierunku kolejnej ciąży, niż rozpamiętywać tę straconą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie. Uzalanie się i melodramat nad stracona kilku tygodniowa ciąża bez umiaru to przejaw niedojrzalosci i paradoksalnie niegotowosci na dziecko. P. S. Mam znajomą która o swojej ciąży z wielką radością poinformowała wszystkich w pracy w pierwszym miesiącu. To jej drugie dziecko. Oczywiście wszyscy szczerze gratulowalismy bo od dłuższego czasu oficjalnie się starala. Jednak czy jeśli coś się, odpukać, nie powiedzie, mamy równie silnie dzielic z nią smutek po stracie? Ludzie znajcie umiar i zachowujcie się jak dojrzałe kobiety gotowe do sprowadzenia człowieka na świat, a nie neurotyczne nastolatki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×