Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy i jak walczyc o niego?

Polecane posty

Gość gość

Bylismy razem prawie rok. Bez klotni, zgodnie, namietnie. Oboje jestesmy po przejsciach i pierwsza mlodosc mamy juz za soba. Pewnego dnia stwierdzil, ze to koniec bo nie pasujemy do siebie, mamy inne oczekiwania, to sie nie uda. Spytalam czy jest ktos inny. Zaprzeczyl. Powiedzial, ze byloby mu teraz lzej gdyby kogos mial ale gdy jest z jedna kobieta to nie szuka innej. Jest mu ciezko ale nie widzi przyszlosci. Konkretnego powodu nie podal mimo ze kilkakrotnie naciskalam. Teraz wiem, ze moja nachalnosc po rozstaniu byla bledem. Na pewno jedna z przeslanek jego decyzji byly moje nierozwiazane problemy z bylym mezem. Teraz wszystko wychodzi na prostą. Nie wiem czy sie mu znowu narzucac i np wysłać smsa z informacja, ze sobie poradzilam. Przy rozstaniu i kolejnych spotkaniach byl nieugiety. Powiedzial, ze to jego wina. On chce byc teraz sam a ja jak kogos znajde to ten ktos bedzie mial ze mna b.dobrze. Mi dobrze bylo z nim, nic nie zapowiadalo konca. I mimo, ze mnie zranil to jestem gotowa dac mu kolejna szanse. Choc wiem, ze depcze tym swoja godnosc a i pozniej z zaufaniem byloby ciezko. Czasem facet po czasie teskni i wraca. On jest zbyt dumny i konsekwentny. Ale zauwazylam, ze gdy wrzucam cos nowego na fb to potem on przez caly dzien co chwile jest dostepny. Nie jest tez do mnie wrogo nastawiony. Mimo ze bolalo, rozstalismy sie w zgodzie. Nie wiem czy robic z siebie po raz kolejny idiotke i sie odzywac. Nie umiem i nie chce sie poddac. Nie chce mu sie tez narzucac. Jak walczyc, ma ktos pomysl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpuść zobaczysz co będzie np.za miesiąc. Bądź dojrzała emocjonalnie, skoro jesteś po rozwodzie to wyciągnij wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też właśnie zostawiłem partnerkę z tego samego powodu, mamy inne oczekiwania i wyobrażenie co do związku. Ja jej cały czas mówiłem jak widzę nasz związek i byłem skłonny do kompromisów niestety ona realizowała swoją wizję. Wytrzymałem dość długo i miarka się przebrała, koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydawalo mi sie, ze oczekiwania mamy podobne. Nie bylo sytuacji, ze ja sie przy czyms upieralam a on musial isc na kompromis. Moja sytuacja byla trudna ale nie beznadziejna. Oboje wiedzielismy, ze sie rozwiaze. Poza tym to byl naprawde udany zwiazek dlatego tak mi teraz trudno zaakceptowac koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troche kijowo ze nie mowi konkretnie dlaczego. Ale jak jest na nie to nic nie zrobisz. Choc ja bym nic nie gadala o bylym czy tam jakichs problemach. Zaczelabym z nim flirtowac od zera. Wspominac mile, namietne chwile. Przeciez to wlasnie bylo ok. Wroc do tego co cementowalo zwiazek. Probowac mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie masz nierozwiązane sprawy z byłym? Może on myśli ze nadal cos czujesz do byłego męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej mamy marne szanse na spotkanie przypadkiem. Ktos by sie musial odezwac. Powody z grubsza znam- ten, o ktorym juz pisalam i jeszcze jego kompleksy. Jest troche starszy ode mnie i boi sie co bedzie za jakis czas, czy mi sie nie odwidzi. Z tego co udalo mi sie zrozumiec z tych strzepkow wyjasnien to ucial to teraz. Z czasem i coraz wiekszym zaangazowaniem byloby mu trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi o uczucia i akurat on to dobrze wie. Bardziej sprawy materialne, ktore utrudnialy nam swobode spotkan. Ostatnio dogadalam sie z bylym i wszystko sie prostuje. I ta adrenalina, ze udalo mi sie rozwiazac to co wydawalo sie nie do przeskoczenia w tak krotkim czasie, napedza mnie i daje wiare, ze moze i druga, beznadziejna sprawe uda mi sie rozwiazac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wetnę się w temat, ale zobaczyłam ciekawą wypowiedź. Jestem parę lat po ślubie, mamy dzieci. Jestem osobą, która jest uległa w sensie, że nie stawiam na swoim. Mąż przeciwnie. Efekt jest taki, że on ma, co chce: rodzinę, której prawie nie widuje (dupa nie ma oczu), dzieci, które przecież nie wymagają, żeby ich wychowywać, osobne łóżko (bo się nie wysypia) i czas na hobby od powrotu z pracy do snu. Mi to nie leży, jestem wygłodniała emocjonalnie, coraz częściej robię awantury z byle powodu. Po prostu mi się zbiera. Wiele razy mówiłam mu, czego potrzebuję (już nawet nie wspólnego spania razem, ale choć godziny wspólnie spędzonego jako rodzina czasu). On uważa, że jest dobrze, jak jest i w nosie ma, że ja czuję inaczej. Ostatnio mi powiedział, że to moja zaleta, że nie musi się zmieniać do moich potrzeb. Bo nie musi! Czuję się, jak Wiola Karolaka i chyba powoli dorastam do jej decyzji. Nie chcę, żeby tak wyglądało moje życie. On wie, że moje złości trwają krótko, wystarczy je przeczekać. I to robi :(. Jedynym jego wytłumaczeniem jest to, że wychowywał się bez ojca. Nie wiem, co robić... Nie boi się już moich blefów. Jak gorzkie są dla mnie jego przechwałki, że koledzy mu zazdroszczą np. spania osobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczekaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekam drugi miesiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba bym czekala na jego inicjatywe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez podal ci powody,np.że nie pasujecie do siebie,macie inne oczekiwania,itd. To jasne określenie. Po co chcesz się upokarzać? nie znaczy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podal tylko ja w nie nie wierze. Bo bylo dobrze, kilka dni przed rozstaniem rozmawialismy jeszcze o naszych planach, mowil jaki jest szczesliwy. Jego decyzja byla spowodowana sytuacja, ktora jest konsekwencja moich problemow z bylym. Teraz wszystko sie prostuje. Jednego dnia jestem twarda i trzymam sie tego, ze nie bede sie upokarzac. Zas nastepnego rozsypuje sie, jestem gotowa schowac dume do kieszeni i zawalczyc. Za tydzien bede miala dowod na pismie, ze sobie poradzilam z moja sytuacja, ktora byla zapalnikiem jego decyzji. Co zrobie, nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w jego powody nie wierze jeszcze z tego wzgledu, ze nie potrafil podac konkretow. Nie pasujemy? Ok. Pod jakim wzgledem? Cisza. Jeden argument obalalam, wymyslal nastepny, jeszcze bardziej absurdalny i sprzeczny z tym co mowil gdy bylo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absurdalne to jest twoje zachowanie teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty obalałas argumenty a on podawał następny tylko po to,żeby się już definitywnie rozstać. Czego tu nie rozumieć? A ty wypierasz,nie wierzysz mu.To co ci tu jeszcze tłumaczyć? A walczy to się w ringu np.bokserskim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A z tym FB jak to on jest dostępny gdy cos tam wrzucisz to ma niby o czym swiadczyc? ze jest tobą zainteresowany? Przeciez on może z kim innym w tym czasie być w kontakcie!!! Ile ty masz lat i jak bardzo rózowe okulary na nosie ?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy on szuka z Tobą kontaktu? Jesli nie to daj sobie spokój!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarekWolski
W ogóle nie rozumiem Twoich rozterek. powiedział, co czuł, i powiedział to, co myślał. Byłem z taka kobietą, też wahała się czy być z mężem (bo jest dziecko), czy ze mną bo ponoć mnie kochała. Nie rozwiązała dotąd swojego "problemu" , dlatego musieliśmy się rozstać. Szarpanie się z nią nie miało sensu. Zauroczyłem się, ale czas zrobił swoje, i teraz, po roku od tego rozstania, mogę powiedzieć, że wreszcie czuję się wolny i od niej i od jej wahań nastrojów, niepewności, ciągłych narzekań z jej strony. Lubię jasne sytuacje, ale z partnerką?lub partnerem po przejściach trudno jest budować cokolwiek, jeśli ta druga strona nie załatwiła jeszcze starych spraw do końca, a wiesza się na kimś nowym i stara się go w sobie rozkochać. Nigdy więcej takiego czegoś u mnie nie będzie. Dotąd nie byłem w żadnym związku, to był krótki, pół roczny związek, ale mogę powiedzieć, że przeżyłem w nim tak silną dawkę jej niezdrowych zachowań, że nie życzę nikomu. Na razie chcę być sam. Być może nie jestem jeszcze gotów by wiązać się z kimś, by od nowa zaczynać tę przygodę. Wiem jednak, że kiedyś spotkam kobietę, która nie będzie miała tych wszystkich wahań nastroi, nie umęczy mnie sobą tak jak ta poprzednia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13'12 pisala ze czeka 2.m-ce wiec chyba on nie nawiązuje kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marek W. Cenny glos. Może te świeżo porzucone lub po ich odejściu chcą sobie podrasować ego po nieudanym związku i uwieszaja się szybko na kolejnym facecie i wtedy to przegrane z góry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZOSTAW GO!!!!! Zapomij i zyj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarekWolski
W moim odczuciu tak właśnie było, i pisze tu, tylko i wyłącznie o swojej sytuacji. Być może, w innych sytuacjach, nie ma dramatu bo ludzie zapominają, o poprzednich związkach, kiedy już na tyle uzdrowili się z poprzednich związków, że potrafią szczerze ze sobą rozmawiać, i mieć pewność, co do swoich uczuć. Jednak , jak w moim przypadku, nie wystarczy uczucie jednostronne. Ja byłem zauroczony, a ona od czasu do czasu, i ta jej niepewność, ten niepokój, kiedy zadzwonił tamten, te ukradkowe niechętne spojrzenia, w moim kierunku, te łzy, kiedy kończył rozmowę, i wymawianie jego imienia tuż przed chęcią kontaktu z nią - wszystko to budziło we mnie obawy, co do racji mojego stanu zauroczenia. Ona nie zerwała z nim dotąd. Jest teraz z kolejnym naiwniakiem - ale to już nie moje zmartwienie. To smutne, że ludzie nie szanują uczuć innych, że nie potrafią szczerze powiedzieć o sobie i swoich oczekiwaniach, zanim kogoś zamienią w ruinę. Współczuję wszystkim, którzy byli potraktowani podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt niczego nie chcial sobie podrasowac. Nie byla to relacja na zasadzie uwieszenia sie na facecie. Do bylego meza nie zywie zadnych pozytywnych uczuc i to akurat bylo jasne w ostatnim zwiazku. Wasze odpowiedzi sa jak kubel zimnej wody, ktory jest mi potrzebny. Wiem, ze zachowuje sie irracjonalnie. Zostalam z tyloma pytaniami, ze kazdy gorszy dzien powoduje, ze lapie sie juz wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarekWolski
Nie miej mi tego za złe, co teraz napiszę, ale uważam, ze dopóki sama nie dojdziesz ze sobą do ładu (tej pewności, co do uczuć do drugiego człowieka, szczerości, lojalności w byciu razem), to nie korzystaj z okazji, żeby być z kimś, kogo potraktujesz jak przysłowiowy przylepiec na swoje rany, aby ktoś cię pocieszył, wysłuchał, abyś mogła bezpiecznie wypłakać się mu na ramieniu... Nie wiem, co miałaś na myśli pisząc, że twoja "dramatyczna sytuacja się rozwiąże" - samo NIC się nie rozwiązuje, do tego potrzeba jakiegoś zdecydowanego działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marek Wolski, zostałam potraktowana podobnie, bolało bardzo i tylko całkowite zerwanie kontaktów pozwolilo wrócić do równowagi Życzę takim osobom, by ktoś kogo uważają za bliskiego potraktował je w taki sam sposób Tylko wtedy zrozumieją, jaka krzywdę wyrządziły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarekWolski
Mam pewne obawy, że odczują to samo - pewnie opierać się będę znowu, na tej osobie z którą próbowałem być, ale mam wrażenie, że jeśli ktoś ma podły charakter, to trudno mu zrezygnować ze swoich gierek, obłudy, i tego wszystkiego, co staje się z każdym dniem widoczne, bo już nie potrafi tego ukryć. Napisałem wcześniej, że tak postąpiła osoba, w której się zauroczyłem, i tylko dzięki przytomności własnego umysłu potrafiłem wyłapać, to, co było istotne, co było jedynie złudzeniem i graniem na cudzych emocjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×